No nareszcie! :D Haha mogłam go dawno opublikować no ale ... chęci brak do przepisania na kompa xd a więc na wstępie kilka wyjaśnień ...
~~ Po pierwsze: wiem, brak mi dużej wiedzy, jesli chodzi o Marvela. No ale cóż, stworzyłam jakby własną opowieśc z udziałem bohaterów Marvela, pozmieniałam ich historie, a jeszcze jak się wczoraj dowiedziałam że Hawkeye ma żone i 3 dzieci to mi się wszystko pochrzaniło. No ale to mój blog i ja jestem "panią" tego co tu się dzieje. I, z całym szacunkiem ,nie będą mi tu gówniary naskakiwac na snapie o 1 w nocy ;)
~~ Po pierwsze: wiem, brak mi dużej wiedzy, jesli chodzi o Marvela. No ale cóż, stworzyłam jakby własną opowieśc z udziałem bohaterów Marvela, pozmieniałam ich historie, a jeszcze jak się wczoraj dowiedziałam że Hawkeye ma żone i 3 dzieci to mi się wszystko pochrzaniło. No ale to mój blog i ja jestem "panią" tego co tu się dzieje. I, z całym szacunkiem ,nie będą mi tu gówniary naskakiwac na snapie o 1 w nocy ;)
~~ Po drugie: wyciągnełam swojego wczoraj na film Avengersów. Mega! przez duże M! Trochu jednak mi się namieszało, jesli chodzi o bliżniakow, ponieważ mają trochu inną historie no ale ... scenarzysci robią to samo co ja xd
~~ Także ... miłego czytania! :)
-26 26- mruczałam pod nosem, szukając uważnie pokoju po całej siedzibie.
-26 26- mruczałam pod nosem, szukając uważnie pokoju po całej siedzibie.
-Mam
pytanie- zaczął Clint, jednak nie dałam mu dokończyć.
-Ale ja
nie mam odpowiedzi- mruknęłam zła- mówiłam ci „tajne przez poufne”- rozglądałam
się dookoła gdy zrozumiałam że chyba zabłądziłam.
-Twoja
orientacja w terenie mnie zaskakuje- uraczył mnie swoim uroczym komentarzem
Barton- A bardziej to że jesteś lampartem i nie powinnaś mieć z tym problemu-.
-Clint
ucisz się jeśli nie chcesz żeby strzała wychodziła ci z tyłka- warknęłam gdy
spostrzegłam jakieś drzwi- 214?! Gdzieśmy wyszli?!-
-Wiedziałem
że skądś znam ten pisk- przy oknie dojrzałam Remiego opartego o ściane, który
bacznie nas obserwował- O Clint! Ty w swojej siedzibie? Niemożliwe- zaśmiał się
gdy ów wyśmiewany wywrócił oczami.
-No
pięknie pięknie- pokiwałam głową- jak już twoja grupa jest zdziwiona że tu
jesteś to ja dziękuje-
-Saturnina
ma misje- zmienił szybko temat Różowy, jak zwykle w tym dniu- musimy znaleźć
Kurta-
-Przecież
masz pokój obok niego- zaśmial się Remy gdy zdziwiona podniosłam brew.
-Wiem, ale
fajnie się wścieka- dodał Hawkeye gdy mi już opadły ręce. Sukinptak. Udusze go
kiedyś.
-Clint,
pokaż mi jego pokój zanim cię wypatrosze- warknęłam przez zęby.
-Skoro
mnie wypatroszysz jeśli ci pokaże jego pokój to ja podziękuje. Nie chce
umierać- odparł mi gdy już wychodziłam z siebie. Dosłownie.
-Dobra, ja
ci pokaże- zlitował się nade mną Remy, widząc że nad moim tyłkiem wyrósł mi już
ogon i mało brakowało a Sokole Oko byłby martwym ptakiem. A co mogło być gorsze
od tego wszystkiego? To że musieliśmy wejść z kilkanaście pięter do góry … po
chińsku numerują te piepszone drzwi. Ale to nie koniec wkurwiania mojej osoby …
gdy tylko doczłapałam się do danego piętra, niedaleko mnie otwarły się drzwi …
windy. Z niej wyszedł uchachany Barton, który patrzył na mnie z cwaniacką miną.
-Nie
lepiej było windą?- spytał gdy nagle nabrałam sił, w mig zmieniłam się w
Leopardesse i zaczęłam biedz w strone tego ochłapa. Prawie bym go dopadla,
gdyby nie to że drzwi windy zamknęły się sekundę przede mną.
-Barton do
cholery! Dopadne cię gnido!- krzyczałam gdy Remy stał obok i patrzył na całą
akcje.
-Podpadłaś
mu?- spytał po chwili.
-Dekiel
się mści bo nie wie po co mi Kurt … Bannerowi znaczy- przemieniłam się znowu i
machnęłam zrezygnowana ręką.
-No ba że się mści, wkońcu był w Mścicielach- sprostował Remy gdy już miałam wyjebane na każdy ich żart- Banner wcale nie chce Kurta, prawda?- spytał mnie gdy przemilczałam jego docinki- prawda?- ponowił pytanie, przyglądając się moim poczynanią.
-No ba że się mści, wkońcu był w Mścicielach- sprostował Remy gdy już miałam wyjebane na każdy ich żart- Banner wcale nie chce Kurta, prawda?- spytał mnie gdy przemilczałam jego docinki- prawda?- ponowił pytanie, przyglądając się moim poczynanią.
-Chce mieć
z głowy pana Pierzastego, dlatego tu jestem- odparłam po czym zapukałam do drzwi
…
~~~~~~~~~~
-Proszę-
mruknął Banner gdy ktoś zapukał do jego drzwi.
-Mogę?-
wychyliła głowe dziewczyna, patrząc na zapracowanego mutanta.
-Słucham-
oderwał wzrok od monitora, próbując zachować pogodną twarz. Dziewczyna zamknęła
drzwi po czym zwinnym krokiem podeszła do niego.
-Kapitan
prosił byś przeglądnął te papiery- położyła mu je na biurku- cały spis
poszukiwań i postępów- wytłumaczyła mu gdy ten kiwnął głową.
-Rozumiem-
przejął papiery w swoje ręce- a czemu ty tego nie zrobisz, skoro jesteś prawą
ręką Kapitana?- spytał zadziornie.
-Proszę?-
podniosła brew, zdziwiona.
-Lana nie
rób ze mnie debila- zaczął, ściągając sobie okulary- owinełaś go sobie wokół
palca jak mało kogo. Czego ty od niego chcesz?- spytał się gdy dziewczyna cicho
się zaśmiała.
-Oj Bruce,
zrób sobie przerwę. Mózg ci już paruje- pokręciła głową, słysząc to co mówi-
prześpij się. Na pewno ci przejdzie- odmieniła mu uśmiechem po czym wyszła.
Bruce zaś westchnął głęboko po czym oparł głowe o własne ręce.
-Powinni
mi dać podwyżkę- mruknął po czym zaczął przeglądać papiery, które przyniosła mu
Lana. Chwile póżniej …
-Bruce,
jestem! Cieszysz się?- kuknełam zza drzwi, gdy on jak siedział tak siedzi. Ze
spokojem podniósł oczy jednak ,widząc że to ja ,westchnął.
-Nie dacie
mi dziś pracować- mruknął ściągając okulary i dając je na bok.
-Wiesz,
jak nie chcesz to nie- powoli zaczęłam się wycofywać gdy szybko mnie zatrzymał.
-Oj nie ma
mowy młoda damo- aż wstał z tego wrażenia po czym zaprosił mnie do środka.
Jednym ruchem otworzyłam szerzej drzwi i wpuściłam mojego przybysza.
-Kurt
Vagner?- spytał zdziwiony- po co ci … o Kurt! Witaj! Właśnie ciebie chciałem!-
zmienił szybko zdanie, widząc zjawiającego się za mną Różowego.
-Witam cię
majne freund. Do czego ci jestem potrzebny?- spytał Kurt, plus minus
wtajemniczony w całe to „zamieszanie”.
-Eahm-
zaczął Bruce, patrząc od czasu do czasu na Pierzastego- musisz mi pomóc nad
jednym eksperymentem- próbował coś wymyślić na poczekanie- to skomplikowane.
Wytłumacze ci wszystko dokładnie sam na sam- powiedział gdy Clint dalej stał
jak gdyby nigdy nic i przyglądał się sprawie-sam na sam- prawie że
przeliterował ostatnie słowa gdy, dopiero wtedy, coś tam mu zaświtało w tym
kukułczym gniazdku.
-A, mam
iść?- ocknął się nagle Barton, gdy Bruce zrobił taka mine ala „nie wyganiam cię
ale won”- To pójde sobie- zrobił kilka kroków do tyłu po czym popatrzył na
mnie- a ta Satelita?-
-Satelita
zostanie jako pomoc- jak ja kocham jak przekręcają moje imie …”Planeta, Saturn,
Neptun, Uran, Satelita”. Kosmos normalnie!.
-Ona się
do czegoś przydaje?- chamsko Różowy, chamsko.
-Hawkeye
fruń do ciepłych krajów zanim ja cię tam wykopie- warknęłam gdy on tylko się
zaśmiał, zasalutował i wreszcie wyszedł.
-No dobra,
dość tego cyrku. Słucham twojego wspaniałego pomysłu- ubrał okulary Bruce,
wpatrując się we mnie i krzyżując ręce na piersi.
-Chwila-
wtrącił się Kurt- to nie jestem potrzebny Brucowi?- spytał zmieszany Kurt z tym
swoim niemieckim akcentem a Bannerowi opadły już ręce.
-No co!
Mógł się nie zgodzić więc wolałam zwalić wszystko na ciebie- broniłam się gdy
nasz naukowiec powoli zmieniał kolor ciała na jasno zielony- odkupiłam ci cały
barek, zlituj się!- krzyknęłam gdy ten szybko nabrał oddechu.
-No dobra-
wypuścił powietrze ze spokojem- do rzeczy-
-A więc-
zaczęłam- chyba wiecie jaki ostatnio Różowy zrobil się wkurzający- odparłam gdy
ci chyba niezbyt ogarnęli o co mi chodzi- biorac nawet przykład z
przedstawienia które odbyło się przed chwilą. Eeh w skrócie Bartona mam po
wyżej ogona!-
-Szczerze
to nawet Angel wkurza się że Clint prawie że zamieszkał u was- potwierdził to
Kurt, gdy ja uradowana popatrzyłam na Bruce’a.
-Nie
rozumiem co ja mam z tym wspólnego- zdjął szybko uśmiech z mojej twarzy.
-W sumie
ty się tak nawinąłeś- próbowałam wybrnąć ale nie chciałam żeby znowu się zdenerwował-
krótko mówiąc: chce żeby Scott i Eveline byli razem, żeby wkońcu Clint dał nam
spokój- powiedziałam na jednym oddechu, gdy nagle zapadla w pokoju głucha
cisza. Banner powoli usiadł, zaczął rozmyślać oraz podpierać rękami po czym
odezwał się jako pierwszy.
-I co ja
mam do tego? A tym bardziej Kurt?-
-No bo … z
tego co wiem to Kurt i Eveline razem byli więzieni, gdy przy nich
eksperymentowano, a nasza blondi właśnie od niego wzięła moc teleportacji-
próbowałam myśleć logicznie- a że to ona jest w sumie zła na Scotta to myśle że
byłoby jakieś powiązanie między nimi- tak Saturn, mieszaj dalej. Oby dwoje byli
zdziwieni moim tokiem myślenia, nie wiem czy dlatego że był taki bez sensu czy
taki błyskotliwy, w co wątpie.
- … kto ci
poddał taki pomysł?- spytał podejrzliwy Bruce, który coś bazgrolił po kartce.
-Jakoś
sama na to wpadłam- wzruszyłam ramionami gdy okularnik najwyraźniej nie mógł
wyjść z podziwu.
-Wiesz co
Saturnina?- odparł po chwili namysły- chyba cię nie doceniałem-
New superhero!! --> Maderfaker