trwa inicjalizacja, prosze czekac...

wtorek, 27 maja 2014

ROZDZIAł 13 CZ 3

~~I już po X-Menach! Film zajebisty, polecam! :D Nie bd spoklerować, sami obejżyjce bo warto! :D 

-Historie? – spytał zbulwesowany Tony- ja słyszałem tylko jedną! Za póżno żeśmy przyszli!- warknął wkurzony.
Takie macie wyczucie że w ogóle go nie macie- dodał Cyklop.
-Ty już się nawet nie odzywaj, przyszedłeś jako ostatni- postawił się mu Stark gdy Banner przerwał tą ożartą dyskusje.
-Macie zamiar oglądać czy się kłócić? Bo jak to drugie to z hukiem wylecicie- postawił im warunek, gdy powoli się uspokoili.
-Eahm ...- zaczełam, widząc jak dziewczyny wpatrują się we mnie zaciekawione- to nie jest aż takie ciekawe-
-Każda mówiła to teraz jest twoja kolej- nalegała Eveline gdy westchnełam.
-No dobra, skoro jesteście takie ciekawe ...- odłożyłam kubeczek na bok, jednak widząc głodomora Ksenia, które patrzyło na moje kurczaczki, szybko schowałam je za siebie- więc ... na początku mieszkałam z rodzicami, chodziłam do szkoły, na wagary, cała ja-
-I rozumiemy że omijałaś tak samo wf jak zajęcia- wtrąciła się Lana.
-Uwierz mi że bylo o wiele łatwiej-kiwnełam głową- w każdym bądz razie było jedno miejsce w szkole, które odwiedzałam codziennie-
-Korytarz?- zaczeła Lana.
-Stołówka- pociągneła Eveline.
-Kibel?- zakończyła Ksenia.
-Nie- popatrzyłam na nie dziwnie- Laboratorium- odparłam, gdy reszta kiwneła głową z wielkim ‘aaaaaa’- lubiałam tam przesiadywać, gdyż mogłam eksperymentować na czym chce: żabach, wężach, pająkach- gdy powiedzialam ostatnie słowo, cała trójka się otrzepała- nie mówcie że macie pająkofobie-
-Aracnofobie jak coś cieciu- odparła mi Lana, gdy ja tylko poruszałam brwiami.
-To jest podejrzane, czy mamy już zwiewać?- spytała Ksenia gdy ja tylko pokiwałam głową ze śmiechem.
-Ty już przestań się bawić w straszenie tylko opowiadaj dalej - odparła Eveline.
-Ciekawe po kim ma wredote- zaśmiał się Tony gdy Logan zmierzył go wzrokiem tak że natychmiast ucichł.
-W każdym bądz razie przebywałam tam codzień, zamykałam się w środku by nikt mi nie przeszkadzał ... aż i tak ktoś musiał mi przeszkodzić-
-Któryś z nauczycieli wyważył drzwi?- spytała Ksenia.
-A co ty, żaden nie miał tyle siły. Rządowi przyjechali- gdy wypowiedziałam te słowa, dziewczyny popatrzyły na mnie jak na debilke- no na serio! Wiecie, goście się przestraszyli bo zamknełam się w laboratorium pełnym niebespiecznych substancji, a dyro miał schize że moge wysadzic budynek w powietrze, co zrobiłabym z wielką rozkoszą-
-Zapamiętać, nie dawać NIGDY niebespiecznych substancji Saturninie- przerwała mi nagle Eveline, pisząc coś w notesie. Zrobiłam znudzoną mine i kontynuowałam dalej.
-Po kilku dniach zainteresowali się mną naukowcy, którzy, widząc że lubie eksperymentować, zaproponowali że mogą mi pomóc. Troche żle się chyba zrozumieliśmy bo ja myślałam że będziemy eksperymentować na czymś innym niż na mnie ... Gdy zapytali jakie jest moje ulubione zwierze, odparłam że wszystkie z rodziny kotowatych. To zajeło im kolejny tydzień-
-To czyli ... co?- spytała Ksenia.
-To czyli znalezienie jakieś zwierze z rodziny kotowatych-
- Nie mogli wziąć kota?- spytała Lana.
-Widziałabyś mnie w skórze takiego małego kotka?- podniosłam brew- poza tym jedna Kobieta Kot już jest więc nam to wystarczy, dlatego naukowcy chcieli stworzyć coś czego nie było-
-Z tego co wiem jest już Kobieta Tygrys- wtrąciła się Eveline.
-Dlatego stworzyli Kobiete Lampart- kiwnełam głową- nie wiedziałam co kombinują. Dopiero gdy zobaczyłam że wstawiają do pokoju żywego lamparta, a mnie podpinają do jakichś urządzeń, wiedziałam że coś chyba nie idzie po mojej myśli. Pierwsza mutacja zakończyła się tym że ... w sumie nie była do końca zakończona. Lampart uciekł a ja miałam połowe jego mocy, czyli słuch i węch. W sumie to prawie nic nie miałam. Naukowcy powiedzieli mi żebym nie używała mocy jak na razie po czym udali się w pościg za lampartem. Wtedy uciekłam ...-
-Właśnie, ciebie uratował Logan, nie?- spytała Ksenia.
-Każdego który znów mi przerwie ukatrupie gołymi rękami- warknełam gdy dziewczyny ucichły.
-Nerwowa- szepneła Lana.
-Czyli możecie sobie podać ręce- zaśmiał sę Tony, gdy Logan wywrócił oczami.
-Mam pytanie- podszedł do nich Thor- czemu my jeszcze go nie zabiliśmy?-
-Hej!- wtrącił się Blaszak.
-Też się zastanawiam- mruknął Rosomak.
-Hej!- znów zaprotestował Stark.
-Gdy tak własnie uciekałam, wpadłam na pewną osobe, która włąśnie była, można powiedzieć, ‘ w pracy’. Nie przestraszyłabym się, gdyby nie to że miał szpony na wierzchu- kiwnełam głową.
-I co wtedy zrobiłaś?- spytała Ksenia.
-No co ... przywaliłam mu- odparłam gdy dziewczyny zaczeły się śmiać- o dziwo mi nie oddał, chociaż w normalnym świecie każdy by to zrobił-
-‘Ja niewinnych dziewczyn nie bije, to one biją mnie’ cytat by Wolverine- zaśmiał się Tony.
-Iron Man lubisz latać?-
-a co nie widać?-
-to leć do diabła- puścił mu oczko Logan gdy Cyklop próbował stłumić śmiech, żeby nie wyszło że śmieje się z żartów Rosomaka.
-Gdy już mnie uspokoił, zabrał mnie do siedziby, gdzie zaczeła się cała moja historia-
-A co z mocą?- spytała Lana.
-No właśnie jeszcze jedno: pamiętam jak wtedy zniknełaś nam z oczu i odnależliśmy cię w pół żywą po czym zemdlałaś nam na rękach. Co się wtedy stało?- spytała blondyna, gdy reszta zaciekawiona popatrzyła na mnie.
-No cóż ... wtedy w lesie gdy szłam z wami, zamyśliłam się. Gdy się obróciłam, was już nie było, za to pojawili się ci wścibscy naukowcy. Chcieli kontynuować ten eksperyment, co z tego że na otwartym polu. Mieli kogoś do pomocy ... ten ktoś potrafił zatrzymac wszystko w miejscu, jednak pozostawić w ruchu osoby które chciał-
-Dlatego nie widzieliśmy gdy ona znikneła- szepnął Logan, śledząc moje opowiadania.
-Ale jedyna osoba która ma tą moc to Profesor X- wtrącił się Cyklop.
-Nie wydaje mi się żeby Szefuncio szefuncia takie coś zrobił- odparł Tony, nie widząc w tym sensu.
-Banner nie śpij- trzepnął go Thor, gdy Bruce słodko sobie chrapał, oparty o ręke.
-Hm?- ocknął się- spokojnie, nagrywa się więc oglądne sobie innym razem-
-Wtedy, gdy wy staliście nieruchomo, oni kontynuowali eksperyment no i ... zdobyłam wtedy pełną moc-
-To czemu cię wypuścili?- podniosła brew Lana.
-Bo ja wiem, ich się zapytajcie- wzruszyłam ramionami.
-Skomplikowane to wszystko- pokiwała głową Ksenia, kładąc się na podłodze i gapiąc się w sufit.
-Chwila- zaczeła zbierać myśli Eveline- każda z nas była schwytana przez naukowców-
-I coś mi się wydaje że przez tych samych- podniosłam brew.
-Ale po co?- zadała, można powiedzieć, pytanie retoryczne blondyna, gdyż w odpowiedz na nie dostała tylko pisk Ksenii.
-Pająąąąąąąąąąąąąąąk!!- rozległo się po całej siedzibie. Stanełyśmy na równe nogi, gdy cała trójka zaczeła histeryzować. Namieżyłam cel po czym ujżałam go na suficie.
-Jakie duże bydle- mruknełam do siebie po czym wspiełam się na szafke, znajdując się twarzą w twarz z gadem-
-Eahm ... Banner?- mruknął Thor, widząc moją twarz na ekranie- chyba nas odkryli-
-Jak mogłeś dać maszynie 8 nóg?- spytał Logan- przecież większośc populacji boi się pająków!-
-Kamerka miała wtapiać się w otoczenie więc zdała swój test!- bronił się Banner.
-Banner- mruknełam, widząc że pająk był blaszany, i w dodatku z kamerką- Ide do ciebie- warknełam poczym rozwaliłam kamerke na drobny mak swoimi pazurami.
-Oblałeś- poklepał go po ramieniu Tony.
-Ale dziewczyny tu idą!- zaalarmował Cyklop gdy reszta próbowała się schować. Tylko Logan patrzył na nich jak na debili i nawet nie raczył ruszyć się z miejsca. Tony i Cyklop schowali się jeden w szafie a drugi pod biurkiem, gdy Thor spanikowany stanął w miejscu i zakrył twarz młotem.
-Znowu mi się dostanie- westchnął Bruce, gdy drzwi otworzyły się gwałtownie a przez nie weszłyśmy my, niezbyt zadowolone z tego co nas spotkało.
-Banner!- zaczełam- co ty sobie myślisz?! Czemu nas szpiegujesz?! I Czemu są tu Logan i Thor?- spytałam, popychając młot Thora tak że walnął się nim w nos. Bruce zaś warknął, wstał i wyszedł z Sali- ... zły jest?- spytałam Logana, gdy nagle rozległ się wrzask i łamanie jakichś rzeczy- ... to nie była jego wina?-
-Na to wygląda, inaczej by się tak nie wściekł- kiwneła głową Lana.
-To co wam strzeliło do głowy by nas podglądać?- spytałam Logana, gdy on co chwile patrzył na szafe z tyłu. Podniosłam brew po czym otworzyłam szafe, z której wypadł Tony- mhm, i wszystko jasne- zaśmialam się gdy Stark szybko zaczął się bronić. Konwersacja byla długa ale jednak nie zjedliśmy ich, tak jak planowałam. Po długiej dyskusji wreszcie poszliśmy spać, ale czy wszyscy?
-Szefie, zdobyli moje zaufanie-
-Świetnie, oby tak dalej. Dawaj znać jak dowiesz cię czegoś więcej-
-Oczywiście ...-

Jak myślicie, kto robi dobrą mine do złej gry? 

poniedziałek, 19 maja 2014

ROZDZIAł 13 cz 2

~~ Bez dłuższego wstępu zapraszam! :D 

Po chwili ciszy usłyszałyśmy gwizd na korytarzu. Szybko we czwórke wychyliłyśmy się zza drzwi i ujżałyśmy nadchodzącą postać.
-Dawaj Lana- odparłam ze śmiechem, mając pół kurczaczka w ryju. Dziewczyna kiwneła głową po czym wyszła temu komuś na przeciw, poprawiając się jeszcze przed spotkaniem.
-Witaj Lana- odparł jej, widząc jak szła ku niemu. Dziewczyna zaś powoli wyciągneła skrzydła po czym zaświecił taki blask jakiego nigdy nie widziałam, prócz tego dnia gdy ją poznałyśmy. Zwolnione tempo, włosy które lekko powiewały na wiaterku, utworzonym skrzydłami, seksowna poza oraz kuszący wyraz twarzy tak wpłyneły na naszego biednego przechodnia, że stanął jak wryty, wpatrując się w nią jak ja w kurczaczki. A kim był nasz można powiedzieć pechowiec?
-Ty! Kapitana nam sparaliżowało!- zaśmiała się Eveline.
-Wmów mu żeby dał mi wolne!-krzyknełam do niej gdy ta popukała się w głowe i powoli podeszła do niego, opierając ręke o jego ramie i szepcząc mu coś do ucha.
-Witam Kapitanie- szepneła, gdy Ameryka zaczął ciężko dyszeć- co Kapitan taki spięty?- zaczeła mu jeżdzić ręką po klacie po czym miżneła palcem po jego szyj i brodzie. Zadrżał. Ja ze śmiechu prawie nie udławiłam się kurczakiem.
-Poproś czy możemy jutro przyjść póżniej!- krzykneła do niej Ksenia gdy Lady Dragon puściła nam oczko po czym zaczeła mu jeżdzić noskiem po policzku.
-Kapitanie- szepneła rozkosznie pomrukując mu do ucha- mogłybyśmy jutro przyjśc troche póżniej?- z uśmiechem na twarzy popatrzyła na nas gdy Ameryka próbował dobrać słowa. Wkońcu wydukał coś w stylu ‘tak’ a my szczęśliwe przybiłyśmy sobie piątke. Doszłam do wniosku że jesteśmy okropne. Gdy Lana skończyła pokaz, pocałowała Kapitana w policzek po czym powoli oddaliła się od niego. To co widziałyśmy było genialne! Taka moc jest świetna!
-dałaś czadu- wypaliłam pierwsza, gdy tylko zamknełyśmy drzwi.
-czyli rozumiem że możemy dzisiaj dłużej zabalowac- odparła uradowana Eveline.
-tak właśnie zbajerowała strażników z celi- wytłumaczyła Ksenia gdy troche zdziwione popatrzyłyśmy na nią.
-no trzymali nas w celi- dodała Lana- tam się właśnie poznałyśmy- kiwnełyśmy głową na znak że rozumiemy po czym oczy zwróciły się ku Eveline.
-ja?- spytała, wskazując na siebie.
-nie, stół! Stoliku, opowiesz nam jak stałeś się stolikiem?- odwróciłam się do stolika, gdy Ksenia zaczeła się głośno śmiać ... tymczasem ...
-Jak myślisz, Uran się jutro pojawi?- zaczął Tony, przechadzając sobie po siedzibie.
-Za chwile ci się planety skończą- pokiwał głową Logan- na pewno się pojawi. Podąsa się podąsa ale przyjdzie-
-Ty ...- zatrzymał się Blaszak- czy to przypadkiem nie nasz Kapitan tam stoi?- wskazał na stojącego przed nimi człowieka odwróconego tyłem.
-Chyba tak ale co on tak stoi?- zdziwiony Rosomak podszedł do niego i pomachał mu ręką przed oczami- jak głaz-
-Kapitanie!- krzyknął Tony, przybliżając się- Steve!- wrzasnął mu do ucha, gdy ten się wreszcie przebudził- witam wśród żywych szefie-
-Tony?- spytał zakłopotany Ameryka, patrząc na nich- Logan?-
-Coś się stało?- dopytywał szponiasty gdy Ameryka nic nie odpowiedział tylko zaczął ciężko oddychać, prawie że wachlując się dłonią.
-Szef ćpał?- wypalił Tony, gdy Logan uderzył go w ramie- no co? Pytam się tylko. Może akurat ma jakiś świeży towar-
-nic ... mi nie jest ...- wyszeptał gdy rozległ się śmiech Ksenii.
-Czy to dziewczyny?- podniósł brew Logan.
-Co one tam robią?- spytał zaciekawiony jak zawsze Tony.
-Chłopaki ... ide się przespać- wydusił Ameryka po czym zaczął iść przed siebie.
-Na pewno nie pomóc Kapitanie?- spytał znów Logan.
-Nie dzięki poradze sobie- machnął ręką Steve.
-Nie podlizuj się- szepnął mu Tony gdy Rosomak wywrócił oczami- chodz- pociągnął go za ręke.
-Co znowu wymyśliłeś Stark?- mruknął, widząc jak go gdzieś prowadzi.
-Coś dzięki czemu dowiemy się co się stało- w tej samej chwili drzwi do Sali komputerowej otworzyły się a Tony pociągnął znów Logana tak że oby dwoje weszli do środka.
-Eeh nie dacie mi spokoju, nie?- spytał zapatrzony w ekran Banner.
-Już dość się nałykałeś promieni, teraz nasza kolej- stanął przy nim Blaszak gdy Bruce westchnął i obrócił się w jego strone.
-co chcecie wiedzieć?-
-Co się stało z Ameryką- odparł Tony gdy Banner zaczął coś kombinować w komputerze. Nagle rozległ się huk. Jedna ze ścian rozwaliła się, ukazując młot, który prawie uderzył by Logana który na szczęście się schylił, po czym zrobił wylot przez drugą ściane, taranując ją i robiąc w niej dziure.
-To jest Thor posługujący się młotem w siedzibie- kiwnął głową Tony gdy Banner był już doszczętnie załamany.
-Przylepie mu ten młot do ręki- warknął Logan gdy w drzwiach pojawił się Bóg Wszechświata, który oglądał straty.
- ... naprawie to- odparł szybko gdy Bruce machnął ręką.
-O ja cię pitole- mruknął nagle Blaszak, wpatrując się w monitor. Ciekawy Thor podbiegł do nich i zaczął oglądać pewną scenke, którą puścił im Banner.
-To to się dzieje gdy rozwalam młotkiem wszystkie ściany w siedzibie- kiwnął głową blondyn na co Banner zbladł.
-Jakieś jeszcze ściany ucierpiały?-
-Szpachelka, zaprawa i będziesz się bawił w murarza- kiwnął głową Logan z uśmiechem.
-Cii ja tu próbuje oglądać- uciszył ich Tony, widząc scenke Lany i Ameryki- dziewczyna nieżle umie zakręcić człowiekowi w głowie ...- przypatrywał się całej sytuacji- a możesz pokazać to co dzieje się w ich pokoju?-
-Nie dacie mi pracować- mruknął Banner po czym kamerką, która była przywieszona na korytarzu, wyciągneła swoje 8 kończyn i podryptała do pokoju gdzie siedziały dziewczyny. Obraz był ustawiony centralnie na nie.
-Bajer- kiwnął głową Blaszak wpatrując się w obraz.
-Ktoś mi powie co się stało Kapitanowi?- w Sali pojawił się Cyklop gdy reszta szybko zaczeła go uciszać- co wy robicie?- zdziwiony podszedł do nich.
-Co tu dużo gadać ...- zaczeła Eveline- na początku z bratem trafiliśmy do sierocinca ...-
-To jest Eveline- szepnął.
-Chyba opowiadają historie swojego żywota- zaczął mu tłumaczyć Banner.
-Więc stól dziub i oglądaj- uciszył go Tony.
-Byliśmy bardzo zżyci ze sobą, jak w sumie każde z rodzeństwa, a przynajmniej większość. Razem zapałaliśmy miłością do strzał i łuków. Uwielbialiśmy z nich strzelać gdy tylko widzieliśmy jakieś. To była nasza pasja. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie rozdzielili nas po kilku latach. Okazało się że Clint miał wrogów, którzy chcieli go rozwścieczyć za wszelką cene ... moim kosztem. Schwytali mnie po czym postanowili poeksperymentować. Mieli w swoich sidłach też Kurta, przez co postanowili troche pokombinować. Chcieli żeby jego moc przeszła na mnie ...-
-I co? Udało się?- spytałam gdy blondyna pojawiła się za mną- ... najwyrażniej tak-
-Dzięki tej mocy uciekłam im, odnalazłam brata i znalazłam się tu- uśmiechneła się Eveline po czym wróciła na swoje miejsce.
-Ta teleportacja jest okropna- mruknął Logan.
-Bo przez nią ktoś ci się pojawił w łazience gdy brałeś prysznic?- zaśmiał się Cyklop gdy Rosomak z cwaną miną popatrzył na niego.
-Scott zrób tak- odparł po czym wywrócił oczami. Summers zmierzył go swoimi okularkami po czym wrócił do oglądania.
-No no coraz ciekawsze te historie- odparła Ksenia gdy nagle wszyscy zwrócili oczy ku mnie. Okey ... chyba teraz moja kolej ...


środa, 14 maja 2014

ROZDZIAł 13 cz 1

~~A więc jest i kolejny! :D Swiezo przed maturą ustną z polaka!
~~ Mam taką małą prośbe. Bo ostatnio mam mało komentarzy, a zaczeło sie od kilkunastu. Nawet samo takie serduszko lub uśmieszek motywuje, bo widze że ktoś to czyta i wiem  że moje wypociny nie ida na marne :) 
~~ Dziękuje moim dwóm stałym czytelniczką, Marcie i Elciuchowi że są ze mną cały czas. Dankeszyna! <3
~~ Znów zaczynam słodzić xd Ja powoli nadrabiam inne blogi, chociaz przez mature narobiłam sb troche zaległości, ale przeczytam! :D
~~ Bez dłuższego marudzenia, zapraszam! :D



-Długo zamierzasz jeszcze tam cępić?- usłyszałam nagle głos Bruce’a, wyrywającego mnie z długiego zamyślenia.
-Przeszkadzam ci?-
-Nie, a raczej czasem miło posiedzieć w towarzystwie- odparł- gdyby jeszcze ta druga osoba się cokolwiek odzywała- tak, siedziałam u Bannera w Sali komputerowej, i tak minął cały dzień odkąd siadłam sobie na szafce, oparta o okno i wpatrywałam się w miasto nie odzywając się ani słowem. Bruce zaś, w sumie jak zwykle, majstrował przy komputerach, tworzył, szukał. Krótko mówiąc był w swoim żywiole.
-Nie chciałam ci przeszkadzać- mruknełam.
-Jakbyśmi przeszkadzała to bym ci to powiedział- zaśmiał się,odrywając wzrok od komputera- odpowiesz mi na pytanie?-
-Aż mi nie dadzą spokoju z tymi ćwiczeniami- warknełam.
- ... nie jesteś przypadkiem głodna?- podniósł cwano brew.
-wiem że z Hulkiem się nie zadziera, ale gdybyś nim nie by to byłbyś teraz bez zębów- uśmiechnełam się do niego gdy rzucił mi bułke.
-Nie ma za co- odwzajemnił mi uśmiech po czym wrócił do pracy. On jest na prawde przekochanym przyjacielem. Kiedy weszłam do jego Sali nie darł się na mnie i nie wypytywał o co chodzi. Dopiero po tych kilkunastu godzinach wydobył z siebie ten splot słów, może dlatego że zobaczył że troche ostygłam.
-Tu cię mamy- usłyszałam głos Logana po czym wywróciłam oczami.
-To my cię szukamy po całej bazie a ty sobie siedzisz u Bannera?- wtrącił się Tony, widząc mnie na szafce.
-Ustalmy coś: jesteś lampartem czy małpą?- spytał Rosomak, gdy zobaczył mnie na tej szafce. Szalg by go trafił! Prawie się nie udusiłam tą bułką!
-Ej Banner! Nie przyrosłeś do tego krzesła?- mruknął nagle Tony, wyciągając mu z pod tyłka krzesło tak, że biedny Bruce upadł na ziemie, tak zwany klapen dupen.
-Tony!- krzyknął, zrywając się z podłogi- te odłamki chyba ci się dostały do mózgu!- Tacy dorośli a takie z nich dzieci.
-Ej- popatrzył na mnie Logan- zapomniałaś o czymś Szczeniaku- odparł po czym zwinnym ruchem założył mi na szyje nieśmiertelnik.
-Ameryka mnie nie wylał po tej scence co odstawiłam dzisiaj?- spytałam, z nadzieją w oczach.
-Skoro oddałem ci nieśmiertelnik- odparł gdy odetchnełam z ulgą- to jak ci się fochy skończą to wróć do nas- uśmiechnął się lekko po czym pociągnął Tonyego za zbroje i wyszedł.
-Saturnina!- krzyknął do mnie Bruce- zbieramy na przeszczep mózgu dla Tonyego- po tym oby dwoje wybuchliśmy śmiechem. Chwała ci że już skończyłam jeść tą bułke ...
----------------------------------------
Był już wieczór gdy reszta powoli zwijała się do swoich pokoi by odpocząć. Bóg Wszechświata, ze swoim wiernym młotem w ręku, szedł w strone swojego pokoju zamyślony. Jednak jedna rzecz wyrwała go z dumania ... paprotka. Przystanął przy niej po czym zaczął jej się przyglądać uważnie. Każdy by pomyslał ‘co on paprotki nigdy nie widział?’. Czy ja wiem.
-Oj przestań już- zaczął mówić do tej paprotki, gdy ona tylko stała nieruchomo- wiem że to ty- zaśmiał się lecz ona nic-Ksenia nie wygłupiaj się- zaczął ją łaskotać po liścia gdy paprotka zaczeła się śmiać po czym zmieniła się w rudą.
-Ej! Skąd wiedziałeś że to ja?- spytała zdziwiona dziewczyna.
-Bo w naszej siedzibie nie ma ani jednej paprotki- kiwnął głową gdy dziewczyna westchneła- co ci się znowu dzieje?-
-Nic- odparła niepewnie, próbując wszystkiego by zakryć swoją twarz.
-Oj przestań, znów te piegi?- spytał gdy ona spuściła wzrok- co ci w nich nie pasuje?-
-Wystarczy że są ...- burkneła zła.
-Tu jesteś!- oby dwoje usłyszeli głos Lany, która zdyszana podeszła do nich- szukam cię po całej siedzibie – po tych słowach chwyciła rudą za ręke.
-Następnym razem szukajcie roślinek- uśmiechnął się do nich Thor po czym zasalutował i poszedł przed siebie.
-Przed kim ty się znowu chowasz?- jękneła Lana, ciągnąc ją za ręke.
-Przed światłem- szepneła Ksenia, idąc za nią ze spuszczoną głową.
-Nie wiem czy wiesz ale roślinki lubią światło, więc radze ci wymyśleć coś innego- odparła kiwając głową- zmieniając temat- weszła z nią do pokoju gdzie byłam też ja i Eveline- robimy sobie dzisiaj babski wieczór!- i jak powiedziała tak też reszta zrobiła. Ogarnełyśmy pokój po czym gotowe zasiadłyśmy w kółku, każda z czymś innym w ręku.
-A więc, może na początek niech każda powie jak się stało że jest mutantem?- zaczeła Eveline, trzymając w ręku gorącą czekolade.
-Zostawiam nowym przybyszą pierwszeństwo- odparłam, obejmując kubełek kurczaczków, gdy Ksenia sięgneła po jednego a ja trzepnełam ją w ręke- może ty zaczniesz? Akurat wtedy zdąże zjeśc kurczaki- uśmiechnełąm się gdy ruda podniosła brew ze zdziwieniem.
-Okeey- szepneła- eeh od czego by tu zacząć ... gdy byłam jeszcze normalna mieszkałam z mamą i dwójką sióstr w małym mieszkaniu. Co chwile się przeprowadzałyśmy i nie mogłyśmy znależć miejsca dla siebie. Do tego dobijały mnie moje kompleksy ... piegi na ryju, za duży nos, brzydkie oczy, za duże ramiona, krzywe nogi, mały tyłek ...-
-Przystopujmy ją zanim się rozpędzi i będzie strzelać jak karabin maszynowy- szepneła do mnie Eveline.
-Ksenia!- krzyknełam do niej- zamień się w wolnostrzałowy!-
-Przepraszam- szepneła- czasem tak mam ... w każdym bądz razie przez moje kompleksy nie wychodziłam na dwór, zawsze się chowałam przed ludzmi, wolałam posiedzieć sobie sama i podołować się troche ... aż wreszcie jakiś gościu, obserwując mnie od dłuższego czasu, zaproponował mi że znikną wszystkie moje problemy- podniosła głowe po czym popatrzyła na nas- i chyba troche się nie zrozumieliśmy. Najpierw zaczeli mi coś wstrzykiwać do żył ...- bardzo żle zaczeła ... aż kurczak stanął mi w gardle- żeby mama nic nie podejżewała, puszczali mnie do domu ale mówili żebym była ostrożna ponieważ mogłobymi się coś ujawnić. Posłuchałam ich i byłam ostrożna. Jednak czułam że rany po ukłóciach zaczynają mnie boleć, a przy okazji też wszystko inne. Wkońcu nie mogłam nawet się poruszyć-
-Co ci wstrzykneli?- spytała zaciekawiona Eveline.
-Botoks- zaśmiałam się gdy reszta spiorunowała mnie wzrokiem- nic nie można powiedzieć- mruknełam.
-Nie mam pojęcia, ale na pewno nie botoks- zmierzyła mnie wzrokiem gdy niewinnie się uśmiechnełam- w każdym bądź razie wkońcu nie mogłam się ruszyć więc mama zadzwoniła do szpitala by jakiś lekarz przyjechał i mnie zbadał, jednak jak usłyszeli moje nazwisko, powiedzieli mamie że mam jakąś chorobe zakaźną i zabrali mnie ze sobą. Zamiast tego zadzwonili do naukowców, którzy odebrali mnie ze szpitala i kontynuowali eksperymenty-
-I wtedy też się poznałyśmy- wtrąciła się Lana- ja za to byłam od zawsze zafascynowana stworami mitologicznymi, a najbardziej smokami, w porównaniu do moich pięcioro rodzeństwa. Zapisałam się też na lekcje o tych stworach. Wziełam adres, gdzie odbywały się lekcje i poszłam. Okazało się że było to w jakiejś nowoczesnej siedzibie naukowej. Wtedy poznałam tych naukowców co Ksenia, którzy zaczeli mnie wypytywać o moje zainteresowanie do smoków. Niestety musiałam im wszystko wypaplać, przez co wzieli mnie do eksperymentów. Powiedzieli że chcą tylko coś sprawdzić ... mhm- westchneła- w każdym bądz razie weszłam normalna a wyszłam ze skrzydłami i ogonem- zaśmiała się gdy zaciekawione z blondyną słuchałyśmy jej historii.
-a powiesz mi o co chodzi z tym całym blaskiem z twoich skrzydeł?- wtrąciła się Eveline, która doskonale pamiętała dzień naszego spotkania.
-no cóż ... gdy mnie już rozwiązali i wyciągnełam swoje skrzydła, niechcący trąciłam fiolke z pewnym wywarem na stoliku po czym przejechałam skrzydłem. Był to wywar do manipulacji, który w kontakcie z moimi skrzydłami robi to co widziałyście: onieśmiela mężczyzn i sprawia że są tobą zachwyceni, robiąc to co im karzesz-

-genialny bajer- kiwnełam głową ze śmiechem- zademonstruj to na pierwszej osobie, która tu przejdzie- poruszałam cwano brwiami ...

czwartek, 8 maja 2014

ROZDZIAŁ 12

~~ Pisemne już za mną! A  przynajmniej matma, polski i angielski :)  Do kogo napisałam na angielskim listy? Dear Hugh and Hi Tony! xD 
~~ No ale ... patrzcie jaki śliczny!! <3
~~ Dobra xd fruuu!! :D 

-Kamień papier nożyce!-
-Oooh tak to nigdy się nie dogadamy ... jeszcze raz!-
-Będziemy tak grać do nocy! Nie można wziąć Hulka?-
-Reszta jest już na treningu. Tylko my 4 zostałyśmy!-
-Hej!- na końcu korytarza pojawił się Tony, patrząc na nie dziwnie- kogo tak adorujecie?-
-Nikogo- zaczeła Eveline- po prostu gramy o to kto ma iść budzić Saturnine-
-Oh a już myślałem że chodzi o mnie- westchnął- może wezwać kogoś do pomocy?-
-Logan jest jej niańką więc czemu by jego nie zawołać?- wtrąciła się Lana.
-Niebardzo. Cyklop opowiadał mi o ostatnim budzeniu Słoneczka- wtrącił się Tony.
-Gnój miał nikomu nie mówić!- warkneła blondyna.
-Ty też- kiwnął głową Tony.
- To co robimy?- spytała Ksenia, gdy wszyscy zaczeli się zastanawiać.
-Moge się poświęcić ten jeden raz- odparł Stark, ubierając zbroje- i przy okazje wypróbuje moje nowe dodatki- uśmiechnął się zadziornie po czym zniknął za drzwiami mojego pokoju. Rozległ się krzyk po czym trzask i znów wrzask. Nie wiedziały co robić, czy mieszać się do tej zaciekłej walki czy udawać że nic nie słyszą.
-To ... może ...chodzmy bo się spóżnimy ... co?- zaproponowała nagle Lana gdy jednogłośnie zgodziły się z nią po czym udały się do Sali ćwiczeń, gdzie chłopcy już się rozgrzewali.
-Witam damy- odezwał się pierwszy Scott- czy mi się zdaje czy kogoś brakuje?-
-Chyba nie, przetrzyj sobie dobrze okulary- wtrącił się Logan po czym dobrze się rozglądnął- a jednak ci gogle nie zaparowały- podniósł ręce gdy Cyklop uśmiechnął się zwycięsko- gdzie ten mały Szczeniak?-
-Bardzo możliwe że szatkuje nam teraz Tonyego- kiwneła głową Lana.
-A ...- zaczął zastanawiać się Logan- przynajmniej będzie o jednego mniej- kiwnął głową gdy dziewczyny popatrzyły po sobie. Ksenia w tej chwili wydawała się być zakłopotana i tak jakby ukrywała się przed światłem. Fakt, sala do ćwiczeń była bardzo oświetlona.
-Nie zdziwiaj mi znowu- warkneła Lana, chwytając ją za ręce, którymi się zasłaniała.
-No drużyno! Brać się do ćwiczenia!- do Sali wszedł Ameryka, który zaczął poganiać wszystkich mutantów.
-Się robi Kapitanie- odparł mu Logan po czym wrócił do ćwiczeń.
-Dziewczyny- zwrócił się do nich po czym zaczął je liczyć- o nie ...- nie zdążył nawet zakończyć zdania, gdy do Sali wparował zmasakrowany Tony, trzymający mnie za bluzke- aha ...-
-Prosze Kapitanie- rzucił mnie pod nogi Ameryce- następnym razem ty idziesz ją budzić- odparł, biorąc głęboki oddech.
-Dlaczego ćwiczenia zaczynają się tak wcześnie!- warknełam, powoli wstając.
-Im wcześniej tym lepiej młoda. A teraz pokaż nam co potrafisz- wskazał na zestaw do ćwiczeń Kapitan.
- Yyy ...- mruknełam niezbyt ucieszona z pomysłu. Może i jestem mutantem ale moja kondycja jest, można powiedzieć, bardzo słaba. Gdy reszta dziewczyn wzieła się za różne sprzęty gimnastyczne, została wolna bieżnia- to w końcu nie może być takie trudne- szepnełam do siebie, wchodząc na nią- no jasne- mruknełam, gdy przede mną ukazało się z tuzin różnych guzików-to powodzenia teraz- szepnełam do siebie i nacisnełam jeden z nich. Maszyna powoli ruszyła i ja ze zwycięską miną zaczełam na niej ćwiczyć. Gdy obrócilam się w prawo, zobaczyłam jak piłeczka skacze sobie po bieżni- Ksenia, weż normalnie biegaj bo mnie przerażasz- odparłam jej gdy ta się zaśmiała i kontynuowała dalej swoje skakanie- o co ci znowu chodzi?-
-Nie pokaże się tak- usłyszałam jej głos i wywróciłam oczami.
-Co tak wolno? Szybciej przebieraj graślami- pojawił się przede mną Tony i wcisnął mi jakiś guzik. Bieżnia przewijała się tak szybko że nie nadążałam biedz na niej, przez co po chwili wywaliłam się, a parcie było tak silne że popchneła mnie do tyłu, przez co wpadłam na Cyklopa i wywaliłam na podłoge.
-Tonyy ...- warknełam, gdy dosłownie leżałam na Cyklopie.
-... nie było tematu- szepnął po czym otrzepał się i poszedł ćwiczyć strzelanie.Trening był długi i wykańczający, przynajmniej dla mnie. Reszta świetnie sobie radziła, nawet dziewczyny. Ja byłam jedyną osobą, która nie potrafiła zrobić 10 brzuszków naraz. Tak wiem,moja kondycja jest zerowa. Ale za to Ksenia nie umie robić przysiadów. Przynajmniej można było się z kogoś innego pośmiać a nie tylko ze mnie.
-Musimy was dobrze wytresować- odparł Logan, widząc że ja już ledwo dysze-a najbardziej to ciebie- zaśmiał się gdy gruchnełam na materac i nie zamierzałam już z niego wstawać.
-Tygrys ze słabą kondycją? Jakoś to nie pasuje- pokiwał głową Thor, gdy nawet nie miałam siły na ciętą riposte. Nie wiem ile ćwiczyliśmy i czy wreszcie dadzą nam spokój przynajmniej na ten dzień, ale byłam tak zmęczona że marzyłam tylko o ciepłej kąpieli i wygodnym łóżeczku.
-Nie obijać się załogo! Do ćwiczeń!- usłyszałam głos Ameryki- Saturnina nie wygłupiaj się! Ćwiczysz dopiero 10 minut- podszedł do mnie i podał mi ręke.
-Ile?- szepnełam niedowierzając- myślałam że już kilka godzin!- podałam mu ręke a on szybko postawił mnie na nogi.
-Tobie ćwiczenia się przydadzą bo widze że kondycje to masz nikłą- kiwnął głową gdy westchnełam, opierając się o niego- no nie przesadzaj-
-Kapitanie! Alarm!- usłyszałam krzyk Logana po czym zabrzmiał zagłuszający moje myśli alarm. Nienawidze dzwięku alarmu! Natychmiast zatkałam sobie uszy, by nie słyszeć tego przerażającego jazgotu, gdy w drzwiach staneło tumultum blaszanych robotów. Migiem wszyscy rzucili się do walki. Lady Dragon wyciągneła swoje piękne, czerwono-czarne skrzydła po czym zaczeła najpierw olśniewać a póżniej niszczyła każdego robota z osobna. Tony, jak Tony, lubiał popisywać się swoją zbroją i jej dodatkami. Logan wyciągnął swoje szpony i wiadome było że żaden robot nie ma już z nim szans. Thor przywołał swój młot, niestety musiał zrobić wlot przez ściane, po czym zaczął każdego walić po głowie. Ameryka dzielnie walczył ze swoją tarczą, która wracała jak boomerang. Zaś Ksenia i Eveline pomagały sobie nawzajem, gdyż ruda przemieniała się w różne pomocne rzeczy. Cyklop piorunował spojrzeniem i smażył preciwników jak kotlety. Po tej metaforze zrobiłam się głodna, jednak moje przemyslenia zostały przerwane przez jednego z robotów, który złapał mnie w swoje sidła i próbował udusić. Z całych sił probowalam się wydostać, jednak on był mocniejszy a ja zmęczona więc nie udawało mi się nawet zmienić w mojego mutanta. Na szczęście ktoś przyszedł mi na ratunek i rozciął robota na pół.
-Co ty byś beze mnie zrobiła- uśmiechnął się do mnie Logan, gdy otrzepałam się.
-Nie bądz taki skromny- mruknełam, powoli zamieniając się w lamparta, jednak ...- ej! Czemu nie moge się zamienić?!-
-To by było zbyt proste!- krzyknął do mnie Tony.
-Ta jasne! A ty to możesz sobie w zbroi walczyć?- odkrzyknełam do niego, gdy banda robotów pochwyciła mnie i próbowała zgładzić. Nie miałam siły, nie miałam pazurów więc niby jak mam z nimi walczyć? Uderzyłam ich kilka razy ale omało sobie ręki nie złamałam. Gdy już nie widziałam szansy ucieczki, zasłoniłam się by doznac jak najmniej obrażeń.
-stop!- usłyszałam krzyk Ameryki a wtedy wszystkie roboty znikneły nam z oczu- dzięki Banner!-
-do usług szefie- usłyszałam go w głośnikach.
-masz szczęście że to była tylko próba, inaczej byloby po tobie- odparł mi Ameryka, przybliżając się do mnie.
- ... Czyli tak wyglądają wasze ćwiczenia?- spytałam Logana, patrząc na niego.
-Nasze- poprawił mnie Cyklop gdy opadły mi już ręce.
-Nie ma mowy! Jak to tak ma wyglądac to ja się wypisuje z tego zespołu!- jęknełam, rzucając moim nieśmiertelnikiem o podłoge.
-Bo co? Bo siły nie masz?- spytał Thor gdy zmaszczyłam brew.

-Dośc już tego mam! Nie nadaje się i koniec!- warknełam, idąc w strone drzwi. Kilka dziewczyn wołało za mną, jednak Kapitan uspokoił je i powiedział by zostawiły mnie w spokoju. Warknełam znowu po czym wyszłam z Sali.

sobota, 3 maja 2014

ROZDZIAŁ 11

~~ I'm soooł happy :D Rodzice przyjechali i wspierają mnie do matury, którą mam w poniedziałek ... trzymajcie kciuki!
~~ za 20 dni premiera X-Menów!! :D Kto idzie? :D 

Zaczełam się troche obawiać tego co mnie czeka. Zamknięta w przeżroczystej kopule, otoczona przez własną grupe, która wpatrywała się we mnie jak w eksponat który stoi w muzem. Co się dzieje?!
-Logan, zapodaj szczegóły- przerwał tę cisze Bruce, który podszedł do komputera. W tym momencie Cyklop zaczął bitować, tak ni z gruchy ni z pietruchy, gdy wszyscy zwrócili oczy ku niemu.
-sorka, głupota Starka mi się udziela- zaczął się bronić Scott, stając się poważny.
-Logan- powtórzył Banner, patrząc na Rosomaka.
-pierwszy raz pokazała pazury, gdy nie mogłem się uwolnić z pod wraku samolotu, drugi raz gdy w helikopterze chciałem ją wyciągnąć do towarzystwa, po tym jak uciekła od nas gdy Burza wspomniała o szyciu jej rany- zaczął wymieniać, gdy podniosłam brew nie rozumiejąc do czego zmierza.
-czyli moc pojawia się wtedy gdy jest zła lub gdy się boi- zaczął coś szperać w komputerze Bruce- hmmm ... teraz też zdołałem wykryć duże skupiska energii- spojrzał na mnie, przyglądając się mi uważnie.
-trzeba ją zmusić by ujawniła swoją moc, inaczej ona rozsadzi ją od środka!- krzyknął Ameryka, podchodząc do nich i czuwając nad ich pracą. Zmęczona tym wszystkim, usiadłam po turecku, zakłądając ręke na ręke.
-Saturnina musisz z nami współpracować- wtrącił się Logan, patrząc mi w oczy i próbując mnie udobruchać i przekonać. Nie wiedziałam co robić i bałam się ich planu działania by zmienić mnie w mutanta. Ale jednak strach i gniew prowokowały mnie do zmiany, więc trafili w dziesiątke.
-trzeba ją wkurzyć- usłyszałam Tonyego, gdy rozłożyłam się na podłodze.
-to twoja działka Stark- kiwnął głową Cyklop, gdy Blaszak go przedrzeźnił.
-mam pomysł ...- usłyszałam szept Bannera po czym ciekawa zwróciłam wzrok ku niemu. W tej samej chwili kopuła się podniosła a ja powoli usiadłam, nie wiedząc co oni kombinują. Nie zdążyłam zapytać, gdy ujżałam jak Bruce zaczyna zmieniać się w zielonego stwora. Gdy stał się Hulkiem, wszyscy usuneli się mu z drogi. Bardzo mi się to nie spodobało ...
- o w morde- szepnełam do siebie i w trymiga zerwałam się z podłogi i zaczełam uciekać jak najdalej od niego. Czego oni nie wymyślą by zmusić mnie do przemiany ... Schowałam się pod biurkiem, zastanawiając się co robić jednak byłam tak spanikowana że kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Hulk jednak nie dał mi czasu na dumanie, gdy jednym ruchem przegiął biurko na pół. Na szczęście w ostatniej chwili udało mi się uciec, jednak nadal byłam bez jakiegokolwiek planu działania.
-to nic nie da!- krzyknął nagle Tony- ona będzie tylko uciekać!-
-to co ma Hulk zrobić?- spytał stwór, gdy zdążyłam się schować za ścianą.
-na Logana!- wtrącił się Cyklop gdy ów Rosomak ocknął się, nie wiedząc czemu zostało wykrzyczane jego imie. Bez zastanowienia Hulk pomknął do niego, chwytając go i rzucając o podłoge.
-ej!- warknełam, wychodząc z ukrycia- mnie miałeś gonić a nie jego!- jednak on nic nie odparł tylko obdarował Logana wielkim plaskaczem, przez co Rosomak upadł na podłoge.
-nie broń się!- krzyknął do niego Ameryka.
-a no jasne- mruknął, powoli wstając- od razu napisz mi na czole’ worek treningowy’ ...- nie skończył swojego żalenia, gdy Hulk chwycił go i rzucił nim o biurko.
-Bruce nie będzie zadowolony gdy zda sobie sprawe że zniszczył sobie połowe sprzętu- pokiwał głową Tony, gdy nad jego głową przeleciał Logan. Nie mogłam dalej patrzeć jak pomiata moją niańką w te i we wte, musiałam wkroczyć do akcji, no bo w sumie do tego też zmierzali.
-Zostaw go w tej chwili!- warknełam, gdy poczułam jak wielka, nieznana mi moc przepływa przez moje ciało. Hulk popatrzył na mnie, prychnął po czym uderzył znów Logana. Krzyknełam po czym zaczełam biedz w jego strone. I wtedy zaczeła się metamorfoza ... wielkie pomarańczowe płomienie ogarneły moje nogi które migiem zmieniły się w łapy, tak że biegłam już na czterech kończynach zamiast na dwóch, moje ciało pokryło się prążkowatym futrem, a gdy się odbiłam od ziemi, mając zamiar rzucić się na zielonego potwora który miażdzył mi niańke, oczy zabłysły mi na żółto, twarz pokryła się tym samym co na ciele a z paszczy wyrosły mi długie kły. Rozległ się wark i dźwięk wysuwających się szponów, gdy poczułam że uderzyłam o szybe, po której zjechałam na podłoge.
-a więc misja zakończona powodzeniem- usłyszałam Ameryke, gdy powoli otrzepałam się po bliskim spotkaniu z kopułą, którą opuścili dla bezpieczeństwa. Hulk, widząc że udalo im się dopiąć swego, zmienił się znów w Bruce’a i szybko podbiegł do mnie, nie mogąc uwierzyć w to co widzi.
-no co ... lamparta żeście nie widzieli?- warknełam, powoli postawiając się na łapy.
-szablozębnego? Nigdy- odpowiedział mi szybko Tony, gdy usiadłam na podłodze.
-strach z tobą mieszkać w jednej siedzibie- zaśmiała się Lana, gdy wszyscy mnie otoczyli.
-co się tak patrzyce? Peszycie mnie- zasłoniłam się łapą.
-Dobra załogo, idzcie do swoich pokoj. Ci na ‘T’ niech pokażą pokoje naszym nowym lokatorą-
-ja jestem na ‘A’- wyparł się szybko Stark, gdy Thor poklepał go po ramieniu.
-ale karzesz na siebie mówić ‘Tony’ więc chodz- odparł Bóg Wszechświata, zabierając dziewczyny do ich miejscówek. Wiadomo, oni zaś nie przypadli sobie do gustu i dogryzają sobie co chwile jak Logan i Scott. Po kilkunastu godzinach wreszcie byłam wolna. Chłopaki zrobili mi kilka badań i sprawdzili czy moja moc jest stabilna i czy moge normalnie funkcjonować. Wreszcie uznali że jestem gotowa by dołączyć w pełni do załogi ALFA, dając mi nieśmiertelnik z moim imieniem ‘Saturnina Halliwell’, numerem żołnieża, kodzie, oraz moim wybranym imieniem dla mojej drugiej połówki czyli ‘Leopardessa’.
-no no, niezłe szpony- usłyszałam głos, gdy tylko wyszłam z Sali komputerowej.
-twoje lepsze- zaśmiałam się, pokazując pazurki- chociaż i tak wole moje kły- poruszałam brwiami, idąc przed siebie.
-racja, moich nikt nie pobije- kiwnął głową, wysuwając swoje.
-widze że skromność Tonyego ci sprzyja- zaśmialam się, łąpiąc jego ręke, nie mogąc się napatrzeć na jego wielkie i piękne szpony.
-dali ci nieśmiertelnik?- spytał nagle Logan, widząc go na mojej szyj.
-nom- kiwnełam głową z uśmiechem- jestem w drużynie- wyszczerzyłam się gdy ten tylko pokiwał głową ze śmiechem- co cię tak bawi?- spytałam podejżliwie.
-nic nic- opanował się- czyli rozumiem że jutro o 7 rano widzimy się w Sali ćwiczeń?- popatrzył na mnie cwano, gdy zmieszana zaczełam analizować jego słowa.
-7 rano? Sala ćwiczeń? Co?-
-a co ty myślałaś że siedzimy na tyłku i nic nie robimy? Mięśnie nam same nie wyrosną Szczeniaku- kiwnął głową gdy stanełam w miejscu.
-Piepszysz że tak wcześnie-
-od 7 do 12 są intensywne ćwiczenia, potem jest przerwa na lunch i znów ćwiczenia aż do wieczora- zaczął mi tłumaczyć Logan.
-co?! Nie nie nie, ja się nie zgadzam! Ja nie wytrzymam tylu ćwiczeń! Poza tym ja sobie poradze! Przecież jestem lampartem i potrafie każdego zgładzić! No weż!-

-hehehe witaj w drużynie Saturnina!- krzyknął po czym zniknął w drzwiach swojego pokoju. W tej chwili tak mnie załamał że postanowiłam zamknąc się na cztery spusty w pokoju. Niech mnie tylko spróbują wyciągnąć!