~~ Witam was Marvelowicze! Jak tam wakacje? Ja jestem od dwóch miesięcy na walizkach ale udało mi się wyskrobać ostatnią już część tej jednorazówki! Smuteq nie?
~~ Wydaje mi się że zaczęłam dorównywać braciom Russo jeśli chodzi o męczenie psychiczne ... końcówka jest troche jak Avengers Infinity War. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Przekonacie się sami!
Bolała mnie głowa. Czułam jakby mi miał zaraz mózg wypłynąć ze wszystkich otworów z głowy. Było mi niedobrze. Bardzo niedobrze. Świat mi wirował nawet gdy miałam zamknięte oczy. Słyszałam głosy ale nic z nich nie rozumiałam. Jakiś bełkot, nic więcej. Głosy mieszały się jeden z drugim aż w końcu zobaczyłam światłość. Otworzyłam oczy. Nad moją głową wisiał szereg wielkich lamp, które kołysały się przez podmuchy wiatru. Wszędzie rozpoznałabym te lampy, tym bardziej że ich widok zasłoniła mi znajoma twarz w okularach.
-Saturnina, słyszysz
mnie?- zabrzmiał w moich uszach jego głos.
-Bruce …- wyszeptałam,
chcąc pomasować się po głowie jednak poczułam że coś trzyma moją rękę.
Spojrzałam na nią. Naokoło mojego nadgarstka widniał łańcuch. Co do cholery?
-Spokojnie Saturnina,
żadnych gwałtownych ruchów- uspokajał mnie gdy powoli usiadłam. Znajdowałam się
w jego laboratorium, przykuta kajdanami do jakiegoś łóżka.
-Co się stało?-
rozglądnęłam się nerwowo po czym mój wzrok padł na stojącego nieopodal Logana.
-Jak się czujesz?
Wszystko w porządku?- zawarczał, próbując brzmieć jak najbardziej troskliwie i
spokojnie. Już miałam odpowiedzieć „tak” lecz nagle przez moją głowe zaczęły mi
przelatywać wspomnienia. Ej chwila, chwila. Co ja robie w siedzibie?! Przecież
… spojrzałam szybko na prawą rękę.
-Gdzie pierścionek?-
spytałam, widząc że go nie mam. Logan o mało się wybuchnął.
-Jaki pierścionek?-
spytał prawie przez zęby.
-Miałam go-
kontynuowałam- przecież jestem mężatką. Wyszłam za Lokiego!- krzyknęłam gdy
Logan zerwał się z miejsca.
-Jaki Loki?! Jaka
mężatka!? Spadłaś ze schodów i miałaś omamy!- krzyczał tak że wcale nie
wyglądał przekonywująco. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Nie musisz krzyczeć. Ja
dalej cię słysze- zwróciłam mu uwage po czym pomasowałam się po karku. Zleciałam
ze schodów i wyśniłam sobie całą wyprawe do Asgardu i ślub? Czemu mi się w to
nie chciało wierzyć? Zjechałam ręką na moją szyje. Wyczułam nagle zadrapanie.
-Chwila- mruknęłam
wracając pamięcią do dnia, w którym Loki przystawił mi sztylet do gardła i mnie
nim ranił. Nie spadłam ze schodów ani nie wyśniłam tego wszystkiego. To stało
się naprawdę.
-Co?- może i dałabym się
nabrać gdyby nie sposób, w jaki się zachowywał Logan. Telepał się ze
zdenerwowania jak pralka.
-Kłamiesz- wyszeptałam
gdy Bruce, który ciągle koło mnie stał, położył mi rękę na ramieniu na znak
żebym się uspokoiła. Gdy Logan próbował mnie zapewnić że nic takiego nie miało
miejsca, przy nim pojawił się Bóg Piorunów z
…
-Loki!- krzyknęłam,
widząc go znów w kajdanach. Chciałam zejść z łóżka jednak byłam do niego
przykuta więc mogłam sobie tylko pokrzyczeć. Logan przymknął oczy wściekły po
czym gwałtownie odwrócił się do nich.
-Ty zawsze musisz
wszystko rujnować, co?- warknął do Boga Piorunów wysuwając swoje szpony- miałem
nadzieje że go zabije na osobności-
-Zostaw go- stanął w
obronie brata Thor gdy zielonooki nie odrywał ode mnie wzroku- mam to o co
prosiłeś. Wystarczy że podpisze. Lokim sam się zajmę- po tych słowach
popatrzył na mnie gdy dalej próbowałam
się wyrwać ze szpon łańcuchów.
-Saturnina! Uspokój się-
za wszelką cenę Bruce chciał żebym przestała się szarpać- proszę cię-
spojrzałam mu prosto w oczy. Coś ukrywał- Nie szarp się-
-Bo co?- warknęłam.
Chciałam przemienić się w tygrysa, zrobić klony czy cokolwiek ale nie mogłam.
Te łańcuchy miały taką samą moc co łańcuchy Lokiego. Spojrzałam na niego gdy w
jego oczach po raz pierwszy zobaczyłam strach.
-Nie wysilaj się, nie zamienisz
się- wtrącił się Thor. Banner zaś udawał spokojnego jednak zauważyłam jak drga
mu powieka. Martwił się o mnie.
-Czy możecie nas
zostawić samych?- zaproponował gdy spojrzałam na chłopaków. Bóg Psot, chociaż
bardzo chciał coś wykrzyczeć to nie było mu dane. Thor zasłaniał mu usta dłonią
jak tylko chciał cokolwiek powiedzieć.
-Po co?- spytał
podejrzliwy Logan, podchodząc do mnie. Spojrzałam na Bruce’a. Ledwo się
powstrzymywał od wyjawienia prawdy. Ale jakiej?
-Proszę Cię- wyszeptał-
zaufaj mi. Nic jej nie zrobie- mój wzrok przeniósł się na Lokiego. Nawet ja nie
doprowadziłam go do takiego parteru. Jego oczy wręcz krzyczały, patrząc na
mnie. Nagle zaczęłam uświadamiać sobie co ja narobiłam. Wyszłam za mąż za Boga
Psot i zostałam królową Asgardu. Takich rzeczy to nawet Velvet nie nawywijała.
-Dobrze- z rozmyślania
wyrwał mnie głos Logana- macie 5 minut- spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby
chciał mnie jednocześnie rozszarpać i uściskać. To też da się połączyć? W kilka
chwil w laboratorium zrobiło się pusto. Został Bruce, ja i mój mętlik w głowie.
-Wiem, miałam ci pomóc z
tymi plikami. Przepraszam- zaczęłam gdy Bruce pokiwał głową.
-Dałem sobie jakoś rade-
machnął ręką- ale to nie jest ważne- spojrzał na mnie z bardzo poważnym wyrazem
twarzy- Saturnina- zaczął powoli. Prawie widziałam prace jego mózgu. Jak
dobiera słowa by mnie ani nie rozwścieczyć ani nie zasmucić- czy zdajesz sobie
sprawe w jakiej jesteś teraz sytuacji?-
Zamilkłam. Spojrzałam na
niego gdy ten po chwili zaczął coś klikać na komputerze, jednym okiem jednak
bacznie mnie obserwując.
-Chyba nie do końca- wydusiłam
z siebie. Zdałam sobie sprawę że pewnie cały sektor mnie nienawidzi za to
wszystko- i chyba nieźle namieszałam- zaśmiałam się gdy ten patrzył na mnie z
poważnym wyrazem twarzy. Zauważył że trudno będzie się ze mną dogadać więc
włączył wielki monitor i spytał mnie wprost.
-Wiesz co to jest?-
-Lasagna?- spytałam,
przyglądając się temu zniekształconemu czemuś- no weź, zgłodniałam!- odparłam
mu pełna pretensji gdy ten na chwile przymknął oczy a potem odrzekł
najpoważniej jak to się dało.
-To twoje dziecko.
Jesteś w ciąży- mój uśmiech momentalnie zniknął. Przyglądnęłam się temu czemuś
na monitorze. Zauważyłam tyci główkę. Spojrzałam na mój brzuch. To jest
niemożliwe.
-Z kim?- wyszeptałam gdy
Bannerowi dosłownie zniknęły usta.
-A jak myślisz? Kto cię obracał
przez ostatnie dwa miesiące?- chciał to powiedzieć spokojnie ale wyszło jak
zwykle. Wydarł się tak że się przestraszyłam- prze …- pokiwał głową łapiąc się
za nią. Zauważyłam jak przez jego twarz przemknęły zielone żyłki- przepraszam …
ale widzisz jaka jest sytuacja. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego po
Tobie, Saturnina. I lepiej żebyś tego nikomu nie mówiła. Przyniesie to same
kłopoty-
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Leżałam w swoim pokoju
na łóżku. Po tym jak Bruce ogłosił mi „nowinę”, przenieśli mnie do siebie bym
zaczekała na … chyba na ich werdykt. Nie wiem, nie słuchałam. Byłam zajęta tym,
że pod serduszkiem nosze maleństwo, i to nie Logana ale samego Boga Psot!
Oparłam się o ścianę i delikatnie zaczęłam gładzić mój brzuszek.
-Jak tatuś się dowie to
się ucieszy- uśmiechnęłam się pod nosem po czym wyciągnęłam z kieszeni wisiorek
od Lokiego z napisem „Liv”- heh, no i wiem dlaczego mieszałam winogrona z
majonezem i musztardą! Dziecko, co ty jesz?- pokręciłam głową po czym nagle
uśmiech z mojej twarzy zniknął- o Boże, jestem w ciąży z Lokim! Jak Logan na to
zareaguje!- złapałam się za głowę spanikowana. Chyba przez ten Asgard i Lokiego
nabawiłam się jakiegoś rozdwojenia jaźni: z jednej strony cieszyłam się że będę
miała dziecko z Lokim a z drugiej strony dalej kochałam Logana i wiedziałam że
to dziecko może okazać się katastrofą w tym sektorze. A było mnie nie wysyłać
na tą misje …
-Saturnina- dziwnym
trafem do pokoju wszedł Thor. Delikatnie usiadłam na łóżku.
-Thorze, synu Orki-
uśmiechnęłam się cwano gdy jemu jednak nie było do śmiechu. Ale i tak dodałam
swoje trzy grosze- oraz synu mojego teścia-
-Dość tego, chodź do
Sali- otworzył mi drzwi gdy zeskoczyłam z łóżka i poszłam do wskazanego
miejsca.
Gdy tylko drzwi od Sali otworzyły
się, moim oczom ukazali się zamyślony i śmiertelnie poważny Kapitan Ameryka,
próbujący opanować emocje Banner, który usiłował się rozluźnić chodząc w te i
we wte po pomieszczeniu, skuty do samej
głowy mężulek oraz łypiący na niego groźnie Logan. Temu wszystkiemu przyglądała
się ze stoickim spokojem Czarna Wdowa. Gdy tylko weszłam wszystkie oczy skierowały
się na mnie. Złapałam się na tym że przez chwile przestałam oddychać ze stresu.
Czy oni już wiedzą?
-O królowo- ukłonił się
przede mną Tony na przywitanie. Ah, on też tu był.
-Przestań Stark- warknął
na niego Logan gotów rozszarpać go na kawałki.
-Saturnina, chyba wiesz
po co tu jesteśmy- zaczął Kapitan gdy Thor wprowadził mnie bardziej w głąb
Sali. Ja za to cały czas wpatrywałam się w zielone przestraszone oczy mojego
męża. Wyglądał jak nie ten Loki, za którego wyszłam. Był potulny jak baranek
ale tylko dlatego że oboje byliśmy świadomi że z tego trudno będzie się
wykaraskać. A nawet że będzie to niemożliwe.
-Coś tam słyszałam-
zakpiłam.
-Jej na serio się
poprzestawiało w głowie- szepnął Tony do Kapitana. Wywróciłam oczami wiedząc że
zaraz zacznie się kazanie.
-Thorze- spojrzał na
Boga Piorunów, który dał mu jakąś kartkę i długopis. Kapitan spojrzał na nią
gdy w tym samym momencie podszedł do niego Logan, który też zaczął uważnie ją
studiować.
-Świetnie, super. To
niech podpisuje- chciał mu wyrwać kartkę z ręki jednak Steve szybko go
powstrzymał. Spojrzałam na nich podejrzliwie.
-Spokojnie. Najpierw
trzeba im powiedzieć o co chodzi- ale niecierpliwy ten Logan. Wymieniłam
znaczące spojrzenie z Lokim, który z całych sił usiłował się uwolnić z kajdan.
Gdy zauważył to jego braciszek natychmiast do niego podszedł i złapał za ręce.
-Nawet nie próbuj-
szepnął do niego, grożąc palcem jak małemu dziecku.
-A więc mam tutaj
papiery rozwodowe- pokazał nam je z bezpiecznej odległości- macie je tylko
podpisać. Reszta jest już uzupełniona i załatwiona-
-A co jeśli ich nie
podpiszemy?- przez chwile znów usłyszałam ten spokój w głosie Lokiego ale wiedziałam
że nie będzie trwał długo.
-Wtedy to ja się Tobą
zajmę- niższy o głowe Logan podszedł do niego, wyciągając po drodze swoje
szpony. Bóg Psot przełknął ślinę lecz dalej stwarzał wrażenie jakby nie bał się
go ani trochę.
-Po co to wszystko? Nie
możecie nas zostawić w spokoju? Przecież normalnie rządziliśmy Asgardem, nikogo
nie zabiliśmy a Loki stał się lepszy dzięki mnie- zaczęłam nas bronić gdy Steve
tylko przymknął oczy.
-Samo to że wyszłaś za
niego to już jest nienormalne- odparł Tony- nie mówiąc o tym że zamknęłaś nas w
lochach jak jakichś dzikusów, chociaż dobrze wiesz że przyszliśmy ci na
ratunek-
-Kogo chcieliście
ratować? Siebie czy mnie?- podniosłam cwano brew- wiedzieliście że jeśli czegoś
nie zrobicie to Logan was rozszarpie- na te słowa Tony tylko prychnął.
-Saturnina, zdajesz
sobie sprawe że to wszystko to szaleństwo, nie?- wtrącił się Steve, który, tak
jak reszta, usiłował mi uzmysłowić że to co zrobiłam wykraczało poza skale
normalności. Bezskutecznie.
-Sam jesteś szalony-
odparłam mu po czym zaczęłam się śmiać. Śmiać jak psychopata. Loki delikatnie
się uśmiechnął ale widząc mine Logana pożałował tego od razu.
-Macie podpisać papiery
rozwodowe. Teraz. W tej chwili- zażądał stanowczo Rosomak.
-Bo co?- spytałam z
nonszalancją nie zdając sobie sprawy że Logan zrobi wszystko bym tylko
zakończyła swoje małżeństwo z Bogiem Psot.
-Cieszę się że pytasz-
uśmiechnął się cwano po czym wyciągnął szpony, chwycił Lokiego za kajdany i
przyłożył swoje cacuszka z adamantium do jego głowy- jeśli nie podpiszesz to
zostaniesz młodą wdową-
-Logan …- chciał go
jakoś uspokoić Kapitan jednak Logan huknął.
-Nie rozumiesz że jej
całkowicie odbiło?! Jeśli nie będziemy działać stanowczo to nigdy tego nie
podpisze!- było go słychać w całej siedzibie. Rozdarciuch- podpisujesz czy
nie?!- zauważyłam jak szpony zaczynają się powoli wżynać w głowe Lokiego,
którego twarz wykrzywiła się w lekki grymas.
-Logan, przestań!-
załkałam, chociaż chciałam tego z całej siły uniknąć.
-Nie możesz jej tak
stresować!- wtrącił się szybko Banner.
-Kolejny. Bo co!?- coraz
bardziej podnosił głos.
-Bo …- zatrzymał się.
-Jestem w ciąży!-
wykrzyczałam w końcu, wkurzona podchodami Bannera.
Zapadła cisza. Przez
chwile Logan rozluźnił uścisk i trawił to co powiedziałam. Loki za to
znieruchomiał. Patrzył mi głęboko w oczy chcąc wiedzieć czy nie kłamie. Raczej
ogarnął że jednak nie kręciłam. To mu wystarczyło by zacząć nieplanowaną
dywersje. Kiedy poczuł że Logan z szoku rozluźnił uścisk, walnął go z łokcia w
brzuch po czym schował głowe i podniósł do góry ręcę, przypuszczając że
wkurzony Wolverine, po tym jak poczuł cios, rozmachnie się szponem chcąc go
ugodzić. Tak też zrobił jednak jego szpony nie przecięły Boga Psot lecz jego
kajdany. Tak, adamantium rozcina pieprzone kajdany anty-zmienne z Asgardu. Gdy
Loki poczuł że jest wolny, migiem uciekł od niego po czym chwycił mnie,
wyciągnął z kieszeni podróbe Tesseraktu. Nie zdążyłam nawet zareagować kiedy w
mgnieniu oka pojawił się błysk przed moimi oczami.
Gdy błysk zniknął i
wreszcie mogłam cokolwiek zobaczyć, dostrzegłam że przenieśliśmy się na jakąś
otwartą przestrzeń. Naokoło było pełno zieleni a obok, po prawej stronie,
płynął sobie strumyczek. Najwyraźniej przeniósł nas do rezerwatu nieopodal
sektora.
-Jesteś w ciąży?- nie
zdążyłam do końca obczaić sytuacji gdy ten złapał mnie za ramiona. Widziałam w
jego oczach radość i nadzieje- jesteś w ciąży ze mną?-
-No a kto mnie ostatnio
obracał w Asgardzie?- chciałam żeby to zabrzmiało karcąco ale widząc jego wyraz
twarzy moje oburzenie zamieniło się w radość i delikatne łkanie, zważając na
obecną sytuacje. Nie potrafił się wysłowić. Widziałam że chce coś powiedzieć
ale nie potrafił. W końcu mocno mnie przytulił.
-Te, Bogu Psot! Bo
przynosisz wstyd wszystkim antybohaterom- zaśmiałam się przez co w odpowiedzi
dostałam burze pocałunków. Ledwo łapałam oddech. Chyba się ucieszył. W pewnej
chwili złapał moją twarz w dłonie i zaczął mi się wpatrywać w oczy. Zachowywał
się jak nie on.
-Uciekniemy stąd- chyba
oglądał jakieś romansidła kiedy nie patrzyłam - daleko. Nikt nas nie znajdzie.
Nawet te łamagi z sektoru- wyszczerzył się do mnie gdy odwzajemniłam mu tym
samym. W mojej głowie rozległ się alarm a moja druga połówka zaczęła krzyczeć „co
ty robisz?! Ty kochasz Logana, nie jego!”. Ale nie chciałam jej słuchać.
-A Asgard?-
-Możemy do niego wrócić
ale będziemy musieli wszystkich pozamykać, inaczej znowu mi cię odbiorą. A ja
na to nie pozwolę- wyszeptał gdy delikatnie pokiwałam głową. Tak! Pozamykajmy
wszystkich ludzi, którzy się nam sprzeciwią! Raczej będziemy wtedy rządzić
pustym Asgardem ale co tam. Planowanie wspólnej przyszłości szło mu doskonale a
ja prawie uwierzyłam w to wszystko. Prawie, gdyby nie to że nagle jego uśmiech
zamienił się w grymas. Zza jego pleców wyłonił się Logan, który przystawił mu
szpony do gardła, a te z drugiej ręki wbijał mu powoli w żebra. Chciałam
chwycił jego dłonie, które zaczęły oddalać się od mojej twarzy jednak szybko
Logan mnie powstrzymał.
-Zostaw go i podpisuj
papiery! Inaczej zabije go na twoich oczach!- nigdy nie widziałam go tak
wściekłego i zdeterminowanego. Widać było że jak będzie musiał to będzie w
stanie go zabić- Mówie poważnie, Saturnina. Podpisuj!- Naokoło niego pojawił
się Thor, Kapitan Ameryka oraz Banner, którzy asekurowali całe najście.
Usłyszałam świst koło mojego ucha po czym zobaczyłam jak pięcioramienna mała
gwiazda przelatuje koło twarzy Lokiego. Dosłownie o kilka milimetrów.
-Siostra- koło mnie
stanęła Velvet w bojowym nastroju, trzymając w ręku trzy małe
gwiazdy-shurikeny- albo podpisujesz albo kolejną partnerką twojego mężulka
będzie trumna- wybałuszyłam oczy. W życiu nie widziałam jej takie poważnej.
-To przez Ciebie …-
szepnęłam.
-Rujnuje ci znowu życie,
nie?- szepnęła delikatnie się uśmiechając- kiedyś mi za to podziękujesz-
-Saturnina- podszedł do
mnie Thor po czym wyciągnął papiery- podpisz, proszę- dał mi długopis- wiesz
doskonale że to wszystko to szaleństwo- no ja wiem ale żeby od razu rozwód?
Spojrzałam na Logana. Chcąc mnie, delikatnie mówiąc, zachęcić do podpisania,
haratnął Lokiego w szyje tak że polała się krew. Bóg Psot krzyknął z bólu.
-Przestań!-
-Podpisuj albo utnę mu
łeb- zawarczał. Loki krztusił się trzymając głowe podniesioną wysoko w górę.
Patrzył na mnie wystraszony. Nie mogłam na to patrzeć ale Logan robił wszystko
bym była świadoma konsekwencji gdyby mi przypadkiem przyszło do głowy tego nie
podpisywać. Wiedziałam że to już koniec. Chwyciłam za długopis, spoglądając
jeszcze raz Lokiemu w jego piękne, zielone oczy, po czym podpisałam się.
-Przepraszam-
wyszeptałam do niego.
-Grzeczna dziewczynka-
mruknął Logan, któremu jakoś opornie szło uwalnianie Lokiego z uścisku. Chyba
polubił znęcanie się nad nim- twoja kolej, smarkaczu- Thor przyniósł dokumenty
po czym podłożył je braciszkowi pod nos. Zielonooki spojrzał na mnie. Wzrok
miał smutny i pełen bólu, tak samo jak i mój.
-I co? Podpiszemy to i
wszystko wróci do normy? Saturnina wam tego nie daruje- spytał go po chwili
Loki. No właśnie, niby jak to chcieli rozwiązać? Ja ich przecież zabije po tym.
-O to się akurat nie
martw- Logan docisnął mu szpona do szyj- podpisuj, szumowino- Thor wcisnął
Lokiemu długopis do ręki, machając mu papierami przed oczami. Wziął głęboki
wdech. Nie wierzył że po tylu kombinacjach i wariacjach, zwrotów akcji i
niespodziewanych wydarzeń, gdy tron już był na wyciągnięcie ręki, sprawy tak
się potoczą i w mgnieniu oka zostanie bez niczego. Tym razem straci nie tylko
tron …
Spojrzał na Logana.
-Nie rób takich
maślanych oczu. Przyrzekałem Ci że zrobie z Twojego życia piekło i z chęcią tej
obietnicy dotrzymam- wycedził przez zęby- PODPISUJ!- huknął na niego. Nie miał
wyjścia. Podpisał. Potem wszystko działo się błyskawicznie. Logan wyrwał mu z
rąk dokumenty po czym znów poczułam ukłucie. Zaś mnie chcą usypiać, co za
ludzie. Spojrzałam na Lokiego. Jemu też zaczeły się kleić oczy. Co z nim teraz
zrobią? A co ze mną? Wyciągnęłam w jego strone ręke, wykrzykując do Logana jak
bardzo go nienawidze, jednak tak szybko jak wcześniej straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kilka godzin póżniej.
Sala główna. (Bez punktu widzenia Saturniny)
Saturnina leżała
przypięta do laboratoryjnego łóżka międzyczasie gdy Bruce, Kapitan, Thor oraz
Logan rozmawiali koło niej, krzątając się niespokojnie po pomieszczeniu.
-Na prawde tego chcesz?-
spytał Bruce, patrząc niespokojnie na Rosomaka.
-Sam mówiłeś że to jedyne wyjście z tej sytuacji- Logan oparł się o biurko- Saturnina nas … to znaczy mnie nienawidzi. Jeśli się obudzi to sytuacja się nie zmieni. Będzie na nas fuczała cały czas i pewnie też nie raz ucieknie by znaleźć tą szumowine-
-Sam mówiłeś że to jedyne wyjście z tej sytuacji- Logan oparł się o biurko- Saturnina nas … to znaczy mnie nienawidzi. Jeśli się obudzi to sytuacja się nie zmieni. Będzie na nas fuczała cały czas i pewnie też nie raz ucieknie by znaleźć tą szumowine-
-Licz się ze słowami. To
mój brat- wskazał na niego Thor.
-Wiesz co, kończy mi się
do Ciebie cierpliwość- spojrzał na niego zirytowany Wolverine- Twój zasrany
brat wyobracał mi Saturnine, porwał do Asgardu, namącił jej w głowie, ożenił
się z nią i do tego zrobił jej bachora!-
-Loganie- Kapitan
położył mu ręke na ramieniu lecz ten wcale nie miał zamiaru się uspokoić.
-Jak ja mogę być
spokojny w takiej sytuacji!- wydarł się.
-Dobrze. To zróbmy tak-
wtrącił się Bruce, widząc że zaczynają tracić kontrole nad Rosomakiem-
wykasujemy jej pamięć, Lokiego zamykamy daleko od niej a z resztą dogadujemy
się że nic co miało z nim związek się nie wydarzyło-
-A co z bachorem?-
warknął Logan na co Bruce popatrzył na niego z politowaniem.
-Logan, dziecko nie jest
niczemu winne. Nie możemy go zabić- próbował mu wytłumaczyć jednak Howlett z
wściekłością zrzucił jakieś rzeczy z biurka.
-Nie będę wychowywał
bachora tego ścierwa! Nie ma mowy! Daj jej jakieś prochy, niech się go
pozbędzie!-
-Logan! Zwariowałeś?-
wszedł mu szybko w słowo Kapitan- uspokój się-
-Loki …- usłyszeli i jak
jeden mąż odwrócili się w stronę łóżka, na którym była przypięta Saturnina-
Loki … gdzie jesteś …-
-Budzi się- mruknął pod
nosem Logan- czemu nie daliście jej większej dawki?!-
-Bo mogłoby zaszkodzić
to dziecku!- zerwał się szybko Banner po czym zaczął grzebać przy strzykawkach-
zaraz się nią zajmę a potem …- urwał, nabierając coś do strzykawki- zaczniemy
działać-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Było już późno a naokoło
panował półmrok. Logan i Thor udali się do jednego z najbardziej strzeżonych
więzień na ziemi by załatwić ostatnią ze spraw. Przeszli ciemnym korytarzem aż
do ostatniej oświetlonej celi by tam porozmawiać z jednym z więźniów.
-Loki- zaczął Thor,
patrząc na swojego brata. Bóg Psot siedział naprzeciwko nich na łóżku ze
spuszczoną głową, wpatrując się w podłoge. Gdy tylko usłyszał jego głos,
podniósł wzrok.
-Czego?- wyszeptał.
-Milej, nędzna gadzino-
wysapał Logan jednak blondyn szybko go zatrzymał by nie rozkręcił się z
wyzwiskami.
-Przyszliśmy cię
poinformować że Saturninie wykasowano pamięć- zaczął gdy Loki opuścił wzrok,
który zaczął błądzić po podłodze jakby rozpaczliwie czegoś szukał. Tak, szukał.
Szukał jakiegoś haczyka, jakiejś poszlaki, która wskazywałaby że to tylko zły
sen, że zaraz otworzy oczy i zobaczy koło siebie smacznie śpiącą Saturnine. Ale
niestety nic tam nie znalazł. Jednak to nie była informacja, która najbardziej
go załamała.
-Niestety Saturnina
straciła bachora po tym kasowaniu mózgowicy. - odparł ze stoickim spokojem
Logan gdy Loki momentalnie zerwał się z miejsca.
-Słucham?- wyszeptał
przez zaciśnięte zęby.
-Przykro mi, bracie-
dodał Thor, omijając jak tylko mógł wzrok zrozpaczonego Lokiego. Zielonooki
zaczął ciężko oddychać po czym upadł na kolana, niedowierzając w to, co się
właśnie wydarzyło. Blondyn spuścił głowe po czym udał się do wyjścia.
-Masz za swoje, szumowino-
wyszeptał Logan, idąc za Thorem. Loki odprowadził ich wzrokiem.
-Nigdy Ci tego nie
zapomnę! Zniszczę Cię Loganie Howlett!- wydarł się na całe więzienie
zielonooki. Thor, będąc przed więzieniem, usłyszał krzyk brata. Przystanął i
oparł się o mur. Logan, widząc go, położył mu ręke na ramieniu.
-Nie rozczulaj się nad
nim. Lepiej żeby myślał że dzieciak nie żyje. Nie będzie już nam właził w
paradę a dzieciak będzie miał normalnego ojca-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Budzi się!-
-No najwyższa pora!
Zmierz jej tętno i ogólnie wszystko-
O, chyba znam te głosy!
Zaraz zaraz … budze się? Badają mnie? Czemu mnie badają? Przecież … miałam
lecieć na jakąś misje gdzieś tam i … otworzyłam jedno oko. O matko, ale razi.
Powoli zasłoniłam oczy ręką ponieważ raziło jak cholera. Gdy nabrałam ostrości
w oczach, zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego Bruce’a, który krzątał się po
laboratorium.
-Co się stało?-
szepnęłam, powoli siadając. Bolała mnie głowa tak, że ledwo potrafiłam trzymać
oczy otwarte. Jakby ktoś się w nią wwiercił.
-Nie, nie, nie! Kochana,
leż!- podbiegł szybko do mnie doktorek po czym kazał mi się położyć- jak się
czujesz?-
-Jakby mnie Thor walnął
w głowe młotem- zaśmiałam się gdy Banner przebadał mi oczy- co się w ogóle
stało?-
-Wiesz …- westchnął po
czym znów zaczął grzebać w swoich rupieciach- leciałaś na misje i niestety
miałaś wypadek- popatrzył na mnie- odrzutowiec miał mały problem przy starcie
no i był karambol przez co ty się troche
poobijałaś. Przeszłaś operacje i długo spałaś. Cały miesiąc!- wzruszył
ramionami- nie chce słyszeć że jesteś niewyspana- wskazał na mnie.
-O matko- pogłaskałam
się po głowie- a ta misja? Żeby zobaczyć co ten cały yyy … jak on się nazywa?-
spytałam gdy Banner popatrzył na mnie podejrzliwie- no ten cały … Lokaj czy jak
mu tam-
-A to już nieważne.
Najważniejsze jest teraz żebyś doszła do siebie- stwierdził jednak ja, uparta
no i że poleżałam już sobie dość długo, usiadłam na łóżku- Saturnina!-
-Ciii nie krzycz, głowa
mnie boli …- uśmiechnęłam się do niego a on odmienił mi tym samym. Nagle do
pomieszczenia przyszedł Logan. Widząc mnie przytomną od razu się uśmiechnął i
podszedł do mnie.
-Jak się czujesz
Szczeniaku?- spytał lecz ja nie chciałam mu odpowiadać. Kiedy znalazł się
wystarczająco blisko, przytuliłam się do niego.
-Ciesze się że cię
widze, Logan- poczułam jak zaczął głaskać mnie po głowie.
-Ostrożnie!- pouczył go
szybko Banner gdy Rosomak tylko pokiwał głową. Nagle Logan zrobił coś, czego
bym się nigdy nie spodziewała. Gdy udało mu się mnie od siebie odkleić,
odchrząknął po czym ukląkł na jedno kolano, wyciągając jakieś pudełeczko.
Przestałam oddychać.
-Wiesz że nie jestem
zbyt wylewny ale to wydarzenie uświadomiło mi jak bardzo mi na Tobie zależy
więc …- otworzył powoli pudełeczko, w którym znajdował się piękny, złoty
pierścionek z niebieskim kamieniem- … Saturnino Halliwell, wyjdziesz za mnie?-
Serce mi waliło jak młot
a mój mózg prawie zaczął mi się wylewać, nie mówiąc już o palącym bólu, który
czułam na całej głowie. A co mnie tam jakiś ból! Czy wy to widzicie?! Logan mi
się oświadczył! No i co ty na to Saturnina?
Wzięłam głęboki wdech a z mojego prawego oka puściła się mała łezka.
Wzięłam głęboki wdech a z mojego prawego oka puściła się mała łezka.
- … tak Loganie, wyjdę
za Ciebie-
THE END
~~ Jakie wrażenia po tej długiej jednorazówce? Polubiliście Lokiego i znienawidziliście mnie? xd
~~ Jakie wrażenia po tej długiej jednorazówce? Polubiliście Lokiego i znienawidziliście mnie? xd
Wakacje płyną spokojnie, trochę tam, trochę tu, więc to znamy :D
OdpowiedzUsuńOch nie! Lokuś się kończy, nieeeeeeeeeee! - więc liczę na następną porcję w przyszłości!
A teraz pora sobie przypomnieć ostatni rozdział...
Ok, już. Teraz możemy zacząć ostatnią mroczną część :x
"Bolała mnie głowa" - to ponarzekajmy razem xd
Witam Saturnina, nasz nowy więźniu ^.^
Logan nawet po tym wszystkim jesteś dalej zazdrosny. Wytrwalec! (taa jakbym nie wiedziała o czym piszę xd)
Czekaj, co? Wciskają jej jakiś kit czy serio jej się to śniło?
Jakby spadła ze schodów to wątpię, że przykuli by ją łańcuchem. No chyba, że to ich nowa "metoda zabawy'
No to się porobiło
Ta plikami się przejmujcie teraz :D
Apetyt Saturniny nigdy się nie skończy!
- Jesteś w ciąży
- Z kim?
~~ Na pewno nikt tego nie wie xd
A Logan wie o dziecku? Chyba nie, bo by nikt już nie żył xd
To nie człowiecze dziecko to może jeść co chce xd
Pani... Logan to już dawno odszedł w zapomnienie, więc pilnuj, żeby nie dostał "zawału"
Rozwód? Po co?
Loki chroni buźkę, więc jest potulny
Saturnina to taka krejzolka, a oni tak jakby nie mogli jej ciągle zaakceptować, że już taka jest
To teraz Logan dosłownie wyciągnął pazury
Ucieczka, szybko! Szybko!
Loki rozdaje uściski! Kto chce skorzystać?!
Ty już nie kochasz Logana, to tam ciiii!
No i po co długo zwlekali na rozmowie jak mogli uciekać? Auu pazury i żebra, auuu
Logan O.o ... Logan O.o ... Logan O.o
Mordercy dzieci!
Ponownie Logan! Zaraz ja Ci łeb urwę!
I jeszcze raz Logan. Ej Logan chce być tatusiem? :o
Powrót do Lokaja xd
Em, powrót do Logana i koniec.
Wrażenia po tej jednorazówce: Polubiliśmy Lokiego, polubiliśmy Ciebie i znienawidziliśmy Logana xd Nie no jak dzieciak będzie to musi być dalej. W końcu się Saturnina kapnie kiedyś, że coś jest nie tak... chyba? Planuj kolejne jednorazówki, bo jest co planować i pociągnąć!
Pozdrawia twa niezapomniana Andzia xd