trwa inicjalizacja, prosze czekac...

LOKI: BRUTALNO-TOKSYCZNY ZWIĄZEK CHEMICZNY CZ 10 THE END


~~ Witam was Marvelowicze! Jak tam wakacje? Ja jestem od dwóch miesięcy na walizkach ale udało mi się wyskrobać ostatnią już część tej jednorazówki! Smuteq nie? 
~~ Wydaje mi się że zaczęłam dorównywać braciom Russo jeśli chodzi o męczenie psychiczne ... końcówka jest troche jak Avengers Infinity War. Tak mi sie przynajmniej wydaje. Przekonacie się sami!





Bolała mnie głowa. Czułam jakby mi miał zaraz mózg wypłynąć ze wszystkich otworów z głowy. Było mi niedobrze. Bardzo niedobrze. Świat mi wirował nawet gdy miałam zamknięte oczy. Słyszałam głosy ale nic z nich nie rozumiałam. Jakiś bełkot, nic więcej. Głosy mieszały się jeden z drugim aż w końcu zobaczyłam światłość. Otworzyłam oczy. Nad moją głową wisiał szereg wielkich lamp, które kołysały się przez podmuchy wiatru. Wszędzie rozpoznałabym te lampy, tym bardziej że ich widok zasłoniła mi znajoma twarz w okularach.
-Saturnina, słyszysz mnie?- zabrzmiał w moich uszach jego głos.
-Bruce …- wyszeptałam, chcąc pomasować się po głowie jednak poczułam że coś trzyma moją rękę. Spojrzałam na nią. Naokoło mojego nadgarstka widniał łańcuch. Co do cholery?
-Spokojnie Saturnina, żadnych gwałtownych ruchów- uspokajał mnie gdy powoli usiadłam. Znajdowałam się w jego laboratorium, przykuta kajdanami do jakiegoś łóżka.
-Co się stało?- rozglądnęłam się nerwowo po czym mój wzrok padł na stojącego nieopodal Logana.
-Jak się czujesz? Wszystko w porządku?- zawarczał, próbując brzmieć jak najbardziej troskliwie i spokojnie. Już miałam odpowiedzieć „tak” lecz nagle przez moją głowe zaczęły mi przelatywać wspomnienia. Ej chwila, chwila. Co ja robie w siedzibie?! Przecież … spojrzałam szybko na prawą rękę.
-Gdzie pierścionek?- spytałam, widząc że go nie mam. Logan o mało się wybuchnął.
-Jaki pierścionek?- spytał prawie przez zęby.
-Miałam go- kontynuowałam- przecież jestem mężatką. Wyszłam za Lokiego!- krzyknęłam gdy Logan zerwał się z miejsca.
-Jaki Loki?! Jaka mężatka!? Spadłaś ze schodów i miałaś omamy!- krzyczał tak że wcale nie wyglądał przekonywująco. Spojrzałam na niego zdziwiona.
-Nie musisz krzyczeć. Ja dalej cię słysze- zwróciłam mu uwage po czym pomasowałam się po karku. Zleciałam ze schodów i wyśniłam sobie całą wyprawe do Asgardu i ślub? Czemu mi się w to nie chciało wierzyć? Zjechałam ręką na moją szyje. Wyczułam nagle zadrapanie.
-Chwila- mruknęłam wracając pamięcią do dnia, w którym Loki przystawił mi sztylet do gardła i mnie nim ranił. Nie spadłam ze schodów ani nie wyśniłam tego wszystkiego. To stało się naprawdę.
-Co?- może i dałabym się nabrać gdyby nie sposób, w jaki się zachowywał Logan. Telepał się ze zdenerwowania jak pralka.
-Kłamiesz- wyszeptałam gdy Bruce, który ciągle koło mnie stał, położył mi rękę na ramieniu na znak żebym się uspokoiła. Gdy Logan próbował mnie zapewnić że nic takiego nie miało miejsca, przy nim pojawił się Bóg Piorunów z 
-Loki!- krzyknęłam, widząc go znów w kajdanach. Chciałam zejść z łóżka jednak byłam do niego przykuta więc mogłam sobie tylko pokrzyczeć. Logan przymknął oczy wściekły po czym gwałtownie odwrócił się do nich.
-Ty zawsze musisz wszystko rujnować, co?- warknął do Boga Piorunów wysuwając swoje szpony- miałem nadzieje że go zabije na osobności-
-Zostaw go- stanął w obronie brata Thor gdy zielonooki nie odrywał ode mnie wzroku- mam to o co prosiłeś. Wystarczy że podpisze. Lokim sam się zajmę- po tych słowach popatrzył  na mnie gdy dalej próbowałam się wyrwać ze szpon łańcuchów.
-Saturnina! Uspokój się- za wszelką cenę Bruce chciał żebym przestała się szarpać- proszę cię- spojrzałam mu prosto w oczy. Coś ukrywał- Nie szarp się-
-Bo co?- warknęłam. Chciałam przemienić się w tygrysa, zrobić klony czy cokolwiek ale nie mogłam. Te łańcuchy miały taką samą moc co łańcuchy Lokiego. Spojrzałam na niego gdy w jego oczach po raz pierwszy zobaczyłam strach.
-Nie wysilaj się, nie zamienisz się- wtrącił się Thor. Banner zaś udawał spokojnego jednak zauważyłam jak drga mu powieka. Martwił się o mnie.
-Czy możecie nas zostawić samych?- zaproponował gdy spojrzałam na chłopaków. Bóg Psot, chociaż bardzo chciał coś wykrzyczeć to nie było mu dane. Thor zasłaniał mu usta dłonią jak tylko chciał cokolwiek powiedzieć.
-Po co?- spytał podejrzliwy Logan, podchodząc do mnie. Spojrzałam na Bruce’a. Ledwo się powstrzymywał od wyjawienia prawdy. Ale jakiej?
-Proszę Cię- wyszeptał- zaufaj mi. Nic jej nie zrobie- mój wzrok przeniósł się na Lokiego. Nawet ja nie doprowadziłam go do takiego parteru. Jego oczy wręcz krzyczały, patrząc na mnie. Nagle zaczęłam uświadamiać sobie co ja narobiłam. Wyszłam za mąż za Boga Psot i zostałam królową Asgardu. Takich rzeczy to nawet Velvet nie nawywijała.
-Dobrze- z rozmyślania wyrwał mnie głos Logana- macie 5 minut- spojrzał na mnie takim wzrokiem jakby chciał mnie jednocześnie rozszarpać i uściskać. To też da się połączyć? W kilka chwil w laboratorium zrobiło się pusto. Został Bruce, ja i mój mętlik w głowie.
-Wiem, miałam ci pomóc z tymi plikami. Przepraszam- zaczęłam gdy Bruce pokiwał głową.
-Dałem sobie jakoś rade- machnął ręką- ale to nie jest ważne- spojrzał na mnie z bardzo poważnym wyrazem twarzy- Saturnina- zaczął powoli. Prawie widziałam prace jego mózgu. Jak dobiera słowa by mnie ani nie rozwścieczyć ani nie zasmucić- czy zdajesz sobie sprawe w jakiej jesteś teraz sytuacji?-
Zamilkłam. Spojrzałam na niego gdy ten po chwili zaczął coś klikać na komputerze, jednym okiem jednak bacznie mnie obserwując.
-Chyba nie do końca- wydusiłam z siebie. Zdałam sobie sprawę że pewnie cały sektor mnie nienawidzi za to wszystko- i chyba nieźle namieszałam- zaśmiałam się gdy ten patrzył na mnie z poważnym wyrazem twarzy. Zauważył że trudno będzie się ze mną dogadać więc włączył wielki monitor i spytał mnie wprost.
-Wiesz co to jest?-
-Lasagna?- spytałam, przyglądając się temu zniekształconemu czemuś- no weź, zgłodniałam!- odparłam mu pełna pretensji gdy ten na chwile przymknął oczy a potem odrzekł najpoważniej jak to się dało.
-To twoje dziecko. Jesteś w ciąży- mój uśmiech momentalnie zniknął. Przyglądnęłam się temu czemuś na monitorze. Zauważyłam tyci główkę. Spojrzałam na mój brzuch. To jest niemożliwe.
-Z kim?- wyszeptałam gdy Bannerowi dosłownie zniknęły usta.
-A jak myślisz? Kto cię obracał przez ostatnie dwa miesiące?- chciał to powiedzieć spokojnie ale wyszło jak zwykle. Wydarł się tak że się przestraszyłam- prze …- pokiwał głową łapiąc się za nią. Zauważyłam jak przez jego twarz przemknęły zielone żyłki- przepraszam … ale widzisz jaka jest sytuacja. Szczerze mówiąc nie spodziewałem się tego po Tobie, Saturnina. I lepiej żebyś tego nikomu nie mówiła. Przyniesie to same kłopoty-
~~~~~~~~~~~~~~~~~
Leżałam w swoim pokoju na łóżku. Po tym jak Bruce ogłosił mi „nowinę”, przenieśli mnie do siebie bym zaczekała na … chyba na ich werdykt. Nie wiem, nie słuchałam. Byłam zajęta tym, że pod serduszkiem nosze maleństwo, i to nie Logana ale samego Boga Psot! Oparłam się o ścianę i delikatnie zaczęłam gładzić mój brzuszek.
-Jak tatuś się dowie to się ucieszy- uśmiechnęłam się pod nosem po czym wyciągnęłam z kieszeni wisiorek od Lokiego z napisem „Liv”- heh, no i wiem dlaczego mieszałam winogrona z majonezem i musztardą! Dziecko, co ty jesz?- pokręciłam głową po czym nagle uśmiech z mojej twarzy zniknął- o Boże, jestem w ciąży z Lokim! Jak Logan na to zareaguje!- złapałam się za głowę spanikowana. Chyba przez ten Asgard i Lokiego nabawiłam się jakiegoś rozdwojenia jaźni: z jednej strony cieszyłam się że będę miała dziecko z Lokim a z drugiej strony dalej kochałam Logana i wiedziałam że to dziecko może okazać się katastrofą w tym sektorze. A było mnie nie wysyłać na tą misje …
-Saturnina- dziwnym trafem do pokoju wszedł Thor. Delikatnie usiadłam na łóżku.
-Thorze, synu Orki- uśmiechnęłam się cwano gdy jemu jednak nie było do śmiechu. Ale i tak dodałam swoje trzy grosze- oraz synu mojego teścia-
-Dość tego, chodź do Sali- otworzył mi drzwi gdy zeskoczyłam z łóżka i poszłam do wskazanego miejsca.
Gdy tylko drzwi od Sali otworzyły się, moim oczom ukazali się zamyślony i śmiertelnie poważny Kapitan Ameryka, próbujący opanować emocje Banner, który usiłował się rozluźnić chodząc w te i we wte  po pomieszczeniu, skuty do samej głowy mężulek oraz łypiący na niego groźnie Logan. Temu wszystkiemu przyglądała się ze stoickim spokojem Czarna Wdowa. Gdy tylko weszłam wszystkie oczy skierowały się na mnie. Złapałam się na tym że przez chwile przestałam oddychać ze stresu. Czy oni już wiedzą?
-O królowo- ukłonił się przede mną Tony na przywitanie. Ah, on też tu był.
-Przestań Stark- warknął na niego Logan gotów rozszarpać go na kawałki.
-Saturnina, chyba wiesz po co tu jesteśmy- zaczął Kapitan gdy Thor wprowadził mnie bardziej w głąb Sali. Ja za to cały czas wpatrywałam się w zielone przestraszone oczy mojego męża. Wyglądał jak nie ten Loki, za którego wyszłam. Był potulny jak baranek ale tylko dlatego że oboje byliśmy świadomi że z tego trudno będzie się wykaraskać. A nawet że będzie to niemożliwe.
-Coś tam słyszałam- zakpiłam.
-Jej na serio się poprzestawiało w głowie- szepnął Tony do Kapitana. Wywróciłam oczami wiedząc że zaraz zacznie się kazanie.
-Thorze- spojrzał na Boga Piorunów, który dał mu jakąś kartkę i długopis. Kapitan spojrzał na nią gdy w tym samym momencie podszedł do niego Logan, który też zaczął uważnie ją studiować.
-Świetnie, super. To niech podpisuje- chciał mu wyrwać kartkę z ręki jednak Steve szybko go powstrzymał. Spojrzałam na nich podejrzliwie.
-Spokojnie. Najpierw trzeba im powiedzieć o co chodzi- ale niecierpliwy ten Logan. Wymieniłam znaczące spojrzenie z Lokim, który z całych sił usiłował się uwolnić z kajdan. Gdy zauważył to jego braciszek natychmiast do niego podszedł i złapał za ręce.
-Nawet nie próbuj- szepnął do niego, grożąc palcem jak małemu dziecku.
-A więc mam tutaj papiery rozwodowe- pokazał nam je z bezpiecznej odległości- macie je tylko podpisać. Reszta jest już uzupełniona i załatwiona-
-A co jeśli ich nie podpiszemy?- przez chwile znów usłyszałam ten spokój w głosie Lokiego ale wiedziałam że nie będzie trwał długo.
-Wtedy to ja się Tobą zajmę- niższy o głowe Logan podszedł do niego, wyciągając po drodze swoje szpony. Bóg Psot przełknął ślinę lecz dalej stwarzał wrażenie jakby nie bał się go ani trochę.
-Po co to wszystko? Nie możecie nas zostawić w spokoju? Przecież normalnie rządziliśmy Asgardem, nikogo nie zabiliśmy a Loki stał się lepszy dzięki mnie- zaczęłam nas bronić gdy Steve tylko przymknął oczy.
-Samo to że wyszłaś za niego to już jest nienormalne- odparł Tony- nie mówiąc o tym że zamknęłaś nas w lochach jak jakichś dzikusów, chociaż dobrze wiesz że przyszliśmy ci na ratunek-
-Kogo chcieliście ratować? Siebie czy mnie?- podniosłam cwano brew- wiedzieliście że jeśli czegoś nie zrobicie to Logan was rozszarpie- na te słowa Tony tylko prychnął.
-Saturnina, zdajesz sobie sprawe że to wszystko to szaleństwo, nie?- wtrącił się Steve, który, tak jak reszta, usiłował mi uzmysłowić że to co zrobiłam wykraczało poza skale normalności. Bezskutecznie.
-Sam jesteś szalony- odparłam mu po czym zaczęłam się śmiać. Śmiać jak psychopata. Loki delikatnie się uśmiechnął ale widząc mine Logana pożałował tego od razu.
-Macie podpisać papiery rozwodowe. Teraz. W tej chwili- zażądał stanowczo Rosomak.
-Bo co?- spytałam z nonszalancją nie zdając sobie sprawy że Logan zrobi wszystko bym tylko zakończyła swoje małżeństwo z Bogiem Psot.
-Cieszę się że pytasz- uśmiechnął się cwano po czym wyciągnął szpony, chwycił Lokiego za kajdany i przyłożył swoje cacuszka z adamantium do jego głowy- jeśli nie podpiszesz to zostaniesz młodą wdową-
-Logan …- chciał go jakoś uspokoić Kapitan jednak Logan huknął.
-Nie rozumiesz że jej całkowicie odbiło?! Jeśli nie będziemy działać stanowczo to nigdy tego nie podpisze!- było go słychać w całej siedzibie. Rozdarciuch- podpisujesz czy nie?!- zauważyłam jak szpony zaczynają się powoli wżynać w głowe Lokiego, którego twarz wykrzywiła się w lekki grymas.
-Logan, przestań!- załkałam, chociaż chciałam tego z całej siły uniknąć.
-Nie możesz jej tak stresować!- wtrącił się szybko Banner.
-Kolejny. Bo co!?- coraz bardziej podnosił głos.
-Bo …- zatrzymał się.
-Jestem w ciąży!- wykrzyczałam w końcu, wkurzona podchodami Bannera.
Zapadła cisza. Przez chwile Logan rozluźnił uścisk i trawił to co powiedziałam. Loki za to znieruchomiał. Patrzył mi głęboko w oczy chcąc wiedzieć czy nie kłamie. Raczej ogarnął że jednak nie kręciłam. To mu wystarczyło by zacząć nieplanowaną dywersje. Kiedy poczuł że Logan z szoku rozluźnił uścisk, walnął go z łokcia w brzuch po czym schował głowe i podniósł do góry ręcę, przypuszczając że wkurzony Wolverine, po tym jak poczuł cios, rozmachnie się szponem chcąc go ugodzić. Tak też zrobił jednak jego szpony nie przecięły Boga Psot lecz jego kajdany. Tak, adamantium rozcina pieprzone kajdany anty-zmienne z Asgardu. Gdy Loki poczuł że jest wolny, migiem uciekł od niego po czym chwycił mnie, wyciągnął z kieszeni podróbe Tesseraktu. Nie zdążyłam nawet zareagować kiedy w mgnieniu oka pojawił się błysk przed moimi oczami.
Gdy błysk zniknął i wreszcie mogłam cokolwiek zobaczyć, dostrzegłam że przenieśliśmy się na jakąś otwartą przestrzeń. Naokoło było pełno zieleni a obok, po prawej stronie, płynął sobie strumyczek. Najwyraźniej przeniósł nas do rezerwatu nieopodal sektora.
-Jesteś w ciąży?- nie zdążyłam do końca obczaić sytuacji gdy ten złapał mnie za ramiona. Widziałam w jego oczach radość i nadzieje- jesteś w ciąży ze mną?-
-No a kto mnie ostatnio obracał w Asgardzie?- chciałam żeby to zabrzmiało karcąco ale widząc jego wyraz twarzy moje oburzenie zamieniło się w radość i delikatne łkanie, zważając na obecną sytuacje. Nie potrafił się wysłowić. Widziałam że chce coś powiedzieć ale nie potrafił. W końcu mocno mnie przytulił.
-Te, Bogu Psot! Bo przynosisz wstyd wszystkim antybohaterom- zaśmiałam się przez co w odpowiedzi dostałam burze pocałunków. Ledwo łapałam oddech. Chyba się ucieszył. W pewnej chwili złapał moją twarz w dłonie i zaczął mi się wpatrywać w oczy. Zachowywał się jak nie on.
-Uciekniemy stąd- chyba oglądał jakieś romansidła kiedy nie patrzyłam - daleko. Nikt nas nie znajdzie. Nawet te łamagi z sektoru- wyszczerzył się do mnie gdy odwzajemniłam mu tym samym. W mojej głowie rozległ się alarm a moja druga połówka zaczęła krzyczeć „co ty robisz?! Ty kochasz Logana, nie jego!”. Ale nie chciałam jej słuchać.
-A Asgard?-
-Możemy do niego wrócić ale będziemy musieli wszystkich pozamykać, inaczej znowu mi cię odbiorą. A ja na to nie pozwolę- wyszeptał gdy delikatnie pokiwałam głową. Tak! Pozamykajmy wszystkich ludzi, którzy się nam sprzeciwią! Raczej będziemy wtedy rządzić pustym Asgardem ale co tam. Planowanie wspólnej przyszłości szło mu doskonale a ja prawie uwierzyłam w to wszystko. Prawie, gdyby nie to że nagle jego uśmiech zamienił się w grymas. Zza jego pleców wyłonił się Logan, który przystawił mu szpony do gardła, a te z drugiej ręki wbijał mu powoli w żebra. Chciałam chwycił jego dłonie, które zaczęły oddalać się od mojej twarzy jednak szybko Logan mnie powstrzymał.
-Zostaw go i podpisuj papiery! Inaczej zabije go na twoich oczach!- nigdy nie widziałam go tak wściekłego i zdeterminowanego. Widać było że jak będzie musiał to będzie w stanie go zabić- Mówie poważnie, Saturnina. Podpisuj!- Naokoło niego pojawił się Thor, Kapitan Ameryka oraz Banner, którzy asekurowali całe najście. Usłyszałam świst koło mojego ucha po czym zobaczyłam jak pięcioramienna mała gwiazda przelatuje koło twarzy Lokiego. Dosłownie o kilka milimetrów.
-Siostra- koło mnie stanęła Velvet w bojowym nastroju, trzymając w ręku trzy małe gwiazdy-shurikeny- albo podpisujesz albo kolejną partnerką twojego mężulka będzie trumna- wybałuszyłam oczy. W życiu nie widziałam jej takie poważnej.
-To przez Ciebie …- szepnęłam.
-Rujnuje ci znowu życie, nie?- szepnęła delikatnie się uśmiechając- kiedyś mi za to podziękujesz-
-Saturnina- podszedł do mnie Thor po czym wyciągnął papiery- podpisz, proszę- dał mi długopis- wiesz doskonale że to wszystko to szaleństwo- no ja wiem ale żeby od razu rozwód? Spojrzałam na Logana. Chcąc mnie, delikatnie mówiąc, zachęcić do podpisania, haratnął Lokiego w szyje tak że polała się krew. Bóg Psot krzyknął z bólu.
-Przestań!-
-Podpisuj albo utnę mu łeb- zawarczał. Loki krztusił się trzymając głowe podniesioną wysoko w górę. Patrzył na mnie wystraszony. Nie mogłam na to patrzeć ale Logan robił wszystko bym była świadoma konsekwencji gdyby mi przypadkiem przyszło do głowy tego nie podpisywać. Wiedziałam że to już koniec. Chwyciłam za długopis, spoglądając jeszcze raz Lokiemu w jego piękne, zielone oczy, po czym podpisałam się.
-Przepraszam- wyszeptałam do niego.
-Grzeczna dziewczynka- mruknął Logan, któremu jakoś opornie szło uwalnianie Lokiego z uścisku. Chyba polubił znęcanie się nad nim- twoja kolej, smarkaczu- Thor przyniósł dokumenty po czym podłożył je braciszkowi pod nos. Zielonooki spojrzał na mnie. Wzrok miał smutny i pełen bólu, tak samo jak i mój.
-I co? Podpiszemy to i wszystko wróci do normy? Saturnina wam tego nie daruje- spytał go po chwili Loki. No właśnie, niby jak to chcieli rozwiązać? Ja ich przecież zabije po tym.
-O to się akurat nie martw- Logan docisnął mu szpona do szyj- podpisuj, szumowino- Thor wcisnął Lokiemu długopis do ręki, machając mu papierami przed oczami. Wziął głęboki wdech. Nie wierzył że po tylu kombinacjach i wariacjach, zwrotów akcji i niespodziewanych wydarzeń, gdy tron już był na wyciągnięcie ręki, sprawy tak się potoczą i w mgnieniu oka zostanie bez niczego. Tym razem straci nie tylko tron …
Spojrzał na Logana.
-Nie rób takich maślanych oczu. Przyrzekałem Ci że zrobie z Twojego życia piekło i z chęcią tej obietnicy dotrzymam- wycedził przez zęby- PODPISUJ!- huknął na niego. Nie miał wyjścia. Podpisał. Potem wszystko działo się błyskawicznie. Logan wyrwał mu z rąk dokumenty po czym znów poczułam ukłucie. Zaś mnie chcą usypiać, co za ludzie. Spojrzałam na Lokiego. Jemu też zaczeły się kleić oczy. Co z nim teraz zrobią? A co ze mną? Wyciągnęłam w jego strone ręke, wykrzykując do Logana jak bardzo go nienawidze, jednak tak szybko jak wcześniej straciłam przytomność.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Kilka godzin póżniej. Sala główna. (Bez punktu widzenia Saturniny)
Saturnina leżała przypięta do laboratoryjnego łóżka międzyczasie gdy Bruce, Kapitan, Thor oraz Logan rozmawiali koło niej, krzątając się niespokojnie po pomieszczeniu.
-Na prawde tego chcesz?- spytał Bruce, patrząc niespokojnie na Rosomaka.
-Sam mówiłeś że to jedyne wyjście z tej sytuacji- Logan oparł się o biurko- Saturnina nas … to znaczy mnie nienawidzi. Jeśli się obudzi to sytuacja się nie zmieni. Będzie na nas fuczała cały czas i pewnie też nie raz ucieknie by znaleźć tą szumowine-
-Licz się ze słowami. To mój brat- wskazał na niego Thor.
-Wiesz co, kończy mi się do Ciebie cierpliwość- spojrzał na niego zirytowany Wolverine- Twój zasrany brat wyobracał mi Saturnine, porwał do Asgardu, namącił jej w głowie, ożenił się z nią i do tego zrobił jej bachora!-
-Loganie- Kapitan położył mu ręke na ramieniu lecz ten wcale nie miał zamiaru się uspokoić.
-Jak ja mogę być spokojny w takiej sytuacji!- wydarł się.
-Dobrze. To zróbmy tak- wtrącił się Bruce, widząc że zaczynają tracić kontrole nad Rosomakiem- wykasujemy jej pamięć, Lokiego zamykamy daleko od niej a z resztą dogadujemy się że nic co miało z nim związek się nie wydarzyło-
-A co z bachorem?- warknął Logan na co Bruce popatrzył na niego z politowaniem.
-Logan, dziecko nie jest niczemu winne. Nie możemy go zabić- próbował mu wytłumaczyć jednak Howlett z wściekłością zrzucił jakieś rzeczy z biurka.
-Nie będę wychowywał bachora tego ścierwa! Nie ma mowy! Daj jej jakieś prochy, niech się go pozbędzie!-
-Logan! Zwariowałeś?- wszedł mu szybko w słowo Kapitan- uspokój się-
-Loki …- usłyszeli i jak jeden mąż odwrócili się w stronę łóżka, na którym była przypięta Saturnina- Loki … gdzie jesteś …-
-Budzi się- mruknął pod nosem Logan- czemu nie daliście jej większej dawki?!-
-Bo mogłoby zaszkodzić to dziecku!- zerwał się szybko Banner po czym zaczął grzebać przy strzykawkach- zaraz się nią zajmę a potem …- urwał, nabierając coś do strzykawki- zaczniemy działać- 
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~  
Było już późno a naokoło panował półmrok. Logan i Thor udali się do jednego z najbardziej strzeżonych więzień na ziemi by załatwić ostatnią ze spraw. Przeszli ciemnym korytarzem aż do ostatniej oświetlonej celi by tam porozmawiać z jednym z więźniów.
-Loki- zaczął Thor, patrząc na swojego brata. Bóg Psot  siedział naprzeciwko nich na łóżku ze spuszczoną głową, wpatrując się w podłoge. Gdy tylko usłyszał jego głos, podniósł wzrok.
-Czego?- wyszeptał.
-Milej, nędzna gadzino- wysapał Logan jednak blondyn szybko go zatrzymał by nie rozkręcił się z wyzwiskami.
-Przyszliśmy cię poinformować że Saturninie wykasowano pamięć- zaczął gdy Loki opuścił wzrok, który zaczął błądzić po podłodze jakby rozpaczliwie czegoś szukał. Tak, szukał. Szukał jakiegoś haczyka, jakiejś poszlaki, która wskazywałaby że to tylko zły sen, że zaraz otworzy oczy i zobaczy koło siebie smacznie śpiącą Saturnine. Ale niestety nic tam nie znalazł. Jednak to nie była informacja, która najbardziej go załamała.
-Niestety Saturnina straciła bachora po tym kasowaniu mózgowicy. - odparł ze stoickim spokojem Logan gdy Loki momentalnie zerwał się z miejsca.
-Słucham?- wyszeptał przez zaciśnięte zęby.
-Przykro mi, bracie- dodał Thor, omijając jak tylko mógł wzrok zrozpaczonego Lokiego. Zielonooki zaczął ciężko oddychać po czym upadł na kolana, niedowierzając w to, co się właśnie wydarzyło. Blondyn spuścił głowe po czym udał się do wyjścia.
-Masz za swoje, szumowino- wyszeptał Logan, idąc za Thorem. Loki odprowadził ich wzrokiem.
-Nigdy Ci tego nie zapomnę! Zniszczę Cię Loganie Howlett!- wydarł się na całe więzienie zielonooki. Thor, będąc przed więzieniem, usłyszał krzyk brata. Przystanął i oparł się o mur. Logan, widząc go, położył mu ręke na ramieniu.
-Nie rozczulaj się nad nim. Lepiej żeby myślał że dzieciak nie żyje. Nie będzie już nam właził w paradę a dzieciak będzie miał normalnego ojca-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~   
-Budzi się!-
-No najwyższa pora! Zmierz jej tętno i ogólnie wszystko-
O, chyba znam te głosy! Zaraz zaraz … budze się? Badają mnie? Czemu mnie badają? Przecież … miałam lecieć na jakąś misje gdzieś tam i … otworzyłam jedno oko. O matko, ale razi. Powoli zasłoniłam oczy ręką ponieważ raziło jak cholera. Gdy nabrałam ostrości w oczach, zobaczyłam przed sobą uśmiechniętego Bruce’a, który krzątał się po laboratorium.
-Co się stało?- szepnęłam, powoli siadając. Bolała mnie głowa tak, że ledwo potrafiłam trzymać oczy otwarte. Jakby ktoś się w nią wwiercił.
-Nie, nie, nie! Kochana, leż!- podbiegł szybko do mnie doktorek po czym kazał mi się położyć- jak się czujesz?-
-Jakby mnie Thor walnął w głowe młotem- zaśmiałam się gdy Banner przebadał mi oczy- co się w ogóle stało?-
-Wiesz …- westchnął po czym znów zaczął grzebać w swoich rupieciach- leciałaś na misje i niestety miałaś wypadek- popatrzył na mnie- odrzutowiec miał mały problem przy starcie no i był karambol  przez co ty się troche poobijałaś. Przeszłaś operacje i długo spałaś. Cały miesiąc!- wzruszył ramionami- nie chce słyszeć że jesteś niewyspana- wskazał na mnie.
-O matko- pogłaskałam się po głowie- a ta misja? Żeby zobaczyć co ten cały yyy … jak on się nazywa?- spytałam gdy Banner popatrzył na mnie podejrzliwie- no ten cały … Lokaj czy jak mu tam-
-A to już nieważne. Najważniejsze jest teraz żebyś doszła do siebie- stwierdził jednak ja, uparta no i że poleżałam już sobie dość długo, usiadłam na łóżku- Saturnina!-
-Ciii nie krzycz, głowa mnie boli …- uśmiechnęłam się do niego a on odmienił mi tym samym. Nagle do pomieszczenia przyszedł Logan. Widząc mnie przytomną od razu się uśmiechnął i podszedł do mnie.
-Jak się czujesz Szczeniaku?- spytał lecz ja nie chciałam mu odpowiadać. Kiedy znalazł się wystarczająco blisko, przytuliłam się do niego.
-Ciesze się że cię widze, Logan- poczułam jak zaczął głaskać mnie po głowie.
-Ostrożnie!- pouczył go szybko Banner gdy Rosomak tylko pokiwał głową. Nagle Logan zrobił coś, czego bym się nigdy nie spodziewała. Gdy udało mu się mnie od siebie odkleić, odchrząknął po czym ukląkł na jedno kolano, wyciągając jakieś pudełeczko. Przestałam oddychać.
-Wiesz że nie jestem zbyt wylewny ale to wydarzenie uświadomiło mi jak bardzo mi na Tobie zależy więc …- otworzył powoli pudełeczko, w którym znajdował się piękny, złoty pierścionek z niebieskim kamieniem- … Saturnino Halliwell, wyjdziesz za mnie?-
Serce mi waliło jak młot a mój mózg prawie zaczął mi się wylewać, nie mówiąc już o palącym bólu, który czułam na całej głowie. A co mnie tam jakiś ból! Czy wy to widzicie?! Logan mi się oświadczył! No i co ty na to Saturnina?
Wzięłam głęboki wdech a z mojego prawego oka puściła się mała łezka.
- … tak Loganie, wyjdę za Ciebie-

THE END

~~ Jakie wrażenia po tej długiej jednorazówce? Polubiliście Lokiego i znienawidziliście mnie? xd 

1 komentarz:

  1. Wakacje płyną spokojnie, trochę tam, trochę tu, więc to znamy :D
    Och nie! Lokuś się kończy, nieeeeeeeeeee! - więc liczę na następną porcję w przyszłości!
    A teraz pora sobie przypomnieć ostatni rozdział...
    Ok, już. Teraz możemy zacząć ostatnią mroczną część :x
    "Bolała mnie głowa" - to ponarzekajmy razem xd
    Witam Saturnina, nasz nowy więźniu ^.^
    Logan nawet po tym wszystkim jesteś dalej zazdrosny. Wytrwalec! (taa jakbym nie wiedziała o czym piszę xd)
    Czekaj, co? Wciskają jej jakiś kit czy serio jej się to śniło?
    Jakby spadła ze schodów to wątpię, że przykuli by ją łańcuchem. No chyba, że to ich nowa "metoda zabawy'
    No to się porobiło
    Ta plikami się przejmujcie teraz :D
    Apetyt Saturniny nigdy się nie skończy!
    - Jesteś w ciąży
    - Z kim?
    ~~ Na pewno nikt tego nie wie xd
    A Logan wie o dziecku? Chyba nie, bo by nikt już nie żył xd
    To nie człowiecze dziecko to może jeść co chce xd
    Pani... Logan to już dawno odszedł w zapomnienie, więc pilnuj, żeby nie dostał "zawału"
    Rozwód? Po co?
    Loki chroni buźkę, więc jest potulny
    Saturnina to taka krejzolka, a oni tak jakby nie mogli jej ciągle zaakceptować, że już taka jest
    To teraz Logan dosłownie wyciągnął pazury
    Ucieczka, szybko! Szybko!
    Loki rozdaje uściski! Kto chce skorzystać?!
    Ty już nie kochasz Logana, to tam ciiii!
    No i po co długo zwlekali na rozmowie jak mogli uciekać? Auu pazury i żebra, auuu
    Logan O.o ... Logan O.o ... Logan O.o
    Mordercy dzieci!
    Ponownie Logan! Zaraz ja Ci łeb urwę!
    I jeszcze raz Logan. Ej Logan chce być tatusiem? :o
    Powrót do Lokaja xd
    Em, powrót do Logana i koniec.

    Wrażenia po tej jednorazówce: Polubiliśmy Lokiego, polubiliśmy Ciebie i znienawidziliśmy Logana xd Nie no jak dzieciak będzie to musi być dalej. W końcu się Saturnina kapnie kiedyś, że coś jest nie tak... chyba? Planuj kolejne jednorazówki, bo jest co planować i pociągnąć!

    Pozdrawia twa niezapomniana Andzia xd

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/