trwa inicjalizacja, prosze czekac...

środa, 13 lipca 2016

ROZDZIAŁ 33

~~ Wakacjeeeeeee! Aaah czujecie to? Bo ja czuje ... mięsko <3 
~~ Żeby wam się nie nudziło wstawiam wam kolejny soczysty rozdział :3 
~~ Jak wrażenia po EURO? I jak tam wakejszyn moi mili!

-Dobry ten sposób pobierania krwi-
-Ta, przynajmniej jak się obudzi to nie będzie awangardy-
-I tak będzie-
-Bo?-
-Bo ciebie zobaczy-
-Nie prowokuj mnie. Ten nowy i tak już ode mnie dostał-
-Spróbuj tylko a wieczorem zamienisz się w popiół- nie potrafią się nie kłócić nawet jak jestem w śpiączce. A przynajmniej oni tak sądzą …
-No to gdzie i o której chcesz dostać bęcki?- no i super …
-Możecie chociaż przez chwile stać spokojnie i się nie kłócić?- szepnełam z zamkniętymi oczami, gdy nagle ucichli- … dziękuje-
-Saturnina- poczułam jak ktoś łapie mnie za ręke. Powoli otworzyłam oczy gdy przed sobą zobaczyłam zmartwioną twarz zgadniecie kogo? No ba, banalnie proste …- jak się czujesz?-
-Coś ty się nagle zrobił taki opiekuńczy?- spytał nagle Johnny, stojąc koło niego- ah tak …- po czym zaczął cmokać powietrze. Szlag! Musze się teraz tłumaczyć …
-Złapaliście tego gościa?- tak Logan, słucham cię. Oczywiście.
-Lana go pilnuje. Boli cię coś?- Logan. Uspokój się.
-Troche boli mnie głowa- podniosłam się powoli i usiadłam na łóżku. Poharatana, poobijana … a prawa ręka prawie cała obandażowana. Głowa chyba w normie, oprócz że boli- dużo szkód narobiłam?-
-Nie martw się o to Planetoido- zaśmiał się Blaze, siadając koło mnie lecz prawie od razu został wygoniony przez Howletta- dobrze, już nie oddycham- odsunął się ode mnie.
-Nareszcie- mruknął Logan, siadając na miejscu z którego wygonił płomieniastego.
-Nic mi nie jest, spokojnie- uspokajałam ich powoli kładąc stopy na podłoge. Wyglądałam jakbym stoczyła walke z Wolverine. No prawie że …
-Johnny, mógłbyś?- wskazał wzrokiem na drzwi mój opiekun gdy wyganiany podniósł ręce i posłusznie wyszedł. Johnny nie!!- wiedziałaś o tym włamywaczu?-
-Coś tam …-zaczełam jednak nie dokończyłam gdyż obdarował mnie czułym pocałunkiem- słyszałam …- nie da mi się wysłowić- Logan- szepnełam, oddalając go od siebie- boli mnie troche- no dalej dalej, myśl Saturnina.
-Saturnina!- wybawicielki! Do pokoju wpadły dziewczyny, czyli Ksenia i Eveline.
-Ojej sory- zaczeła Kardona, widząc też Logana- przeszkadzamy?-
-Nie- odparłam z uśmiechem- co się działo gdy spałam?-
-Podobno Tony się wyprowadza- wzruszyła ramionami Ruda- chwała ci panie bo miałam go dosyć-
-Zamykam oczy na kilka godzin i już się wszystko chrzani?- aż wstałam.
-Za to mamy dwóch nowych przybyszów- dodała Barton gdy podniosłam brew- podobno jest tam dziewczyna o Czerwonych włosach- uśmiechneła się cwano.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-I jak wam się podoba sektor Alfa?- spytał Banner, podchodząc do nowych przybyszów.
-Całkiem całkiem- rozgladnął się Zimowy Żołnierz- i przepraszam za ściane-
-Nic nie szkodzi- machnął ręką- następnym razem zrobimy pancerne-
-Szkoda że wcześniej o tym nie pomyśleliście- wskoczyła na biurko Czerwona i wygodnie sobie usiadła- uuu dane osobowe- chwyciła za papiery- James „Bucky” Barnes- zaczeła czytać gdy „czytany” odwrócił się w jej strone- hmm- zaczeła spoglądac to na niego to na zdjęcie- a jednak ryjek masz taki od urodzenia- kiwneła głową.
-Samych milusińskich ostatnio znajdujemy- zaśmiał się Banner- nie słuchaj jej, jesteś przystojny- klepnął go w ramie gdy Czerwona aż się zaśmiała- do czego to doszło że muszę prawić takie komplementy mężczyzną-
-Wyzabijałem tyle ludzi że takie coś mnie nie rusza- wzruszył ramionami Bucky gdy Czerwona podniosła brew i przeglądała dalej.
-Hmm … długość członka …-
-No na pewno tego tam nie ma!- aż się zerwał z miejsca gdy dziewczyna prawie spadła ze śmiechu z biurka- cwaniakujesz? Okey- podszedł do niej, wziął jej teczke po czym usiadł koło niej na biurku- Franciska … za dużo imion i nazwisk. To można ominąc- przeglądał dalej gdy Czerwona z ciekawością patrzyła na jego wyczyny.
-Chciałem założyć kiedyś przedszkole- wtrącił się Bruce, patrząc na nich- i chyba mi się to udało-
-O! Mam! „HYDRA próbowała wykasować jej pamięć lecz im się nie udało ponieważ ma ADHD”-
-Ale kto, HYDRA czy ja?- spytała Fran ze śmiechem.
-Oby dwoje- dodał Bruce, pisząc coś na papierze.
-Można ją znowu zamrozić?- odwrócił się do zielonego gdy Czerwona popchneła go ze śmiechem.
-Co to za ważna sprawa Steve?- do pomieszczenia wszedł Thor z Kapitanem a za nim reszta. Czyli my. Ja troche obolała doczłapałam się do nich, asekurowana przez Logana. Oj mamy do pogadania … przybysze szybko zeszli z biurka, odkładając papiery.
-Chciałem wam przedstawić nowych rekrutów- wskazał na nich Steve, gdy ustawiliśmy się wszyscy w szeregu.
-O matko! Faktycznie ma czerwone włosy!- nie mogłam się powstrzymać.
-Saturn! Dobrze że się wybudziłas- odetchnął z ulgą Cap- Jak się czujesz?-
-Bywało gorzej- machnełam ręką- nie zmieniaj tematu Kapitanie, gdzie kupujesz farbe?- krzyknełam do nowej gdy ta się zaśmiała.
-Przynajmniej ciebie tu polubią- odparł ze sztucznym uśmiechem Bucky.
-Wracając do rzeczy- zacząl Rogers- mamy dwóch nowych rekrutów: Franciska z wieloma imionami i jeszcze więcej nazwiskami oraz …-
-James 'Bucky” Barnes- w drzwiach stanął Tony. Znowu. Zimowy Żołnierz popatrzył z przerażeniem w jego strone. Znowu się zacznie …- ukochany przyjaciel naszego Kapitana- szedł powoli w jego strone- Kapitana owszem. Ale nie mój- odwrócił się do nas- dlaczego? Już tłumacze-
-Stark proszę cię- próbował go powstrzymać Steve lecz Blaszak był uparty.
-Nie Steve, niech wiedzą!- wskazał na nas- niech wiedzą jaki to twój przyjaciel jest dobry- kamienna twarz- ukochany Barnes w dniu 16 grudnia 1991 roku zabił ze stoickim spokojem moich rodziców. Jak gdyby nigdy nic. O niego toczyła się później Wojna Domowa. A oczywiscie ty byłeś po jego stronie. Broniłeś. Twardo. Serio. Prawie mnie zabił- piękne Cap, pięknie- ale to nie o Kapitana chodzi- popatrzył znów na Barnesa- tylko o jego dawnego kumpla- przeszywał go wzrokiem- pomszcze moich rodziców- warknął- niech wam się miło mieszka razem- i po tym świetnym występie opuścił pomieszczenie. Zmieszaliśmy się troche. Czyźby Tony opuszczał na serio naszą siedzibe? Bucky spuścił głowe. Niezbyt dobrze zaczął znajomość z nami.
-Dziwne- powiedział Blaze, miętoląc żelki.
-Czyli już nie muszę się przedstawiać- wyprostował się Barnes- skoro Tony już to zrobił-
-Bucky nie jest zły. Byl kontrolowany przez HYDRE. To nie jego wina że zabił jego rodziców-
-Steve przestań, nie broń mnie- podniósł ręke- przedstaw koleżanke- popatrzył na Czerwoną.
-No dobrze …- westchnął Steve, gdy Czerwona przeczesała sobie włosy ręką- razem z Buckym znaleźliśmy też ją-
- Franciska Alicia Victoria Fernandez Munoz Migrena Pastore- przeczytał Banner, patrząc na papiery.
-Morena!- poprawiła go Czerwona.
-Tu jest Migrena- wskazał na kartke gdy Bucky zaczął się śmiać.
-Migrena?- podniósł brew- oj nie odpuszcze ci tego- założył ręke na ręke z cwaniackim uśmiechem.
-Witaj w klubie- odezwałam się- ja jestem Saturnina i mam więcej ksywek niż jest X-Mengersów-
-Dobra- wstała po czym rozciągneła się dziewczyna- Mówcie mi Fran żeby było prościej- podeszła do pudła, w którym była zamrożona- Mam moc ognia przez co nazywają mnie „Fuego”- otworzyła klape- a to mój mały arsenał- wskazała na zawartość. Byliśmy w szoku. Cała kolekcja najróżniejszych broni z całego świata. Wszystko mieściło się w tym … czymś w którym ona była zamrożona. Nie mogliśmy wyjść z podziwu. A najbardziej to chyba Bucky- pokazałabym wam coś jeszcze ale chyba wole tu nie strzelać-
-Pójdziemy do sali ćwiczeń- zaproponował Kapitan- pokażecie wasze umiejętności i zapoznacie się z resztą-
-Nie ma to jak zapoznawanie się przy walce- mruknął Clint- ja nie jestem w tym dobry-
-Clint wynocha!- krzykneliśmy wszyscy gdy Pierzasty podniósł ręce.
-Tony się wyprowadził do nas to może mógłbym tu zostać?- zaproponował.
-Nie!- Eveline. Cycklop. Nieładnie tak wyganiać brata i szwagra.
-Zapamiętam to sobie- wskazał na nich po czym wyszedł. Ale my się dzisiaj nie możemy dogadać …