trwa inicjalizacja, prosze czekac...

LOKI: BRUTALNO-TOKSYCZNY ZWIĄZEK CHEMICZNY CZ 5


~~ Kolejna część hej hej! Trzymajcie kciuki za poprawki! :P


Dni mijały bardzo szybko a ślub zbliżał się wielkimi krokami. W końcu został tylko jeden dzień. Ja miałam już wybraną suknie, fryzure i makijaż a Loki ogarniał strój dla siebie i te wszystkie rzeczy, które trzeba ogarnąć na ślub i wesele. Wybrał nawet obrączki! Prawie wszystko zostało już ogarnięte, oprócz …
- Rozumiem że będzie orkiestra?- po wielkim pałacu przechadzał się strażnik razem z Lokim, który uważnie go słuchał- czy wystarczy że nagramy wasze wszystkie „upojne” noce i puścimy je na weselu?- słysząc to zielonooki przystaną i popatrzył na niego z pod byka.
-Heh byłoby zabawnie gdyby po ślubie odbył się pogrzeb, nie sądzisz?- spytał go bardzo opanowany gdy strażnik zamilkł. W pewnym momencie w całym pałacu rozbrzmiała głośna muzyka. Ale nie taka Asgardzka jak symfonie i opery tylko taka z Midgardu. A konkretnie to LMFAO.
-Zabawniejsze by było gdyby na moim pogrzebie była taka muzyka. Zamiast spoczywać w pokoju to wstałbym z trumny i zaczął tańczyć- zaczął śmieszkować gdy Loki migiem udał się tam, skąd dochodziły odgłosy muzyki. Gdy wpadł do jednej z sal, zobaczył jak jego przyszła żona wraz z Sif dobrze się bawią, tańcząc w rytm muzyki.
-Everyday i’m shufflin! I jazda!- wywijałam na parkiecie gdy Sif próbowała iść w moje ślady. Głośniki, które znajdowały się w Sali, były ogromne więc chyba każdy, kto był w pałacu, słyszał muzyke. Loki, wraz ze strażnikiem, któremu najwyraźniej rytmy się spodobały, weszli do pomieszczenia.
-Saturnina, co to za jazgot że tak śmiem spytać?- zapytał mnie z uśmiechem gdy przyciszyłam muzyke.
-Ten jazgot to nasza muzyka na wesele że tak śmiem odpowiedzieć- odparłam mu gdy nagle uśmiech całkowicie zniknął mu z twarzy.
-Że co proszę?-
-No co- wzruszyłam ramionami- u nas przy takiej muzyce się tańczy. Znaczy może nie takiej tylko jakieś biesiady czy coś ale jest skocznie. A przy tych piosenkach odbyło się wiele imprez w siedzibie więc …-
-Nie ma mowy. Mamy już zamówioną orkiestre symfoniczną i chór- odparł mi stanowczo gdy uśmiechnęłam się do niego pogodnie.
-Doprawdy?- spytałam, powoli podchodząc do niego. Sif zaś przyglądała się całej akcji, opierając się o głośniki- to niech będzie kompromis- stanęłam z nim twarzą w twarz gdy ten wyglądał jakby faktycznie mnie słuchał- na początku symfonia i jęczący chórek a na weselu moja orkiestra- wskazałam na wielkie dwumetrowe głośniki, które poklepała Sif. Najwyraźniej i jej spodobał się ten pomysł.
-Weź się zgódź! Midgardzka muzyka jest całkiej spoko!- oh Sif, jaki żargon! Loki popatrzył na nią po czym się skrzywił.
-Nie ma takiej opcji- pokręcił głową- przez te huki cały pałac się rozpadnie! Zwłaszcza jak wesele będzie trwało 3 dni!-
-Że ile?- spytałam zaskoczona.
-Ogólnie wesela trwają 7 ale skróciłem do 3- wytłumaczył mi- i nie zmieniaj tematu! Będzie chór i koniec- odparł ze spokojem gdy chwyciłam go za szate po czym szepnęłam z cwanym uśmiechem.
-Zgódź się a dzisiaj wieczór się nie zawiedziesz- podniosłam brew gdy ten delikatnie się uśmiechnął.
-Chomiczku- zaczął po czym złapał mnie za ręce- nie- odparł mi z takim uśmiechem jakby chciał mi powiedzieć coś w stylu „ja tu rządze i koniec” i dodałabym jeszcze „na kolana” ale to pewnie będzie krzyczał wieczorem. Pff, takiego!
-Dobrze- pokiwałam głową po czym wysmyknęłam się z jego uścisku. Loki stał najwyraźniej zadowolony jednak nie wiedział że mam asa w rękawie- skoro nie chcesz mi dać prawa głosu …- zaczęłam po czym powoli ściągałam sobie pierścionek zaręczynowy. Zobaczyłam tą  nutkę strachu w oczach Lokiego- … to w rządzenie będziesz się bawił sam- chwyciłam jego ręke po czym położyłam na niej pierścionek. Zielonooki popatrzył na błyskotkę a potem na mnie myśląc sobie że zwariowałam.
-Rozumiem że przez to że nie będzie twojego łomotania na weselu to rezygnujesz z tronu?- spytał rozbawiony- nie zrobisz tego-
-Tak?- oj challenge accepted- to patrz- chwyciłam za hełm po czym rzuciłam nim przez całe pomieszczenie- ściągnęłabym też szaty ale nic nie mam pod spodem więc zabieram je ze sobą. Jak się przebiore to ci je oddam- po czym wyszczerzyłam się i udałam do wyjścia – na razie- pomachałam mu na dowidzenia po czym wyszłam. Ten stał tak przez moment nie ogarniając co się dzieje.
-Heheh ona żartuje, zaraz tu wróci- odparł, udając pewnego siebie, ale prawie natychmiast wyruszył za mną, biorąc przy okazji mój hełm z powrotem. Gdy wyszedł z pałacu, byłam już na moście- No bez przesady … o głupią muzyke?- westchnął po czym pobiegł za mną. Dopadł mnie gdy byłam w połowie drogi. W sumie nie on tylko jego klon, który pojawił się przede mną znienacka przez co prawie dostałam zawału.
-A dokąd to, Kochanie?-
-Matulu- zatrzymałam się po czym odwróciłam do tyłu. Ujrzałam jak pospiesznym krokiem zbliżała się do mnie wersja oryginalna- jak najdalej stąd skoro nie chcesz iść na kompromis- odparłam po czym przeszłam przez klona, idąc żwawo przed siebie.
-Ale z Ciebie uparciuch- i znowu nawiedził mnie kolejny klon- wiesz jak to będzie wyglądać?-
-Zajebiście! Wiesz jak można przy tym potańczyć?- próbowałam go namówić gdy ten tylko wywrócił oczami. Machnęłam reką po czym znów przeszłam przez klona. Heimdall i dwaj strażnicy, przez to że byliśmy niedaleko od nich, przyglądali się całej akcji z wielkim zaciekawieniem.
-No Saturnina, no!- usłyszałam za sobą krzyk po czym odwróciłam się znów rozbawiona.
-Słucham!-
-Daj sobie spokój! Mieliśmy umowe!- wiecie jak to komicznie wyglądało? Loki który za mną idzie i błaga żebym zmieniła zdanie co do muzyki i uciekania z Asgardu. Parsknęłam śmiechem- ty mnie wkręcasz?!-
-Nie! Na serio stąd wybywam, jeśli nie zmienisz zdania!-
-Ty nigdzie nie idziesz a ja nie zmienie zdania!- ah to przekrzykiwanie się na moście …
-W takim razie wal się!-
-Osz ty- i wtedy Loki ruszył w moją strone. Krzyknęłam po czym zaczęłam biedź do Heimdalla.
-Heimdall! Otwórz Bifrost!!-
-Nawet nie próbuj!- krzyknął za mną Loki po czym chwycił mnie za peleryne i przyciągnął mnie do siebie- co to za fochy, co?- mruknął gdy delikatnie się uśmiechnęłam. Tak szybko biegliśmy że prawie dotarliśmy do samego Bifrostu. I znów mieliśmy widownie z tym że ci nie mieli pojęcia co się dzieje.
-A co, myślisz że będzie tylko po Twojemu?- podniosłam cwano brew- albo idziesz na kompromis albo pożegnasz się z tronem i ze mną- wytłumaczyłam mu powoli gdy ten wpatrywał się w moje oczodoły. Chyba nie spodziewał się takiego obrotu akcji. W pewnej chwili było widać jak zaczął się zastanawiać ponieważ jego usta prawie zniknęły a prace jego mózgu pewnie słyszeli aż w pałacu. Chwycił mi ręke po czym położył na niej pierścionek.
-Tylko żeby pałac nie runął- odparł, mierząc mnie wzrokiem, gdy zamknęłam dłoń z pierścionkiem- i tylko przez jeden dzień!- pogroził mi palcem, gdy włożyłam pierścionek na ten serdeczny.
-No dobra dobra, bo się Ciebie wystraszę- uśmiechnęłam się po czym uwiesiłam mu się na szyj- ty mój „grozicielu”- zawarczałam po czym pocałowałam go namiętnie. Ten zaś zwinnym ruchem założył mi na głowe hełm.
-Następnym razem go nie zgub- odparł gdy uśmiechnęłam się do niego pogodnie po czym poszłam do Heimdalla- Ej ej! A ty gdzie idziesz!- krzyknął za mną, wystraszony po czym wszedł do tej złotej kopuły.
-Spokojnie, chce tylko pogadać- uspokoiłam go gdy ten tylko kiwnął głową po czym stanął koło jednego ze strażników, który od czasu do czasu śmiał się pod nosem.
- Co?- spytał go Loki gdy ten spojrzał na niego.
-Pantofel- wymruczał gdy zielonooki nic nie odpowiedział tylko ze spokojem chwycił gałąź roślinki, która koło nich rosła, po czym puścił ją tak że strażnik dostał nią w twarz.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Heimdaaall … otwórz te przeklęte wrota na miłość Odyna …- na fotelu siedział zmęczony już Thor, podnosząc od niechcenia Mijolnir, gdy wzywał Heimdalla.
-Bannuś bo Thor nam wysiada- zauważyła moja siostra, która rozwaliła się na biurku Bruce’a. Ten zaś chodził od sprzętu do sprzętu, szukając w nich czegoś.
-To jest nasza jedyna droga do Asgardu więc niech próbuje-
-Trzymaj Stary- do Thora podszedł Logan, który wręczył mu kubek gorącej kawy- to cię powinno postawić na nogi- poklepał go po ramieniu, gdy ten z wielkim wysiłkiem odłożył młot po czym chwycił za kubek i wziął dużego łyka.
-Skoro Heimdall nam nie otwiera, a nie można się tam inaczej dostać niż dzięki Tesseraktowi, to w sumie stoimy i będziemy tak stali w miejscu- stwierdziła po chwili po czym usiadła na biurku- więc po co to wszystko? Skoro Loki pewnie pilnuje tego kolesia to po cholere Thor się tak wysila?-
-Bo jestem pewien że znajdzie chwile i mnie wpuści- wysapał Thor po czym dopił kawe- dobra, wracam do  …- nie dokończył ponieważ nagle jego ślepia zaświeciły się na pomarańczowo. Velvet aż zeszła z biurka, widząc co się dzieje.
-Thorze? Wszystko ok?- spytała go, gdy ten stał jak zahipnotyzowany, wpatrując się przed siebie- Bogu Piorunów?- ale ten ani drgnął. Logan wymienił zakłopotane spojrzenie z Bruce’m po czym czekali na dalszy rozwój akcji.
-Nieee!- krzyknął nagle po czym jego oczy zrobiły się znów normalne. Patrzył na reszte wystraszony nie wiedząc jak zacząć zdanie- odbiło mu …-
-Co on zrobił?! Czy Saturnina jest cała?!- spytał szybko Szponiasty nie wiedząc czego się spodziewać, zwłaszcza że Thor nie wyglądał najlepiej.
-Ona wychodzi za Lokiego … jutro- wyszeptał, gdy w pomieszczeniu zapadła głucha cisza. Bruce, wcześniej pogrążony w krążeniu dookoła komputerów, teraz stanął jak wryty i wpatrywał się w blondyna z niedowierzaniem.
-Że co kurwa?!- chyba wiadomo kto to powiedział …
Tymczasem …
- Pyszne ale jeszcze troche soli bym dodał-
-Dobrze Panie- Loki próbował potraw na jutrzejsze wesele. Wykwintny smakosz się znalazł.
-A to wino?- podszedł do niego kolejny sługa gdy zielonooki chwycił za kielich i wziął łyk.
-Mm pyszne- kiwnął głową po czym szedł dalej.
-A cóż to, Saturnina wzięła sobie wolne?-podszedł do niego jeden ze swoich strażników gdy przyszły władca próbował zachować spokój.
-Kazała mi samemu wybrać. Dla niej wystarczy że będzie alkohol i dużo mięsa- odparł po czym chciał iść dalej jednak strażnik mu w tym przeszkodził- czego ty ode mnie chcesz?-
-Od kilku dni jesteś jakiś dziwny i do tego zmieniłeś plan co do sam wiesz czego- szepnął gdy Loki zmroził go wzrokiem.
-To ja decyduje więc nic ci do tego- warknął gdy strażnik cwano się uśmiechnął.
-Zakochałeś się w niej- rzucił gdy Lokiemu aż rozszerzyły się źrenice. Szybko jednak obrócił wszystko w żart.
-Heh ciekawe że im stajesz się zabawniejszy tym bardziej jednak mam ochote zrobić ten pogrzeb po weselu-
-Mhm czyli pewnie nie ruszy cię to, o Panie, że od jakiejś godziny, gdy ty próbujesz różne specjały na wesele, twoja narzeczona przechadza się po Asgardzie z Fandralem- na te słowa uśmiech Lokiego na chwile zniknął z jego twarzy. 
(jakby ktoś nie pamiętał jak wygląda Fandral :P )

Pospiesznie wyszedł na taras po czym zaczął się za mną rozglądać. Akurat stałam z blondynem centralnie pod pałacem i śmieszkowałam sobie z nim o różnych sprawach.
-Co on ma jeszcze takiego czego na przykład ja nie mam?- uśmiechnął się do mnie pogodnie.
-Hmm ciemnych włosów? Raczej wole brunetów- stwierdziłam.
-Zawsze mogę się przefarbować- puścił mi oczko gdy parsknęłam śmiechem- ale na serio, uważaj na niego-
-Wiem, wiem. Już chyba każdy mnie ostrzegł przed nim ale spokojnie- założyłam ręke na ręke- dam rade- na moją odpowiedź Fa … jak mu to było? Fandral! Musze to sobie jakoś skojarzyć z czymś … w każdym bądź razie Fandral ciepło się uśmiechnął po czym jednak jego uśmiech stwierdził że spełznie mu z twarzy- oho, idą kłopoty- mruknął gdy odwróciłam się w strone, w którą były skierowane jego oczy. Zauważyłam Lokiego, który pospiesznie szedł w nasza strone.
-Witam- przywitał się z nami spokojnie po czym niespodziewanie przyciągnął mnie do siebie i namiętnie pocałował. O mało mi hełm nie spadł z głowy ale na szczęście chwyciłam go w ostatniej chwili. Fandral gapił się na nas jak na debili. Nie dziwie mu się, sama bym tak zrobiła- to o czym tam rozmawiacie?- spytał jak gdyby nigdy nic gdy próbowałam ogarnąć co  się stało.
-Właśnie rozmawiałem z twoją narzeczoną o tym jakiego ma wspaniałego przyszłego męża- uśmiechnął się pogodnie gdy z całej siły próbowałam stłumić śmiech. Loki odmienił mu promiennym uśmiechem po czym zwrócił się do mnie.
-Czy mogłabyś udać się ze mną do pałacu i pomogła w wyborze potraw?-
-Po co? Przecież ci mówiłam że ma być dużo mięcha i alkoholu- wzruszyłam ramionami gdy Loki zmierzył mnie wzrokiem. Teraz to Fandral próbował stłumić śmiech.
-Czy to takie dziwne że chce przygotowywać wesele wraz ze swoją przyszłą żoną?- a ten to ma ostatnio manie podkreślania tego, że zostanę jego żoną.
-Wcześniej ci było wszystko jedno- podniosłam brew gdy zauważyłam że zaczyna się zastanawiać jak mnie zachęcić do pójścia z nim do pałacu.
-Kucharze się uparli że muszą znać zdanie nas obojga więc jak ze mną nie pójdziesz to jutro wszyscy będą jeść sałate i popijać wodą morską- odparł jakże poetycko gdy szybko się wzdrygnęłam.
-A więc chyżo pędzę do gotowalni!- podniosłam palec po czym pognałam do pałacu niczym Batman, za którym powiewa pelerynka. Loki uśmiechnął się lecz spojrzawszy znów na Fandrala, spochmurniał.
-Ale pognała- zaśmiał się blondyn gdy zielonooki postanowił zamienić z nim dwa słowa.
-Trzymaj się od niej z daleka, jasne?- powiedział łagodnym tonem.
-A czemuż to?- prychnął lecz od razu tego pożałował gdyż Loki przystawił mu swoją dzide do gardła.
-Bo pożałujesz. Ona będzię MOJĄ żoną a ty jak tylko spróbujesz się koło niej zakręcić to zakończysz swój żywot w trybie natychmiastowym- na te słowa Fandrala zatkało. Loki może i był tym złym ale nigdy nie przemawiał do nikogo z nich takim tonem i z taką agresją. Gdy tylko zielonooki postanowił ruszyć za mną do pałacu, blondyn, dalej zdezorientowany, odprowadzał go wzrokiem.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
Był już wieczór, gdy młody Półbóg postanowił przez chwile samotnie pobyć na tarasie i podumać. Gdy stał tak, bijąc się z myślami, za nim pojawił się jeden ze strażników.
-I jak nastrój przed jutrem?- spytał go po chwili gdy ten prawie podskoczył ze strachu. Był tak zamyślony że nawet go nie usłyszał a od zawsze było wiadome że trudno go było podejść.
-Dobry- kiwnął głowa, udając że jest wszystko w porządku, gdy jednak mężczyzna mu nie uwierzył.
-Jasne- prychnął gdy Loki nawet nie zechciał na niego popatrzeć. Stał dalej i wpatrywał się to przed siebie to na murek, o który był oparty- ta dziewczyna zawróciła ci w głowie tak, że nawet się nie zorientowałeś-
-A ty znowu z tym? Daj sobie spokój- mruknął.
-To odwróć się, popatrz mi w oczy i powiedz że jest dla Ciebie niczym i wcielamy w życie Twój plan!- prawie że krzyknął gdy Loki nawet nie drgnął- no słucham!-
-Przestań!- obrócił się gwałtownie- to że zmieniłem plan to nic nie znaczy!-
-Tak? Dobrze- odparł po czym usiadł na jednym z krzeseł, które stały na tarasie- wszystko zaczęło się od tego że zobaczyłeś ją w tej sukni- na te słowa zielonooki założył reke na ręke, nie wiedząc do czego zmierza- kiedy wyszedłeś od niej, byłeś jakiś dziwny. Inny. To się wtedy zaczęło. Nie będę wspominał o cowieczornych „igraszkach” bo o tym to już chyba cały Asgard wie- Loki zaśmiał się kiwając głową.
-O co ci chodzi, co?- spytał go ze spokojem ale strażnik podniósł tylko ręke na znak że jeszcze nie skończył mówić.
-Później był wybór torta na wesele- spojrzał na niego z pod byka gdy Loki nie wytrzymał i musiał sobie zasłonić dłonią usta, ponieważ wybuchnął śmiechem- no tak tak, bardzo zabawne. Zwłaszcza że musieliśmy to wszystko po was sprzątać-
-To była niewinna walka- odparł spokojnie zielonooki wracając wspomnieniami do tego dnia. Wtedy to dopiero się działo! Wybieraliśmy tort na wesele, próbując różnych smaków. Torty były ustawione na wielki stołach i … a w sumie zaraz wam to przedstawie.
-Ej, Tygrysku!- krzyknął do mnie Loki, gdy byłam na drugim końcu stołu- próbowałaś tego tutaj? Jak dla mnie wyborny-
-Jeszcze nie! Ja zaczełam od tyłu!-
-Od tyłu? Pff a sama mówiłaś że to nie po Bożemu- odparł mi jak gdyby nigdy nic, maczając swój palec w lukrze i próbując go- mm ten też całkiem niezły-
-Bardzo śmieszne-
-Co? Że jest całkiem niezły?- odparł mi gdy popatrzyłam na niego w taki sposób że na jego twarzy od razu pojawił się uśmiech- daj mi spróbować tego, co ci smakuje- na wykonanie tej prośby nie musiał długo czekać. Chwyciłam kawałek tortu po czym cisnęłam mu nią w twarz. Ten przez chwile stał nieruchomo, jakby ogarniał co się właściwie stało, międzyczasie gdy ja prawie turlałam się ze śmiechu- mhm czyli tak chcesz pogrywać?- spytał po czym zlizał sobie kawałek tortu, który trafił na jego ręke. Podwinął rękawki po czym chwycił za swój kawałek tortu i cisnął nim we mnie. Rozpętała się prawdziwa wojna na torty a gdy mnie dogonił w szaleńczej gonitwie naokoło stołów, chwycił moją głowe po czym cisnął ją w jeden z tortów. Skończyło się na tym że … ee no nikogo nie było w pomieszczeniu … a że Loki jeszcze pozamykał drzwi …
-To było ochydne- dodał strażnik, patrząc na Lokiego, który z trudem próbował powstrzymać śmiech- wy się zabawialiście w tych tortach a my musieliśmy to sprzątać … i weź tu odróżnij lukier od …!- zielonooki nie wytrzymał i wybuchnął śmiechem. Strażnik wcale nie był tym faktem zachwycony i kiwał tylko głową- jesteście nienormalni-
-Daj spokój, tylko się dobrze bawimy- wzruszył ramionami Loki, gdy zdołał opanować swój śmiech.
-Mhm mhm- mruczał pod nosem strażnik- to inaczej. Fandral od kilku dni wlecze się za Saturniną, gdy ty załatwiasz swoje sprawy- na te słowa Lokiemu prawie od razu spełzł uśmiech z twarzy.
-Nic przecież nie robią. Tylko rozmawiają-
-A skąd wiesz? Śledzisz ich?- spytał go gdy Półbogowi jakoś średnio chciało się kontynuować ten temat.
-A tu się przede mną ukrywasz!- dyskusja została przerwana przez moje wtargnięcie na taras. Widziałam jak Loki odetchnął z ulgą- i siema- machnęłam do strażnika, który bacznie nas zaczął obserwować- podobno mamy iść do jakiejś sauny-
-O tak, tak- wtrącił się strażnik wstając z ławki, na co Loki zmierzył go wzrokiem- każda para asgardczyków idzie do sauny dzień przed ślubem dla „oczyszczenia”. Bo w sumie robienie tego, co wy robicie po pięć razy dziennie zawsze i wszędzie, przed ślubem jest karalne ale to już mniejsza z tym- machnął ręką na co podniosłam brew- więc tam wchodzą ludzie czyści a  wy … no cóż. Stanowicie wyjątek od reguły-
-My przynajmniej mamy się z czego oczyszczać no i, co najważniejsze, z kim oczyszczać. A ty?- uśmiechnęłam się  cwano. Widziałam jak Loki z wielkim wyszczerzem popatrzył na strażnika- to ide się ogarnąć- odparłam po czym klepnęłam Lokiego w ramie- nie spóźnij się-mrugnęłam po czym weszłam do pałacu. Loki jeszcze przez chwile wpatrywał się w moją oddalającą postać.
-Nie żeby co ale chyba stworzyłeś potwora- odparł po chwili gdy zielonooki zmierzył go wzrokiem- no co? Zaczyna wdawać się w Ciebie! A Tobie coraz bardziej się to podoba- Loki nic nie odpowiedział tylko wpatrywał się z uśmiechem w miejsce, w którym zniknęłam mu z oczu.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-No nareszcie- krzyknęłam uroczyście gdy zobaczyłam jak Loki otwiera drzwi do sauny- ile można na Ciebie czekać? Zaraz się tu rozpuszcze!- jęknęłam gdy zielonooki usiadł na ławeczce koło mnie. Byliśmy odziani tylko w ręczniki.
-Wybacz, strażnik mnie zatrzymał- odparł po czym przeczesał sobie ręką włosy.
-O czym tak ochoczo rozmawialiście?- podniosłam brew, rozkładając się na ławeczce gdy Loki zaczął mnie bacznie obserwować.
-A takie tam- wzruszył ramionami- sprawy związane z weselem-
-I z Fandralem?- na te słowa zobaczyłam jak się wzdrygnął. Cicho się zaśmiałam.
-Widziałem że ostatnio macie się ku sobie- spojrzał w moją strone gdy próbowałam udawać wielce poważną osobe.
-A no tak, fajny jest. Ale ci to raczej nie powinno przeszkadzać, skoro jesteśmy tylko wspólnikami. Co nie?- popatrzyłam na niego gdy ten otworzył usta by coś powiedzieć ale się zatrzymał.
-Oczywiście ale … ale co by powiedzieli asgardczycy? Tu niby wielka miłość a po kilku dniach przyszła królowa Asgardu znalazła sobie kochanka?- popatrzył na mnie z takim wyrazem twarzy że aż usiadłam na ławce. On chyba na serio pomyślał że mam jakiś romans z Fandralem. Jakoś nie chciałam go dalej męczyć więc pospiesznie usiadłam na nim w rozkroku i zaczęłam się bawić jego włosami.
-Jesteś zazdrosny- to nie było ani pytanie ani jakaś dedukcja. To było stwierdzenie.
-Ja? Zazdrosny?- prychnął gdy spojrzałam na niego z błagalną miną- no może i nie chce żeby mi jakiś pacan sprzątnął przyszłą żone i królową z przed nosa. To chyba normalne, nie?- na jego słowa tylko kiwałam głową. Gdy spostrzegł się że w sumie się z niego nabijam, chwycił mnie za pośladki i wbił w nie paznokcie.
-Ał! No co ty robisz?!-
-Raczej co ty robisz- skarcił mnie wzrokiem- prowokujesz mnie żeby później dostać kare, co?-  podniósł cwano brew gdy chwyciłam zębami jego dolną wargę- czyli tak- wymruczał gdy się zaśmiałam. Byliśmy tak blisko siebie że aż nie wypadało nie wpatrywać się nazwajem w oczy. A jego oczy były na prawde magiczne. Po chwili obudziliśmy się z transu i przeszliśmy „do rzeczy”. Ławka była troche niewygodna ale co, my nie damy rade?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
To niemożliwe. To nie może się dziać na prawde. Dopiero stałam przy tarasie i rozmyślałam nad tym czy zostać żoną Lokiego i królową Asgardu a tu … to wszystko już się dzieje. Pałac wyglądał oszałamiająco. Ludzie zebrali się przed nim, ubrani odświętnie, z nieba spadały confetti a cały Asgard wiwatował, gdy udawaliśmy się do świątyni. Do ostatniej minuty nie wierzyłam w to co się własnie dzieje. Szłam korytarzem, ubrana w białą suknie ślubną, wyposażona w hełm i berło a koło mnie szedł Loki, ubrany w swoje rogi i szate wielkiego Bad boya, który trzymał moją reke jakbyśmy tańczyli poloneza. Stanęliśmy przed ołtarzem a koło nas stanęli nasi świadkowie: Fandral i Sif. Nie żeby co ale Loki od czasu do czasu dokładnie przypatrywał się Fandralowi, jakby wyczekiwał że zrobi jakiś fałszywy ruch i będzie go mógł udusić. W kapliczce byliśmy my plus strażnicy, którzy pilnowali wejścia, i kilkoro gości (kaplica była za mała na wszystkich asgardczyków).
-A więc Thora nie będzie na uroczystości?- spytał Odyn, który stanął na samym szczycie schodów kaplicy. Loki wzruszył ramionami gdy ja tylko się uśmiechnęłam. Odyn ładnie mi wytłumaczył jak to jest z tym ślubem i że musze wyrecytować jakąś przysięge. Na te słowa wybałuszyłam oczy. Jaką przysięge?!
-Yy u nas jest jakoś inaczej. Jest ksiądz i te sprawy. No i nie znam Asgardzkiej przysięgi małżeńskich. Ledwo pamiętam te co obowiązują na ziemi- broniłam się lecz Odyn od razu mnie uspokoił.
-Spokojnie, wypisałem ci wszystko- odparł po czym dał mi kartke. Loki tylko zmierzył go wzrokiem- A więc, zaczynajmy!-
-Jest u nas taka tradycja że wymieniamy się mieczami ale niestety ich nie mamy więc muszą nam wystarczyć obrączki- zaczął Loki po czym odchrząknął, delikatnie chwycił moją ręke po czym zaczął recytować:
“Biorąc na świadków Bogów oraz zgromadzonych tu Gości - przysięgam Ci na swój Honor:
Być wiernym Tobie i naszym przyrzeczeniom.
Odważnie i z podniesioną głową iść przez życie u Twego boku.
Nie niweczyć kłamstwem Twego zaufania.
Pracowicie dążyć do naszego wspólnego szczęścia.
Wytrwale walczyć o nasze wspólne dobro.
Być zdyscyplinowanym i skoncentrowanym dla osiągnięcia wspólnych celów.
Samodzielnie dokładać wszelkich starań, abyś była szczęśliwa.
Być gościnnym wobec naszych przyjaciół.
Razem z tym pierścieniem przyjmij moją przysięgę. Wraz z nią daję Ci moje serce, oparcie i nadzieję.”
Po tych słowach włożył mi pierścień na palec serdeczny, cały czas wpatrując mi się w oczy. Zabrakło mi tchu w piersiach tak że przez chwile przestałam oddychać. W końcu odważyłam się spojrzeć na pierścień. Może nie był typowym ślubnym pierścieniem ale i tak był cudny. 

Popatrzyłam na Lokiego i ledwo zdawałam sobie sprawe z tego co się dzieje. Chyba zaczęło to wszystko teraz do mnie docierać.
-Twoja kolej, Saturnino- wskazał na mnie Odyn gdy przełknęłam śline i spojrzałam na kartke. W sumie było napisane to samo tylko musiałam pozmieniać tak, aby odnosiło się do mężczyzny- poczekaj, potrzymam ci- Odyn chwycił za kartke gdy Loki wywrócił oczami. Jakoś mu się nie podobała ta ingerencja tatusia. Odchrząknęłam po czym zaczęłam czytać.
- (…) … Samodzielnie dokładać wszelkich starań abyś była khy khy był szcześliwy- usłyszawszy to zielonooki uśmiechnął się a ja wytrwale ciągnęłam dalej. Przysięge a nie co innego!- Być gościnna wobec naszych przyjaciół chociaż pewnie ich nie masz …- nie mogłam się powstrzymać i musiałam mu dogryźć na co świadkowie parsknęli śmiechem a Loki zmrużył oczy- no i razem z tym pierścieniem przyjmij moją przysięge- chwyciłam za pierścień i zaczełam go wkładać na palec Lokiego.
-SATURNINA!- rozległo się w kaplicy gdy obróciłam się w strone dochodzącego krzyku. Do pomieszczenia wpadli zdyszani Logan, Kapitan, Iron Man, Cyklop, Hulk no i rzecz jasna Thor. Loki wytrzeszczył oczy, przeklinając w głowie że jego brat pewnie znowu mu wszystko popsuje a reszta zrobiła im miejsce, gdy przepychali się do przodu.
-Jak wyście tu …- zaczął Loki ale Logan wcale nie miał ochoty z nim rozmawiać.
-Ty się nie odzywaj bo jak zaraz do Ciebie podejde to ręka, noga, mózg na ścianie!- zawarczał gdy zielonooki najwyraźniej się wystraszył, ponieważ chwycił za swoją dzide, gotowy w każdej chwili zaatakować.
-Heimdall nas wpuścił ale nie o tym mowa- przerwał mu Thor, unosząc swój młot- Saturnina złaź do nas, zabieramy Cię stąd-
-Że co?- parsknęłam śmiechem.
-Wow wesele? Aż tak ci się spieszy do pieluch?- spytał zdziwiony Stark- wiesz jakie te dzieci będą brzydkie, jeśli przejmą urode po ojcu?-
-Nigdzie nie ide- weszłam mu w zdanie, zanim by się rozpędził i zaczął jeszcze bardziej jechać po Lokim. A to nie skończyłoby się dobrze.
-Wracaj z nami, nie wygłupiaj się! Twoja siostra za Tobą tęskni!- dodała Fran jednak w ogóle nie chciałam zwracać na nich uwagi. Popatrzyłam na Lokiego z uśmiechem po czym dodałam.
-Wraz z nią …-
-Co … co ty robisz?!- krzyknął Logan, widząc że dalej recytuje przysięge.
- … daje ci moje serce …-
-Saturnina … !-
- … oparcie …-
-SATURNINA NIE!-
-  … i nadzieje- dokończyłam po czym włożyłam Lokiemu pierścień na palec.

TO BE CONTINUED ...

2 komentarze:

  1. I tak sie to wlasnie miało skonczyc :D

    OdpowiedzUsuń
  2. Poprawki? Nie możliwe :o xd
    Och Loki i jego czarny humor xd
    7 dni wesela? xd Zgon xd No strażnik się załapie! Ale nie, na jego szczęście przeżyje, bo tylko 3 dni będzie trwało xd
    Taa jazgotu nie będzie, nie będzie wesela xd
    Loki goń ją, bo zwieje! Pójdzie do bazy słuchać jazgotu! xd Zresztą jaka to różnica dla Lokiego jaka będzie muza?
    "chwycił gałąź roślinki, która koło nich rosła, po czym puścił ją tak że strażnik dostał nią w twarz" jak w Gumisiach xd (sorry xd)
    O dowiedzieli się o weselu xd :)
    Kurdę kim jest Fandral? O.o Nie wiem, ale podoba mi się xd
    Matko zabawa w tortach... matko xd Mieli się oczyszczać, a nie dobrudzać xd
    Czytam cytat, czytam i na końcu och Serio Loki, serio? xd
    O wszystkim się udało na ślub dotrzeć, będzie zabawa! Będzie się działo... a nie to już się dzieje!
    (Andzia rozgląda się) A gdzie cz.6? Oj trzeba czekać. Dobziu ^^
    Wrażenia jak do tej pory: pozytywne, jest akcja, coś się dzieje i oby się to dobrze skończyło :D

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/