trwa inicjalizacja, prosze czekac...

poniedziałek, 7 października 2019

ROZDZIAŁ 56

~~ Yoł yoł! Ja to tak lubię coś wstawić raz na rok :D 
Mały skrócik: Saturnina chce za wszelką cene rozdzielić swoją siostrę Velvet i jej faceta Diggera. Pewnego dnia na zebraniu zostaje puszczony niepełny fragment rozmowy sióstr, gdzie czarna mówi jak to bardzo nienawidzi Diggera. Mężczyzna z nią zrywa przez co ona wpada w furie i obwinia Bruce'a, ponieważ był on wtedy w pomieszczeniu, z którego puszczono nagranie, i oskarża go o to że go wyciął i puścił. Chociaż były kamery w pomieszczeniu, fragment, w którym ktoś grzebał przy komputerze, został usunięty. Lana zaczęła go więc szukać by wyjaśnić całe to zajście a Bruce został wysłany na małe wakacje. Saturnina zaczęła unikać Logana oraz Eveline, którzy dopytują ją jak idzie jej wyjaśnianie tej sprawy i godzenie siostry z byłym już chłopakiem, przez co oby dwoje stają się coraz bardziej podejrzliwi co do niej. Lana w końcu odzyskuje nagranie, które ukazywało kto ostatni był w sali oraz zmontował i puścił ów niepełny fragment, po czym Logan postanawia ujawnić przy wszystkich sprawcę. Tym sprawcą była właśnie Saturnina. Velvet wpada w szał  i wyznaje że, po tym jak naukowcy zabrali ze sobą Saturninę, zabiła z zimną krwią osoby, które na nią im doniosły. 

~~ Zapraszam na ciąg dalszy!

-Saturnina …- usłyszałam nagle głos, po czym podniosłam głowę próbując ogarnąć, co się dzieje- jest trzecia w nocy. Idź spać- mruknął, próbując nie pokazywać żadnych emocji jednak, widząc, w jakim jestem stanie, popatrzył na mnie troskliwie- idź spać- podszedł powoli, po czym usiadł na krześle.
-Przecież spałam- wypowiedziane słowa zabrzmiały prawie jak bełkot. Na szczęście Rogers zrozumiał.
-Do swojego pokoju- poprawił, gdy wzruszyłam ramionami.
-Nie mam pokoju- przejechałam niezgrabnie ręką po włosach, delikatnie odgarniając kilka kosmyków z twarzy. Widząc, jakie mam spuchnięte oczy, posmutniał.
-Pogadasz z nią jutro na spokojnie i wszystko się ułoży- zapewniał mnie. Wbiłam wzrok w stolik.
-Nic się nie ułoży. Wszyscy mnie nienawidzą- wymruczałam, po czym upiłam kolejny łyk drinka, który zrobiłam sobie wlewając colę do butelki z wódką. Bardzo w stylu żula.
-Nie wszyscy- odparł mi, po czym położył mi rękę na ramieniu.
-Wszyscy. Przez to, że chciałam zniszczyć związek Velvet, okłamywałam innych. Siostra pomogła mi z Loganem a jego też okłamałam. A ona, … kiedy zjawili się ci naukowcy i mnie porwali to ona … ona wymierzyła sprawiedliwość naszym sąsiadom SAMA … Kapitanie, czy rozumiesz, co ona zrobiła? Ona ich zabiła, bo mnie wydali! A ja zniszczyłam jej to, co trzymało ją przy życiu przez ten ostatni czas!- Zaczęłam łkać, gdy Kapitan próbował mnie jakoś opanować jednak na darmo- obiecałam sobie, że jako starsza siostra będę ją pilnować … będę ją bronić … a teraz jedyną osobą, przed którą powinnam ją bronić to jestem ja sama-
-Saturnina, każdy popełnia błędy. Chciałaś dobrze, wiedziałaś, że Digger jest przestępcą, ale zanim podjęłaś jakiekolwiek działanie trzeba było zobaczyć jak ją traktuje, jak ona się przy nim zachowuje. A ty od razu go przekreśliłaś. Tak samo jak ją- zwrócił mi uwagę, gdy spuściłam głowę.
-Ja chciałam dla niej jak najlepiej. A wyszło jak zwykle- powoli Kapitan przestawał mnie rozumieć. Upoiłam się tak strasznie alkoholem że mój język plątał się przy najłatwiejszych zdaniach. Niedługo potem zasnęłam na stoliku. Znowu. Rogers, widząc że jednak wygodnie mi jest tam gdzie leże, wstał i udał się do siebie. Przed moim pokojem, gdzie spała Velvet, siedziała w pół przytomna Fran.
-Fran- potrząsnął nią delikatnie.
-Nie śpie!- zerwała się szybko.
-Właśnie widze- uśmiechnął się do niej blado- wstawaj, Lana się z Tobą zamieni. Ty odpocznij- pomógł jej wstać po czym odprowadził do pokoju.
Następnego dnia obudziły mnie głośne rozmowy w jadalni. Tak się akurat złożyło że spałam akurat tam przy jednym ze stolików przez co głosy były, no, głośne i mnie obudziły. Podniosłam powoli głowę i zobaczyłam przed sobą żwawo dyskutującego Kapitana z Fran i Boomerangiem.
-Nie wiem co się dzieje. Nie chce otworzyć drzwi-
-A przez noc coś słyszałaś?-
-Wcześniej nie. Potem była kolej Lany-
Wyostrzył mi się obraz po dłuższej chwili wpatrywania się w nich. Zauważyłam że dalej trzymam w prawej ręce butelkę z wysokoprocentowym napojem. Niestety jednak był już pusty.
-Co się dzieje- próbowałam zabrzmieć jak najbardziej trzeźwo ale, jak zwykle, wyszedł bełkot. Obecni odwrócili się momentalnie w moją stronę.
-Saturnina! Właśnie Ciebie potrzebujemy- Kapitan momentalnie zjawił się przy mnie.
-Co?- mruknęłam, chuchając na niego. Odsunął się tak szybko jak do mnie podszedł.
-Wali od Ciebie jak od jakiejś gorzelni- mruknął Boom- nawet ja się nigdy tak nie nawaliłem-
-No co się dzieje- kolejny bełkot wyszedł z moich ust.
-Velvet nie chce otworzyć drzwi. Zabarykadowała się w twoim pokoju i nikomu nie otwiera- wytłumaczyła mi Fran gdy podniosłam brew.
-A nie możecie wyważyć drzwi?-
-Chcieliśmy poczekać jeszcze na Ciebie. Może uda ci się z nią porozmawiać- dodał Kapitan gdy podniosłam brew.
-No i to twoje drzwi więc chcieliśmy zapytać czy możemy- dodała pospiesznie Fran. Wow od kiedy pytają się mnie o zgodę.
-A jesteście pewni że ona tam w ogóle jest?- nie wiem skąd mi to przyszło do głowy ale mogło to być prawdopodobne. Mogła na przykład uciec.
-Na pewno tam jest. Pokazuje nam że obroża jest aktywna i założona. Poza tym nie byłaby w stanie jej ściągnąć- wytłumaczyła Fran. Boże, niby superbohaterowie a nie mogą sobie poradzić z moją siostrą. Chociaż może dlatego nie chcą narobić szumu bo to moja siostra.
-Dajcie mi chwilę- mruknęłam, próbując wstać. Dobrze że Steve stał obok bo musiał mnie szybko łapać. Dawno się tak nie schlałam.
-Oj widze że potrzebujecie małej pomocy- przed nami pojawił się Logan. Chyba Logan. Widziałam rozmazane ciapki i poznałam go tylko po głosie.
-Przyda się- dodała Fran- trzeba ją ocucić. Ma siostre do przeproszenia-
-Załatwie to- oj nie podoba mi się ten ton. I w sumie miałam racje bo wylądowałam pod prysznice z lodowatą wodą. Krzyk usłyszeli nawet w siedzibie obok.
-Dobra, Szczeniaku- mokrą i telepiącą się z zimna, Logan postawił mnie przed drzwiami mojego pokoju- jak już się rozbudziłaś to teraz pukaj do tych drzwi- patrz jaki ostrożny. Dodał „do tych drzwi”.
-Logan, litości- Boom chyba jako jedyny jakkolwiek się nade mną litował, chociaż to on powinien mieć do mnie najbardziej pretensje za to wszystko. W końcu zniszczyłam mu życie.
-Nie ogarniam dlaczego ludzie topią smutki w alkoholu- zaczęła się zastanawiać Fran, widząc jak Digger wyciera mi włosy, z których kapało na podłogę.
-Tez bym się schlał ale mam moc regeneracji więc nie mogę- wzruszył ramionami gdy stwierdziłam że musze wkroczyć do akcji, zanim zaczną się jakieś dziwne tematy. Odgoniłam od siebie Diggera i podeszłam do drzwi.
-Dobra, ide paktować- wzięłam głęboki wdech. Musiałam się pozbierać żeby pogadać z siostrą i wszystko wyjaśnić na spokojnie. Wyjaśnić. Na spokojnie. Ja. Brzmi zabawnie.
Podeszłam do drzwi i nadstawiłam uszu. Cisza. Delikatnie zapukałam.
-Velvet?- wyszeptałam zachrypnięta lecz szybko odchrząknęłam- Velvet? Chciałam pogadać. Tak na spokojnie-
-Velvet!- zaczął walić w drzwi Logan. Szybko go odepchnęłam.
-No zwariowałeś?! Skoro chcesz robić po swojemu to po cholere mnie budziliście!- warknęłam gdy w to wszystko wmieszał się Kapitan.
-Dobra, uspokójmy się wszyscy- Boże, że on ma jeszcze do nas cierpliwość- Saturnina, proszę cię. Spróbuj zrobić cokolwiek żeby tylko otworzyła te drzwi- wydawał się zmartwiony.
-To nie lepiej już je wyważyć? Nie sądze że po tym wszystkim będzie chciała ze mną gadać- stwierdziłam rozsądnie. Widziałam co się wczoraj stało i jak bardzo to przeżyła. Za Chiny nie będzie chciała zamienić ze mną nawet słowa. A jeśli chodzi o drzwi to nie ważne. Wstawią mi nowe. Mam nadzieje.
-Chcieliśmy tego uniknąć…- zaczął Kapitan ale stwierdziłam że trzeba jak najszybciej coś z siostrą zrobić. Widziałam jej blizny, poznałam kawałek jej przeszłości i po prostu zaczęłam się o nią bać.
-Boże, drzwi można wymienić a siostrę mam tylko jedną! Do cholery!- wrzasnęłam tupiąc przy tym wściekle nogą. Długo nie musiałam czekać na reakcje. Logan ze szpona rozwalił drzwi. Antywłamaniowe, niby.
Ale to nie był główny powód, który wywołał u nas strach i niedowierzanie. Za drzwiami była pustka. Po Velvet nie było ani śladu. Weszliśmy do pokoju, wołając ją ile sił w płucach, ale nic. Pusto.
-Przecież pokazuje że ona tu jest- patrzył w ekran Steve, widząc że widnieje jak wół na monitorze a jednak w pokoju jej nie ma. Długo nam jednak nie zajęło rozwikłanie tej zagadki. Po chwili Digger podniósł coś z ziemi. Była to obroża Velvet przyczepiona do jego maskotki . Naokoło niej był też zaplątany naszyjnik z jednorożcem,który jej kiedyś podarował. Spojrzeliśmy wszyscy na siebie przez chwile nie mogąc wydusić słowa.
-Jakim cudem …- udało się wyszeptać Diggerowi. Ale to było na tyle uprzejmości i spokoju w tym sektorze. Dwie sekundy później Kapitan wpadł do Sali głównej jak strzała podnosząc alarm.
-Do wszystkich X-Mengersów z sektoru ALFA! Przetrzymywana Velvet Halliwell uciekła! Powtrzam: Velvet Halliwell uciekła!-