trwa inicjalizacja, prosze czekac...

piątek, 11 maja 2018

ROZDZIAŁ 51


~~ Yoł yoł! Chwila oddechu od jednorazówki by zając się rozdziałami! (co niektórzy powinni się bardzo cieszyć, prawda Migrena? :D)
~~ Szybkie wyjaśnienie: w jednorazówce o Lokim, którą publikuje teraz na przemian z rozdziałami, akcja dzieje się tak 2 lata po tych rozdziałach więc na chwile obecną Saturnina jeszcze nigdy go nie widziała na oczy ;)
~~ Welcome!


Był już wieczór. Przez leki przeciwbólowe na ręke chodziłam jak otępiała przez co musiałam iść spać z kurami. Ale sektor dalej żył pełnią życia tak samo jak chory umysł mojej siostrzyczki. A wiecie dlaczego?
-Witaj przystojniaku-
-Osz cholera jasna- bo wegetowała we wannie Logana. Woda aż po szyje i zadowolona się tam moczy
-No ile można na Ciebie czekać! Aż mi woda wystygła!-
-Mam nadzieje że masz coś na sobie- mruknął zniesmaczony.
-A chcesz sprawdzić?- wyszczerzyła się po czym dmuchnęła w żagiel małego stateczku, który sobie tam pływał.
-Ty na serio jesteś walnięta- mruknął gdy siostra głośno się zaśmiała.
-Dobra, do rzeczy- odchrząknęła gdy Logan oparł się o ściane- pierwsze pytanie …-
-Chwila, ja mam jedno- zatrzymał ją- czemu cie nikt nie pilnuje?-
-Pilnuje. Płomienno oki stoi przed twoimi drzwiami. Nie widziałeś go jak tu wchodziłeś?-
-Grr co za idiota- mruknął pod nosem.
-Słuchaj. Ja nie wiem co się między Tobą a Saturniną dzieje ale wiem co się nie dzieje. A nie dzieje się nic. I w tym właśnie jest problem- wyjaśniła mu gdy ten podniósł brew.
-Do czego zmierzasz?-  spytał podejrzliwy.
-Do tego …- zaczeła, wstając z wanny gdy Logan odruchowo zaczął zasłaniać sobie oczy- … porąbało cię? Jasne że kąpie się w ubraniu!- krzyknęła do niego po czym usiadła na brzegu wanny- zmierzam do tego że i ty i moja siostra czujecie coś do siebie a jesteście tak oporni że masakra! Jak dwa rozstrojone magnesy, które zamiast się przyciągać to się odpychają-
-A od kiedy z Ciebie jest taki filozof?-
-Od kiedy mi zaczęło zależeć na siostrze- odparła, przeczesując ręką włosy- czyli od jakichś dwudziestu lat. Zrozum że ona cię … no wiesz … i to na serio. I ty ją też. Tylko nikt nie ma odwagi zrobić pierwszego kroku bo jesteście ciotami jakich mało. Hmm czy coś jeszcze?- zaczęła myśleć- chyba koniec-
-Dobra, to co ja niby mam zrobić po tej twojej przemowie? Nie wiem, zacząć klaskać?-
-A nie obraziłabym się- wyszczerzyła się- ale nie o to mi chodzi. Chciałabym bardziej żebyś dogadał się z Saturniną zanim ktoś inny się z nią dogada-
-Niby kto?- spytał zdziwiony odrywając się od ściany.
- Jest młoda i ładna więc na pewno ktoś by się znalazł. A ty to … taka chodząca skamielina jak kapitan. Ile ty już masz tych wiosen za sobą?-
-Ale ty sobie ze mną pogrywasz, mała- pokiwał głową gdy Velvet znów się wyszczerzyła po czym wyszła z wanny.
-Więc, no. Zajmij się nią póki jest jeszcze wolna- wyszeptała mu po czym wyszła z łazienki, zostawiając za sobą pełno kałuży.
-Ej, świruska! Wracaj mi tu i wytrzyj ten bałagan!
Oczywiście nie wróciła i nie wytarła. Nic nowego. Za to ja miałam niespodziewaną nocną wizyte. Gdzieś w połowie mojego głębokiego snu rozległo się pukanie do drzwi. Przebudziłam się lecz przez leki byłam ledwo żywa i ogarniająca. Doczłapałam się do drzwi głównych po czym je otworzyłam.
-Co się dzieje …?- szepnęłam, przecierając oczy. Osoba jednak się nie odezwała lecz, sądząc po rozmazanej sylwetce, którą zdążyłam dostrzec, był to Logan- Logan, jakiś alarm czy coś? Ja nie chce żadnych dodatkowych ćwiczeń w środku nocy …-
-Jak ręka?- przemówił. Wreszcie.
-Nie czuje. Naćpali mnie lekarstwami. Ale się goi-
-To dobrze- odparł po czym poczułam jak chwyta mnie w pasie, przybliża się do mnie i zaczynam mnie całować. Coraz namiętniej. Nie wiedziałam czy dali mi jakieś leki halucynogenne czy zdarzył się cud ale to było piękne. Logan mnie całował i to bez żadnego przymusu. Widząc że się wkręciłam, delikatnie wprowadził mnie do pokoju i zamknął za sobą drzwi.
Dzień później. Obudziło mnie skrzypienie za oknem. Okazało się że pewnie ktoś mył okna i jak zwykle robił to bardzo delikatnie. Przetarłam oczy po czym usiadłam na łózku.
-O cholera, to sobie siadłam- jęknęłam po czym znów się położyłam, odwrócona twarzą do drugiej połowy mojego łóżka. Była pusta. Była pusta? Jakim cudem? Pomacałam pościel- jakim cudem cię tu nie ma? Mam dowody że byłeś! Na przykład to że nie mogę siedzieć!- krzyknęłam do siebie po czym spojrzałam pod kołdre- i nie mam ubrań!- dawno nie byłam tak skołowana jak teraz. Niby wiedziałam co się stało ale nie wiedziałam do końca- no ja cię zabije po prostu- warknęłam po czym zeszłam z łóżka, powoli się ubierając i uważając już nie tylko na ręke ale też na mój biedny tyłek- Boże, pewnie cała pościel do prania pójdzie- chwyciłam się za głowe ale burczenie w brzuchu zmieniło mój tok myślenia. Jestem głodna. Ogarnęłam się i wyszłam pospiesznie z pokoju udając się do jadalni. Od razu rzucili mi się w oczy włamywacze. Dzisiejszym pechowcem była Fran, jednak dziwnym trafem dobrze się z nimi bawiła.
-No dzień dobry- uśmiechnęła się do mnie czarną, gdy powoli usiadłam na krzesle.
-Taa, widział ktoś Logana?- zaczęłam się rozglądać gdy na twarzy Velvet zabłysnął tryumfalny uśmieszek.
-A co?- spytała, grzebiąc widelcem w jajecznicy.
-A jajco. Pytam po prostu czy go widzieliście-
-Ktoś tu wstał lewą nogą- mruknął Boomerang, trącając łokciem czarną.
-Może kawy?- zaproponowała szybko Fran gdy nagle zauważyłam jak Logan wchodzi do pomieszczenia. Prawie się zapowietrzyłam. Widząc moją mine cała trójka odwróciła się w strone Szponiastego, bacznie obserwując jak idzie w naszą strone i … przechodzi koło naszego stolika obojętnie. Tego już za wiele.
-Co?!-  krzyknęłam, wstając  z krzesła- Teraz to przesadziłeś!- warknęłam gdy zauważyłam jak Logan stanął w miejscu plecami do mnie- tak Howlett, do Ciebie mówie ty … ty …- warknęłam podchodząc do niego po czym ze wściekłości chwyciłam jego tackę z jedzeniem i roztrzaskałam o ziemie. Ja to się na spokojnie chyba z nikim nie mogę dogadać. Poprawka, nie UMIEM dogadać- co, co? Co tak na mnie patrzysz? Przeleciałeś mnie i co, wszystko gra?- ciiiiszej, Saturnina!- zadowolony z siebie jesteś?- reszta, na hasło „przeleciałeś mnie”, migiem zainteresowała się konwersacją - No nie patrz tak na mnie! Czemu milczysz!?- chyba zaczęłam popadać w histerie- oddałam ci się wczoraj! Jesteś pierwszym i kurde mam ufajdane łóżko!- aż kopnęłam tackę- a z byle kim nie poszłabym do łóżka a Ciebie akurat kocham!- krzyknęłam gdy ten cwano się do mnie uśmiechnął- dlaczego ja nakrzyczałam na Ciebie przy ludziach! Teraz mi nie dadzą spokoju!- ale ze mnie debil.
-Też cię kocham, Szczeniaku- uśmiechnął się do mnie po czym mnie namiętnie pocałował. Usłyszałam wiwaty. Chyba nawet oni na to czekali. Przez te całe 50 odcinków!
-No nareszcie- przy nas pojawił się Kapitan- jedni przynajmniej się pogodzili. Proszę brać z nich przykład! Nie będę wskazywał palcem Fran i Tonyego bo chyba wiedzą że o nich mowa- patrz jaki cwaniak. W międzyczasie gdy wszyscy byli zajęci słuchaniem Rogersa, Logan spojrzał na Velvet i kiwnął jej głową w podzięce. Ta mrugnęła do niego lecz szybko przystawiła palec do ust na znak żeby nikomu nic nie mówił.
-Ale mogłeś sobie darować takie akcje- mruknęłam po chwili do Logana- teraz wszyscy wiedzą że my …-
-Jakoś musiałem to z Ciebie wydusić- wzruszył ramionami gdy zmierzyłam go wzrokiem.
-Ale w tak drastyczny sposób?-
-Szczerze to myślałem że pogadamy na osobności. To nie moja wina że zaczęłaś się wydzierać na mnie środku jadalni - zaśmiał się po czym mnie przytulił. Wiecie jak wygląda szczęśliwy człowiek? Właśnie tak.

~~ Kto się cieszy? :D Bo ja tak! Chociaż teraz uświadamiam sobie że Logan może faktycznie jest ciut za stary dla yy ... wszystkich.
~~ Tu Logan, w jednorazówce Loki. Waszym zd
aniem który z nich bardziej pasuje do Saturniny?