trwa inicjalizacja, prosze czekac...

niedziela, 9 grudnia 2018

ROZDZIAŁ 55


~~ Eeelo. Wiem, od czasu do czasu sobie o was przypominam :D
~~ Ten rozdział będzie troche okrutny jak trailer Avengers 4 ale czasem trzeba ... xd


Następnego dnia siedziałam sobie z siostrą w jadalni i obżerałyśmy się ile w lezie, jak za dawnych, dobrych lat. Velvet zawsze lubiła zajadać smutki a ja po prostu jej towarzyszyłam. Wreszcie było jak dawniej, tylko że to zawsze ja miałam jakiś problem i pościłam a Velvet próbowała mnie nakłonić do jedzenia, zajadając się niemiłosiernie.
-Z czego oni robią te udka?! Są takie dobre!- zachwalała je czarno włosa kończąc chyba już dziesiąte udko.
-Może je najpierw rzucają we włosy Tonyemu i dlatego są takie dobre. Wymaczane w jego wielkim ego i narcyzmie- wzruszyłam ramionami gdy ta popatrzyła na mnie dziwnie- nieważne- machnęłam reką.
-Ohohoh, cała eskorta na dwunastej- mruknęła nagle siostra gdy podniosłam brew, nie wiedząc o kim mówiła. Nie musiałam się nawet odwracać gdy poczułam nad sobą oddech Logana. Coś się kroiło. Podszedł do naszego stolika i położył swoje łapska pośrodku nas.
-Witam, dziewczyny- popatrzył na Velvet, która mu odmachała zza udka kurczaka po czym spojrzał i na mnie. Miał taki palący wzrok że przez chwile poczułam się jakbym płonęła. I to wcale nie z miłości.
-Co tam robiłyście dzisiaj?- mówił szybko i nerwowo. Coś mi tu nie grało- widziałyście się może z Diggerem?-
-Pff, nie wymieniaj nawet przy mnie jego imienia- zatrzymała go od razu Velvet jednak ten wiercił dalej.
-Ale widziałaś się z nim ostatnio? Chociaż na chwile? Rozmawialiście?-
-O co ci chodzi, Logan?- wtrąciłam się jednak ten podniósł ręke by mnie uciszyć.
-Może z nim pogadasz jak normalna osoba a nie wysyłasz do niego sekretarkę?- spytał gdy siostra podniosła brew.
-Nikogo nie wysyłam. O co ci chodzi?- oburzyła się nagle gdy przełknęłam ślinę. Logan znów obrócił się w moją strone. Jego wzrok przewiercał mi mózg. Czułam jakby czytał wszystkie moje myśli. To było straszne.
-To masz teraz okazje z nim pogadać- stwierdził po czym obrócił wzrok w strone wyjścia. W drzwiach stanął Digger razem z Eveline i Fran. Zapowietrzyłam się. Chyba bardziej od siostry.
-Czego wy ode mnie chcecie?!- krzyknęła nagle siostra, wstając gwałtownie od stolika- nie chciał ze mną gadać to co ja mu poradze?! Nie ufa mi i koniec! Nasłuchała się od niego takich rzeczy że…-
-Nie chciał z Toba gadać bo Saturnina ci tak powiedziała? Mówił ci te rzeczy wprost czy wszystko to powtarzała ci siostrunia?- odkrzyknął jej Logan gdy miałam ochote schować się pod stół- czy ty nie widzisz że ona cię omamiła?! Zgrywała dobrą siostrzyczkę a tak naprawdę to przez nią skończył się twój związek!- na te słowa czarno włosa znieruchomiała. Patrzyła na mnie z niedowierzaniem tak samo jak ja wpatrywałam się w Logana.
-Co on do mnie mówi …- wyszeptała nagle, patrząc w moją stronę, gdy pospiesznie wstałam.
-Dlaczego tak myślisz?- wydukałam do Logana ale wiedziałam  że jestem pod ścianą. On wie.
-Ponieważ, Skarbie, Lana odzyskała nagranie- wytłumaczył mi spokojnie gdy przełknęłam głośno ślinę. Velvet za to patrzyła to na mnie, to na Wolverine’a. Nagle na jednej ze ścian jadalni pojawił się obraz z kamery z Sali głównej. Ukazałam się ja, grzebiąca w komputerze i przycinająca nagranie ze mną i Velvet. Lana, która to puściła, podgłośniła do maksimum by wszyscy usłyszeli wcześniejszy tekst, który wtedy wycinałam czyli „pamiętasz jak  kiedyś grałyśmy w grę? Na hasło „wszystko na opak!” mówiłyśmy wszystko na odwrót: co chciałyśmy, co widziałyśmy …co czułyśmy”. Poczułam się okropnie. Wszyscy to obejrzeli, usłyszeli. Wszyscy. Zwłaszcza moja siostra. Zobaczyła że to ja zrujnowałam jej związek. Lana wyłączyła obraz a wszystkie oczy przeniosły się na mnie.
-Hm. A biednemu Bruce’owi się dostało- mruknął Tony gdy spuściłam głowe żałując w duchu że nie mam mocy przenoszenia się w inne miejsca jak Eveline.
-Moja własna siostra …- szepnęła Velvet gdy stwierdziłam że jednak musze się bronić.
-Velvet, posłuchaj mnie. Robiłam to dla twojego dobra. On cię sprowadzał na złą drogę …-
-Co?! Na złą drogę?! To on mnie właśnie z tej złej drogi wyciągnął!- wrzasnęła nagle gdy omało nie wywróciłam się o krzesło, które stało koło mnie- to on się mną opiekował przez tyle czasu! Kiedy miałam problemy ze zdrowiem i … i ty nic o mnie nie wiesz!! Od kiedy cię zabrali to nic o mnie nie wiesz!- wpadła w taką furie że aż Logan musiał ją złapać za ręce- To ja ci próbowałam pomóc! To dzięki mnie jesteś z Loganem! To ja go do tego namówiłam!- na te słowa wytrzeszczyłam oczy. Spojrzałam tępo na Logana na co on delikatnie pokiwał głową. Zamurowało mnie.
-Velvet … chodź może do pokoju- podeszła do niej Fran jednak Velvet nie chciała popuścić.
-Zostaw mnie! Rozmawiam z siostrą!- warknęła- chociaż nie, czekaj! Czy to na pewno moja siostra?! Bo zachowuje się gorzej od najgorszego wroga!- nie chciałam się odzywać . To by tylko pogorszyło sytuacje.
-Velvet- szarpnął ją Logan- uspokój się. Idziemy do pokoju-
-Nie, nie wierze! Własna siostra! To ja zabiłam dla Ciebie! Tak, zabiłam! Wiesz dlaczego zabiłam tych ludzi?! Bo wydali mi Ciebie w ręce naukowców! Zabrali mi cię! To było przez nich! Oni cię wsypali! Donieśli im! Dlatego ich zabiłam!- przedstawienie dobiegło końca tylko wtedy gdy wreszcie Logan i Fran wyciągnęli krzyczącą Velvet z jadalni. Zapanowała grobowa cisza. Wszystkie oczy były skierowane na mnie a ja … a ja miałam ochote znaleźć się na miejscy tych ludzi, z którymi policzyła się Velvet. Chciałam być martwa. Wszystkiego bym się spodziewała ale nie tego. Velvet, zawsze miła i kochana osóbka zamieniła się w seryjnego mordercę po tym jak odebrano jej ukochaną siostrę, czyli mnie. Musiałam sobie usiąść. To za dużo.
Do stolika podszedł Digger. Schowałam twarz w dłoniach i zaczęłam płakać. To był jakiś koszmar …
-Saturnina …-
-Nic nie mów, jestem potworem a nie siostrą, wiem- zaczęłam łkać- przeze mnie zniszczyła sobie życie a teraz nawet i związek! Ja na prawde chciałam dla niej dobrze! Żeby miała porządnego faceta …-
-Miała „porządnego” faceta przede mną- wtrącił się szybko Digger, siadając naprzeciwko mnie- wysoki, przystojny, mądry, wykształcony … pomagał jej ukryć się przed policją. I tak jej pomagał że w końcu ją im wydał i omało nie trafiła na stryczek-
-Dość. Przestań- zatrzymałam go- wiem, jestem okropna. Chciałam ją chronić ale i tak jestem potworem. Boże, znienawidzi mnie i ona, i Logan, i Eveline i w ogóle wszyscy- załamałam się.
-Pójdę z nią później pogadać bo teraz to dostałbym tylko w ryj- stwierdził po czym położył mi ręke na głowie.
-Dlaczego ty jesteś dla mnie taki miły?! Co jest z Tobą?!-wrzasnęłam na niego.
-Ponieważ jesteś jej siostrą  a ja wiem że nie chciałaby żebym cię skrzywdził. Nawet teraz- westchnął po chwili milczenia- może ci się wydawać to dziwne ale ja ją kocham. I to bardzo. I teraz wiem że ona mnie też. Na swój sposób ale mnie kocha. I nie chce jej skrzywdzić. Musisz to w końcu zrozumieć, Saturnina-
Jego przemowa była tak rozczulająca że rozpłakałam się jeszcze bardziej. Płakałam i łkałam jak pięcioletnie dziecko, któremu upadła gałka lodów na podłogę. Digger zdawał się mnie rozumieć, co wydało mi się aż za bardzo dziwne, ale jako jedyny na mnie nie krzyczał i nie mordował wzrokiem. Przysunął tylko do mnie krzesło i mocno przytulił. Rozpłakałam się na dobre.