trwa inicjalizacja, prosze czekac...

LOKI: BRUTALNO-TOKSYCZNY ZWIĄZEK CHEMICZNY CZ 1

~~Cześć i czołem! Obiecałam że coś wyskrobie to wyskrobałam! ... bez skojarzeń! :P
~~ Dla tych, którzy nie są w temacie:  to jest kontynuacja dwuczęściowej jednorazówki o Lokim. Tu macie cz 1 a tu
cz 2
~~ Stwierdziłam że te jednorazówki bedą miały wiele wspólnego z rozdziałami ale tak przekombinowałam że ... obejdzie się bez wielkiego ingerowania i będzie ok :D 

~~ Dla nowych: tu macie postacie, które się pojawiają w jednorazówce :) klik
~~ No to ... miłego rycia bani xd

Cios, cios, kopnięcie, cios. Chwila oddechu, tak z pięć minut bo już jestem zasapana. Jak wtedy gdy… nie, stop! Znów cios, cios, kopnięcie, cios, cios, cios, cios, cios …
-Ej Saturnina! Bo się worek zapali!- z transu obudził mnie głos Velvet, która zauważyła że za chwile mogę roznieść ten cholerny worek w drobny mak. Przystanęłam na chwile po czym popatrzyłam na siostre. Pierwszy raz wyglądała na zatroskaną. Wiedziała że chce się przejść i pogadać. Nawet nie musiałam nic mówić.
Kilkanaście minut później … przechadzałyśmy sobie po sektorze, popijając poranną kawcię i gadając o bzdurach. Tak na rozgrzewke.
-W ogóle to zauważyłaś że Kapitanowi ostatnio brzuszek urósł?- zaśmiała się brunetka gdy pokiwałam głową- no nie mów że nie zwróciłaś na to uwagi!-
-Jakoś nie mam w zwyczaju patrzyć ludziom na brzuchy, a zwłaszcza Kapitanowi- zaśmiałam się po czym wzięłam łyk kawy. Przystałyśmy przy wielgachnym oknie i wpatrywałyśmy się w przechodniów, którzy z takiej wysokości wyglądali jak małe mrówki.
-Hej Saturnina!- za plecami usłyszałam głos Thora. Tylko nie on …- a ty gdzie uciekłaś? Ćwiczenia się jeszcze nie skończyły-
-Dajże mi spokój. Odpoczywam- mruknęłam patrząc na niego ukradkiem. Ten tylko się uśmiechnął.
-Mam zawołać braciszka żeby cię zmotywował do ćwiczeń?- podniósł cwano brew gdy zatrzymałam się, będą w połowie drogi do wzięcia kolejnego łyka kawy.
-Ej ty! Bogu Piorunów czy iskierek! Dajże jej spokój, dobra?- wstawiła się za mną Velvet gdy wbiłam wzrok w podłoge.
-No przecież tylko żartuje- uśmiechnął się pogodnie gdy spojrzałam na niego pochmurnie- Logan dalej nic nie wie?-
-Nie- szepnęłam gdy ten kiwnął głową.
-Dalej żyje w świadomości że to mój brat jest tym złym?- odparł gdy przymknęłam oczy.
-Tak samo jak ty żyjesz w świadomości że braciszek jest dobry-odpyskowałam mu gdy jednak go to nie ruszyło. Już wiem czemu Loki go tak nienawidzi. Też go zaczynam nienawidzić.
-Saturnina!- no nie … nie zostawią mnie w spokoju- już po ćwiczeniach?-
-Tak Kapitanie. Dajcie wy mi wszyscy święty spokój- warknęłam na nich gdy ci wymienili się tylko spojrzeniami.
-Chciałem ci tylko powiedzieć że mam kilka informacji na temat Lokiego- zaczął gdy serce podeszło mi do gardła. Za każdym razem gdy słysze jego imie to mi podchodzi.
-Możesz już przestać ty Amerykański ptasi móżdżku?- warknęła Velvet gdy szybko spróbowałam ostudzić jej złość.
-Jak ty się wyrażasz o Kapitanie? Może i jest ptasim móżdżkiem ale nie musi o tym wiedzieć- wytłumaczyłam jej gdy Steve, na szczęście, na moje docinki nie zareagował- słuchamy cię Kapitanie. Cóż to za informacje niecierpiące zwłoki, lub zwłok, masz nam do przekazania- poczucie humoru: jedyna rzecz, która mi pozostała.
-Próbowaliśmy go zlokalizować, od kiedy uciekł z naszej siedziby …- wdech, wydech, wdech wydech- … ale nic nie znaleźliśmy. Najwyraźniej nie znajduje się już na ziemi-
-Mhm- kiwnęłam głową po czym popatrzyłam na Tarcze- dzięki za info- uśmiechnęłam się po czym poszłam przed siebie. Mhm czyli nie ma go na ziemi. Czyli będę miała spokój.  A może nie chce mieć spokoju … Miałam ochotę pomordować znowu ten cholerny worek. Tak okropnie pomordować. Jak wtedy w basenie …- aaaaa!- krzyknęłam po czym z całą siłą rzuciłam kubkiem kawy o podłoge.
-To jest wszystko wasza wina- warknęła Velvet, przyglądając się blondynom- wy chore śmieszki-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
-Jak się czujesz? Lepiej troche?- spytała mnie Velvet gdy pozbierała mnie i zabrała do pokoju.  W milczeniu kiwnęłam głową, wpatrując się w ściane- myślisz o nim?-
-Staram się nie myśleć ale najwidoczniej to niemożliwe w tym domu wariatów!- warknęłam po czym rozłożyłam się na łóżku- ja … ja nie chce o nim myśleć. Ale myśle! Bo … bo to było coś … on jest taki … aaaaa!- zasłoniłam głowe poduszką po czym zaczęłam w nią krzyczeć.
-No raczej skoro się z nim przespałaś- wzruszyła ramionami gdy migiem siadłam na łóżku po czym zaczęłam ją okładać poduszką- ej ej no stop! Przepraszam, no!- wyrwała mi poduszkę po czym chwyciła mnie za ręce- nie pokazał się od trzech tygodni i na pewno się już więcej nie pokaże. A jeśli tak to będzie miał bliskie spotkanie z Loganem- pocieszające- a ty w tym czasie zdążysz o nim zapomnieć-
-Oby- westchnęłam.
-Ja wiem że to co wyczyniał …- urwała w pół słowa gdy zauważyła jak się uśmiecham-  ale że Ciebie kręcą takie rzeczy?- tyle razy jej to opowiadałam a ta dalej nie może uwierzyć.
-Ja na prawde sama siebie nie mogłam rozpoznać!- broniłam się- to było … mieszanka złości na sektor i chęć pokazania im że nie ugnę się przed niczym by tylko zdobyć cel. A przecież dobry szpieg  …-
-Po pierwsze nie jesteś szpiegiem a po drugie ja nim jestem i jeszcze ani razu z nikim się nie przespałam dla „dobra misji”- w pokoju przed nami pojawiła się tak z dupy, jak to ma w zwyczaju, Czarna Wdowa. Zagięła mnie- musiało być coś na rzeczy, skoro to zrobiłaś-
-Ja już nie wiem … -wzruszyłam ramionami- i wcale się z tym dobrze nie czuje!-
-Ale za to Logan za Tobą gania jak zatroskany tatuś- zauważyła Velvet gdy zaczęłam się nad tym zastanawiać. A może podświadomie zrobiłam to żeby pogodzić się z Loganem i żeby zaczął zwracać na mnie bardziej uwage?
-Myślicie że tu wróci?- spytałam, przypatrując się im. Dziewuszki wymieniły tylko zatroskane spojrzenia.
-Oby nie- warknęła czarna- jak się tu pojawi to tym razem ja się nim zajme-
-Tak jak Saturnina ostatnio?- uśmiechnęła się Wdowa gdy wzruszyłam rękami. Tak, będą mi to wypominać do końca życia i o jeden dzień dłużej. Stwierdziłam więc że będę musiała znaleźć sobie zaciszne miejsce. Takie, w którym nikt mnie nie będzie oceniał i wypominał co zrobiłam …
-Hej Bruce’i!- przywitałam się, wchodząc do Sali, w której Banner, jak zwykle, zasiadał na swoim miejscu pracy i klepał w klawiature ile wlezie.
-O, hej Saturnina!- uśmiechnął się do mnie.
-Czy mogę ci w czymś pomóc? W czymkolwiek? Zrobić kawe? Nalać wody? Podlać kwiatki?- usiadłam koło niego na biurku- Pomasować stopy, chociaż wolałabym nie?-
-Słuchaj- zaczął, klikając coś na komputerze i wyświetlając to w powietrzu. Tacy są X-Mengersi do przodu z technologią-  właśnie skończyłem jeden raport i zaraz go pójde oddać Kapitanowi- na chwilke się zatrzymał, ponieważ zaczął układać wszystkie papiery po kolej. Taki mądry a nie potrafi robić dwóch rzeczy na raz ..- i wtedy zajmiemy się segregowaniem pewnych rzeczy na komputerze- oznajmił, uderzając papierami o stół- ktoś był takim dowcipnisiem że pomieszał mi wszystko na tym komputerze- warknął po czym zobaczyłam jak zielona żyłka zaczyna mu pulsować na twarzy.
-Spokojnie- podniosłam ręce- Saturnina się tym zajmie!- odparłam tryumfalnie gdy Banner wstał.
-Wierze w to- uśmiechnął się- ide zanieść rzeczy i zaraz przyjde- wskazał na papiery po czym wyszedł z Sali. Zostałam więc sama. Dyndając sobie nogami nad ziemią, patrzyłam na fruwające w powietrzu dane Bannera. Takie wpatrywanie poddało mi bardzo zły pomysł … rozsiadłam się wygodnie na fotelu po czym zaczęłam przeglądać różne pliki.
-Saturnina nie rób tego …- szepnęłam do siebie ale i tak wpisałam jego imie w wyszukiwarkę i kliknęłam „enter”. W mig w powietrzu pojawiły się różne zdjęcia i artykuły dotyczące Lokiego Laufeysona. Wstrzymałam oddech. Prawie poczułam jakby tu był. Zwłaszcza jeśli chodzi o środkowe zdjęcie, które ukazywało go w pozycji stojącej, patrzącego wprost na mnie. Bez rogów ale w swoim zielonym wdzianku. Patrzył tym swoim hipnotyzującym wzrokiem w moją strone. Nie byłam nawet w stanie przeczytać informacji, które pojawiły się naokoło tych zdjęć. Głośno przełknęłam śline. Trzy tygodnie minęły a ja dalej tak dziwnie reaguje. Co takiego było w tym półbogu że się tak zachowywałam gdy go widziałam? Od kiedy pojawiła się siostrzyczka z tym swoim fagasem obiecałam sobie że nie skończe tak jak ona. Że nie  poczuje mięty do łotra. Nigdy. Ehe … czyżby to nigdy właśnie się skoczyło?! Przestań Saturnina! Szybko wyłączyłam plik lecz nagle …
-A jednak myślisz o mnie- ten cholerny Loki, który wgapiał się we mnie, ożył! Krzyknęłam przerażona i wywaliłam się na podłoge razem z krzesłem. W tym samym momencie on zniknął. Zaczęłam oddychać jakbym przebiegła maraton.
-Saturnina? Coś się stało?- do Sali wszedł Banner i, widząc mnie na podłodze i słysząc mój wcześniejszy krzyk, szybko do mnie podbiegł, pomagając mi wstać.
-N-nie- wydukałam- prz-przestraszyłeś mnie-
-Ale ty krzyknęłaś zanim w ogóle wszedłem. Usłyszałem cię na korytarzu- wskazał na drzwi wyjściowe gdy nie mogłam się opanować. Spokojnie Saturnina, wdech wydech. Arr to wdech wydech nie działa!
-Ja … ja musze już iść- zaczełam się wymigiwać chcąc wyjść z pomieszczenia.
-Nic ci nie jest?!-
-Nie!-
-Na pewno? Inaczej Logan urwie mi łeb!-
-Na pewno!- przestań z tymi pytaniami …
-A co z plikami!?- zawołał za mną gdy już byłam w połowie drogi.
-Później ci pomoge! Obiecuje!- odkrzyknęłam mu szybko po czym wyszłam. W takim stanie wiele bym mu nie pomogła- Co się właściwie stało …- mruknęłam do siebie, opierając się o ściane- przecież miało go nie być … nikt go nie mógł znaleźć- mózg rozjebany. Byłam pewna że to był jeden z jego klonów, co oznaczałoby że gdzieś tutaj jest. Okey. Będzie dobrze. Wzięłam głęboki wdech po czym twardo zaczęłam iść przed siebie. Nie wiem co działo się w mojej głowie ale miałam chęć spotkania się z tym łobuzem w celu wyjaśnienia mi powodów swojego nagłego pojawienia się w siedzibie. Przecież ostatnio dostał od Logana lanie! No i wkopałam go więc powinien być też na mnie zły! A może to dlatego przyszedł? Może żąda zemsty? Szłam korytarzem, obracając się co chwila. Czułam jego obecność w kościach. No i bo jestem lampartem więc mam dobry węch. Stanęłam przed swoimi drzwiami po czym rozglądnęłam się szybko i weszłam. Gdy tylko byłam w środku i zamknęłam drzwi na klucz, bardzo nie chciałam się obrócić. Stałam i wgapiałam się w zamknięte wrota od mojego pokoju. W tym samym momencie poczułam jak ktoś chce mnie wyręczyć i zrobić to za mnie. Heh chciałbyś. Migiem się obróciłam i wyjęłam mu z kieszeni sztylet, przystawiając mu go do gardła. Przybysz zrobił to samo, z tym że sztylet przystawił mi. To działo się tak szybko że prawie niedowierzałam w swój refleks.
-Niespodzianka- wyszeptał, ukazując wszystkie swoje białe perełki. Wstrzymałam oddech, czując ostrze na mojej szyj, ale to raczej była tylko wymówka na moją reakcje. Nie mogłam oddychać na jego widok. Po tak długiej rozłące wreszcie zobaczyłam jego zielone oczy, które wpatrywały się we mnie rozbawione. Nie wiedziałam czy jego widok wzbudził we mnie strach czy radość- oj tygrysku …- mruknął.
-Loki …- odmruknęłam mu gdy nagle wykręcił mi ręce i z hukiem przyparł do drzwi, znów rozpłaszczając mi tą biedną twarz.. Poczuł że zajęłam się myślami a nie tym że mam nóż na gardle. Dosłownie.
- … Dalej gadasz do siebie w myślach? Czy nie możesz się oprzeć mojemu widokowi?-
-Chyba śnisz- wyszeptałam gdy poczułam jak dociska mnie mocniej.
-Pewnie że śnie- zaśmiał się po czym przybliżył się do mojej twarzy, szepcząc mi do ucha- … o Tobie- Wybałuszyłam oczy. Że co on do mnie mówi? Chyba poczuł moje zdziwienie bo rozluźnił uścisk. Saturnina, masz okazje się wykazać! Bądź silna i agresywna … pomyśl że to worek treningowy …
-Jasne …- mruknęłam po czym migiem się obróciłam, z całej siły kopnęłam go w noge i teraz ja zaczęłam wykręcać mu ręke tak że klęknął na jedno kolano. Co on tam kiedyś mówił jak walczył z Avengersami? Na kolana? Kneel? To kneel!
-Oh- syknął- widze że nie próżnowałaś- znów się wyszczerzył na co chwyciłam go za drugą ręke i cisnęłam nim o podłoge, siadając na plecach. Skrzyżowałam mu ręce, wbijając  przy okazji pazury, cały czas zważając na to by nie miał możliwości się podnieść. Ale co może  dziewuszka metr sześćdziesiąt kontra metr dziewięćdziesiąt …
-Po coś tu przylazł?- warknęłam, mając nadzieje że wziął to na poważnie.
-Mówiłem ci już, heh. Poza tym wiesz że masz uroczy głos jak się złościsz?- że co proszę? Trzasnęłam jego głową o posadzkę, przygniatając ją tak jak on zrobił mi przed chwilą. I wtedy w grocie …
-Po co tu przypełzłeś ty oślizgły gadzie- warknęłam znowu, gdy on jednak nie tracił poczucia humoru.
- Żeby Ciebie zobaczyć- o matko, z profilu wygląda jeszcze lepiej …
-Jakoś ja nie chciałam cię widzieć- jaaasne … nawet on wyczuł że kłamie.
-Właśnie widziałem- zaśmiał się- a szperałaś w moich zdjęciach bo …?- chciał obrócić głowe, chcąc na mnie popatrzeć, ale migiem docisnęłam ją do podłogi jeszcze mocniej.
-Banner chciał żebym posegregowała pliki- szepnęłam- więc ładnie segregowałam-
-Akurat- parsknął śmiechem. Nie wiedziałam że człowiek w takiej sytuacji jest zdolny mnie przechytrzyć … gdy skupiałam całą swoją siłe na trzymaniu jego głowy i ramiona, nie zwróciłam uwagi na jego długie nogi. Poczułam nagle mocne uderzenie w plecy, przez co puściłam jego ręce żeby się podeprzeć. Ciul wiedział co robi … wysmyknął się z mojego uścisku po czym zwalił mnie na podłoge. Nawet nie zdążyłam zareagować gdy poczułam jak ciężko siada mi na brzuchu i przystawia mi oba sztylety do szyj- widze że jak zwykle jesteś bojowo nastawiona. Chociaż teraz jesteś przygotowana- przeanalizował całą sytuacje po czym się uśmiechnął- no prawie-
-Czego chcesz?! Pytam ci się już trzeci raz a ty dalej się wymigujesz!- wymruczałam, próbując znaleźć jakąś droge ucieczki. Ten zaś oddalił od mojej szyj jeden sztylet po czym podniósł go do góry i zaczął się w nim przeglądać.
-Czego chce?- spytał po czym popatrzył na mnie. Oczywiście znów pokazał wszystkie swoje błyszczące perełki. Swoją drogą chyba robią mu się zmarszczki pod oczami …- po raz trzeci odpowiadam: Ciebie-
-… dobrze się czujesz? Bo znów gadasz jak potłuczony- podniosłam brew trawiąc powoli to co powiedział. Że mnie chce? A po kiego grzyba mu jestem potrzebna? Przecież ja to taki Szczeniaczek jestem …
-Znakomicie- przybliżył się do mojej twarzy tak że czułam na niej jego oddech. No wariat. Będzie mi tu jeszcze chuchał na twarz.
-Nieee sądze- szepnęłam uważnie przyglądając się jego wyczynom. Ten, jakby w ogóle nie słuchał co do niego mówię, obrócił sztylet po czym uchwytem delikatnie podniósł mój podbródek, cały czas nie tracąc ze mną kontaktu wzrokowego. Ciężko mi się już oddychało wcześniej ale teraz … teraz to już w ogóle. Przyglądał mi się w taki sposób, jakby zbierał myśli, jakby chciał mi coś powiedzieć ale nie wiedział jak.
-Taka bezbronna …- szepnął, jeżdżąc tym sztyletem po mojej szyj- wydajesz się taka niewinna a jak trzeba to umiesz wystawić pazury- spojrzał na moją twarz, na której przemknął cień lampardzich plamek- nadawałabyś się idealnie- co on tam mruczy?
-Czy my musimy rozmawiać zawsze w takich dziwnych pozycjach?- wymruczałam gdy ten szybko mnie uciszył, przykładając mi do ust sztylet.
-Ciii …- ale mnie coś przeleciało … znaczy dreszczyk mnie przeleciał. No bez skojarzeń, ludzie! I uwaga bo za chwile będzie petarda …- Kocham cię- moje źrenice powiększyły się jak po kokainie. Okey, tego się nie spodziewałam. Na pewno miałam wtedy najgłupszą mine świata ale po tych słowach mnie zamurowało. Przybliżył się do mojej twarzy, dalej patrząc mi w oczy. Poczułam że odsuwa sztylet od mojego gardła i bezszelestnie kładzie go gdzieś dalej. Ja wiedziałam czego on chce. Tak się ciul przybliżał … ale po takich słowach nie potrafiłam odmówić. Momentalnie dopadł moje usta i zaczął je prawie że pożerać. O matko jak mi tego brakowało … nie mówcie Loganowi! Po chwili chwycił mnie w pasie po czym podniósł (no troche było niewygodnie na podłodze) i posadził na biurku. Skoro się na nim nie ucze to przynajmniej się do czegoś przyda. Chwila, co ja robie! O nie, całuje mnie po szyj … no przecież nie powiem mu „spadaj!”. Nie wypada …
-Jakim cudem …- udało mi się wydukać gdy chwycił mnie za szyje. Znów to teatralne duszenie ala Darth Vader.
-Nikt przede mną nie potrafił docenić te ciekawsze cechy twojego charakterku? Niemożliwe- wysapał gdy byłam tak skołowana że zamiast cokolwiek odpowiedzieć to tylko przełknęłam śline. A że byłam w potrzasku boa to zrobiłam to z trudem- dla takiej osoby jak ja jesteś idealna- dodał po czym znów zaczął mnie namiętnie całować. Heh widać że nie zna mojej siostry … ej chwila chwila ja tu sobie komentuje w głowie a ten mnie tu rozbiera! Znaczy … nagle moje ciuchy zniknęły i zostałam w bieliźnie. Niech mnie tego nauczy bo strasznie nie lubie się przebierać. Na szczęście, jako że w Asgardzie pewnie istnieje równouprawnienie, jego ubrania też zniknęły. Cwaniak z niego, nie musi się męczyć z moim oporem do ściągania ciuchów. On to miał wszystko dokładnie przemyślane …
-Saturnina!- rozległo się nagle pukanie do drzwi. Znaczy, bardziej walenie. Dlaczego ja mam tyle skojarzeń!- Saturnina, jesteś tam?- popatrzyłam wystraszona na Lokiego gdy zrozumiałam że Logan się do mnie dobija- Saturnina otwórz!-
-Szlag, Logan- przeklęłam pod nosem po czym cicho zeszłam z biurka- gdzie są moje ciuchy?- wyszeptałam do półboga, na którym w tej samej chwili pojawiło się jego ubranie - no jasne, ja takich czarów nie mam!- wzruszyłam ramionami po czym szybko podleciałam do szafy i wyjęłam z niej jakąś długą bluzke.
-Saturnina!- walenie w drzwi nie ustawało a ja coraz bardziej zaczęłam panikować. Co by mu tu nawciskać … chwila! Najpierw pierwsza i najważniejsza sprawa!
-Sio do łazienki!- wygoniłam go gdy ten z uśmiechem schował się w łazience i zamknął za sobą drzwi. Wzięłam głęboki wdech i zdałam sobie sprawe w co ja się wkopałam … właśnie chowałam Boga Psot przed Loganem. To było okropne. Pomierzwiłam sobie włosy po czym, udając zaspaną, otworzyłam drzwi- Logan co się dzieje? To drzwi antywłamaniowe ale Ciebie mogą nie wytrzymać- próbowałam udawać jak najbardziej zaspaną, chociaż to nie było trudne bo w sumie mi się wiecznie chce spać.
-Co tak długo?-
-A bo zdrzemnęłam się na chwile-
-Tak?- oho, już zaczęły się podejrzenia. No weźcie, to jest wymówka, w którą wszyscy powinni mi wierzyć!- Banner mi mówił że dopiero co cię widział w Sali głównej- wykorzystał chwile mojej nieuwagi i wszedł do pokoju- podobno miałaś mu w czymś pomóc- zobaczyłam że utkwił wzrok w jednym miejscu. Powędrowałam za nim po czym dostrzegłam że patrzy na wyrozrzucane rzeczy na biurku. I koło biurka. Udawaj że to normalne i że nie ogarnia cię panika …
-Starzeje się pewnie- machnęłam ręką- ale chyba nie po to tu przyszedłeś, co?- stanęłam przed nim gdy przeanalizował mnie wzrokiem.
-Skąd masz te siniaki i zadrapania?- spytał, wskazując na moją ręke gdy spojrzałam na nią, udając obojętną.
-Mała sprzeczka z siostrzyczką- oby zabrzmiało wiarygodnie …- Logan, no słucham cię- westchnęłam, próbując go pogonić. Za chwile mi będzie wytykać kolor pościeli jak się rozpędzi …
-Przyszedłem tu by cię ostrzec- pewnym krokiem podszedł do mnie, ani razu nawet nie mrugając. Wpatrywał się w moje oczy i wyczekiwał reakcji- podobno Loki jest gdzieś w naszym sektorze. Nie chce żeby cię znowu skrzywdził- położył mi ręke na policzku gdy ja starałam się udawać jak najbardziej wiarygodnie to, że jestem tym faktem zaskoczona i przestraszona.
-Skąd to wiesz?-
-Bannerowi zaczęły świrować wskaźniki, kiedy wyszłaś z Sali głównej- Osz kurde- okazało się że Loki niepostrzeżenie włamał się do naszego sektoru, jednak nikt go jeszcze nie widział- przybliżył się do mnie, trzymając w delikatnym objęciu mój podbródek- wiem że do Ciebie pierwszej może zawitać. Dlatego przyszedłem- heh o jakieś dziesięć minut za późno …
-Na razie się nie pojawił- odparłam z uśmiechem- a teraz jak ty tu jesteś to w ogóle się nie boje- ale kłamstwo. Ten cholerny półbóg za to kisnął w tej łazience, słysząc jakie to bzdury wygaduje. Od kiedy zaczęłam tak strasznie kłamać …
-Niech tylko spróbuje ci coś zrobić- uśmiechnął się do mnie po czym namiętnie pocałował. Wiecie jak czują się zużyte szmatki do kurzu, które najpierw ścierają parapet „oh tak parapecie, kocham cię. Będziesz taki lśniący i czysty!” a potem przenoszą się na szafkę „oh Ciebie też kocham! Będziesz taka czyściutka! Najczystsza na świecie!” i w sumie zbierają kurz z całego pokoju jak jakieś dziwko-szmatki? No … to ja się tak czuje. Chwila, czy ja coś ćpałam?
-Dziękuje Logan- wymruczałam pomiędzy pocałunkami gdy ten spojrzał mi głęboko w oczy. Czy te oczy mogą kłamać? Heh jego nie …
-Poza tym jak można nosić taki hełm? Czy on siebie w ogóle widział w lustrze? Wygląda jak wielka nieudana podróba kozy- Logan nie wywołuj wilka z lasu!
-Przepraszam że przerywam tą jakże interesującą dyskusje o mnie- no i masz … - ale nie pozwole by taki nędzny człowiek mnie obrażał- w progu moich drzwi do łazienki stanął obgadywany. Nie dostań ataku paniki, nie dostań ataku paniki …
-Co ty tu …- popatrzył z niedowierzaniem na niego po czym spojrzał na moją wystraszoną twarz- co ty robiłeś w jej łazience, łajdaku!?-
-A przyszedłem tu wcześniej i …-
-Miałeś racje Logan!- krzyknęłam wystraszona gdy Loki ucichł, patrząc na mnie z podniesioną brwią- miałeś racje że najpierw przyjdzie do mnie!- może udać atak padaczki? Będzie wiarygodniej. Czy można dostać padaczki ze strachu?
-Ah, znowu się popisujesz?- zaśmiał się- nie Tygrysku, ja tu byłem wcześniej- tłumaczył się ze spokojem Bóg Psot, jednak na jego słowa Logan zaczął wyciągać szpony.
-No dobra …- zaczęłam łkać gdy Logan popatrzył na mnie ciekaw co dalej powiem- … był tu wcześniej ale zagroził mi że jeśli komuś pisne słowo to mnie zabije- Saturnina, dajesz popalić- zaczął mnie rozbierać i w ogóle- na te słowa Loki aż nie potrafił się wysłowić. Prawie widziałam jak jego mózg trawił moje słowa. Po chwili uśmiechnął się ale widząc twarz Logana pożałował tego czynu.
- No co ty …- wydukał próbując brzmieć wiarygodnie- chyba jej nie wierzysz?- Na odpowiedz nie musiał długo czekać. Kamera przenosi się na korytarz. Cicho wszędzie, głucho wszędzie … a tu nagle jeb, ściana z mojego pokoju się rozwala a przez nią wylatuje Loki, który rozpłaszcza się o ściane na korytarzu. Kochanieńki masz odpowiedź. Chyba nie tej się spodziewałeś …
-Zabije cię- warknął Logan pod nosem, przechodząc przez dziurę w ściane i przybliżając się do półprzytomnego Lokiego.
-No śmiało- mruknął powoli się podnosząc- zabij mnie- zaśmiał się a w jego uśmiechu nie było widać nawet grama strachu- może wtedy zobaczysz czy Saturninie na mnie zależy czy nie- na te słowa Logan chwycił go za fraki po czym rzucił nim daleko przed siebie. No nie, będzie teraz igrał na moich uczuciach … stanęłam na korytarz ale, widząc co się wyrabia, miałam ochote uciec gdzieś daleko, schować się, nie wiem … rozpuścić w kwasie. Szlag mnie trafiał gdy widziałam tego nieudacznika a jednocześnie miałam ochote zatrzymać Logana by przestał go bić. Tym bardziej że Loki nawet nie próbował się bronić … Pękłam gdy, po serii mocnych ciosów, Logan wyciągnął szpony, chcąc mu je pewnie wbić w czaszke.
-Logan nie!- rozległ się mój przerażony krzyk gdy Rosomak przystanął i odwrócił się w moją strone. Zauważyłam że Loki się zaśmiał, chociaż był w pół przytomny. Stałam tak jak debil z twarzą w pół schowaną w dłoniach. No powiedz coś Saturnina! Dlaczego Logan ma przestać? No wymyśl coś!!
-Słucham?- szepnął gdy cicho przełknęłam śline po czym ściągnęłam dłonie z twarzy.
-Thor- mruknęłam.
-Co „Thor”?- gówno Logan.
-Niech Thor się nim zajmie. To w końcu jego brat. Nie możesz decydować za niego czy go zabić- logiczne, nie? Dla Howletta chyba też to było, ponieważ popatrzył jeszcze raz na półprzytomną twarz Lokiego po czym dał mu w pysk. Na szczęście schował wcześniej szpony.
-Na Odyna- krzyknął Blond Młot, widząc dziure w ścianie- tym razem to nie ja!- bronił się lecz szybko o niej zapomniał, widząc jak jego brat leży nieprzytomny na podłodze koło Logana- oh, pojawił się- spacerkiem podszedł do niego po czym zerknął na jego twarz- żyje?- debil się bardziej przejął dziurą w ścianie niż własnym bratem.
-Niestety- mruknął pod nosem Rosomak po czym westchnął- zabierz go jak najdalej stąd, dobrze?- poprosił go gdy blondas chwycił Lokiego za peleryne, z zamiarem dociągnięcia go tak do Bannera, który przesiadywał w Sali głównej.
-Niezwłocznie go zaraz stąd zabiore- przytaknął mu, ukradkiem spoglądając w moją strone.
-Chodź Saturnina, pójdziemy jak najdalej od niego. Zasłużyłaś na coś do jedzenia- podszedł do mnie Logan gdy uświadomiłam sobie że … że musze to wiedzieć. Musze wiedzieć czego Loki ode mnie chciał. Czemu mi powiedział te dwa słowa. W co on właściwie gra …
-Z tego co wiem to Banner podobno mnie wzywa- wtrąciłam gdy Howlett dziwnie na mnie popatrzył- prawda Thorze?- spojrzałam na niego z nadzieją w oczach.
- Yyy nie?-  odparł mi gdy no … nie wypadało mi padać na kolana i błagać go by przyznał mi racje. Może wystarczy piorunujący wzrok? Heheh do Boga Piorunów … W każdym bądź razie dawałam mu tak subtelne znaki dymne że Logan nie powinien się połapać. Tylko żeby chociaż Thor to ogarnął … - aaa, Bruce? No tak tak, coś tam od Ciebie chciał- dziękuje! Odetchnęłam z ulgą gdy Logan założył ręke na ręke i przyglądał mi się z zaciekawienie. Cóż ten Banner ode mnie chce? Ja wiem że tak myślisz, Howlett!- tylko żebyś sama przyszła- dodał a ja miałam ochote paść na kolana i go całować. Szkoda że nie jest Lokim bo by się bardziej z tego ucieszył. Po pożegnaniu się z Rosomakie, poszłam z Thorem, który ciągnął za sobą nieprzytomnego Lokiego za peleryne. Nie mogliśmy iść w ciszy, nieeee …
-No to co tam znowu kombinujesz Saturnina?- spojrzał na mnie lecz, widząc że ukradkiem spoglądam na jego braciszka, uśmiechnął się cwano- co ci tam znowu siedzi w głowie? Chcesz powtórke  z rozrywki?- spytał gdy szybko zaczęłam się bronić.
-To nie tak!- i weź się tu człowieku wymiguj- po prostu … po prostu Loki powiedział mi coś, co musi mi wyjaśnić-
-Niby co? Że cię kocha?- prychnął, myśląc że zaraz dołącze do jego karuzeli śmiechu, lecz ja tylko stanęłam jak wryta. Skąd mu to nawet przyszło do głowy?! Widząc moją mine też się zatrzymał- … nie mów-
-Ja nic nie zrobiłam, przysięgam! Wpadł do mnie i najpierw chciał mnie zabić a potem nagle że mnie kocha i ja chyba tu zaraz zwariuje jak z nim nie pogadam!- zaczęłam krzyczeć na całą siedzibe gdy Thor machnięciem ręki zaczął mnie uciszać.
-Saturn no nie krzycz tak!- zaczął się rozglądać gdy wpadłam w panike. Wdech wy … ah i tak to nigdy nie działa!-Dobra młoda- spojrzał na półboga a potem na mnie- trzymaj go i zaciągnij do kanciapy. Kilka razy daj mu w pysk i powinien się obudzić- upuścił go na ziemie tak że ten, bezwładny, walnął głową o podłoge- ja zaczekam tu i popilnuje terenu. Jak się będzie coś działo to krzycz-
-Dlaczego …- podeszłam do niego powoli po czym chwyciłam za peleryne- dlaczego pozwalasz mi z nim rozmawiać?-
-Bo wiem że braciszek nigdy nie był wylewny. Nie mówiąc już o uczuciach. A to co mi powiedziałaś było … dziwne?- pokiwał głową zakłopotany- jak go zaczne wypytywać to i tak mi nic nie powie. Może ty coś z niego wyciągniesz. W końcu jesteś dobra w „wyciąganiu spraw na wierzch”-
-Thor!- warknęłam gdy ten z uśmiechem mnie uciszył. No He He bardzo śmieszne. Wzięłam głęboki wdech po czym zaczęłam ciągnąć Lokiego do schowka. Ja piernicze jaki on ciężki. Po dłuższej chwili doczłapałam się do kanciapy po czym zamknęłam drzwi. Odsapnęłam chwile po czym zabrałam się do pracy. Nie do takiej jak myślicie! Zaczęłam go walić po ryju, no! Po tym jak już czwarty raz mu przywaliłam i szykowałam się na piąty, chwycił mój nadgarstek nie otwierając oczu. Zapowietrzyłam się ze strachu.
-Wiem że się dobrze bawisz ale może już dosyć- wymruczał po czym powoli otworzył oczy. Pamietaj o oddychaniu, pamiętaj o oddychaniu …- witam- wyszczerzył się niemiłosiernie wpatrując mi się w oczy. Gdy tylko poczułam że zluzował uścisk od razu wyrwałam z niego swoją ręke.
-Wytłumaczysz mi wreszcie czego chcesz ode mnie? I co to miało być, co?- oburzyłam się gdy ten tylko się zaśmiał.
-Chciałem zobaczyć jak zareagujesz- że co?- a zareagowałaś tak, jak się spodziewałem- popatrzył mi w oczy a ja czułam się kompletnie zbita z tropu- skłamałaś Loganowi że byłem już wcześniej u Ciebie, uratowałaś mnie przed nim po czym znów go okłamałaś- zaczął mi wyliczać moje złe uczynki kiedy zdałam sobie sprawe że ostatnio zrobiłam się jakaś … dziwna- zależy ci na mnie-
-No już se tak nie pozwalaj- fuknęłam, broniąc się, ale wiedziałam że po części miał racje. Inaczej przecież bym takich numerów nie robiła …
-Mam dla Ciebie niespodzianke- wyszeptał po czym ze swojego wdzianka wyjął …
-Tesserakt?- szepnęłam.

-Podróba- sprecyzował- ale wystarczy- w tej samej chwili w tym małym schowku pojawił się wielki niebieski portal. Aż zdziwiłam się jak mógł się tu zmieścić. Nie zdążyłam nawet się zająknąć gdy Loki chwycił mnie mocno za ręke po czym wciągnął mnie do portalu.

Jak myślicie,  dokąd Loki zabrał Saturnine?
To be continued ...

5 komentarzy:

  1. To on ją kocha czy nie? I czemu jest taki szybki? Prawie jej nie zna. Biedny Logan!
    Pewnie zabrał ją do jakiegoś pokoju Greya xd
    Czekam na kolejną część!
    Vivierrna

    OdpowiedzUsuń
  2. Jest coraz lepiej :D

    OdpowiedzUsuń
  3. No to zaczynamy xd Velvet jaka jest, ale siostrą się przejmuje.
    Nie będę pisać po kolei (chyba), bo najpierw przeczytałam, a teraz komentuje.
    Loki się zabawił - odczekajmy, zajrzymy i zabierzmy xd Najlepsze to było jak go schowała do tej łazienki, a takie tam ^^
    Mam pytanie odnośnie Logana. Czy Logan jest w związku z Saturniną? Czy Logan po prostu ma uczucia do Saturniny i ją traktuje w sposób szczególny? Biedaczek się wkurzył :c Szkoda mi go że zaś został okłamany, ale nie dziwie się Saturninie. Uczucia biorą swoje i mąci w głowie wszystko.
    Loki się strasznie pośpieszył z tym "kocham" i ciekawe czy to na poważnie czy ją sprawdza xd Ale on taki wariat to wszystko jest możliwe :D Tak ogólnie to nieźle oberwał od Logana, a potem go sponiewierano haha
    Walnijmy piąty raz Lokiego w twarz, a nie, nie da się xd Szkoda xd Trochę zasłużył :D
    Wydaje mi się, że Loki zabrał Saturnine do siebie, żeby jej zrobić zaś trochę siniaków xd Albo może zaskoczy wszystkich i nagle będzie łagodny? Okaże się... tudum tudum tudum!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Ogólnie w tej jednorazówce jest tak że Saturnina i Logan chodzą ze sobą już jakiś czas ale zaczynam im się nie układać. No i pojawia się Loki xd

      Usuń
  4. Bardzo fajnie napisane. Jestem pod wrażeniem i pozdrawiam.

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/