trwa inicjalizacja, prosze czekac...

niedziela, 24 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 22

~~ Ty! No ty co czytasz! Nie odwracaj się, mówie do ciebie! Czemu Sylwietty nie poganiasz?! Ojojoj byłam w górach :P Znów się rozleniwiłam i do tego wyszła mi ta beznadzieja ale spróbuje się poprawić no :P
~~ (Aktywacja człowieka skurwiela) juz tydzień do szkoły! :O A nie chwila ... ja mam studia dopiero w pażdzierniku xd ... ale wiecie że was kocham? xd
~~ Poddawajcie pomysły bo moja fantazja się kurczy!! :P

-Saturnina-
-Idz sobie- mruknełam, leżąc na łóżku i nie mając najmniejszej ochoty cokolwiek robić.
-Chce porozmawiac-
-Ale ja nie chce- po tych słowach walenie w drzwi stało się o wiele mocniejsze niż wcześniej- Logan! Nie wpuszcze cię i koniec!-
-Jak rozwale drzwi to nie będziesz miała innego wyjścia- po tych słowach zerwałam się z łóżka po czym zaczełam przesuwać szafe by przypadkiem to co mówił się nie sprawdziło.
-Logan!- Usłyszałam nagle drugi głos i zatrzymałam się- twój pokój jest w drugą strone-
-Szukasz guza Blaze?- warknął a ja od razu zaczełam przesuwać szafe w drugą strone.
-Ja nie, ty chyba tak-
-Wystarczy nam jeden przemądrzały gagatek w tej siedzibie, więc ty możesz się stąd zmywać- mruknął, stając przed nim- chyba że ci pomóc-
-Heh nie przestaszysz mnie ani ty ani te twoje wysuwane widły- zaśmiał się Johnny gdy Logan stanął przed nim wysuwając swoje szpony.
-To ja ani troche nie boje się twojej huderlawej fajczącej się czaszki z dymiącym się motorem- ‘jak już zaczeli sobie tak cisnąć to zaraz się tam pozabijają’ pomyślałm i w panice szybko zaczełam otwierać drzwi.
-Tylko że ta fajcząca czaszka nie zna litości i jest bezwzględna- uśmiechnął się gdy Loganowi wcale nie było do śmiechu.
-Bez czachy można cię posiekac, nie?- spytał, przeglądając szpona.
-Moge zawsze podejśc do cienia- odparł mu, zakładając ręke na ręke i robiac krok do tyłu.
-Na litość Boską! Jak dzieci normalnie!- krzyknełam, wychodząc na korytarz- takie stare kopy a tak się klócą!- stanełam między nimi gdy ci tylko wymienili się wzrokiem i zadziornie uśmiechneli.
-No, skoro wyszła to teraz ja łapaj- odparł Blaze gdy Logan chwycił mnie za ręke.
-Ameryka miał racje, jedno wielkie przedszkole- pokiwalam głową gdy ci zaczeli mnie ciągnąć w strone Sali- ej! Ja z wami nigdzie nie ide!- warknełam, gdy Logan wziął mnie na ręce i szedł dalej.
-Czemu nie chcesz?- zaczął się wąchać Blaze- śmierdze?-
-Czuć na kilometr- zaśmiał się Logan gdy zła popatrzyłam na nich.
-Oskarżacie mnie o to że mogłam wpuścic tych z H.Y.D.R.A.-
-To Thor powinien wszystkich wyzabijać bo podejżewają też Ksenie- odparł mi Logan.
-Każdy kto był wtedy w siedzibie jest podejrzany, nie tylko ty- wytłumaczył mi Johnny gdy przed nami ukazał się brat Eveline.
-No siemka- uśmiechnął się do nas Clint gdy zdziwiona wpatrywałam się w niego.
-A ty co tu działasz?- podniosłam brew gdy ten trzymał w ręku strzałe, polerując ją szmatką.
-A przyszedłem w odwiedziny- odparł nam ze stoicki spokojem- do siostruni-
-Mhm czuje woń sarkazmu- mruknełam.
-Wiecie przypadkiem gdzie jest Cyklop?- spytał gdy zobaczyłam jak Logan kręci gałkami ocznymi.
-Trafiłeś pod zly adres- odparł mu Rosomak- akurat ja go omijam szerokim łukiem-
-Bo musze z nim zamienić pare zdań- dalej mówił ze spokojem gdy ja aż byłam zdziwona jego łagodnością w takiej sytuacji.
-Tam jest jego pokój- wskazał na drzwi z uśmiechem gdy Clint podziękowal i udał się we wskazane miejsce.
----------------------------------------------------
-Co o tym wszystkim myślisz?- spytała blondyna, leżąca na łóżku.
-Cóż- odparła ruda- to że Scott nie może zapomnieć o byłej, więc szuka nowej dziewczyny by zamazac wspomnienia-
-To mam być taką zabawką pocieszenia?- podniosła brew Eveline.
-Mówił ci że nie jest gotowy bo dalej myśli o byłe?- spytała gdy Barton kiwneła głową- no ... jeszcze do tej wymiany nie doszło-
-Ale ja nie chce być taką ‘częścią zamienną’. Jestem osobą a nie częścią do auta-
-Może źle go zainterpretowałyśmy- zaczeła się zastanawiać Ksenia , zamieniając się nagle w kule do kręgli.
- ... mamy iśc na kręgle?- spojrzała na nią zdziwiona.
-Nie, po prostu lepiej mi się tak myśli- turlała się w te i nazad , rozmyślając o tym wszystkim co jej powiedziała Eveline. Nagle było słychać mocne pukanie w drzwi i męski głos.
-Eveline! Braciszek przyszedł!- dziewczyny popatrzyły po sobie po czym powoli otworzyły drzwi.
-Johnny?- krzykneła blondyna, widząc jak brunet znikał za zakrętem.
-Słucham?- kuknął zza ściany.
-Żarty sobie stroisz?- spytała.
-Nie- wzruszył ramionami- jest u Cyklopa-
-Co?- krzykneła Eveline migiem przątając się ze swojego pokoju i biegnąc w wyznaczone miejsce- Clint!- krzykneła wpadając do pokoju- nie wygłupiaj się!- gdy otworzyła drzwi,zastała swojego brata stojącego nad siedzącym na łóżku Scottem. Oby dwoje obrócili się w jej strone gdy ta przez chwila stała w miejscu po czym zamkneła za sobą drzwi i wróciła do pokoju.
-Eee ...- zająkała się Ksenia- zrobiło się troche podejżanie- mrukneła.
-Już wiem czemu unikałem tego miejsca- odparł po chwili- bo wszyscy tu powariowali-
-Bo mają problemy miłosne?- pojawiła się przy nim Wdowa gdy ten omało zawału nie dostał.
-Ide się przejść- mruknął, wziął łyk żelek po czym wyrószył przed siebie.
-Jak nam będzie dokuczał to będziemy cię wzywać- zaśmiała się ruda gdy ta pogłaskała ją po głowie.
-Eveline?!- dało się słyszeć głos jej brata- siostrzyczko?!- oraz dało się i widziec kochającego braciszka-Ev ... ooo- szepnął, patrząc na nas- Natasha- uśmiechnął się.
-Clint- założyła ręke na ręke.
-Ksenia- machneła ręką ruda.
-Co ty tu robisz?-spytał, podchodząc do nas.
-Pomagałam Blaze’owi z rozkazu Ameryki- wytłumaczyła mu- a ty jak tam? Nadopiekuńczy braciszku?-
-Tak jak widzisz, jestem nadopiekuńczy- zaśmiał się gdy Ksenia nagle poczuła się nagle intruzem między nimi. Niepostrzeżenie zamieniła się w gołębie piórko i znikneła im z oczu. Hawkeye, widząc że Ksenia gdzieś wyparowała, podszedł szybko do Wdowy i złapał ją w pasie.
-Wykorzystujemy okazje?- podniosla brew cwano.
-Gdzieś ty była cały ten czas?- szepnął do niej, wpatrując się w jej piwne oczy.
-Pewnie szpiegowała- dało się słyszeć Iron Mana, jedzącego popcorn razem z Johnnym- nie
Przeszkadzajcie sobie- w tej samej chwili Clint wyciągnął strzałe z kałczana i strzelił w nich tak że strzała odbiła się od zbroi Tonyego przez co oby dwoje uciekli z pola rażenia.
----------------------------------------
-I co? I co? I co?- pytała zaciekawiona, trenując międzyczasie.
-No nic ... oprócz tego że prawie by mnie podeptali- wzruszyła ramionami, ćwicząc na rowerku.
-Mogłaś się zamienić w gwóźdż, łatwiej by było- zaśmiałam się, oglądając się dookoła.
-Coś ty się stała taką ninją?- spytała ze śmiechem.
-Eeh- westchnełam- Logan i Johnny mnie pilnują- warknełam.
-Bo?- popatrzyła na nich.
-Bo jestem podejrzana- mruknełam, przemieniając swoje oczy w kocie.
-Nie tylko ty- westchneła.










piątek, 15 sierpnia 2014

ROZDZIAL 21

~~ Sylwietta!! Wpierdol będzie!!
~~ Znowu wakacje dały się we znaki xd a że jeszcze teraz jestem w górach to wgl xd ale coś przypominające rozdział jest więc zapraszam pipole! ;D


PS: otóz i Riderine! ;D Lub Wolver xd A wy jaką mieszanke wolicie? :P
 



-Wolverine- warkneła czaszka, widząc mężczyzne wyłaniającego się z chmary dymu.
-Czemu porwałeś Saturnine?- grożnie spytał, wyciągając na wierzch szpony.
-Sama chciała się przekonać co potrafie- chwycił łańcuch który migiem stanął w płomieniach. Ewidentnie było widać że mają chęć powalczyć, na szczęście w pore przybiegłam  do nich, stając między nimi, dalej jednak mając płonące futro.
-Stójcie! Bo jak nie to ja się z wami rozprawie! Nie wiem jak bo obu nie da się zabić ale coś wymyśle!- krzyknełam do oby dwu gdy Logan aż zbladł jak mnie zobaczył.
-Cośty jej zrobił?!- krzyknął, widząc mnie w takim stanie.
-Podrasowałem- zaśmiał się gdy jednak Rosomak zbytnio nie załapał żartu i już miał chrapke się na niego rzucić.
-Widze że znów robimy głupie rzeczy- do akcji wkroczyła Wdowa.
-I nawzajem- zwrócił się do niej Logan gdy nagle w oddali było słychać tabun wyjących syren. Rider szybko zawołał swój motor i z diabelskim smiechem odjechał, ja zaś próbując  czmychnąć niepostrzeżenie pobiegłam za płonącą czachą. Logan, zostając sam z Wdową, szybko wsiadł na motor na który ona też się wprosiła i pognali za nami.
---------------------------------------------------  
-Co to ma być?!- wrzasnął Logan- niby gość z płonącą czachą miał nam pomóc skasować kradzione dane? Chyba raczej chodziło wam o skasowanie całego budynku! Plus zrobił z Saturniny płonącą kupe sierści!-
-Skończyłeś?- spytał Blaze, stojąc na przeciwko niego. Chwała ci Panie że był pomiędzy nimi stół.
-Z tobą? Nie- warknął- jeszcze się rozprawie-
-Logan, taki miałem plan- wtrącił się w ich kłótnie Ameryka- Rider miał narobić tam zamieszanie, międzyczasie gdy Wdowa kasowałaby wszystkie dane z komputerów-
-I wszystko zostało zrobione jak należy- uśmiechneła się, pokazując im pendrive.
-Załogo, to Natasha Romanova- przedstawił ją wszystkim. Z tego co słyszałam to nie wszyscy tam byli. No w sumie mnie brakowało bo stałam przed drzwiami i podsłuchiwałam. Wolałam sobie darowac opiepsz od Wolverina. Kolejne tak dla urozmaicenia tygodnia.
-Nadal jednak nie wiemy kto mógł pozwolić na to że te dane wykradziono- wtrącił się do rozmowy Banner.
-To mógł być każdy kto przebywał wtedy w siedzibie- wzruszyła ramionami Lady Dragon.
-Może Ksenia?- wtrącił się nagle Ameryka- niby taka zajęta nażekaniem na siebie ale niewiadomo co może knuć-
-Poza tym teraz zadaje się z Tonym, a on też był w siedzibie- dodał Logan.
-No ej!- oburzył się Thor- czego od niej chcecie?! Dlaczego niby to miała być ona?-
-Thor zluzuj majty, nikt ci tej Ksenii nie odbierze- uspokajał go Blaze.
-Ty się nawet nie odzywaj bo jesteś tu dopiero dzień- warknął Bóg Wszechświata gdy Johnny podniósł ręce na znak że się poddaje- i dalej nie rozumiem czemu ona?! Dobrze mogłaby być też Saturnina!- na te słowa stanełam dęba, w sumie tak samo jak i Logan który tylko zmierzył go wzrokiem. No cóż ... jak wszyscy to wszyscy. Westchnełam i postanowiłam już nie podsłuchiwać bo bardziej mnie to wszystko przytłaczało. Wolałam mniej wiedzieć i lepiej spać.
-Jasne, oskarżajcie mnie- warknełam idąc do pokoju- a z resztą róbcie co chcecie- po tych słowach trzasnełam drzwiami i poszłam spać.
------------------------------------------------------------- 
-Kapitanie-
-Hm?- podniósł głowe zamyślony Ameryka, siedzący przy biurku.
-Przeprowadziliśmy analize pendriva, którym posługiwała się Natasha- odparła, podchodząc do niego i dając mu papiery- według danych wykasowała wszystko z większośći komputerów, reszte zniszczył Rider bądz Saturnina-
-Dzięki- uśmiechnął się do dziewczyny.
-W sumie analize wykonał Banner, ja tylko przyniosłam papiery- machneła ręką, przyglądając się mu uważnie- Kapitan wygląda na zmęczonego-
-Kiedy nie ma załogi, mów mi po imieniu- zwrócił jej uwage gdy ta staneła za nim i położyła mu ręce na ramionach, delikatnie masując jego plecy.
-Strasznie jesteś spięty- szepneła mu do ucha gdy Kapitana przeszedł mały dreszcz, niewidoczny jednak dla dziewczyny- musisz się odprężyć- zaczeła masować go coraz mocniej by go choć troche rozlużnić. Ameryka puścił papiery po czym próbował się zrelaksować, tak jak mu powiedziała dziewczyna. Ona zaś dalej rozmasowywała mu ramiona, co chwile schodząc coraz niżej. W pewnej chwili wyciągneła skrzydła po czym zaczeła nimi machać by stworzyć troche wiaterku na ochłodzenie szefa. Jednak on miał zupełnie co innego w głowie. Jednym ruchem wstał po czym delikatnie chwycił ją, przyciskając do ściany po czym, patrząc jej głęboko w oczy namiętnie pocałował. Dziewczyna zaskoczona, jednak też rozradowana jego pierwszym krokiem, odwzajemniała każdy jego pocałunek,każde jego delikatne muśnięcie ust. Nie potrafili się od siebie oderwać ani przez chwile.
-Kapitanie! Mam wyniki ale ktoś mi je ...- no cóż, oprócz niego- zwinął-
-Jakie wyniki Bruce?- spytał szybko Ameryka, odrywając się od dziewczyny.
-Pendriva- Banner dalej podejżliwie patrzył na tą dwójke, powoli przybliżając się do biurka.
-A wiem jakie- kiwnął głową- Lana mi je przyniosła- wskazał na dziewczyne gdy Bruce zmarszczył brew.
-Ah- mruknął- rozumiem- pokiwał głową- to ... skoro tak to ... ja nie przeszkadzam- podniósł ręce po czym zawrócił i wyszedł z pokoju.
-To ja ... też już pójde- odparła szybko Lana, idąc w strone drzwi.
-Lana- przerwał jej szybko gdy dziewczyna odwróciła się w jego strone- dziękuje za masaż- uśmiechnął się do niej pogodnie gdy ta odmieniła mu tym samym po czym wyszła. Nie zdążyła zamknąć dobrze drzwi ...
-Nie wiem co kombinujesz ale mnie nie przekabacisz- warknął Banner, przyciskając ją do ściany. Jednak to nie było w sposób romantyczny, tak jak to zrobił Kapitan.
-O czym ty mówisz?- podniosla brew gdy ten pokiwał głową ze śmiechem.
-Może  i reszta bardziej podejżewa Saturnine, Tonyego lub Ksenie, ale ja wiem swoje- puścił ją gdy ta otrzepała tylko skrzydła, spoglądając na niego- nie ufam ci- wskazał na nią- i radze ci, uważaj na siebie- mruknął po czym poprawił okulary i udał się w lewą strone. Dziewczyna zdziwiona reakcją Bannera, podrapała się po głowie po czym wróciła do swojego pokoju. Następnego dnia atmosfera nie sprzyjała nikomu, a zwłaszcza tym podejrzanym. Ja miałam wszystko daleko gdzieś. Zabarykadowałam się w pokoju i nie wpuszczałam nikogo. Chcą mnie podejżewać? Dobrze. Ale mnie już na oczy nie zobaczą.
-Gdzie jest Saturnina?- spytał Ameryka, gdy Logan próbował ćwiczyć w Sali ćwiczeń.
-Zamkneła się w pokoju i z nikim nie gada- odparł mu, trenując na worku treningowym.
-Terroryzujesz ją- mruknął Johnny, przechodząc za nimi.
-Po co go wogóle tu trzymamy?- westchnął Rosomak.
-Blaze jest bardzo pomocny. Poza tym odkąd stał się Riderem w dzień nie ma nic do roboty, więc możemy go tu ugościć przez jakiś czas-
-A mnie pytaliście o zdanie?-
-Logan- przerwał mu- twoim zadaniem jest ściągnąć tu jak najszybciej Saturnine, inaczej trzeba będzie to załatwić w inny sposób- wytłumaczył mu gdy ten trzepnął jeszcze raz w worek i udał się do celu. Johnny zaś kuknął na niego po czym potruchtał za nim.
-No Steve, mówiłeś że lubisz dzieci, więc masz przedszkole- szepnął do siebie gdy nagle na Sali pojawił się niespodziewany gośc.
-Kapitanie- zasalutował mu.
-Clint co ty tu robisz?-
-Przyszedłem rozprawić się z pewnym człowiekiem o płomiennych oczach- odparł, polerując sobie strzałe.
- ... zaczynam nie lubić dzieci- szepnął do siebie.