~~ Siemaneczkoo!!
~~W ten paskudny dzień, będąc znów przeziębiona (ah ta słaba odporność) przepisałam i opublikowałam rozdział! (tak słucham uważnie wykładów że aż rozdziały na nich pisze xd)
~~ Miałabym taki mały pomysł:
jakbyście byli ciekawi w jaki sposób Velvet poznała Boomeranga i co się z nią działo, to mogłabym w międzyczasie publikować rozdziały, które opowiadają własnie o tym. Mam już plus minus wszystko uporządkowane więc tylko siąść i pisać :D
~~W ten paskudny dzień, będąc znów przeziębiona (ah ta słaba odporność) przepisałam i opublikowałam rozdział! (tak słucham uważnie wykładów że aż rozdziały na nich pisze xd)
~~ Miałabym taki mały pomysł:
jakbyście byli ciekawi w jaki sposób Velvet poznała Boomeranga i co się z nią działo, to mogłabym w międzyczasie publikować rozdziały, które opowiadają własnie o tym. Mam już plus minus wszystko uporządkowane więc tylko siąść i pisać :D
~~ Onlyy imagiineeee and enjoooy the rozdziaaał!!
~~ PS: czo oni zrobili z tym bloggerem? :O Podrasowali skubańce.
~~ PS: czo oni zrobili z tym bloggerem? :O Podrasowali skubańce.
(Eveline i jej problemy z Cyklopem xd)
-Stark?- zdziwiony futrzak przystanął w pracowni patrząc na
intruza.
-Tak kochanie?- odparł mu, grzebiąc w jakichś narzędziach.
-Co tu robisz o tej porze?- spytał go gdy Tony tylko blado się
uśmiechnął.
-Nie mogłem zasnąć- mruknął- więc postanowiłem popracować-
wytłumaczył mu, przywołując do siebie skafander- Jarvis, zrób próbny przelot po
siedzibie-
-ROBI SIĘ SZEFIE- po czym
wyleciał z pomieszczenia, prawie zderzając się z szefem bazy ETA.
-Tony!- krzyknął gdy wołany popatrzył na niego ze stoickim
spokojem.
-No co, trzeba być czujnym- bronił się gdy poszkodowany tylko
zatrzepotał skrzydłami- ale szef i tak ma dobry refleks-
-Dziękuje- kiwnął głową ale szybko zmienił temat- nie chce być
niemiły ale …-
- … kiedy sobie stąd pójdziesz?- dokończył Hank gdy obgadywany,
mrużąc oczy, przywołał swój skafander przez co jego „goście” musieli się
schylić by na nich nie wpadł.
-Wcale mnie to nie zabolało- odparł obojętnie. A przynajmniej
tak próbował.
-Zrozum że twoja obecność tutaj tylko wszystkich drażni- wytłumaczył
mu Angel, jednak Tony wydawał się niezainteresowany tym co do niego mówił- wróć
do sektoru ALFA. Tam jest twoje miejsce- zdołał usłyszeć tylko końcówkę.
Kochany Tony, jak zwykle nikogo nie słucha- idź chociaż pogadaj z Kapitanem-
prawie że go błagał. Blaszak jednak wydawał się być dalej w swoim świecie i
miał gdzieś tych, z tego świata. Był bardzo uparty. Skoro Ameryka wybrał
Buckyego to on nie zamierzał się wtrącać w ich „wielką miłość”, jak to kiedyś
ujął w rozmowie z Vagnerem. Z tym ostatnim, od czasu do czasu, miała kontakt
Eveline, która wszystko później przekazywała Rogersowi. Chyba czasami żałował
że ma nas wszystkich na głowie … Z Ksenią, po tej okropnej wiadomości o jej
przeniesieniu, kapitan rozmawiał często gęsto. Ani razu jednak nie spotkała się
z Thorem. On zaś dalej nie wiedział że za chwile jej może zabraknąć. Żadnej
poczty pantoflowej? No tak, brak Tonyego brak ploteczek.
-Nie …- usłyszeli we śnie nasi „strażnicy” – Nie śpie … jestem
przytomna … nie włączajcie alarmu … nie włączajcie alarmu!- ostatni krzyk
rozbudził ich do końca ze snu, zrywając ich prawie że na równe nogi. W celi
zobaczyli śpiącą brunetke, przewracającą się nerwowo na boki mówiąc a czasem i
krzycząc przez sen.
-Co się z nią dzieje?- szepnęła Fran, widząc jak Digger siedział
przy dziewczynie, delikatnie przytulając ją do siebie.
-Ma koszmary- wytłumaczył jej Harkness, gdy dziewczyna zaczeła
wierzgać nogami- przynieście mi piwo- poprosił lecz gdy Velvet zaczeła
wrzeszczeć, krzyknął- już!- na te słowa Bucky zerwał się z miejsca, chwycił
butelke piwa po czym podleciał do krat i podał mężczyźnie alkohol. Siostrzyczka
zaś nie przestawała krzyczeć. Mówiła coś o gaszeniu światła, o nie biciu jej, o
zostawieniu jej w spokoju, o alarmie. To było
przerażające. Dla nich pewnie też. Digger w jednej chwili otworzył
butelke zębami po czym wsadził ją do ust brunetki, budząc ją w międzyczasie.
-Już dobrze Gwiazdeczko- szeptał do niej gdy ta otworzyła oczy,
dysząc ze zmęczenia, z przerażenia … ze wszystkiego.
-Niech mnie nie zabierają …- szepnęła- niech zgaszą światło …
niech zgaszą ten alarm …- mruczała pod nosem, patrząc tępym wzrokiem w sufit,
gdy mężczyzna podniósł ją, by było jej wygodnie, i dalej podawał alkohol. W
jednej chwili opróżniła całą butelke. Wsiu i nie było. Musi mnie tego nauczyć …
Opróżniwszy butelke, Velvet, dalej dysząc, zamknęła oczy i wytarła ręką spocone
czoło.
-Już dobrze … już po wszystkim …- przytulił ją do siebie,
głaskając po głowie. Wow Digger taki troskliwy Wow.
-Boom …- szepnęła gdy ten mruknął na znak że ją słucha- … znowu
krzyczałam?-
-Nie było aż tak źle- uśmiechnął się- obudziłaś tylko naszych
przyjaciół koło celi- uspokajał ją gdy ta wzięła głęboki wdech po czym wtuliła
się w niego i powoli zasneła.
-A jeśli znowu zacznie …- nie dokończyła Fran gdy Digger
załagodził jej zapał.
- Jest pod wpływem alkoholu. Nie będzie już miała koszmarów-
-Chyba musimy zawiadomić kapitana- popatrzył na czerwoną zimowy
żołnierz.
~~~~~~~~~~~~~~~~
-Myślisz że faktycznie przyjdą i cię zabiorą do wojska?- spytała
Eveline, gdy jadłyśmy śniadanie w stołówce. Ruda wydawała się być nieobecna.
Chyba się tym przejęła. Jednak nie chciała by ktokolwiek powiedział o tym
Thorowi. A Bóg Wszechmogący (że co Saturn?) wcale nie był taki głupi na jakiego
wyglądał. Czuł że coś się kroi. Wyczuwało się to na kilometr. Jednak nikt nie
puścił pary z ust. Gdy nie ma Starka jest solidarność. Ale Blaze się kilka razy
do tego przymierzał więc Tony miałby godnego siebie zastępce.
-Chyba tak- odparła po długim milczeniu gdy zapomniałam nawet
jakie było pytanie.
-Nie chcemy żebyś jechała- jęknęła Lana gdy Ruda uśmiechnęła się
do nas.
-Chwila przerwy od tej siedziby na pewno dobrze mi zrobi- chyba
ma nas dość- zawsze będę o was pamiętać-
-Tylko masz nas odwiedzać gnoju- wskazałam na nią gdy ta kiwnęła
głową. W sumie mi też przydałyby się wakacje.
-Hej Saturnina- przy naszym stole przystał Logan. Oniemiałam na
jego widok- Kapitan cię wzywa. Chyba podjął decyzje w sprawie włamywaczy-
krótko i zwięźle. I oficjalnie. Zmierzył mnie wzrokiem po czym odszedł od
stołu.
-A wy dalej drzecie koty?- podniosła brew Lana, wodząc za
Howlettem wzrokiem.
-Jak widać- westchnęłam- Ksenia, chyba pojade z tobą-
W głównej sali, gdzie stała cela z tymi bandytami, Kapitan chodził
w te i nazad niespokojnie. Wysłuchał część historii siostruni, którą
opowiedział mu Bucky po porannym przebudzeniu po czym próbował to przetrawić. W
międzyczasie zjawiłam się we wskazanym miejscu.
-O co chodzi Kapitanie?- spytałam wchodząc do pomieszczenia i
nie patrząc w ogóle w strone celi.
-Saturnina- zaczął, gdy podeszłam do niego bliżej- wiem że to co
zaraz usłyszysz raczej ci się nie spodoba, ale sądze że nie mamy innego
wyjścia- nieźle się zaczyna …- Digger i Velvet zostaną wypuszczeni z celi do
końca wizytacji Alana- KURWA CO?!- oczywiście z obrożą tak jak wam tłumaczyłem
na zebraniu-
-Z całym szacunkiem ale Kapitan jest nienormalny-
-Możliwe- kiwnął głową Rogers wpatrując się w okno gdy prawie że
wyszłam z siebie.
-Kto jest za tym by zmienić Kapitana?- krzyknęłam gdy Bruce,
który cały czas nas obserwował zza komputera, podniósł brew z grymasem na
twarzy- enybody?!- rozglądnęłam się jednak nikt nawet nie drgnął- Świetnie-
mruknęłam- ale nie chce ich widzieć na oczy- wskazałam na Rogersa.
-Jeśli do końca wizyty nie zmienisz zdania to wrócą do celi-
zapewnił mnie Kapitan gdy jakoś nie chciało mi się w to wierzyć. Bez słowa
wyszłam z pomieszczenia, nie zwracając uwagi na krzyki Bannera, który próbował
mnie przywołać. Nie tym razem Bannuś.
~~~~~~~~~~~~~~~
-Dobrze usłyszałem?- spytał z zaskoczeniem ale i też z radością
Digger, gdy do celi wszedł Kapitan, razem z Laną, która trzymała w ręce dwie
obroże.
-A siostrzyczka nie wyniesie się z siedziby przez to?- podniosła
brew Velvet gdy Rogers kiwnął swojej dziewczynie by założyła brunetce
urządzenie na szyje- hm czyli pewnie się wyniesie-
-Nie wyniesie- odparł Steve, patrząc uważnie na więźniów gdy
Lady Dragon ostrożnie zakładała sprzęt.
-Nie boicie się nas?- podniósł brew ze śmiechem Harkness gdy
Kapitan wskazał na stojących przy celi Buckyego i Fran, którzy celowali do nich
z broni- oni są z naszych. Nie strzelą do nas- chyba zbytnio im ufał gdyż milimetr
od niego przeleciała płonąca kula z ukochanej broni czerwonej.
-Widze właśnie- uśmiechnął się Rogers, widząc że byli mu
lojalni- wiecie jak działają te obroże?- spytał gdy Lana skończyła zakładać
brunetce urządzenie i wzięła się za mężczyznę.
-Wybuchną nam głowy?- spytal Digger gdy blondyn pokręcił
przecząco głową.
-Jeśli zaczniecie robić
jakieś niedorzeczne rzeczy, pokopie was prąd. Jeśli będziecie chcieli zwiać,
pokopie was prąd. Zaczniecie mi działać na nerwy, pokopie was prąd. Będziecie atakować
naszych, prąd. Nie będziecie mnie słuchać …-
-Dostaniemy cukierka- wyszczerzyła się Velvet gdy, widząc że
Harkness miał już założoną obroże, Bruce nacisnął przycisk. Więźniów przeszła
fala prądu i zaraz za nią fala nieznośnego bólu.
- … prąd- dokończył to
zdanie Steve, którego młoda Halliwell nie dala mu dokończyć.