trwa inicjalizacja, prosze czekac...

sobota, 10 grudnia 2016

ROZDZIAŁ 43

~~ Heeeej hooo moi drodzy! Już grudzień! (no co ty). Tak tylko dla przypomnienia :P
~~ Rozdział ciut długi ale za to skupiony na konkretnej "parce". Dam wam odsapnąć od tych nieszczęsnych włamywaczy :D
~~ Mam pomysła na jednorazówke. Będzie ona nosiła nazwe "Wigilia". Już 5 stron napisanych ale czy uda mi się dokończyć? Jeśli mnie podopingujecie to raczej tak!
~~ hoł hoł hoł!


Był już ranek. W sektorze ALFA nawet panowała cisza. Ciut niepokojąca. Ale tą cisze zagłuszało … skwierczenie? Bucky, który zdrzemnął się na kanapie, powoli się przebudzał, słysząc coś dziwnego i czując w powietrzu jakiś pyszny kąsek. Ale to co zobaczył po przebudzeniu ciut go zaskoczyło. Ciut bardzo.
-O dzień dobry- uśmiechnęła się Fran siedząc obok niego na kanapie.
-Czy ty … robisz jajecznice na moim metalowym ramieniu?- spytał nie wiedząc czy dalej śpi czy przypadkiem ma jakieś omamy.
-No- odparła nie zaprzeczając gdy brunet przyglądał się jej poczynaniom z wielką uwagą. Pod jego ramieniem trzymała swoją ręke, na której tlił się ogień. Jego metalowe ramie zaś było przykryte smażącym się jajkiem, którego od czasu do czasu czerwona śturchała widelcem.
-Ty to dopiero nadajesz się do czubków- zaśmiał się gdy Fran podniosła brew cwano, odkrawając kawałek jajka i próbując je.
-Mm ale za to jakie dobre jajo mi wyszło-
-Skąd je wzięłaś?-
-Ukradłam ci jedno jak spałeś- wskazała widelcem bardzo dyskretnie na jego rozporek, gdy Bucky w jednej chwili przestraszony spojrzał odruchowo w dół.
-Spróbowałabyś- zagroził jej drugą ręką gdy ta tylko pomajtała brwiami- może ściągniesz mi tą jajecznice z ręki i pójdziemy zjeść coś porządnego?- zaproponował gdy dziewczyna zgarnęła jedzenie na talerz.
-A co proponujesz?- spytała zaciekawiona.
-Zapraszam cię do restauracji na śniadanie- chwycił chusteczke i zaczął sobie czyścić ręke ale, że była dalej nagrzana, poparzył się i szybko przestał ją wycierać- oczywiście jak przestanie mi ręka płonąć jak pochodnia-
-Włóż do zimnej wody i powinno pomóc- zaproponowała gdy Zimowy Żołnierz wstał kiwając głową.
-Ty mi robisz jajecznice na ręce a ja zapraszam cię na śniadanie. Jaki ja jestem miły- wzruszył rękami gdy dziewczyna się zaśmiała i pospiesznie wstała z miejsca.
-No wiem- ci to się fajnie dogadują. Ta mu podgrzewa rękę i robi na niej jajecznice a ten jeszcze ją zaprasza na śniadanie! Co z tymi ludźmi jest nie tak?!
-Który stolik?- spytał ją gdy weszli do restauracji. Dziewczyna była w szoku. Chyba nie spodziewała się że na serio ją zaprosi na śniadanie. I to do wykwintnej restauracji.
-Eahm- otrząsnęła się- może tam w kącie?- wskazała na miejsce przy oknie. Brunet tylko przytaknął po czym udali się we wskazane miejsce. Bucky, jako że dżentelmen dawnych czasów, odsunął ładnie Fran krzesełko. Dziewczyna, troche zdziwiona, usiadła i podziękowała mu. Z uśmiechem zaś przycupnął przodem do niej lecz tyłem do wyjścia. Dlaczego wam to mówie?
-Miejsce dla jednej osoby poprosze- dało się słychać ten głos wiejący wielkim ego na kilometr.
-Cholera- zaklęła pod nosem czerwona gdy brunet zdziwiony uniósł brew.
-Co się stało?- spytał gdy nieproszona osoba w tejże chwili ich dojrzała.
-Tylko spokojnie- Fran nie odrywała oczu od przybysza bacznie go obserwując- no chyba sobie żartuje- jęknęła- idzie tu-
-O kogo ci cho …- nie skończył gdy obgadywany pojawił się koło nich.
-Witam- odparł ze stoickim spokojem Blaszak gdy Barnes zrobił się prawie że biały.
-Ostrzegam Stark- zaczeła Fran, wskazując na swojego Mini-Uzi schowanego pod stołem- nie radze zaczynać-
-O matko wy już myślicie ze was wypatrosze?- zaśmiał się tak jakby brunet był jednym z jego niewielu przyjaciół- nie no co wy- poklepał ich po plecach- chciałem życzyć wam miłego śniadania- uśmiechnął się ciepło po czym zaczął rozmyślać nad stolikiem- hmm … spokojnie, sam znajde- dał znać kelnerowi, który machał mu ręką czy mógłby mu jakoś pomóc- może tu?- gwałtowie odsunął krzesło, które stało za Buckym, i walnął nim o krzesło bruneta- oj przepraszam-  uśmiechnął się sztucznie, ale tak sztucznie że nawet rzeczy robione w Chinach się nie umywają do jego uśmiechu.
-Zabije go zaraz- warknęła Fran gdy Bucky tylko uspokoił ją machnięciem ręki.
-Nie zwracaj na niego uwagi- dodał- wybieraj co chciałabyś zjeść. Ja stawiam- uśmiechnął się do niej gdy ta wzięła głęboki wdech po czym zaczeła przeglądać karte, bacznie jednak kukając na poczynania Tonyego.
-Hm- mruknęłam- może jajecznice?-
-A ty tylko o jednym- zaśmiał się brunet gdy dziewczyna tylko kukneła na niego po czym wróciła do przeglądania menu.
-Czyżby tam na dole miał zepsute jajeczka?- było słychać śmiech Blaszaka gdy Bucky zacisnął żęby i, jakby nigdy nic, szukał dalej odpowiedniego dania.
-Ja bym mu przypieprzyła- warknęła zirytowana czerwona gdy brunet tylko pokręcił głowa- Czemu?- prawie że jęknęła.
-Nie będziemy wskrzeszać bójki w publicznym miejscu- szepnął do niej gdy ta prychnęła po czym zamknęła menu- chce jajecznice- powiedziała pewna siebie- z bekonem- prawie że przeliterowała gdy Bucky podniósł brew i kiwnął  powoli głową.
-Eh- westchnął Tony po czym odsunął krzesło tak że znów pchnął nim bruneta, który cierpliwie znosił jego docinki- tu mi chyba nie będzie wygodnie- przesiadł się do środkowego stolika tak, że mógł dokładnie obserwować swoje ofiary. Bucky niestety dalej siedział do niego tyłem za to Fran mogła go oglądać w całej jego okazałości. Stark szybko przywołał kelnera po czym i on zamówił. No cóż, miało być romantyczne śniadanie we dwoje a jest … niesmaczne śniadanie we dwoje ze Starkiem. Znaczy śniadanie chyba smaczne ale … jak na razie przekonała się o tym bluzka Buckyego, gdy kelner, niechcący lub chcący, wywalił na niego talerz z gorącą jajecznicą. Oczywiście nie trzeba daleko szukać winowajcy. Przy stoliku złowieszczo rechotał sobie Blaszak, siorbiąc niewinnie kawe.
-Patrz jak sobie siorbie tą kawke- warknęła Fran, gdy brunet doprowadził się jakoś do porządku- jakby mu tak wsypać środek na przeczyszczenie …-
-Fran- zatrzymał ją po tym jak sam napił się swojego brązowego energetyka z kofeiną- musimy zachowywać się normalnie. Nie zwracać na niego uwagi-
-Oj Bakuś powtarzasz się- pokiwała głową- nie zaznam spokoju póki ktoś go nie walnie z liścia, łokcia, z buta, z czegokolwiek- wzięła wdech – chyba że ja go walne- powoli wyciągała swojego Mini-Uzi ale brunet szybko położył jej ręke na spluwie.
-Spokój Migrena- zaśmiał się gdy ta tylko zmierzyła go wzrokiem. Nagle dało się słychać jakby … jakiś bulgot. Bucky aż wytrzeszczył oczy.
-O nie …- popatrzyła na niego Fran, wiedząc co może się kroić- tylko nie mów że…- wtedy właśnie dało się słychać kilka soczystych pierdów, tak że połowa Sali odwróciła się w ich strone. Bucky, czerwony jak burak, migiem ją przeprosił po czym pobiegł do łazienki. Czerwona od razu skierowała wzrok na sprawce, który próbował powstrzymać się od śmiechu ale … jakoś mu to nie wychodziło. Nabrała powietrza w płuca (tak, tego spierdziałego) po czym się zakrztusiła ale dumnie wstała i pewnym krokiem podeszła do Starka. Uśmiechneła się sztucznie po czym usiadła przed nim na krześle.
-O widzisz, kto tu do mnie zawitał- odparł z wielkim zaskoczeniem gdy Fran tylko zmarszczyła czoło.
-Odwal się od nas Stark. Wiemy że to twoja sprawka- warknęła gdy ten podniósł tylko ręce na znak że nie wie o co chodzi -Mam cię na oku Kupo żelaza- przymrużyła oczy- nie radze ci ze mną zadzierać. Poprzednią walke przegrałeś, pamiętaj- wskazała na niego palcem po czym odeszła bo czuła że jeśli pogada z nim dłużej to mu się oberwie. Mineło kilka ładnych chwil zanim Bucky wrócił na stanowisko. Tony wytrwale siedział przy stoliku i zamawiał kolejne żarcie. Takiemu to dobrze. Tym razem przyniesiono mu kawałek tortu. Tony daj troche łajdaku.
-I co straciłem?- spytał, siadając do stołu.
-Nic- wyszczerzyła się po czym położyła swoje ręce na jego- mam nadzieje że umyłeś- na te słowa brunet uśmiechnął się i kiwnął głową.
-Ale nie radze wchodzić do łazienki- skrzywił się gdy dziewczyna poszła w ślady śmiechowej krainy- przepraszam cię … no wiesz …- zaczął się tłumaczyć zakłopotany gdy Fran tylko machnęła ręką.
-Przecież to wiadome że to przez tego opychającego się pysznym czekoladowym tortem narcyza- aż jej ślinka pociekła- też chce- oznajmiła a brunet migiem zawołał kelnera. Gdy Bucky przez chwile stracił czujność, Fran zauważyła że Tony porozumiewa się z ich kelnerem językiem migowym. Zmierzyła obu wzrokiem po czym zacisnęła mocniej swoje dłonie, które trzymały o wiele większą od jej ręke bruneta.
-Proszę, oto deser- podał im pyszności gdy ci podziękowali nie mogąc się doczekać kiedy tego spróbują.
-Chwila- zatrzymała Buckyego, gdy ten sięgał po widelec. Wzięła swoje narzedzie do pałaszowania tortów po czym ukroiła kawałek posiłku bruneta. Nic się nie stało- okey- odparła ze spokojem i uśmiechnęła się. Buckyemu zaś przemknął po twarzy cień uśmiechu. Chyba podobało mu się że Fran tak się o niego martwi.
-Ciekawe jak smakuje- rzucił Bucky jedząc kawałek swojego ciasta.
-Przekonamy się- odparła mu czerwona i bez zastanowienia wbiła widelec w swoje ciasto. Nagle ono wystrzeliło w powietrze, brudząc przy tym czerwoną i prawie że wszystko dookoła.
-Kurde, pomylił osoby- warknął pod nosem Stark, gdy dziewczyna zaczeła sobie pocierać oczy. Najwyraźniej była tam też papryczka chili.
-Wody Bucky, wody!- krzyknęła gdy brunet porwał komuś butelke wody po czym zaczął płukać jej oczy w międzyczasie gdy Tony tylko drapał się po szyj skołowany, robiąc te swoje miny Ala „oj zjebałem”. Gdy Fran przestały piec oczy i dostrzegła cień czegokolwiek, brunet, w bardzo powolnym tempie, obrócił się w strone sprawcy. Tego było już za wiele. Migiem znalazł się przy stoliku Starka, który przez chwile nie wiedział czego może się spodziewać.
-Możesz mnie dusić, strzelać do mnie, podkładać mi środki na przeczyszczenie, ośmieszać przy ludziach- uwaga, monolog Jamesa Barnsa- możesz mnie nawet posiekać na kawałki- wziął chwile oddechu w międzyczasie patrząc Starkowi głęboko w oczy- ale Fran masz nie dotykać nawet palcem- wycedził przez zęby gdy Tony podniósł brew i jakby nigdy nic odparł.
-A dwoma?- no i … zapoczątkował kolejną wojne domową. W jednej chwili Bucky wziął jego głowe i pięknie cisnął nią w czekoladowy tort, który Stark właśnie jadł. Ruszał nią jak wałkiem do rozwałkowania ciasta. Gdy Tony podniósł głowe to miał ją dosłownie całą w czekoladzie.

- … teraz przegiąłeś- szepnął Blaszak. Chyba nie musze wam mówić co się póżniej działo …

3 komentarze:

  1. Mam dopingować, więc dopinguję!
    Czekam na jednorazówkę, uwielbiam je <3
    Jajecznica na ramieniu-niech nie narzeka, można podjadać :")
    Zwróciłam uwagę na taki fajniusi wątek
    Odsunął jej krzesło
    JAK CIEBIE ZNAM TAK CAŁY CZAS CZEKAŁAM, AŻ JAK ZACZNIE SIADAĆ, TO JE ZABIERZE, ŻEBY SIĘ WYWALIŁA :C
    Hahahahaha, jaka wojna. Mój nauczyciel od historii twierdzi, że powodem wojen zawsze były, będą i są kobiety. TERAZ TO W SUMIE RACJA XD
    Czekam ^.^
    https://certified-mind-blower.blogspot.com/

    OdpowiedzUsuń
  2. Smażenie jajka na metalowym ramieniu? Jakby to był jakiś kryzys medialny, to mogłabym zrozumieć, ale od tak? Dobra, ale skoro Backy nie ma nic przeciwko, to ja już nic nie mówię. No, tylko szkoda, że nie zapytała go wcześniej o zdanie.
    Wiesz, że metal nagrzany i szybko schłodzony może popękać? Kobieto, jakby chciał sobie drugi raz amputować rękę, to z pewnością by sobie zdjął tę protezę. Nie trzeba jej zaraz niszczyć.
    Na serio coś tu jest na rzeczy. I poza tym... coraz bardziej lubię Bucky'ego. Do Fran jeszcze się nie przekonałam, ale Bucky'ego lubię.
    Bakuś... Ty to się masz z tymi zdrobnieniami.
    Dobra, nie spodziewałam się tego po przeczytaniu wstępnej an, ale ten rozdział wyszedł Ci wyjątkowo super. Wszystko grało. Było ładnie, nie za dużo pyskówki, wszystko umiarkowanie... Widać, jakbyś naprawdę miała chęć to napisać bez żadnego przymuszania. Oby tak dalej. Trzymaj się! Cześć!
    I wiem, że późno. Przepraszam. Mam dużo pracy i dopiero teraz dorwałam się do internetu, a mam jeszcze film do znalezienia.

    OdpowiedzUsuń
  3. Matko boska jaka wojna restauracyjna hahah , Swoja droga Bucky i jego pomysl na sniadanie w restauracji z Fran - mrauu <3 ale ze tez musieli na starka trafic hahah ahh te kobiety - faceci to pozabijaja sie o nie hahaha

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/