~~ Siemka siemka! Za chwile wiosnaaa! <3 A ja już hepi bo po sesjii!
~~ Byłam w piątek na Logan: Wolverine. Matko bosko. Piękny film ale zakończenie ... smuteg :C
~~ Może teraz częściej bede coś wstawiać, kto wie :P Jedziemy!
~~ Byłam w piątek na Logan: Wolverine. Matko bosko. Piękny film ale zakończenie ... smuteg :C
~~ Może teraz częściej bede coś wstawiać, kto wie :P Jedziemy!
Następny dzień był dniem bardzo … ruchliwym. Ksenia była gotowa
do wyjazdu i cały czas chowała się po kątach by do końca nie spotkać się z
Thorem, Kapitan ogarniał odrzutowiec, który przetransportowałby Rudą tam gdzie
trzeba i w dodatku …
-Jak mnie słyszycie?- …
zajmował się włamywaczami.
-Jak przez głośnik!- zażartował Digger, będąc w wielkim, ciemnym
pomieszczeniu i słysząc Kapitana przez głośnik.
-Jesteście pod stałą
kontrolą. Słyszymy co mówicie, widzimy co robicie więc uważajcie. Powodzenia- odparł
Rogers gdy Boomerang kiwnął głową.
-Jestem ciekaw co takiego wykombinują- odparł Banner, który
siedział na krześle i z uśmiechem przyglądał się akcji. Był jakiś taki …
wyluzowany. Co ta Wdowa robi z ludźmi!
-Może tym razem uda nam się wydobyć jakiekolwiek informacje-
westchnął głęboko po czym spojrzał na drzwi wejściowe.
-Idź Kapitanie, popilnuje ich- zapewnił go Bruce gdy Steve
poklepał swojego adiutanta po plecach po czym wyszedł. Czekały go sprawy o
wiele trudniejsze …
-To jak, spakowana?- spytał, gdy wszedł do pokoju Rudej. Ta
tylko pokiwała głową- to chodź- zapowiadał się trudny dzień. Ksenia przez całą
droge do odrzutowca rozglądała się dookoła bojąc się że z któregoś kąta
wyskoczy jej Thor z tymi swoimi piorunami i będzie musiała się tłumaczyć. To
było troche przykre że Ksenia musiała nas opuścić. Oczywiście nie zabrakło mnie
na pożegnaniu.
-Widze że ktoś tu był niegrzeczny- ej! Dlaczego wróciliśmy do
tych debili?!-tak troche bardzo niegrzeczny- przed pojmanym stanął Kapitan
Boomerang, czyszcząc palcem jedną ze swoich broni.
-Czego wy ode mnie chcecie psychole!- krzyknął do niego pojmany
gdy Digger wcale się nie zraził tymi słowami. Uśmiechnął się do niego cwano po
czym pochylił się nad nim.
-Psycholi to ty chyba jeszcze nie widziałeś. Dupku- prawie to
przeliterował gdy związany mężczyzna oddalił się od jego twarzy z wielkim
namalowanym na twarzy grymasem.
-O … o co wam chodzi! Mówiłem że jestem wielkim fanem Kapitana i
chciałem wziąć na pamiątke kilka zdjęć!-
-Kilka zdjęć, tak?- uśmiechnął się- Ksenia to też Ameryka?
Saturnina to też Ameryka? Lady Dragon też?- zaśmiał się gdy jednak włamywacz
nie dawał za wygraną.
-Nie znam tych osób! Niczego mi nie udowodnicie!-
-Pff- prychnął z cwanym uśmiechem po czym oddalił się od niego-
przekonamy się- po czym powoli zniknął w mroku. Przez chwile siedział sam,
rozglądając się z przerażeniem dookoła, jednak nie trwało to długo: w oddali
zobaczył jakąś postać, która powolnym krokiem zaczeła się do niego przybliżać.
- Kto tym razem idzie?- mrużył oczy by zobaczyć lepiej postać.
-Twoja zguba- z cienia wynurzyła się czarna z wielkim bananem na
twarzy. Pojmany skrzywił się na jej widok- rozumiem że spodziewałeś się kogoś
mniej … hm … psychopatycznego?-
-Nic ci nie powiem- mruknął pod nosem gdy Velvet usiadła na nim
w rozkroku, opierając się łokciami o jego ramiona.
-Nic mi nie powiesz? O ja biedna, co ja zrobie!- zaczeła się
śmiać w niebogłosy po czym chwyciła za pasmo jego blond włosów- może …
popodpinam cię do różnych maszyn, pobawie się troche, porobie ci krzywdy …-
mówiła do niego wolno, z głosem tak spokojnym jakby po prostu mówiła mu co jest
dzisiaj w menu. W sumie mówiła. Takie „menu wpierdolu”- jeśli to nie wystarczy
to najwyżej odeślemy cię do pokoju i pójdziesz spać- popatrzyła na swoje
paznokcie, gdy sprawca z zaciekawieniem wpatrywał się w jej ruchy- oczywiście
jeśli zdołasz usnąć, bo za każdym razem będziemy cię budzić światłem z
reflektora, kopnięciem lub, co gorsza, alarmem- wyszczerzyła się niemiłosiernie
gdy gościu sprawiał wrażenie przerażonego- kojarzysz te metody no nie?- powoli
wstała i zaczeła chodzić dookoła krzesła, kręcąc się wokół własnej osi- i wiesz
raczej że to nie jest nic przyjemnego- zaczeła się demonicznie śmiać.
-Skąd ty …-
-Skąd je znam, hę?- przybliżyła się nagle do niego tak że aż się
przestraszył tego nagłego ruchu- pomyśl chwile …- przejechała mu palcem po
nosie- komu w ten sposób zadajecie ból …- na te słowa wytrzeszczył oczy- widze
że chyba sobie przypominasz-
- … byłaś w Arkham?-
szepnął lecz nie usłyszał odpowiedzi. Velvet wyprostowała się, poprawiła
włosy po czym dodała.
-Masz godzine na przemyślenia. Po tym zaczniemy zabawe- cmoknęła
w jego strone po czym wyszła. Wariatka. I że też musiałam ją spotkać jak
wracałam do pokoju …- siostrzyczka!- krzyknęła w moją strone gdy wychodziła z
pomieszczenia tortur.
-Velvet- mruknęłam pod nosem gdy pewnym krokiem podeszła do
mnie.
-Skąd wracasz?-
-Byłam się pożegnać z Ksenią. Za chwile wylatuje- westchnęłam głęboko.
-Nie zostałaś do wylotu?-
-Nie lubie pożegnań- machnęłam ręką gdy zauważyłam że chciała się do mnie przytulić.
Od razu się odsunęłam.
-Ej no co ty!-
-Nie dotykaj mnie- warknęłam- to że pozwoliłam ci tu zostać to
nie znaczy że znowu jest wszystko cacy-
-Saturnina no weż …- jęknęła.
-Co no weź?- doprowadza mnie do szału- zabiłaś ludzi! Niewinnych
ludzi! I po co? Dla zabawy?-
-Nie oceniaj jeśli nie wiesz o co chodzi- odparła mi gdy prychnęłam.
- No to mi powiedz- wzruszyłam ramionami gdy zlustrowała mnie
wzrokiem.
-Z zemsty-
-Jasne- założyłam ręke na ręke gdy czarna mnie zmałpowała-
odczep się- oburzyłam się gdy ta rozbawiona pokiwała głową.
-Rozumiem że będziesz chodzić taka sfochana dopóki tu będę?-
spytała gdy wzruszyłam ramionami- rozmawiałam z resztą i podobno niezły był z
ciebie śmieszek. Nie może być tak dalej?-
-Nie dopóki tu jesteś- ładnie jej wytłumaczyłam po czym udałam
się do pokoju. Velvet głęboko westchnęła po czym udała się do Sali głównej a w
niej …
-Już tak śnieży kilka ładnych minut. Może zobacze co się tam
dzieje?- spytał Digger gdy Banner krzątał się przy monitorach i próbował je
naprawić. Nie wiadomo dlaczego na wszystkich śnieżyło, przez co nie widzieli co
działo się u Velvet i pojmanego.
-Poczekaj- odparł mu przyglądając się kablom- kurde, co się
dzieje …- gdy tak grzebał i grzebał do pomieszczenia weszła czarna.
-A ty już z powrotem?- spytał ją Harkness- wyśpiewał ci wszystko?-
popatrzył na nią zdziwiony gdy pokiwała głową.
-Zostawiłam go na godzinke żeby się dobrze zastanowił nad sobą- uśmiechnęła
się po czym usiadła na biurku- potem go pomęcze- puściła mu oczko po czym
spojrzała na Bannera- co tam Bruce?-
-Kurde coś nam zakłóciło sygnał i …- w tej samej chwili obraz
powrócił lecz chyba nie spodziewali się takiego widoku. Na środku Sali leżał na
podłodze pojmany. Martwy.
-Co do …- jęknął Digger po czym razem z Brucem popatrzyli na
skołowaną Velvet.
-Chyba nie myślicie że …- szepnęła gdy jej uśmiech zniknął w
ekspresowym tempie- chyba nie myślicie że to ja!- aż zeszła z biurka i patrzyła
to na zielonego to na swojego „ukochanego”.
-Trzeba zawiadomić Kapitana …- podrapał się po głowe Bruce
wpatrując się w ekran. W tym samym czasie …
-Powodzenia młoda- Kapitan przytulił do siebie Ksenie gdy po
kryjomu wycierała sobie łezke- będę sprawdzać czy wszystko u ciebie w porządku-
-Dziękuje Kapitanie- uśmiechnęła się blado. Bucky, który stał
przy niej, chwycił jej torbe z zamiarem zaniesienia jej do odrzutowca, który
był za nimi zaparkowany. Przy wejściu do niego stali Logan i Fran, którzy
pilnowali by Ruda trafiła bezpiecznie na pokład.
-Ksenia!- dało się słyszeć za ich plecami. Kardona zamarła gdy w oddali zauważyła Thora-
gdzie się wybierasz?-
-Thor nie chcieliśmy ci mówić …- zaczął Kapitan gdy Bóg
Wszechświata machnął ręką.
-Od początku wszystko wiedziałem- a to ci niespodzianka- Rozumiem
że nie chciałaś się ze mną pożegnać?- stanął przed nią gdy ta nabrała powietrza
w płuca i odparła.
-Chciałam ci oszczędzić próby zatrzymania mnie. Ale skoro tu
jesteś to nie chce się rozstawać w gniewie- chyba sama się zdziwiła że to
powiedziała. Thor pokiwał głową po czym zaczął się bawić swoim młotem.
-Rozumiem- tak?- pewnie nie było nam pisane …- zatrzymał się-
powodzenia życze- tak szybko? Żadnych miłosnych scen, gadania że będzie tęsknić
i w ogóle? Nawet Ksenia była w szoku.
-Dzięki- zaczeła błądzić wzrokiem- To może kiedyś do zobaczenia-
przybliżyła się do niego i pocałowała w policzek po czym zaczeła wchodzić na
odrzutowiec. Na szczęscie obeszło się bez histerii. Chociaż …
-To co Bucky, odkładasz jej torbe i wracamy do pilnowania
włamywaczy?- Fran zwróciła się do bruneta, który wchodził do odrzutowca zaraz
za Rudą- biedny Bruce został z nimi sam- zaśmiała się gdy Logan spojrzał na
Kapitana.
-Poradzi sobie- szepnął do niego Steve.
-Mnie martwi raczej reakcja Migreny …- podszedł do niego Logan
gdy Fran, usłyszawszy ich rozmowe, popatrzyła na nich dziwnie.
-Reakcja na co?- wtrąciła się po czym popatrzyła ukradkiem na
Buckyego, który raczej nie miał zamiaru zejść z pokładu- Bucky …-
-Nie martw się … to tylko tymczasowe- uspokajał ją Zimowy
Żołnierz gdy czerwona zaczeła sobie zdawać sprawe z tego co się dzieje.
-Nie … Bucky nie możesz …- szepnęła prawie że do siebie.
-Obiecuje że szybko się spotkamy!- zapewniał ją gdy odrzutowiec
zaczął się wznosić w powietrze.
-Nie!- wrzasnęła, biegnąc w jego strone lecz w ostatniej chwili
Logan ją złapał.
-Fran on wróci! Spokojnie!-
próbował ją uspokoić Steve.
-Dlaczego mi to zrobiłeś Kapitanie?!- krzyknęła.
-Ktoś musi pilnować Rudej! I musimy z powrotem przyjąć Tonyego.
To było jedyne dobre wyjście- próbował jakoś do niej dotrzeć lecz ona nie
chciała go słuchać i próbowała się za wszelką cene wyswobodzić z uścisku
Logana. Odrzutowiec poleciał. Fran powoli przestała się szamotać. Gdy Howlett
ją puścił, ta upadła na kolana i zaczeła płakać. Kapitan chciał ją jakoś
pocieszyć lecz szybko wstała i udała się do siebie.
-Przejdzie jej- teraz to Logan próbował pocieszyć Rogersa.
-Człowiek próbuje jakoś wszystko poukładać, zebrać do kupy …-
pokiwał głową- co ja mam zrobić Logan- popatrzył na niego gdy Howlett położył
mu ręke na ramieniu.
-Kapitanie nie da się zadowolić wszystkich. Czasem właściwe
decyzje są dobre dla jednych i bolesne dla drugich. Najważniejsze jest to żeby
wszyscy byli bezpieczni. Ty zapewniłeś to i Ksenii i nam- ale czy na pewno Logan?
-Kapitanie! Pojmany został zastrzelony- przy nich zjawiła się
zdyszana Lana.
- … jesteś pewien że nam też?- popatrzył na Howletta po czym
szybko udał się do Sali głównej.
Ksienia i jej awersja do Thora... Serio, jestem ciekawa, co byś pisała do kazdego rozdziału, gdybyś miała do każdego wymyślać tytuł. Sądząc po spisie treści "Totalnej Porażki" to mogłoby być ciekawe.
OdpowiedzUsuńSteve zdecydowanie daje swoim gościom do zrozumienia, że "wielki brat patrzy" i nawet nie próbuje być miły. A Steve zawsze jest miły!
Nat to już nie taka Wdowa. Nawet nic nie mamrocze po rusku. Ani razu nie mamrotała nic po rusku, ale zgadzam się. Ma na Bruce's dobry wpływ.
Nie zapominajmi, że może jej przywalić młotem.
A to co było? Uderz w stół, a nożyce się odezwą? Oj Diggie, Diggie... Ogar chłopie, ogar!
Ja tam o te zdjęcia panienek się nie dziwię. Przynajmniej wiem, że to fan, a nie zakochany gej, który chce podbić serce kapitana. Rety, jak to głupio brzmi! Nawet w moich myślach.
Dobra, jak dla mnie trochę za dużo tu erotyki. Dla mnie ostatnio wsz\ędzie jest tego za dużo. Nie wiem czemu, tak ostatnio mam. Przez miesiąc oglądasz programy kulinarne i od razu zmienia Ci się światopogląd.
No dobra, takiej akcji to ja się nie spodziewałam.
Co, dalej mówią na nią "Migrena"? Myślałam, że już dawno im przeszło.
O raju, jakie to było romantyczne... Zaraz zaczną wycinać serduszka nożem na ścianach ze swoimi inicjałami.
Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!