trwa inicjalizacja, prosze czekac...

niedziela, 5 marca 2017

ROZDZIAŁ 48

~~ Siemka siemka! Za chwile wiosnaaa! <3 A ja już hepi bo po sesjii!
~~ Byłam w piątek na Logan: Wolverine. Matko bosko. Piękny film ale zakończenie ... smuteg :C
~~ Może teraz częściej bede coś wstawiać, kto wie :P  Jedziemy!

Następny dzień był dniem bardzo … ruchliwym. Ksenia była gotowa do wyjazdu i cały czas chowała się po kątach by do końca nie spotkać się z Thorem, Kapitan ogarniał odrzutowiec, który przetransportowałby Rudą tam gdzie trzeba i w dodatku …
-Jak mnie słyszycie?- … zajmował się włamywaczami.
-Jak przez głośnik!- zażartował Digger, będąc w wielkim, ciemnym pomieszczeniu i słysząc Kapitana przez głośnik.
-Jesteście pod stałą kontrolą. Słyszymy co mówicie, widzimy co robicie więc uważajcie. Powodzenia- odparł Rogers gdy Boomerang kiwnął głową.
-Jestem ciekaw co takiego wykombinują- odparł Banner, który siedział na krześle i z uśmiechem przyglądał się akcji. Był jakiś taki … wyluzowany. Co ta Wdowa robi z ludźmi!
-Może tym razem uda nam się wydobyć jakiekolwiek informacje- westchnął głęboko po czym spojrzał na drzwi wejściowe.
-Idź Kapitanie, popilnuje ich- zapewnił go Bruce gdy Steve poklepał swojego adiutanta po plecach po czym wyszedł. Czekały go sprawy o wiele trudniejsze …
-To jak, spakowana?- spytał, gdy wszedł do pokoju Rudej. Ta tylko pokiwała głową- to chodź- zapowiadał się trudny dzień. Ksenia przez całą droge do odrzutowca rozglądała się dookoła bojąc się że z któregoś kąta wyskoczy jej Thor z tymi swoimi piorunami i będzie musiała się tłumaczyć. To było troche przykre że Ksenia musiała nas opuścić. Oczywiście nie zabrakło mnie na pożegnaniu.
-Widze że ktoś tu był niegrzeczny- ej! Dlaczego wróciliśmy do tych debili?!-tak troche bardzo niegrzeczny- przed pojmanym stanął Kapitan Boomerang, czyszcząc palcem jedną ze swoich broni.
-Czego wy ode mnie chcecie psychole!- krzyknął do niego pojmany gdy Digger wcale się nie zraził tymi słowami. Uśmiechnął się do niego cwano po czym pochylił się nad nim.
-Psycholi to ty chyba jeszcze nie widziałeś. Dupku- prawie to przeliterował gdy związany mężczyzna oddalił się od jego twarzy z wielkim namalowanym na twarzy grymasem.
-O … o co wam chodzi! Mówiłem że jestem wielkim fanem Kapitana i chciałem wziąć na pamiątke kilka zdjęć!-
-Kilka zdjęć, tak?- uśmiechnął się- Ksenia to też Ameryka? Saturnina to też Ameryka? Lady Dragon też?- zaśmiał się gdy jednak włamywacz nie dawał za wygraną.
-Nie znam tych osób! Niczego mi nie udowodnicie!-
-Pff- prychnął z cwanym uśmiechem po czym oddalił się od niego- przekonamy się- po czym powoli zniknął w mroku. Przez chwile siedział sam, rozglądając się z przerażeniem dookoła, jednak nie trwało to długo: w oddali zobaczył jakąś postać, która powolnym krokiem zaczeła się do niego przybliżać.
- Kto tym razem idzie?- mrużył oczy by zobaczyć lepiej postać.
-Twoja zguba- z cienia wynurzyła się czarna z wielkim bananem na twarzy. Pojmany skrzywił się na jej widok- rozumiem że spodziewałeś się kogoś mniej … hm … psychopatycznego?-
-Nic ci nie powiem- mruknął pod nosem gdy Velvet usiadła na nim w rozkroku, opierając się łokciami o jego ramiona.
-Nic mi nie powiesz? O ja biedna, co ja zrobie!- zaczeła się śmiać w niebogłosy po czym chwyciła za pasmo jego blond włosów- może … popodpinam cię do różnych maszyn, pobawie się troche, porobie ci krzywdy …- mówiła do niego wolno, z głosem tak spokojnym jakby po prostu mówiła mu co jest dzisiaj w menu. W sumie mówiła. Takie „menu wpierdolu”- jeśli to nie wystarczy to najwyżej odeślemy cię do pokoju i pójdziesz spać- popatrzyła na swoje paznokcie, gdy sprawca z zaciekawieniem wpatrywał się w jej ruchy- oczywiście jeśli zdołasz usnąć, bo za każdym razem będziemy cię budzić światłem z reflektora, kopnięciem lub, co gorsza, alarmem- wyszczerzyła się niemiłosiernie gdy gościu sprawiał wrażenie przerażonego- kojarzysz te metody no nie?- powoli wstała i zaczeła chodzić dookoła krzesła, kręcąc się wokół własnej osi- i wiesz raczej że to nie jest nic przyjemnego- zaczeła się demonicznie śmiać.
-Skąd ty …-
-Skąd je znam, hę?- przybliżyła się nagle do niego tak że aż się przestraszył tego nagłego ruchu- pomyśl chwile …- przejechała mu palcem po nosie- komu w ten sposób zadajecie ból …- na te słowa wytrzeszczył oczy- widze że chyba sobie przypominasz-
- … byłaś w Arkham?-  szepnął lecz nie usłyszał odpowiedzi. Velvet wyprostowała się, poprawiła włosy po czym dodała.
-Masz godzine na przemyślenia. Po tym zaczniemy zabawe- cmoknęła w jego strone po czym wyszła. Wariatka. I że też musiałam ją spotkać jak wracałam do pokoju …- siostrzyczka!- krzyknęła w moją strone gdy wychodziła z pomieszczenia tortur.
-Velvet- mruknęłam pod nosem gdy pewnym krokiem podeszła do mnie.
-Skąd wracasz?-
-Byłam się pożegnać z Ksenią. Za chwile wylatuje- westchnęłam głęboko.
-Nie zostałaś do wylotu?-
-Nie lubie pożegnań- machnęłam ręką gdy  zauważyłam że chciała się do mnie przytulić. Od razu się odsunęłam.
-Ej no co ty!-
-Nie dotykaj mnie- warknęłam- to że pozwoliłam ci tu zostać to nie znaczy że znowu jest wszystko cacy-
-Saturnina no weż …- jęknęła.
-Co no weź?- doprowadza mnie do szału- zabiłaś ludzi! Niewinnych ludzi! I po co? Dla zabawy?-
-Nie oceniaj jeśli nie wiesz o co chodzi- odparła mi gdy prychnęłam.
- No to mi powiedz- wzruszyłam ramionami gdy zlustrowała mnie wzrokiem.
-Z zemsty-
-Jasne- założyłam ręke na ręke gdy czarna mnie zmałpowała- odczep się- oburzyłam się gdy ta rozbawiona pokiwała głową.
-Rozumiem że będziesz chodzić taka sfochana dopóki tu będę?- spytała gdy wzruszyłam ramionami- rozmawiałam z resztą i podobno niezły był z ciebie śmieszek. Nie może być tak dalej?-
-Nie dopóki tu jesteś- ładnie jej wytłumaczyłam po czym udałam się do pokoju. Velvet głęboko westchnęła po czym udała się do Sali głównej a w niej …
-Już tak śnieży kilka ładnych minut. Może zobacze co się tam dzieje?- spytał Digger gdy Banner krzątał się przy monitorach i próbował je naprawić. Nie wiadomo dlaczego na wszystkich śnieżyło, przez co nie widzieli co działo się u Velvet i pojmanego.
-Poczekaj- odparł mu przyglądając się kablom- kurde, co się dzieje …- gdy tak grzebał i grzebał do pomieszczenia weszła czarna.
-A ty już z powrotem?- spytał ją Harkness- wyśpiewał ci wszystko?- popatrzył na nią zdziwiony gdy pokiwała głową.
-Zostawiłam go na godzinke żeby się dobrze zastanowił nad sobą- uśmiechnęła się po czym usiadła na biurku- potem go pomęcze- puściła mu oczko po czym spojrzała na Bannera- co tam Bruce?-
-Kurde coś nam zakłóciło sygnał i …- w tej samej chwili obraz powrócił lecz chyba nie spodziewali się takiego widoku. Na środku Sali leżał na podłodze pojmany. Martwy.
-Co do …- jęknął Digger po czym razem z Brucem popatrzyli na skołowaną Velvet.
-Chyba nie myślicie że …- szepnęła gdy jej uśmiech zniknął w ekspresowym tempie- chyba nie myślicie że to ja!- aż zeszła z biurka i patrzyła to na zielonego to na swojego „ukochanego”.
-Trzeba zawiadomić Kapitana …- podrapał się po głowe Bruce wpatrując się w ekran. W tym samym czasie …
-Powodzenia młoda- Kapitan przytulił do siebie Ksenie gdy po kryjomu wycierała sobie łezke- będę sprawdzać czy wszystko u ciebie w porządku-
-Dziękuje Kapitanie- uśmiechnęła się blado. Bucky, który stał przy niej, chwycił jej torbe z zamiarem zaniesienia jej do odrzutowca, który był za nimi zaparkowany. Przy wejściu do niego stali Logan i Fran, którzy pilnowali by Ruda trafiła bezpiecznie na pokład.
-Ksenia!- dało się słyszeć za ich plecami.  Kardona zamarła gdy w oddali zauważyła Thora- gdzie się wybierasz?-
-Thor nie chcieliśmy ci mówić …- zaczął Kapitan gdy Bóg Wszechświata machnął ręką.
-Od początku wszystko wiedziałem- a to ci niespodzianka- Rozumiem że nie chciałaś się ze mną pożegnać?- stanął przed nią gdy ta nabrała powietrza w płuca i odparła.
-Chciałam ci oszczędzić próby zatrzymania mnie. Ale skoro tu jesteś to nie chce się rozstawać w gniewie- chyba sama się zdziwiła że to powiedziała. Thor pokiwał głową po czym zaczął się bawić swoim młotem.
-Rozumiem- tak?- pewnie nie było nam pisane …- zatrzymał się- powodzenia życze- tak szybko? Żadnych miłosnych scen, gadania że będzie tęsknić i w ogóle? Nawet Ksenia była w szoku.
-Dzięki- zaczeła błądzić wzrokiem- To może kiedyś do zobaczenia- przybliżyła się do niego i pocałowała w policzek po czym zaczeła wchodzić na odrzutowiec. Na szczęscie obeszło się bez histerii. Chociaż …
-To co Bucky, odkładasz jej torbe i wracamy do pilnowania włamywaczy?- Fran zwróciła się do bruneta, który wchodził do odrzutowca zaraz za Rudą- biedny Bruce został z nimi sam- zaśmiała się gdy Logan spojrzał na Kapitana.
-Poradzi sobie- szepnął do niego Steve.
-Mnie martwi raczej reakcja Migreny …- podszedł do niego Logan gdy Fran, usłyszawszy ich rozmowe, popatrzyła na nich dziwnie.
-Reakcja na co?- wtrąciła się po czym popatrzyła ukradkiem na Buckyego, który raczej nie miał zamiaru zejść z pokładu- Bucky …-
-Nie martw się … to tylko tymczasowe- uspokajał ją Zimowy Żołnierz gdy czerwona zaczeła sobie zdawać sprawe z tego co się dzieje.
-Nie … Bucky nie możesz …- szepnęła prawie że do siebie.
-Obiecuje że szybko się spotkamy!- zapewniał ją gdy odrzutowiec zaczął się wznosić w powietrze.
-Nie!- wrzasnęła, biegnąc w jego strone lecz w ostatniej chwili Logan ją złapał.
-Fran on wróci! Spokojnie!-  próbował ją uspokoić Steve.
-Dlaczego mi to zrobiłeś Kapitanie?!- krzyknęła.
-Ktoś musi pilnować Rudej! I musimy z powrotem przyjąć Tonyego. To było jedyne dobre wyjście- próbował jakoś do niej dotrzeć lecz ona nie chciała go słuchać i próbowała się za wszelką cene wyswobodzić z uścisku Logana. Odrzutowiec poleciał. Fran powoli przestała się szamotać. Gdy Howlett ją puścił, ta upadła na kolana i zaczeła płakać. Kapitan chciał ją jakoś pocieszyć lecz szybko wstała i udała się do siebie.
-Przejdzie jej- teraz to Logan próbował pocieszyć Rogersa.
-Człowiek próbuje jakoś wszystko poukładać, zebrać do kupy …- pokiwał głową- co ja mam zrobić Logan- popatrzył na niego gdy Howlett położył mu ręke na ramieniu.
-Kapitanie nie da się zadowolić wszystkich. Czasem właściwe decyzje są dobre dla jednych i bolesne dla drugich. Najważniejsze jest to żeby wszyscy byli bezpieczni. Ty zapewniłeś to i Ksenii i nam- ale czy na pewno Logan?
-Kapitanie! Pojmany został zastrzelony- przy nich zjawiła się zdyszana Lana.

- … jesteś pewien że nam też?- popatrzył na Howletta po czym szybko udał się do Sali głównej.

1 komentarz:

  1. Ksienia i jej awersja do Thora... Serio, jestem ciekawa, co byś pisała do kazdego rozdziału, gdybyś miała do każdego wymyślać tytuł. Sądząc po spisie treści "Totalnej Porażki" to mogłoby być ciekawe.
    Steve zdecydowanie daje swoim gościom do zrozumienia, że "wielki brat patrzy" i nawet nie próbuje być miły. A Steve zawsze jest miły!
    Nat to już nie taka Wdowa. Nawet nic nie mamrocze po rusku. Ani razu nie mamrotała nic po rusku, ale zgadzam się. Ma na Bruce's dobry wpływ.
    Nie zapominajmi, że może jej przywalić młotem.
    A to co było? Uderz w stół, a nożyce się odezwą? Oj Diggie, Diggie... Ogar chłopie, ogar!
    Ja tam o te zdjęcia panienek się nie dziwię. Przynajmniej wiem, że to fan, a nie zakochany gej, który chce podbić serce kapitana. Rety, jak to głupio brzmi! Nawet w moich myślach.
    Dobra, jak dla mnie trochę za dużo tu erotyki. Dla mnie ostatnio wsz\ędzie jest tego za dużo. Nie wiem czemu, tak ostatnio mam. Przez miesiąc oglądasz programy kulinarne i od razu zmienia Ci się światopogląd.
    No dobra, takiej akcji to ja się nie spodziewałam.
    Co, dalej mówią na nią "Migrena"? Myślałam, że już dawno im przeszło.
    O raju, jakie to było romantyczne... Zaraz zaczną wycinać serduszka nożem na ścianach ze swoimi inicjałami.
    Rozdział super! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/