Serdeczna
strzała kochani! :D Jestem w trakcie oglądania Iron Man Armored Adventures ...
z kibla xd Powiem wam że ciekawy serial, polecam! J
-Wreszcie troche spokoju- rzuciłam się
na łóżko zmęczona tymi wszystkimi ćwiczeniami.
-Ty masz wiecznie spokój- zaśmiała się
Eveline, siedząc koło mnie i czytając książke- nawet nie próbuj się bronić.
Zawsze się wywijałaś z części ćwiczeń-
-Masz jakieś plany na dziś?-
-Tak ... w spokoju przeczytać książke
więc cii- odparła mi, gdy ja tylko wywróciłam oczami i zaczełam gapić się w
sufit.
-Dziewczyny- do pokoju weszła Lana.
-Chyba jednak nie jest mi to dane-
westchneła blondyna.
-Mamy się stawić do głównej Sali ,natychmiast-
wytłumaczyła nam, gdy zrezygnowane wstałyśmy z łóżka.
-Po kiego wcześniej nam kazał wracać
do pokoi, skoro teraz znów nas woła- mruknełam zniesmaczona, wychodząc z resztą
na korytarz.
-Energooszczędny człowiek- zaśmiała
się skrzydlata po czym udałyśmy się do Sali. Niech ci ludzie się zdecydują ...
albo nas odsyłają do pokoi albo gnębią dalej. Okazało się że nie tylko nas sprowadził
szefuncio.
-Nawijaj- zaczął pierwszy Tony, gdy
już wszyscy ustawiliśmy się do słuchania.
-Słuchajcie załogo, doszły do nas niepokojące
wieści że naukowcy zdołali skrzyżować wiele gatunków zwierząt i stworzyli z
nich potwory. Są całkowicie im oddane i zniszczą wszystko i każdego kto się do
nich zbliży. Nie możemy pojechać wszyscy, ponieważ ktoś musi pilnować siedziby-
-Od czarnej roboty jest Banner-
wzruszył ramionami Tony gdy dostał od niego w głowe.
-Tak? To mi pomożesz w tej czarnej
robocie- kiwnął głową Bruce po czym przeszedł koło niego obojętnie.
-Czyli Stark zostaje- zaczął Ameryka
gdy Tony zniesmaczony coś pomruczał że się tu marnuje i wyszedł- Logan, na
pewno nam się przydasz, nikt się tak nie skrada jak ty- odparł gdy chciałam coś
powiedzieć- chyba wszyscy słyszeli twój nocny wypad do lodówki gdy ci upadł
telefon- po tym już nic się nie odzywałam- Thor, ty i twój młot też się
przydacie-
-Szkoda że nikt nie będzie mi go trzymał-
westchnął Bóg Wszechświata gdy miałam ochote zadzwonić do jego ojca i
powiedzieć mu ‘Przepraszam, spłodził pan debila’. Póżniej przeanalizowałem jego
zdanie i wyglądało to jakby mówił o czymś zupełnie innym ...
-Saturnina- ocknełam się gdy Kapitan
mnie zawołał- zostaniesz na straży, razem z Eveline i ... Ksenia zdejmij tą
torbe z głowy-
-Weżcie może Ksenie zanim ją zabije-
uśmiechnełam się gdy spojrzałam na rudą, która miała papierową torbe na głowie
z wyciętymi dziurami na oczy.
-Może weżmy też Lane?- wtrącił się
Thor- z tymi skrzydłami może nas ocalić z niejednej opresji, poza tym ona lata
więc z powietrza więcej zobaczy- kiwnął głową gdy widziałam w oczach Ameryki
lekkie zaniepokojenie. Czyżby trauma po ostatnich zdarzeniach? Niee ...
przecież Steve jest silny! Jest mądry! Ale czyżby też był uległy?
-Dobry pomysł- przytaknął mu Ameryka
gdy chyba nie wiedział w co się pakuje- Reszta zostaje i ma pilnować siedziby,
ZROZUMIANO?- spytał głośno i wyrażnie, gdy my pomruczeliśmy pod nosem,
przytakując międzyczasie. W naszej siedziby był chyba oficjalny dzień mruczenia
pod nosem albo dzień w którym nikomu nic nie pasowało. Gdy ekipa pojechała na
zwiady, my zaś zostaliśmy w siedzibie, nie wiedząc co robić.
-Więc?- spytałam, siadając na biurku i
patrząc na błądzących wzrokiem kompanów.
-Chyba musimy pilnować, nie?- mrukneła
Ksenia.
-Zdejmij tą torbe albo własnoręcznie
będziesz musiała odbudować sobie twarz- warknełam gdy ruda nieśmiało kukała z
pod torby.
-Ludzie, czy musicie akurat tu
przebywać gdzie ja? – wtrącił się nagle Banner, którego w sumie dotychczas nie
zauważyliśmy, ponieważ siedział cicho i próbował się skupić na robocie.
-Co ty tam tyle robisz że ...-
mruknełam, zeskakując z biurka i powoli podchodząc do niego.
-Waruj Halliwell! Nie twoja sprawa!-
krzyknął gdy migiem się zatrzymałam.
-Banner udusiłbym cię, gdyby nie to że
jesteś nam potrzebny- odparł mu grzecznie Tony gdy Banner tylko podniósł kciuka
i dalej wrócił do swoich rzeczy.
-Czyli co, przez cały dzień mamy tu
siedzieć i gapić się na dokumenty?- spytał Cyklop, patrząc na papiery.
-Tylko uważaj żebyś ich nie przypalił-
zaśmiałam się gdy Banner podniósł się gwałtownie z krzesła.
-Ale czy musicie to robić tutaj?-
warknął.
-Papiery są u ciebie, niby mamy je
przenieść?- podniósł ręce Scott gdy Bruce zrezygnowany pokiwął głową i udał się
do wyjścia, biorąc ze sobą laptopa.
-W takim razie ja wychodze- i po tych
słowach wyszedł z Sali znikając nam z oczu. Zapadła cisza, taka troche
niezręczna. Wymieniliśmy się wzrokiem z Cyklopem ... w sumie to było dość
niemożliwe ale na to wyglądało, po czym zaczeliśmy błądzić wzrokiem po
pomieszczeniu.
-Mamy tu tak siedzieć i nic nie robić
aż do powrotu reszty?- mrukneła Eveline, ostrząc sobie strzały.
-Zanudzimy się na śmierć- jękneła
Ksenia, rozkładając się na biurku i dalej mając tą głupią tarbe na głowie.
-Wymyślmy coś ... pograjmy w berka-
zaproponował Tony gdy reszta odparła zgodnym ‘nie’- przynudzacie jak Banner-
-Ty- zerwałam się nagle.
-Ja? No chyba nie! Wy przynudzacie!-
-Nie o to chodzi- machnełam ręką-
Banner siedzi tutaj calutkimi dniami, sam- kiwnełam głową.
-I co z tego?-spytał nie łapiąc
Cyklop.
-Nie rozumiecie? Całkiem sam- zaczełam
im wolno tłumaczyć.
-Yyy nie chciałbym mieć sprośnych
myśli ...- mruknął Tony.
-Nie o to mi chodzi!- zatrzymałam go
szybko- Tylko o to że na pewno nie siedzi tutaj na trzeżwo!- zaczełam szperać
po jego szafkach.
-Banner? Serio?- podniosła brew
Eveline gdy wyciągnełam z jednej szafki butelke wina- ... serio? Skąd ty to
wziełaś?-
-Z szafki oznaczonej ‘BB’ czyli Barek
Bannera- wyszczerzyłam się.
-Lub po prostu ‘Bruce Banner’- założył
ręke na ręke Cyklop.
-... kto chce?- podniosłam flaszke do
góry gdy wszystkim postawiły się antenki i zwrócili oczy w strone flaszki, a
najbardziej to Ksenia.
-O nie nie nie, nie namówisz mnie-
zaczął wymachiwać rękami Cyklop- ja się w to nie mieszam-
-No weż Scott!- poszłam za nim gdy ten
zamierzał wyjść z Sali- Zróbmy układ- zatrzymałam go gdy ten odwrócił się w
moją strone- zrobimy szybkie zawody: jesli wygram, pijesz z nami, jesli nie,
dołączasz do nudziarzy czyli do Bannera- zaproponowałam gdy ten stanął przede
mną rozmyślając i analizując wszystkich wzrokiem. Raz patrzył na mnie a raz na
reszte. Wkońcu westchnął po czym kiwnął głową.
-No dobra- powiedział niechętnie.
-Świetnie!- klasnełam w dłonie- Dawaj!
Zawody w mruganiu!- krzyknełam po czym rozdziabiłąm oczy, patrząc na niego. Ten
tylko popatrzył na mnie przez chwile po czym odwrócił się i znów udał się do
drzwi- mrugnąłeś! Ha!-
-Uran, może coś co dałoby szanse obu
stroną-wtrącił się Tony po czym wcielił w życie swój plan.
------------------------------------
-Znów lasy Kapitanie?- spytał Thor,
wychodząc z samolotu.
-Naukowcy nie przenieśli swojej bazy,
a z tego co wiemy jest gdzieś w tych lasach. Plus jest taki że przynajmniej
mamy już zbadany teren- odparł mu Ameryka , prowadząć ich w głąb.
-To czego szukamy szefie?- wtrąciła
się Lana, gdy ten nabrał powietrza i pewności siebie.
-Cokolwiek co doprowadzi nas do nich
oraz jakiekolwiek dziwne potwory które będą nas atakować- powiedział na jednym
oddechu po czym zatrzymał się i odwrócił do załogi- musimy się rozdzielić:
Lana, umiesz latać więc badaj teren z powietrza-
-Robi się- uśmiechneła się po czym
wyciągneła skrzydła i wzbiła się w przestworza, migiem znikając im z oczu.
-Dobra Thorze, co to miało być?-
zaczął Ameryka, gdy Thor podniósł ręce broniąc się.
-No co? Umie latać, szybciej wytropi
coś lub kogoś z powietrza-
-Nie klam-
-No dobrze, chciałem cię wkurzyć-
uśmiechnął się- ide w prawo!- krzyknął i jak powiedział tak zrobił. Logan stał
tylko przed nim i kiwał głową z dezaprobatą.
-Szefie, masz jakiś kontakt z
siedzibą?- spytał po chwili.
-Oczywiście, nie zostawiłbym ich sam
bez opieki- odparł po czym wyciągnął małe ustrojstwo na którym ukazała się sala
gdzie była druga połowa grupy: Cyklop i Tony stali przed wielką tablicą,
rozmyślając, gdy reszta siedziała, leżała na biurku i ich obserwowała.
-Co oni robią?-
-Nie mam pojęcia ale grunt że siedziba
stoi- kiwnął głową Steve zamykając ustrojstwo- idz w lewo, ja ide prosto-
-Się robi szefie- kiwnął głową po czym
udał się w odpowiednim kierunku.
Dobra....rozdział jak zwykle mnie rozwalił xd "Nie wiem, ale ważne, że siedziba stoi" nie szefie, to tylko obrazek namalowany przez te ułomy xd Ale taki obrazek to byłoby coś *o* Barek czy Bruce...oto jest pytanie xd czekam ;d
OdpowiedzUsuńWaruj Logan, waruj... Ten jeden fragment i już o niczym innym nie myślę... Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńI brakuje mi Warrena.
HAhaha mega <3 Thor wkurza CA , ciekawe co z tego wyniknie xD next bejbe Xd :* :3
OdpowiedzUsuńPrzeczytane :D Wszystko! Nadrobiłam :D
OdpowiedzUsuńLogan - tak bardzo nerwowy xd
Kocham <3