trwa inicjalizacja, prosze czekac...

środa, 4 czerwca 2014

ROZDZIAL 14


Witam ludze i ludzięta! W tym nowym miesiącu życze wam miłych wakacji! ... a racja wy jeszcze chodzicie do szkoły xd w takim razie życze miłych wakacji sobie i wszystkim maturzystą! :D (człowiek skurwiel)
-- jak zauważyliście wszystkie ankiety się wyzerowały. Czemu? Kolejne pytanie do blogspota na które jescze nie mamy odpowiedzi. W każdym bądz razie w mojej karierze blogerowicza zdażylo mi się to już 3 razy a po kilku tygodniach głosy wracały, więc mam nadzieje że w tym przypadku też.
-- a więc zapraszam!  Oraz możecie mi powiedzieć co ciekawego planujecie we wakacje :D
PS: zapraszam na Bitstrip na fb! :D
Kolejny dzień i kolejna ranna udręka. Nie chciałam mieć znów na pieńku z Kapitanem więc postanowiłam że zbiore się grzecznie i pójde na ten trening, niestety mając świadomość co mnie czeka. Postanowiłam jednak wpierw zażyć troche kąpieli , gdyż to mnie zawsze relaksuje. Musze też rozkminić plan jak walczyć z robotami, skoro w tym pomieszczeniu moja moc zanika. Chcą za wszelką cene bym nauczyła się walczyć i nabrała troche kondycji.
-O już wstałaś?- usłyszałam głos i to co zobaczyłam przed sobą tak mnie wstraszyło że momentalnie zakryłam się pianą- trzeba to zapisać-
-Logan!- krzyknełam, gdy udało mi się wysłowić. Howlett pojawił się tak z dupy w mojej łazience! Chwila ...- Eveline ...-
-No cóż, może i maczała w tym palce ale tylko po paznokcie, poza tym pamiętasz co ci obiecałem?- spytał podnosząc brew.
-Że grzecznie wyjdziesz?- odpyskowałam mu, próbując nie dać po sobie znać że mogłabym być ciut speszona jego obecnością. Ten tylko pokiwał głową dając mi do zrozumienia że nie trafiłam i dalej cwaniacko się uśmiechał. A niech go szlag!
-Wiesz że jeśli chodzi o zemste to ja słowa dotrzymuje- kiwnął głową gdy wziełam pierwszą lepszą rzecz pod ręką i rzuciłam nią w niego. Ten tylko delikatnie się odsunął i dalej patrzył ze stoickim spokojem na mnie. Tak będziemy pogrywać hę? Teraz rzucałam w niego wszystkim co mialam pod ręką: szamponami, odżywkami, szczotkami, mydlami, gdybym miała troche więcej siły to  by kiblem dostał- skończyłaś?- spytał, gdy zabrakło mi już sił i rzeczy pod ręką.
-Możesz podać mi szampon?- warknełam gdy ten tylko wzruszył rękoma.
-To wstań i go sobie weź-odparł mi gdy rozległ się wielki wark. W tej właśnie chwil uświadomiłam sobie że moge się zamienić w lamparta i bez jakichkolwiek problemów przejśc koło niego i pokazac mu drzwi. A więc tak też zrobiłam- ciekawe jak otworzysz mi drzwi-
-Co?-
-Ja ci drzwi otworzyłem- kiwnął głową a ja miałam ochote go zabić, gdyż w tej chwili wyprowadził mnie całkowicie z równowagi. Ja wiem, ja wiem że nie da się go zabić, ale tak korci że masakra. Zostawiłam go przy drzwiach wyjściowych po czym poszłam do łazienki się przebrać. W sekundzie wróciłam z powrotem i łaskawie otworzyłam mu drzwi- i co tak długo?- na to pytanie dosłownie wypchnełam go z pokoju i zatrzasnełam za nim drzwi.
------------------------------------------------------- 
Gotowa już i bez żadnych zaskoczeń, wyszłam z pokoju i poszłam na poranny trening. Gdy tylko dotarłam do odpowiedniego pomieszczenia miałam trzy cele: unikac Logana, zabić Eveline i zobaczyć mine Ameryki po wczorajszym.
-Witam załogo- jeden cel miałam już namierzony, gdyż Kapitan pojawił się wśród nas. Wyglądał na spokojnego, ale pewnie to tylko pozory- gotowi do porannych ćwiczeń?-
-Rozumiem że to miał być sarkmazm- podniosłam brew szepcząc do siebie.
-Przepraszam za spóżnienie!- w tym momencie do Sali ćwiczeń wpadła zsapana Lana. Widać było u Kapitana że cosik mu się adrenalinka powiększyła ale dalej mężnie stał i dawał przykład wzorowego przywódcy.
-O ja pitole jest 10-ta- szepnełam, gdy zauważyłam zegarek. Faktycznie Lanie udało się przekonać Ameryke, by zaczął ćwiczenia ciut póżniej!- szybka jesteś Saturnina-
-Hej- usłyszałam głos po czym odwróciłam się do stojącego przy mnie przybysza.
-Yoł- odparłam widząc że to Ksenia. Jednak, gdy lepiej jej się przypatrzyłam, wybauszyłam oczy po czym chwyciłam ją i dopchałam do łazienki, którą zamknełam.
-Co znowu?!-
-Odbiło ci?! Jak ty wyglądasz?!-
-O co ci ...-
-Masz tyle tapety na ryju że jak bym cię postawiła przy ścianie i przystawiła suszarke to byś całą ściane pomalowała!- krzyknełam, widząc jej zagubienie- zmywaj to- chwyciłam papier toaletowy, zamoczyłam w wodzie i próbowałam w jakiś sposób jej to zmyć.
-Zostaw mnie! Ja ci nie mówie jak się masz malować!- krzykneła, broniąc się po czym zamieniając się w piłke.
-Dzwi są zamknięte a wiesz ... piłki nie mają rąk- teraz to ja byłam tą cwaną.
-Wypuść mnie- warkneła, przemieniając się znów w człowieka.
-Nie, zanim ci nie zmyje tej tapety- odparłam gdy ta zaczeła szarpać za drzwi, nie mogąc ich otworzyć.
-Tego szukasz?- spytałam, machając jej kluczami przed oczyma. I wtedy zaczeła się zaciekła walka o głupi klucz przez głupią tapete.
-Odwal się ode mnie i daj mi ten klucz!-
-Najpierw zmyj tapete!-
-Dziewczyny! Co się tam dzieje?- usłyszałyśmy głos Tonyego, gdy pewnie tymi krzykami przerwałyśmy ćwiczenia.
-Niic- odparłyśmy razem, zatrzymując się na chwile. Niestety Ksenia skożystała z okazji, wyrwała mi klucz i otworzyła drzwi. I co zastała przed sobą?
-Wszystko gra?- spytał Bóg Wszechświata, gdy rudą zatkało.
-Złap mnie- szepneła.
-Co?- spytałam, gdy Ksenia zmeniła się w słoik. W ostatniej chwili ją chwyciłam. Thor popatrzył zdziwiony na nas a ja dalej nie zczaiłam co się stało- Trza było tak wcześniej mówić to bym ogórki w tobie zakisiła- odparłam gdy poczułam jak słoik mi się porusza w rękach- uu kopie- zaśmiałam się gdy dalej miałam na sobie wzrok Thora- peszek, przejdzie jej- zwinnym ruchem ominełam go po czym poszłam ją jakoś ogarnąć- zaraz wracam!-
-Okej ...- szepnął Kapitan- Banner!-
-Już się robi kochani!- dało się słyszeć z głośników, gdy reszta zaczeła rozkminiać o co chodzi. W tym samym czasie koło nich staneła niewielka armia ... niewielkich robotów.
-Eahm ...- zaczął Logan- ty też coś ćpałeś? ... nawet nie próbuj- zatrzymał Tonyego, gdy chciał już coś powiedzieć. W tym samym czasie popatrzyli na Lane, która z uśmiechiem rozłożyła skrzydła.
-Gdzieś ty była, gdy nas tu katowali- szepnął Tony. I tak dni mijały na treningach i wysiłkach, chociaż nie tak wielkich gdyż Lana w większości przypadkach przejmowała stery. Okazało się że Ksenia, gdy się peszy, zamienia się w słoik! Ciekawe powiem wam ... w tych dniach nie mieliśmy ani chwili by troche odpocząc, pogadać, powygłupiać się, jednak w końcu Ameryka postanowił dać nam chwile wolnego byśmy odsapneli. Miło z jego strony, zwłaszcza że mi już łapy odpadają. Przy okazji dowiedzieliśmy się kilku rzeczy, między innymi to że ktoś inny przejął szefostwo nad naszymi siedzibami, i to nie był już Profesor X ...

2 komentarze:

  1. woow co tak smutaśno :) :* Ale i tak super w szczególnosci to spóźnienie ameryki xD mrrrr...bidny będzie ojj bidny <3 next please bejbe <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Tapeta na ryju? Kusi mnie, żeby napisać Ogarnij się wreszcie. Z ostatnimi dwoma słowami serce mi mocniej zabiło. Chyba się domyślasz...

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/