Witam ludze i ludzięta! W
tym nowym miesiącu życze wam miłych wakacji! ... a racja wy jeszcze chodzicie
do szkoły xd w takim razie życze miłych wakacji sobie i wszystkim maturzystą!
:D (człowiek skurwiel)
-- jak zauważyliście wszystkie ankiety się wyzerowały. Czemu? Kolejne pytanie do blogspota na które jescze nie mamy odpowiedzi. W każdym bądz razie w mojej karierze blogerowicza zdażylo mi się to już 3 razy a po kilku tygodniach głosy wracały, więc mam nadzieje że w tym przypadku też.
-- jak zauważyliście wszystkie ankiety się wyzerowały. Czemu? Kolejne pytanie do blogspota na które jescze nie mamy odpowiedzi. W każdym bądz razie w mojej karierze blogerowicza zdażylo mi się to już 3 razy a po kilku tygodniach głosy wracały, więc mam nadzieje że w tym przypadku też.
-- a
więc zapraszam! Oraz możecie mi
powiedzieć co ciekawego planujecie we wakacje :D
PS: zapraszam na Bitstrip na fb! :D
Kolejny dzień i kolejna ranna udręka.
Nie chciałam mieć znów na pieńku z Kapitanem więc postanowiłam że zbiore się
grzecznie i pójde na ten trening, niestety mając świadomość co mnie czeka.
Postanowiłam jednak wpierw zażyć troche kąpieli , gdyż to mnie zawsze relaksuje.
Musze też rozkminić plan jak walczyć z robotami, skoro w tym pomieszczeniu moja
moc zanika. Chcą za wszelką cene bym nauczyła się walczyć i nabrała troche
kondycji.
-O już wstałaś?- usłyszałam głos i to
co zobaczyłam przed sobą tak mnie wstraszyło że momentalnie zakryłam się pianą-
trzeba to zapisać-
-Logan!- krzyknełam, gdy udało mi się
wysłowić. Howlett pojawił się tak z dupy w mojej łazience! Chwila ...- Eveline
...-
-No cóż, może i maczała w tym palce
ale tylko po paznokcie, poza tym pamiętasz co ci obiecałem?- spytał podnosząc
brew.
-Że grzecznie wyjdziesz?- odpyskowałam
mu, próbując nie dać po sobie znać że mogłabym być ciut speszona jego
obecnością. Ten tylko pokiwał głową dając mi do zrozumienia że nie trafiłam i
dalej cwaniacko się uśmiechał. A niech go szlag!
-Wiesz że jeśli chodzi o zemste to ja
słowa dotrzymuje- kiwnął głową gdy wziełam pierwszą lepszą rzecz pod ręką i
rzuciłam nią w niego. Ten tylko delikatnie się odsunął i dalej patrzył ze
stoickim spokojem na mnie. Tak będziemy pogrywać hę? Teraz rzucałam w niego
wszystkim co mialam pod ręką: szamponami, odżywkami, szczotkami, mydlami, gdybym
miała troche więcej siły to by kiblem
dostał- skończyłaś?- spytał, gdy zabrakło mi już sił i rzeczy pod ręką.
-Możesz podać mi szampon?- warknełam
gdy ten tylko wzruszył rękoma.
-To wstań i go sobie weź-odparł mi gdy
rozległ się wielki wark. W tej właśnie chwil uświadomiłam sobie że moge się
zamienić w lamparta i bez jakichkolwiek problemów przejśc koło niego i pokazac
mu drzwi. A więc tak też zrobiłam- ciekawe jak otworzysz mi drzwi-
-Co?-
-Ja ci drzwi otworzyłem- kiwnął głową
a ja miałam ochote go zabić, gdyż w tej chwili wyprowadził mnie całkowicie z
równowagi. Ja wiem, ja wiem że nie da się go zabić, ale tak korci że masakra.
Zostawiłam go przy drzwiach wyjściowych po czym poszłam do łazienki się
przebrać. W sekundzie wróciłam z powrotem i łaskawie otworzyłam mu drzwi- i co
tak długo?- na to pytanie dosłownie wypchnełam go z pokoju i zatrzasnełam za
nim drzwi.
-------------------------------------------------------
Gotowa już i bez żadnych zaskoczeń,
wyszłam z pokoju i poszłam na poranny trening. Gdy tylko dotarłam do
odpowiedniego pomieszczenia miałam trzy cele: unikac Logana, zabić Eveline i
zobaczyć mine Ameryki po wczorajszym.
-Witam załogo- jeden cel miałam już
namierzony, gdyż Kapitan pojawił się wśród nas. Wyglądał na spokojnego, ale
pewnie to tylko pozory- gotowi do porannych ćwiczeń?-
-Rozumiem że to miał być sarkmazm-
podniosłam brew szepcząc do siebie.
-Przepraszam za spóżnienie!- w tym
momencie do Sali ćwiczeń wpadła zsapana Lana. Widać było u Kapitana że cosik mu
się adrenalinka powiększyła ale dalej mężnie stał i dawał przykład wzorowego
przywódcy.
-O ja pitole jest 10-ta- szepnełam,
gdy zauważyłam zegarek. Faktycznie Lanie udało się przekonać Ameryke, by zaczął
ćwiczenia ciut póżniej!- szybka jesteś Saturnina-
-Hej- usłyszałam głos po czym
odwróciłam się do stojącego przy mnie przybysza.
-Yoł- odparłam widząc że to Ksenia.
Jednak, gdy lepiej jej się przypatrzyłam, wybauszyłam oczy po czym chwyciłam ją
i dopchałam do łazienki, którą zamknełam.
-Co znowu?!-
-Odbiło ci?! Jak ty wyglądasz?!-
-O co ci ...-
-Masz tyle tapety na ryju że jak bym
cię postawiła przy ścianie i przystawiła suszarke to byś całą ściane
pomalowała!- krzyknełam, widząc jej zagubienie- zmywaj to- chwyciłam papier
toaletowy, zamoczyłam w wodzie i próbowałam w jakiś sposób jej to zmyć.
-Zostaw mnie! Ja ci nie mówie jak się
masz malować!- krzykneła, broniąc się po czym zamieniając się w piłke.
-Dzwi są zamknięte a wiesz ... piłki
nie mają rąk- teraz to ja byłam tą cwaną.
-Wypuść mnie- warkneła, przemieniając
się znów w człowieka.
-Nie, zanim ci nie zmyje tej tapety-
odparłam gdy ta zaczeła szarpać za drzwi, nie mogąc ich otworzyć.
-Tego szukasz?- spytałam, machając jej
kluczami przed oczyma. I wtedy zaczeła się zaciekła walka o głupi klucz przez
głupią tapete.
-Odwal się ode mnie i daj mi ten
klucz!-
-Najpierw zmyj tapete!-
-Dziewczyny! Co się tam dzieje?-
usłyszałyśmy głos Tonyego, gdy pewnie tymi krzykami przerwałyśmy ćwiczenia.
-Niic- odparłyśmy razem, zatrzymując
się na chwile. Niestety Ksenia skożystała z okazji, wyrwała mi klucz i
otworzyła drzwi. I co zastała przed sobą?
-Wszystko gra?- spytał Bóg
Wszechświata, gdy rudą zatkało.
-Złap mnie- szepneła.
-Co?- spytałam, gdy Ksenia zmeniła się
w słoik. W ostatniej chwili ją chwyciłam. Thor popatrzył zdziwiony na nas a ja
dalej nie zczaiłam co się stało- Trza było tak wcześniej mówić to bym ogórki w
tobie zakisiła- odparłam gdy poczułam jak słoik mi się porusza w rękach- uu
kopie- zaśmiałam się gdy dalej miałam na sobie wzrok Thora- peszek, przejdzie
jej- zwinnym ruchem ominełam go po czym poszłam ją jakoś ogarnąć- zaraz
wracam!-
-Okej ...- szepnął Kapitan- Banner!-
-Już się robi kochani!- dało się
słyszeć z głośników, gdy reszta zaczeła rozkminiać o co chodzi. W tym samym
czasie koło nich staneła niewielka armia ... niewielkich robotów.
-Eahm ...- zaczął Logan- ty też coś
ćpałeś? ... nawet nie próbuj- zatrzymał Tonyego, gdy chciał już coś powiedzieć.
W tym samym czasie popatrzyli na Lane, która z uśmiechiem rozłożyła skrzydła.
-Gdzieś ty była, gdy nas tu katowali-
szepnął Tony. I tak dni mijały na treningach i wysiłkach, chociaż nie tak
wielkich gdyż Lana w większości przypadkach przejmowała stery. Okazało się że
Ksenia, gdy się peszy, zamienia się w słoik! Ciekawe powiem wam ... w tych
dniach nie mieliśmy ani chwili by troche odpocząc, pogadać, powygłupiać się,
jednak w końcu Ameryka postanowił dać nam chwile wolnego byśmy odsapneli. Miło
z jego strony, zwłaszcza że mi już łapy odpadają. Przy okazji dowiedzieliśmy
się kilku rzeczy, między innymi to że ktoś inny przejął szefostwo nad naszymi
siedzibami, i to nie był już Profesor X ...
woow co tak smutaśno :) :* Ale i tak super w szczególnosci to spóźnienie ameryki xD mrrrr...bidny będzie ojj bidny <3 next please bejbe <3
OdpowiedzUsuńTapeta na ryju? Kusi mnie, żeby napisać Ogarnij się wreszcie. Z ostatnimi dwoma słowami serce mi mocniej zabiło. Chyba się domyślasz...
OdpowiedzUsuń