~~ Hejoł! Oby wena była ze mną i oby tak dalej!
~~ Dla tych, którzy lubią ciekawostki: pisze teraz prace licencjacką. Znalazło się w niej miejsce na fantastyke i na miasto Gotham City! Pisać o czymś co się kocha, i to jeszcze licencjat, to najlepsza rzecz na świecie! :)
~~ Dla tych co nie wiedzieli to dodałam kilka dni temu jednorazówke "klikuniać" o Wigilii cz 1. Obym jak najszybciej napisała cz 2 :P
~~ Bajlandoooo !!
~~ Dla tych, którzy lubią ciekawostki: pisze teraz prace licencjacką. Znalazło się w niej miejsce na fantastyke i na miasto Gotham City! Pisać o czymś co się kocha, i to jeszcze licencjat, to najlepsza rzecz na świecie! :)
~~ Dla tych co nie wiedzieli to dodałam kilka dni temu jednorazówke "klikuniać" o Wigilii cz 1. Obym jak najszybciej napisała cz 2 :P
~~ Bajlandoooo !!
-Jeśli się odezwie to dajcie mi znać. Tylko od razu-
-Dobrze Kapitanie. Żegnam-
-Do usłyszenia- westchnął wyłączając telefon po czym wpatrując
się beznamiętnie w ekran. Nerwowo stukał palcami drugiej ręki w stół.
-Co kapitan taki nerwowy?- zza pleców usłyszał szept tak ciepły
że w mgnieniu oka większość napięcia po prostu zniknęła.
-Wiesz dlaczego- odparł wpatrując się przed siebie gdy przybysz
objął jego głowe i przytulił się do niej.
-Za dużo masz na głowie- mruknęła gdy na jego twarzy pojawił się
cień uśmiechu- musisz się jakoś odprężyć- szepnęła mu do ucha rozwiewając przy
tym kolejną fale zmartwień.
-Musze się nimi zająć. Liczą na mnie- spuścił głowe gdy
dziewczyna poluzowała uścisk po czym zjechała do jego ramion i powoli zaczeła
je masować.
-Wiem. Ale ty też potrzebujesz odpoczynku- próbowała go
przekonać lecz, widząc że kapitan nie reagował, postanowiła zadziałać- zaraz
wracam- szepnęła mu do ucha po czym pocałowała w policzek i gdzieś uciekła.
Steve kuknął za nią po czym się uśmiechnął. Przynajmniej na chwilke oderwał
myśli od sytuacji, w której się teraz znajduje. Jakiś czas jeszcze posiedział u
siebie, wgapiając się w ekran monitora i rozmyślając o przyszłym gościu, gdy
ktoś przerwał jego rozważania.
-Kapitanku- usłyszał po czym odwrócił się w strone drzwi- można
przerwać na chwile kapitańskie rozmyślanie?- Steve podniósł brew widząc
włamywaczy wraz z Loganem stojących w drzwiach.
-Słucham- odparł im pogodnie poprawiając się na krześle.
-Ktoś tam się dobija na linii- kontynuowała młoda Halliwell.
-Czemu Bruce nie odbierze?- spytał zdziwiony blondyn.
-Właśnie nie wiemy gdzie on jest- wtrącił się Logan- nie ma go w
biurze, nie ma go w siedzibie-
- A telefon dzwoni jak opętany- wzruszyła ramionami dziewczyna.
-To czemu nie odbierzecie?- podniósł brew kapitan.
-Nie ruszamy nie swoich rzeczy- odpowiedział Digger gdy Howlett
tylko buchnął śmiechem.
-Jasne- kiwnął głową Rosomak gdy w tejże chwili stało się coś …
eahm … śmiesznego?
-Czas na relaks Kapitanie!- w drzwiach od jego łazienki staneła
Lana w całej swojej okazałości . Czyli w seksi bieliźnie. Migiem zasłoniła się
skrzydłami gdy zauważyła przybyszów. Kapitan aż zrobił się czerwony gdy reszta
gapiła się na Lady Dragon jak na ducha. Howlett po chwili zwątpił i zrezygnowany
postanowił stamtąd iść.
-To Kapitanie zostaw sobie na póżniej- przerwała niezręczną
cisze Velvet, wskazując głową na Lane- teraz trzeba odebrać ten telefon-
wskazała ręką w strone dochodzącego odgłosu gdy Kapitan westchnął po czym wstał
z krzesła.
-Będę póżniej- szepnął do Lany gdy ta z burakiem na policzkach
kiwnęła glową.
-Powiedział ze będzie później jak coś- powtórzyła Velvet gdy
Steve zmierzył ją wzrokiem po czym wyciągnął z kieszeni pilota- dobrze już nic
nie mówie- podniosła ręce po czym przepuściła kapitana. Digger został jeszcze
chwile, patrząc ze śmiechem na Lane- Harkness!- wrzasnęła siostrunia gdy wołany
aż podskoczył po czym poszedł za nimi.
-Niezły towar sobie kapitan znalazł- zaśmiał się włamywacz gdy
brunetka spojrzała na niego z uśmiechem.
-Szkoda że Steve’i nie paraduje w bieliźnie. Też chciałabym się
tym nacieszyć - westchnęła gdy Harkness podniósł brew- ciekawe co on tam ma pod
spodem-
-Dobra już przestań - podniósł ręce gdy Velvet zwycięsko się
zaśmiała. Po chwili byli już na miejscu. Kapitan zwinnym ruchem odebrał
telefon. Na wielkim ekranie wyświetlił się jakiś człowiek. W tle słychać było
krzyki i trzask łamanych kości i nie tylko.
-Kapitanie!-
-Uszanowanie Aaron. Coś się stało?-
-Właściwie…- zaczął po czym skierował obraz na „pole
bitwy”. Widać było Starka i Buckyego którzy leją się w najlepsze oraz Bannera, a
w sumie Hulk, który próbuje odciągnąć tego playboya od siedmiu boleści. Ah, to
już wiadomo gdzie Bannerka wywiało.- … tak-
Kapitanowi prawie gały wypadły z orbit.
-Zaraz tam będę- odpowiedział po czym się wyłączył.
-Ale burdel- mruknęła Velvet gdy Rogers złapał się za głowe i
nią pokiwał.
-Niech Kapitan leci i ratuje Żołnierzyka. Szkoda chłopaka-
odparł mu Harkness gdy Steve kiwnął głową po czym gdzieś zadzwonił.
-Lana, chodź tu i popilnuj więźniów- powiedział do telefonu.
-Tylko niech przyjdzie ubrana w tą seksi bieliznę- zażartował
Digger gdy Steve migiem nacisnął przycisk z prądem. Raczej nie było mu do
śmiechu.
- … niech szef jeszcze raz naciśnie- kiwnęła głową Velvet gdy
obolały Boomerang powoli podnosił się z ziemi.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Stark!- krzyknął Kapitan, gdy wpadł do restauracji. W sumie do
tego co po niej zostało. Dopiero na jego głos Tony się zatrzymał. Akurat
klęczał nad biednym zmasakrowanym Buckym. W sekundzie dostał po karku strzelbą
przez Fran przez co opadł na podłoge.
-Ty chory pojebie!- krzyknęła, odpychając go jak najdalej od
Żołnierza.
-Tony dlaczego- jęknął Kapitan gdy powoli Blaszak podnosił się z
gruzów. Do restauracji wpadł też Angel. Gdy zobaczył pobojowisko złapał się za
głowe.
-Aaron nie martw się, Tony zapłaci za szkody- zapewnił właściciela
Rogers gdy Stark głęboko westchnął. Kapitan zmierzył go wzrokiem po czym
podszedł do Buckyego, trącając po drodze Stalowego człowieka ramieniem.
-Jasne- zaczął Iron Man odwracając się w strone swojego
przyjaciela- w twoich oczach już na zawsze będę winowajcą?-
-Sam tak traktujesz Barnesa- odparł mu gdy Stark przybliżył się
do nich na taką odległość że Fran, wystraszona że może się znowu rzucić na bruneta,
zaczeła w niego celować.
-Zabił mi rodziców, powiedz mi jak mam go traktować?- warknął gdy
Steve ze stoickim spokojem próbował wpoić mu troche rozumu do głowy.
-Taki jesteś szybki jeśli chodzi o ocenianie innych a sam
zapomniałeś że przez twoją broń gineli ludzie. Na pewno było ich o wiele więcej
niż tych, którzy zgineli z rąk Barnesa. I tak jak on nie miałeś o tym pojęcia.
Zastanów się chociaż raz zamiast co chwile podkreślać swoje „ja”- po tych
słowach wziął pod pache Buckyego- Aaron chodz z nami. Ustalimy wszystkie opłaty
w naszym sektorze-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Niech ja go dorwe- warczała sobie pod nosem Fran, delikatnie
opatrując twarz Barnesa. Przemywała mu wacikiem opuchnięte oko gdy znaleźli się
znów na tej samej kanapie, na której przed kilkoma godzinami smażyła mu
jajecznice na ręce- jak on mógł. Tak przy wszystkich. Ten gość poza sobą chyba
nikogo nie widzi- wkurzona przecierała mu oko gdy ten szybko złapał ją za ręke.
-Fran nie złość się tak bo mnie zaraz spalisz- poprosił gdy
spuściła głowe próbując ochłonąć. James niestety nieźle oberwał, chociaż po
przemyciu ran nie wyglądało to najgorzej.
-Mówiłeś- zaczeła odgarniając sobie włosy z policzka- żeby nie
zwracać na niego uwagi- popatrzyła na niego gdy ten się tylko uśmiechnął- więc
po kiego grzyba wysmarowałeś mu ryja czekoladą?- spojrzał na nią gdy ta
zmoczyła wacik po czym zaczeła wycierać mu czoło.
-Bo zrobił ci krzywde- na te słowa Czerwona na chwile przestała
wykonywać swoją czynność. Popatrzyła na bruneta, któremu uśmiech dalej nie
schodził z ust- a ciebie się nie tyka- sprecyzował gdy dziewczyna nie mogła
uwierzyć w to co usłyszała. Popatrzyła na niego zagubionym wzrokiem po czym
przysunęła się bliżej, przemieszczając ręke z czoła na jego policzek. Zrozumiała
że chyba mu na niej zależało. Chyba bardzo. Dał się katować Tonyemu ale, gdy
tylko ją dotknął, Bucky dostał furii. Nie wiem czy to wyrazy wdzięczności czy
chemia doprowadziły do kolejnego wydarzenia, ale kogo by to obchodziło. Tym
razem to Fran przejęła stery gdyż pocałowała Buckyego! A niby gdzie jak nie w
usta? James chyba się tego kroku nie spodziewał ale był raczej mile zaskoczony.
Odwzajemnił z przyjemności delikatny
pocałunek. Wiecie co się robi gdy ktoś w końcu się pocałuje?
-Brawo!- no właśnie, klaska się.
-Nie no serio?- zaśmiała się Fran, odrywając się od bruneta gdy
intruzi dalej klaskali.
-Ale klaskamy za to że Bucky sprał Starka- odparł mu Digger gdy
Zimowy Żołnierz pokiwał głową ze
śmiechem.
-Ale on też nieźle oberwał- dodała brunetka- za to ma dobrą
opieke-
-Fajnie was widzieć poza celą- spojrzała na nich Fran zmieniając
szybko temat gdy ci tylko się wyszczerzyli- a ty co to za naszyjnik masz?-
spytała, gdy Velvet popatrzyła po sobie.
-Digger mi dał żeby „zasłonić” tą obroże pod prądem- chwyciła
naszyjnik, który miał na końcu zawieszke w postaci głowy jednorożca. Nic nie
zasłaniał ale za to siostra wyglądała tulaśnie. Tfu.- i tak nie zasłania ale
przynajmniej odwraca uwage-
-A ty co daleś swojej damie, pando?- zaśmiał się Harkness tuląc
do siebie Velvet. Brunet tylko się uśmiechnął po czym spojrzał na czerwoną.
-A ja dla niej użyłem twarzy Starka jako ścierke do brudów-