trwa inicjalizacja, prosze czekac...

piątek, 24 czerwca 2016

ROZDZIAŁ 32

~~ Nie  wiem jak wam ale mi strasznie spasował ten rozdział :D
~~ Sesjaaa sesjaa ... przez co zapominam dodawać rozdziałyy ... ale musze sprężyć dupe bo jeszczce jeden rozdział i nie będe miała co wstawiać xd
~~Enjoooooyyyy madafakaaa!!
-Co się tu do cholery dzieje?!- wparował jak po ogień wszechpotężny Logan.
-A co się ma dziać?- odparł niewzruszony Tony- Steve przytachał zimowych żołnierzy, Saturn jest w śpiączce a ja się wyprowadzam- wszystko na jednym oddechu. Ale ma płuca.
-No właśnie kapitanie- sciszył głos i podszedł do niego- co z nią? Gdzie ona jest?-
-Jest w dobrych rękach- uspokajał go- jak się wybudzą to pójdziemy ją odwiedzić-
-Nie Kapitanie, idziemy teraz- nalegał twardo.
-Idź idź Kap, ja ich popiluje- zgłosił się na ochotnika Tony gdy Steve zrobił mine w stylu „ta, na pewno”- to ide się pakować- odparł uroczyście po czym udał się do drzwi.
-Tony proszę cię- krzyknął za nim lecz ów uparciuch tylko głośno zatrzasnął drzwi- Tony!- no cóz, nie da się wszystkich zadowolić.
-Chce Bannera- założył reke na ręke Logan gdy biedny Steve tylko westchnął.
-Daj mi chwilke, dobrze?-prosił go Kapitan- jest tam pielęgniarka i pewnie dziewczyny też-
-A ta twoja lalunia?- spytał gdy Rogers był zdziwiony jego pytaniem- nie jestem debilem, gdzie ona jest?-
-Pilnuje więźnia, który chciał się do nas włamać-
-Kapitanie! Budzi się!- zaalarmował Banner gdy Steve szybko podszedł do swojego rozmrażającego się przyjaciela.
-Bucky- szepnął cicho Rogers, powoli potrząsając jego ramie.
-To kiedy moge Bannera zabrać?- ponaglał go Howlett.
-Jak się obudzi- odparł mu Kapitan gdy ten, nie zastanawiając się nawet, obdarował Zimowego Żołnierza takim plaskaczem że aż spadł z łóżka- Logan!- krzyknął Kapitan, widzac jak jego przyjaciel, już obudzony, zwijał się z bólu na podłodze.
-Co? Już się obudził. Moge Bannera?- wskazał na Barnesa, gdy Kapitan westchnął.
-Bruce idz z nim- warknął Tarcza- jeszcze raz tak zrobisz a pożegnasz się z X-Mengersami- popatrzył na Logana wkurzony.
-Przepraszam- podniósł rece- ale ty powinieneś jednak zrozumieć moje zachowanie- odparł po czym zniknął z Bannerem za drzwiami.
-Steve?- spytał troche ogłuszony i nieogarniający James Barnes. Wołany szybko podniósł go i przyjacielsko przytulił.
-Ciesze się że cię widze- odparł mu gdy Bucky odwzajemnił uścisk i poklepał go po plecach.
-Ile spałem?- spytał po chwili, masując się po twarzy.
-Nawet niedługo- uśmiechnął się Rogers gdy jego przyjaciel zaczął się rozglądać.
-Macie rozwiązanie na mój „problem” że mnie rozmroziliście?- spytał z nadzieją w głosie gdy Steve szybko spochmurniał.
-Niestety nie- powiedział mu bez owijania w bawełne gdy James popatrzył na niego zdziwiony.
-To po co mnie rozmrażaliście?-
-Nie mieliśmy wyjścia- wzruszył rękami- HYDRA was odnalazła i naukowcy już was rozmrażali-
-No tak … HYDRA- westchnął- czekaj … nas?-
-Tak- kiwnął głowa- znaleźliśmy cię z …- wskazał na miejsce gdzie wczesniej leżała dziewczyna lecz było puste. Bucky odwrócił się lecz nie zrozumiał o co mu chodzi. Kapitan szybko chwycił za tarcze i rozglądał się po całym pomieszczeniu, razem ze swoim zmieszanym przyjacielem. W pewnym momencie, gdzieś z góry, został wystrzelony płomień skierowany do blondyna. Ten szybko obronił się swoją tarczą. James zaś szybko schował się za Kapitanem.
-Niezłe powitanie. Czy to Stark?- spytał po chwili.
-To nie on- zaprzeczył Rogers po czym próbował nawiązać jakikolwiek kontakt z intruzem- Jesteśmy pokojowo nastawieni!-
-Steve to nie II wojna światowa- mruknął gdy Kapitan go uciszył.
-Nie chcemy ci zrobić krzywdy!- mówił dalej gdy jakaś postać ruszała się po belkach na suficie.
-Serio?- dało się słyszeć kobiecy głos po czym ów osóbka zeskoczyła na dół, lądując niedaleko przed nimi- już to gdzieś słyszałam-oby dwoje zaniemówili. Przed nimi staneła czerwonowłosa dziewczyna, ze świecącymi na czerwono oczami, w których pojawiły się płomienie.Podniosła brew i cwano na nich popatrzyła- i widze że każdy ma tą samą śpiewke-
-Kim jesteś?- spytał Kapitan gdy się otrząsnął.
-Franciska Alicia Victoria Fernandez Munoz Morena Pastore- odparła, wchodząc zwinnie na biurko i siadając na nim- w skrócie Fran- jej ręka zapaliła się a ona z wielkim spokojem się jej przyglądała- ale nie chce mi się słuchać waszych imion- spojżała na nich z taką miną że nawet Rogers przełknął śline. Oj widze że Lana będzie miała konkurencje … w sianiu spustoszenia swoim wyglądem.
-Chce pogadać na spokojnie- oznajmil Steve, gdy Bucky stanął z nim ramie w ramie.
-Mówisz?- uśmiechneła się po czym ukokosiła wygodnie na biurku.
-Tak- odparł, powoli podchodząc do swojej tarczy lecz dziewczyna szybko uniemożliwiła mu to, strzelając płomienistą kulą.
-No no- pokiwała palcem- bez tarczuni-
-Chciałem ją tylko umieścić na miejsce- podniósł ręce.
-Czerwona, troche szacunku dla kapitana- odezwał się Bucky, gdy Fran popatrzyła na niego ze śmiechem.
-Kto was po mnie wysłał?- spytała po chwili.
-Znaleźliśmy cię razem z nim- wskazał na Buckyego Kapitan- byliście zamrożeni. Nie chcemy cię skrzywdzić-
-Kapitanie! Co się dzieje?!- do sali wpadł Banner, gdy dziewczyna zaczeła w niego celować. Bucky, wiedząc co może się stać jeśli rozwścieczy się Bruce'a, zaczął biedz w strone Czerwonej. Ona zaś zwinnie wstała i schowała się pod biurko przez co, gdy James wpadł na nie próbując ją złapać, ta od dołu wystrzeliła ognistą kule, przez którą całe biurko wystrzeliło do góry, łącznie z Barnesem. Zadowolona wstała lecz po kilku sekundach biurko runeło na nią.
-Mam ją!- krzyknął Bucky, otrzepując się i leżąc dalej w stercie roztrzaskanego biurka.
-Złaź ze mnie, miażdzysz mi miednice!- krzyczała, próbując się wydostać spod ciężaru biurka i Zimowego Żółnierza.
-Moje ulubione biurko- jęknął Banner.
-Odkupie ci, nie martw się- poklepał go po ramieniu po czym, razem z Buckym, podniósł dziewczyne- pogadajmy. We dwoje. Bez nich. Wytłumacze ci wszystko, dobrze?- spytał z nadzieją w głosie, gdy dziewczyna, troche obolała, popatrzyła na niego podejrzliwie.
-Ale nie zabijesz mnie?- spytała po chwili ciut zdezorientowana.
-Moje biurko …- jęczał dalej Banner, gdy James wymienił dziwne spojrzenie z Rogersem.
-Prędzej on to zrobi- zaśmiał się cicho Bucky gdy dziewczyna kopneła go … w niedawno odmrożone klejnoty- … porozmawiaj z nią- prawie że szepnął obolały po czym udał się do wyjścia. Steve podniósł brew po czym skierował wzrok na Czerwoną.
-No co?- wzruszyła ramionami- wkurzał mnie-
-Bruce- zwrócił się teraz do biednego okularnika, który dalej ubolewał nad biurkiem- możesz?-
-Ta … moge moge- machnął ręką- a wy możecie chociaż raz nie rozwalać moich rzeczy?- wzruszył rękami po czym wyszedł. Kapitan powoli puścił dziewczyne. Ta rozprostowała kości.
-Usiądz- wskazał na dwa krzesła koło stolika- pogadamy na spokojnie- dziewczyna podeszła tam gdzie kazał po czym usiadła na podłodze. Haha piona! Steve usiadł zaś na krzesle po czym się zaśmiał.
-Co?- położyła głowe na rekach, pochylając się tak ze cycki dosłownie wypływały jej na wierzch. Lana! Gdzie jesteś?! Lana!!- wygodniej mi tak-
-Dobrze- przełknął śline. Lanaa!!
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Myślisz że coś mu zrobi?- spytał Banner stojąc pod drzwiami.
-Niech tylko spróbuje- odparł Bucky, nie wiedząc gdzie się masować- mnie już zrobiła- podniósł brew lecz ostatecznie zaczął się masować po szczęce- kto mi przywalił na pobódke tak w ogóle?-
-To tylko nasz Rosomak- wytłumaczył mu Bruce- Nie mógł się doczekać jak się obudzisz-
-Poczułem- zaśmiał się gdy bardzo niefortunnie ktoś przechodził akurat tym korytarzem … chwila ciszy … no i BUM! Połowa ściany rozwalona.
-Stark! -krzyknął Steve gdy druga strona ściany prowadziła właśnie do pomieszczenia, w którym dyskutował z nową.
-Nie daruje ci tego!- jak opętany Tony miotał Buckym we wszystkie strony.
-Tony uspokój się bo zaraz będzie wejście Hulka!- próbował go powstrzymac lecz to było na nic.
-Coraz ciekawiej się tu robi- szepneła do siebie Czerwona po czym chwyciła Tonyego. Jej moc zaczeła działać w taki sposób, że jej ogień popalił wszystkie przewody w pancerzu, przez co system się wylączył a Stark gruchnął na ziemie- proszę- przeciągneła się- chociaż, szczerze, byłam ciekawa jak ten Hulk wygląda- uśmiechneła się cwano gdy cała trójka staneła dęba.

-Cóż to za dziwactwo uratowałeś Rogers?- dało się słychac krzyk Blaszanego, który powoli się podniósł i odsłonił swe oblicze. Steve tylko wzruszył rękami- Dobra, zabieram swoje pudła i ide- chwycił za nie po czym udał się do dziury w ścianie- a z tobą Barnes się jeszcze policze- zagroził mu po czym zniknął z pola rażenia.

3 komentarze:

  1. Kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham kocham 😍😍😍😍😍😍😍😍😍 Fran jest cudowna taka jaka miała być 👑👑 biedne mrożone klejnoty Bucky'ego 😶😶😶 ale bez spoilerów 😂😂😂




    Zimowa Wiktor

    OdpowiedzUsuń
  2. OMG Lana ma konkuręcje :O nieeee ! fran i te jej cycki :P

    OdpowiedzUsuń
  3. Stark się wyprowadza? Bez próby wywalenia na bruk całej ekipy? No to mi nowość.
    Wiesz co? Wydawało mi się, że Logan prędzej sam wywlecze Bruce'a za fraki, niż zaczeka na pozwolenie.
    Dobra, lalunia ma dużo imion, ale mnie to nic nie mówi.
    No wiesz... Steve ratuje wszystkich. Nawet dziwactwa. Taka już natura superbohaterów wdziewających barwy narodowe.
    I serio musiałaś wybrać obrazek na którym Ant-man rozkraczył się jak godzilla?
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/