~ Panie i panowie szaleje! Ale nie przyzwyczajajcie się xd Za chwile na pewno mi przejdzie :D
~ I jak według was przebiegł mush up? Czy mash up. Nie,chyba jednak mush up. Jak sie podobają nowi "anty"bohaterowie?
~ Bez zbędnego glendu glendu, zapraszam zapraszam~!
-Boli?- spytał Australijczyk, przykładając mojej siostrze lód do oka.
~ I jak według was przebiegł mush up? Czy mash up. Nie,chyba jednak mush up. Jak sie podobają nowi "anty"bohaterowie?
~ Bez zbędnego glendu glendu, zapraszam zapraszam~!
-Boli?- spytał Australijczyk, przykładając mojej siostrze lód do oka.
-Mało
razy dostałam w ryja?- zaśmiała się- no może nie chochelką …-
-Nie
dziwie się że dostała taki napad wściekłości. Ja też bym się
wściekł- ciut dalej stało grono pedagogiczne w którym Bruce
wyraził swoją opinie.
-Gdzie
jest teraz Saturnina?- spytał Kapitan.
-Nie
wiem, gdzieś poszła- wzruszył ramionami Howlett- i raczej ja też
się jej nie dziwie- popatrzył w strone „więźniów”- co jej
siostra ma na twarzy?-
-To
mi wygląda na gwiazde- Noł shit Sherlock. A raczej noł shit
Banner.
-Kapitanie!-
do pomieszczenia wpadł Cyklop.
-Tak?-
odezwał się o jeden kapitan za dużo. Scott zdezorientowany patrzył
to na jednego to na drugiego.
-Przymknij
się. Taki z ciebie Kapitan jak ze mnie jednorożec- odpyskował mu
Logan gdy Digger zirytowany kontynuował okładanie lodem oka Velvet.
-Ale
żeby od razu jednorożec- mruknął.
-Nie
podarują ci tego- zaśmiała się obolała.
-Widziałem
Saturnine. Była jakaś … dziwna- Summers nadal spoglądał na
przybyszów i na pluszaka, który był ustawiony na ławce przed
celą, pomiędzy metalowymi gwiazdami i ostrymi boomerangami-
potrzebuje wyjaśnień- chyba jego mózg tego nie ogarniał.
-Zwołaj
wszystkich- odparł po chwili namysłu Kapitan- trzeba ich jakoś
uprzedzić-
-A
co z Saturniną?- spytał Logan, najwyraźniej martwiący się o
mnie.
-Wyślij
dziewczyny po nią- odparł mu gdy Howlett kiwnął głowa.
-Moge
też po nią iść? Też jestem dziewczyną!- wtrąciła się Velvet.
-To
przez ciebie ta cała farsa więc zostajesz tam gdzie jesteś-
przybliżył się do krat Ameryka.
-Poczekaj
Boomi- odsuneła lód po czym wstała i chwiejnym krokiem podeszła
do krat- Kapitanku muszę z nią pogadać. Wypuść mnie, ja ją
znajde, obgadamy wszystko i będzie okey!-
-Nie
chce nic mówić ale jesteś poszukiwaną morderczynią w całych
Stanach- odparł ze spokojem- nie wypuszcze cię-
-A
jak przysięgne na paluszek?- podniosła mały palec na co Kapitan
cicho się zaśmiał po czym wrócił do swojej zgraj- za grosz
poczucia humoru- westchneła po czym wróciła na ławke.
-Nie
ruszaj się- przyłożył jej znów lód ukochany pan żul … ekhem
Digger.
-Dogadaliby
się z Tonym- palnął po chwili Bruce, który najwyrażniej tęsknił
za swoim starym przyjacielem. Gdy ci sterczeli w pomieszczeniu i
rozmyślali nad tym co maja zrobić z przybyszami, ja poszłam
wegetować z sześciopakiem do szafy. Oby mnie nikt nie szukał …
-Saturnina!-
no szlag ...nie zdążyłam nawet wypić jednego piwa.
-Gdzie
się mogła schować?- usłyszałam Lady Dragon gdy, na jednym
oddechu, wyduldałam piwo do końca.
-Zaraz
się przekonamy- dodała Eveline po czym ich głos ucichł. Uchyliłam
lekko drzwiczki od szafy i spoglądałam w strone drzwi wejściowych.
Czyżby coś kombinowały przy zamku? Raczej nie, bo cisza. Powoli
otworzyłam drugie piwo gdy nagle przed szafą pojawiły się pani
Wayet i pani Barton. Tak z dupy. Zawał na miejscu. I przy okazji …
-Ej!
Oblałam się przez was piwem!- … koszulka do prania.
-Wyłaź
z tamtąd- blondyna chwyciła moją ręke, próbując mnie podnieść.
-Możecie
mi dać spokój?- warknełam jednak, po ich zgodnym „nie”,
chwyciły mnie obie za grabie i podciągneły do góry- ale bluzke
wypierzecie- mruknełam po czym chwyciłam za piwo.
-To
jest ostatnie- oznajmiła Lana biorąc pozostałe- więcej nie pijesz
cieciu-
-Przynajmniej
wy się zlitujcie- jęknełam, widząc jak postawiły napój bogów
daleko ode mnie.
-Mamy
kilka pytań- poza ala kryminalni.
-Słucham
cię Sherlocku- rozłożyłam się tym razem na kanapie chlipiąc
sobie piwko.
-Czemu
uderzyłaś własną siostre? I czemu w ogóle nam nie powiedziałaś
że masz siostre?!- spytała bez krępacji Lana.
-Ja
nie mam siostry- odparłam z zimną krwią, popijając dalej piwko i
patrząc przed siebie.
-Mhm
czyli uderzyłaś chochlą zupełnie ci obcą osobe?- podniosła brew
Eveline.
-Sami
wiecie że nie jestem normalna- zaczynają mnie wkurzać.
-Powoli-
usiadła koło mnie Lana- wiesz że nam możesz powiedzieć wszystko,
nie?- wytłumaczyła mi gdy z drugiej strony usiadła też blondi.
-Wiem-
kiwnełam głową- ale nie chce- po czym wstałam, wziełam reszte
piw i udałam się do drzwi- gdzie Ksenia?-
-U
siebie ale …- nie dokończyła blondi kiedy machnełam ręką i
poszłam. W międzyczasie u kłamczuszka …
-Pyszna
ta zupka- zachwycała się nią ruda- świetnie gotujesz!-
-Tak
na prawde to tutejsi ziemianie ją ugotowali- zaśmiał się blond
włosy bóg- ale moja byłaby o wiele lepsza- podkreślił skromnie.
Ruda zmarszczyła nosek i zaśmiała się, ucieszona że się nią
tak bardzo opiekuje.
-Puk
puk to ja- weszłam nie prosząc nawet o zgode- dobrze się bawicie?-
widziałam ten zdziwiony wzrok Ksenii. Raczej nie myślała że będe
zdolna do czegoś takiego- to fajnie bo to koniec zabawy. Ksenia,
dość udawania. Pomogłaś mi już wystarczająco-
-Co?
Jakie udawanie?- zmieszał się Thor.
-Zmierz
jej gorączke a się przekonasz- wskazałam na rudą gdy ta, chyba
zapominając że jest „chora” wypadła z łóżka i pognala w
moją strone.
-A
tobie co odbiło? Bo Logan się połapał to i mnie karzesz teraz?!-
praktycznie słychać ją było na całym piętrze- bo Saturnina
oczywiście jest na pierwszym miejscu! Jak się jej coś nie
powiedzie to od razu karze za to wszystkich!-
-Ksenia
…-
-Nie
odzywaj się jak do ciebie mówie tylko słuchaj!- wskazała na mnie
zła- to przez ciebie się w to wplątałam, nie pamiętasz już?-
-Tak
Ksenia ale …-
-Ale
co?! Ale co?!- już jej musiałam zatkać tego rozdartego ryja.
-Wyszłaś
z łóżka i to tym bardziej cię zdradziło- popatrzyłam na nia ze
znudzoną miną gdy Thor przyglądał się nam, pewnie z myślą że
żyje w wariatkowie. Ruda pohamowała nerwy i, gdy chciała się
odwrócić do swojego Boga Wszechświata, ten minął nas w drzwiach
i wyszedł- jak ci ulży to możesz bić. Mi tak ulżyło- wzruszyłam
ramionami po czym duldałam piwo dalej. Na szczęście skończyło
się to tylko na dalszym darciu i trzaskaniu drzwiami. Dobra,
sfochanych jest już dwójka- genialnie- kiwnełam głową
przemieszczając się po korytarzu.
-Halliwell
do mnie- musiał mnie zauważyć. Ten Kapitan ma bezszelestny chód.
-Jak
Kapitan przesunie cele ze swojego gabinetu- mruknełam zniesmaczona.
-Będziesz
i tak i tak musiała z nią porozmawiać- próbował jakoś do mnie
dotrzeć- chce ci pomóc. Wiem że to nic fajnego spotkać osobe, na
której ci zależy i wiedzieć że przeszła na ciemną strone mocy-
rodem z Gwiezdych Wojen. Aż usłyszałam muzyczke puszczaną przy
Dartcie Vaderze-ty masz lepiej bo przynajmniej twoja siostra nie chce
cię zabić- a no tak. Bakuś jakoś nie był chętny do rozmowy na
początku- tylko jej już nie bij- popatrzył na mnie z podniesioną
brwią na co westchnełam- spróbuj chociaż- nie rób takich oczu bo
Lana za chwile tu wpadnie i mnie posieka za to że się na ciebie
patrze.
-Ale
będziesz mnie trzymał- wskazałam na niego gdy on się tylko
zaśmiał. Przed drzwiami wejściowymi wziełam głęboki wdech po
czym weszłam do środka. Tak bardzo nie chciałam znów konfrontacji
z tfu siostrą.
-Prawdziwy?-
przy celi stała Fran, która bacznie przyglądała się mojej krwi z
krwi.
-No
jaha! Dotknij jak chcesz- uśmiechneła się brunetka po czym
delikatnie chwyciła ręke czerwonej i położyła na swoim oku, tam
gdzie miała narysowaną gwiazde. A przynajmniej tak myslałam …
-Ja
nie moge … faktycznie prawdziwa!-
-Fran-
staneliśmy przy celi.
-O
Kapitanie!- odparła uradowana- ona ma prawdziwy tatuaż gwiazdy!-
wskazała na jej twarz gdy zbladłam. Czarna gwiazda wytatuowana
naokoło oka i na powiece. Czarna jak smoła. Na twarzy. Bolało
pewnie jak cholera. Troche mnie zemdliło.
-Niewiarygodne-
najwyraźniej nawet Ameryka był tym faktem bardzo zdziwiony- nie
bolało?-
-Troche
połaskotało- uśmiechneła się siora- prawie straciłam oko ale
było warto- zaśmiała się gdy ja tylko pokiwalam głową z
dezaprobatą.
-To
może się odsune- zrobiła kilka kroków do tyłu czerwona gdy
niechętnie podeszlam bliżej do celi. Velvet stała,opierając się
o kraty a ten cały Digger siedział na ławeczce i obserwował
sytuacje.
-Kim
jest ten pajac?- pierwsze słowa które mi przyszły do głowy.
-Tylko
nie pajac!- aż wstał.
-Pajac,
żul, bezdomny. Mili jesteście- kiwneła głową gdy obgadywany
podszedł do krat- ten cały Banner raczej opowiedział ci jego
historie-
-Ogółem-
taka groźna poza- a ty co o nim powiesz…- aż nabrałam głęboki
wdech- … siostrzyczko?-
-A
jednak się przyznajesz- chwyciła mnie delikatnie za ramie gdy
wyszarpałam się z jej uścisku. Widać że miała nadzieje że tego
nie zrobie- poznałam go gdy przenieśli mnie do więzienia-
zamknełam oczy na te słowa- dopiero zaczełam! Weź nie
przesadzaj!-
-Kontynuuj-
opanowałam się w ostatniej chwili.
-No
więc poznałam go w więzieniu. Był cele obok. Odgradzał nas
wielki mur. Któregoś dnia rozmawialiśmy przez ściane, wkurzył
mnie i … zrobiłam dziure w ścianie-
-Nie
wkurzyłem cię!- od razu przystąpił do obrony.
-Te
twoje teksty na podryw były cieńkie, weź przestań- zaśmiała
się- nawet byś na to kwiatka nie poderwał-
-Nie
przerywaj jej!- odezwała się nagle Fran, wsłuchana w historie- mów
dalej o brutalna- aż się skłoniła.
-W
psychiatryku mają mniej porąbanych ludzi- mruknełam do siebie.
-No
i tak zaczeliśmy sobie rozmawiać. Wkońcu się widzielismy przez
ten otwór. Bez skojarzeń- sprostowała.
-Właśnie
Saturnina- popatrzył na mnie ukradkiem Kapitan gdy wzruszyłam
rękami.
-W
godzinach obiadu wypuszczali nas z celi. Mieliśmy kilka godzin na świeżym powietrzu. Tam często gadaliśmy ze sobą. Czasem ode mnie
dostał …-
-Bo
się ktoś czasem nie zna na żartach- szepnąl do niej Harkness.
-Okazało
się że w gronie pilnujących nas znalazł się ukochany kuzyneczek-
-Który?-
podniosłam brew i rozmyślałam jakie asy mam w rodzinie- Flag?-
-Bingo-
pstrykneła palcami.
-Ten
cały Flag zrobił ze mnie i z reszty bandy tak zwany „Legion
Samobójców”. Ale to już inna historia- dodał Boomerang.
-Jakich
głupot się nie robi z miłości- zaśmiała się Velvet.
-No
właśnie- kiwnął głowa- ja z tobą uciekłem- założył ręke na
ręke cwano.
-No
jeszcze mi powiedz że ten owłosiony australijski włamywacz jest
twoim chłopem to poprosze Fran zeby mnie zastrzeliła swoim
najlepszym towarem- wskazałam na czerwoną, która nie wiedziała o
co biega- no ten ...Shangai, Sha … Szaszłyk? No jak się nazywa ta
twoja spluwa!?-
-Shogun
matole!- poprawiła mnie gdy nie ogarnełam.
-To
Shogun czy Matole?- na moją odpowiedz już machneła ręką- w
każdym bądz razie nie uciekniesz od odpowiedzi-
-Nie
załapałaś po słowach „ty też lubisz brodatych”?- wzruszyła
ramionami siostra.
-Najwyrażniej
nie lubi- kiwnął głową Digger.
-Albo
lubi ale nie potrafi się przyznać- popatrzyli na siebie znacząco.
Załamałam się. Są tu kilka godzin a już załapali że mam spiny
z Loganem. Mistrzowie.
-A
jak w ogóle uciekliście?- spytałam gdy Digger przewiesił swoją
ręke na ramieniu Velvet- gdzie z tą łapą?-
-Big
sister się jednak o mnie dalej troszczy- ucieszyła się- spokojnie,
jest niegroźny- kiwneła głową- a uciekłam normanie- wskazała na
swoje obandażowane dłonie- moje ręce potrafią rozwalić mur-
-A
spód dłoni?- spytałam gdy powoli je podniosła- pamietam że
bardzo łatwo potrafiłaś się skaleczyć-
-I
dalej tak jest. Dlatego je zabandażowałam-
-Kazałem
jej zabandażować- wtrącił się Harkness gdy siostra najwyraźniej szczęśliwa że się o nią tak troszczy, pocałowała go namiętnie.
-Nie
wiem jak wy, ale ja zaraz zwróce napój bogów. I już nie będzie
wyglądał tak samo …-