~~ Yoł yoł! Dzisiaj będziemy dzielić przez zero! :D Haha xd Powiem tylko że byłam na Suicide Squad (az dwa razy ludzie ... ) i troche mi to padło na głowe ...
~~ Miałam rozdział wstawić wczoraj (w moje urodzinki) ale byłam cały dzień we Florencji i do tego się przeziębiłam więc już nie miałam siły.
~~ A jak tam szkoła? (Sylwia staph!)
~~ No to ... dzielimy! :D
-Przewiń …- dźwięk przewijania- jeszcze troche-
~~ Miałam rozdział wstawić wczoraj (w moje urodzinki) ale byłam cały dzień we Florencji i do tego się przeziębiłam więc już nie miałam siły.
~~ A jak tam szkoła? (Sylwia staph!)
~~ No to ... dzielimy! :D
-Przewiń …- dźwięk przewijania- jeszcze troche-
-Kapitanie
to nic nie daje- odparł mu Banner- stoimi w tym samym miejscu. Nie
ma tu żadnych nowych wskazówek-
-Steve-
do pomieszczenia wszedł Bucky a zaraz za nim Fran.
-Widze
że się jakoś dogadaliście- spojrzał na nich wołany.
-Opowiedział
swoją historie a ja swoją. Jesteśmy kwita- kiwneła głową
czerwona.
-Pomóc
wam w czymś?- spytał James.
-Tak,
przynieś nam jakiekolwiek dowody i wskazówki- odparł mu Bruce,
dalej przyglądając się taśmie. Obydwoje podeszli do ekranów i z
ciekawością zaczęli się im przyglądać.
-My
tu jesteśmy nowi więc będzie ciężko- westchnął Bucky gdy
Kapitan popatrzył na Bruce'a.
-Koniec
na dziś przyjacielu- położył ręke na ramieniu Bannera- jutro się
znów tym zajmiemy. Przez to przewijanie kręci mi się w głowie-
-”Barnes”
„Banner” „Barton” … cóż za różnorodność- zaśmiała
się Fran.
-Migrena
daj im spokój, widzisz że są zmęczeni- uśmiechnął się do niej
po czym pociągnął za ręke do wyjścia.
-Morena!
Kiedy ten twój pusty łeb to pojmie!- krzyczała za nim gdy Bucky
nawet nie reagował.
-Włącz
alarm i idz spać. Należy ci się odpoczynek- powiedział Rogers do
Bannera po czym wyszedł z pomieszczenia. W sektorze ALFA zapadła
głucha cisza. Wszyscy już poszli spać. Nawet ja. Po godzinnym
waleniu w drzwi Logana zrezygnowana wróciłam do pokoju. „Wróciłam”
to delikatne słowo. Zaciągneli mnie tam bo sektor chciał spać a
ja waliłam dość głośno. Spróbuje jutro. Za to Ksenia śpi sobie
w najlepsze. Razem z Thorem, który nad nią czuwa. Ta to skorzystała
nieźle. Obróciłam się na drugi bok wkurzona i aż usiadłam na
łóżku. Warknełam kilka razy i próbowałam ułożyć sobie w
głowie jakikolwiek plan działania. Nie moge tego tak zostawić!
-Musze
mu to jakoś wytłumaczyć. Ale tak żeby chciał mnie słuchać-
robiłam sobie już plany ala rzymianie, którzy podbijali ziemie,
gdy z tego wszystkiego wyrwały mnie jakieś śmiechy dochodzące z
zewnątrz. Jakim cudem słysze śmiechy z zewnątrz? Przecież
wieżowiec jest wysoki …
-Jaki
zajebisty widok!-
-Ale
mają brudne okna- i śmiech. No raczej nikt nie myje okien na tak
wysokim piętrze. Komu się chce?
-Śpią
wszyscy? Hellouuu-
-Cii
bo jeszcze jakieś alarmy się włączą- i znowu śmiechy. Ale te
śmiechy nie były do końca trzeźwe.
-Alarmy
sralarmy. Gwiazdeczka spenetruje tę dziurę!- to było ostatnie co
usłyszałam gdyż rozległ się odgłos tłuczonego szkła i
okropnie wyjącego alarmu. Zerwałam się na równe nogi i wypadłam
na korytarz, tak jak reszta ludu.
-Co
się znowu dzieje?!- krzyknął Cyklop, wypadając z pokoju-
Saturnina coś znowu zrobiła?-
-Czemu
do cholery ja?!- to niesprawiedliwe …- cały czas byłam w pokoju!-
kiedy my się kłóciliśmy, z holu dobiegały trzaski tłuczonego
szkła.
-Może
pójdziemy sprawdzić zamiast się wykłócać- za Scottem pojawiła
się Eveline, która migiem popchała go w strone dochodzącego
hałasu. Wziełam głęboki wdech i pobiegłam za nimi. Drugi wdech,
gdy zobaczyłam że Logan za mną idzie.
-Hahahaha
no kociaczki, kto chce się zmierzyć z Gwiazdką?- w holu panoszyła
się dziewczyna o czarnych poszarpanych do ramion włosach z jakimiś
ostrymi narzędziami w rękach.
-Spokojnie,
opuśćcie broń- w kapcioszkach, szlafroczku i bez okularów wpadł
do holu Banner. Ledwo widział więc w sumie mniej się bał.
-
O jaki fajny szlafroczek- zaśmiał się mężczyzna w płaszczu.
-Nie
śmiej się, twój kucyk jest tak samo badziewiasty- odpyskowała mu
brunetka.
-Ej!-
-Co
się tu dzieje- razem z Kapitanem przywlokła się reszta, razem ze
mną. I wtedy właśnie zdałam sobie sprawe że dzisiejszy dzień
jest beznadziejny … w życiu mnie tak nie zamurowało.
-Bruce
kto to jest?- spytał Kapitan gdy biedny Banner chodził prawie że
na macanego.
-Nie
wiem, nie widze wyraźnie- jęknął gdy Steve spróbował się do
nich zbliżyć.
-Jaki
kombinezonik- zaśmiała się- lateks? Wełna? Czy jakieś tutejsze
badziewie?-
-Opuśćcie
broń- podniósł ręce gdy dwójka przybyszów popatrzyła po sobie
po czym wybuchli śmiechem.
-Są
kompletnie pijani- stwierdził po chwili Cyklop, widząc jak ledwo
trzymają się na nogach.
-Uh
po czym zauważyłeś bystrzacho- zaśmiała się brunetka machając
swoim ostrym narzędziem czyli pięcioramienną gwiazdą.
-Łapać
ich i dać do celi- rzucił Ameryka gdy dziewczyna buchneła
śmiechem.
-Słyszysz
Boomi? Do celi!- oby dwoje pokładali się ze śmiechu po czym
mężczyzna chwycil swoją broń i odganiał nią pozostałych.
-Uważaj
Banner!- krzyknął Cyklop gdy Bruce stanął kapciem na rozbite
szkło. Rozległ się pisk i oglądnęliśmy taniec wbitego szkła do
nogi.
-Ręce
do góry bo strzelam!- na ratunek przyszli nam Fran i Bucky którzy,
z ich maszynerią, zaczeli w nich celować.
-No
dobrze dobrze- podniosła ręce- nie znacie się na zabawie- w mig
zostały im zabrane ostre narzędzia i gdy „pogromcy włamywaczy”
odprowadzali ich do celi, dziewczyna w trakcie szarpaniny obróciła
się w moją strone- nie wierze- wyszczerzyła się- Saturnina!-
krzykneła a wszystkie oczy skierowały się w moją strone.
Dosłownie. Nawet jak był tam jakiś pająk to w tym momencie na
mnie patrzył.
-Idziemy!-
z osłupienia wyrwał mnie krzyk Fran, która zaprowadziła
nieproszonych gości do celi. Widać że byli szkoleni na żołnierzy.
Gdy ci znikneli za horyzontem, stałam się głównym celem pytań.
Nie odpowiadałam. Pff nawet nie słuchałam.
-Ide
spać- wydukałam po czym wróciłam do swojego pokoju.
-Dajcie
jej spokój- usłyszałam Kapitana- jutro się wyjaśni o co chodzi.
Fran i Bucky zostają na nocnej zmianie i ich pilnują. Rano się
zamienią. Ktoś chętny?- zabawny jesteś Rogers.
-Ja
… moge- zatrzymałam się już oddalona od nich o kilkanaście
metrów. I znów wszyscy wpatrzeni we mnie.
-To
ja z nią- Logan? Ty? Ty ze mną? Serio? Po tym wszystkim? Dzisiaj
jest dzień szoku. Pokiwałam głową jakbym strzepywała jakiegoś
robala po czym poszłam spać. To zdarzenie wydawało mi się dziwnym
snem. Tym snem który mi się śnił. Słyszałam swoje imię. Ktoś
mnie zabierał. Jakaś dziewczyna do mnie krzyczała. Zamkneli mi
drzwi przed nosem. Odjechali ze mną gdzieś. A ja dalej słyszałam
ten głos.
-Saturnina
wstawaj- ze snu wybudziło mnie pukanie do drzwi- mamy dyżur,
pamiętasz?-
-Eahm
…- otrzepałam się i zdałam sobie sprawe że to jednak nie był
sen- cholera jasna- wyskoczyłam z łóżka, otworzyłam drzwi i czmychnęłam do łazienki by się przebrać. Logan nawet nie zdążył dobrze wejść gdy wściekła minęłam go w drzwiach.
-A
ty co tak pędzisz?- krzyknął za mną.
-Po
sprzęt!-odkrzyknełam mu po czym znalazłam się w stołówce- coś ciężkiego, coś ciężkiego …- rozglądałam się tak lecz nic
takiego nie przykuło mojej uwagi. Chociaż …-przepraszam, jest mi
to potrzebne- chwyciłam chochle po czym pognałam do wyznaczonego
miejsca. Za mną szedł Logan który, widząc co mam w ręce, nie
omieszkał zapytać.
-Na
co ci ta chochla? Będziesz gotowała zupe?-
-Lepiej-
nabrałam powietrza- narobie niezłego bigosu- pociągnełam mocno za
klamke i weszłam. Gdy Logan znalazł się już po drugiej stronie,
migiem zamknełam drzwi. Ale nie tak delikatnie. Trzasnęłam nimi z
całej siły.
-Jezu!-
ockneła się brunetka, która leżała na ławce w celi. Obok niej
dochodził do siebie ten jej kolega w płaszczu.
-Saturnina-
odparła zdziwiona Fran- tyle energii o poranku?-
-I
chyba nawet za dużo- dodał Kapitan, który z Bannerem czegoś
szukał na komputerze.
-Czy
mogłabym wejść do celi?- spytałam udając spokojną. Każdego
chyba to pytanie zaskoczyło.
-Wejść?
Z tą chochlą?- brunetka ledwo siedziała na ławce. Na całym ciele
miała pełno blizn a zwłaszcza na twarzy. Miała taką wielką
kreche od lewej części czoła do prawego policzka. Na prawym oku
miała namalowaną czarną gwiazde. Wyglądała jak panda.
-Po
co chcesz tam wchodzić?- spytał zaciekawiony Kapitan.
-Chce
pogadać- mój spokój powoli wysmykał się spod kontroli.
-Ale
bez chochli- powoli włamywaczka się podniosła ale szybko usiadła-
nope, to jeszcze nie ten czas-
-Gwiazdeczko
co tak trzasneło?- przebudzał się powoli mężczyzna koło niej.
-Ale
ty masz zapłon- zaśmiała się.
-Z
jakiej paki ja mam się jeszcze pytać, to mój dyżur- wkurzyłam
się. Jednym ruchem otworzyłam drzwi do celi i do niej weszłam.
-Co
ona robi?- spytał Bucky, nie wiedząc co się dzieje. Brunetce udało
się wstać i z wielkim uśmiechem podeszła do mnie.
-Saturnina,
jak miło cię widzieć- pękłam. Rozmachnełam się chochlą przez
co dostała nią w twarz. Upadła na ławke gdy ten żulowaty koleś
migiem się podniósł i ją chwycił.
-Ej!
Co ty robisz?!- krzyknął.
-Tobie
tez się dostanie!- znów się rozmachnełam, jednak w ostatniej
chwili chwycił mnie Logan.
-Dość
tego! Co tu się dzieje?!- krzyknął Rosomak, wyrywając mi chochle
z ręki.
-Chcesz
wiedzieć co?- spytał cwano Bruce, gdy wziełam głęboki wdech,
patrząc na tulącą się do mężczyzny brunetke- to cię oświecę-
po czym wyświetlił na reszcie monitorów zdjęcie naszych
przybyszów- poszukiwana za morderstwo 23 osób z zimną krwią,
posługuje się ostrymi jak brzytwa metalowymi gwiazdami. Ma bardzo
silne i twarde ręce, przez co uciekła z więzienia, rozbijając
mur. Młoda nastoletnia kryminalistka Brutal Star aka- aż powiększył
napisy- Velvet Halliwell-
-Velvet?-
podniosła brew Fran- jak papier toaletowy?-
-Halliwell?-
szepnął Logan gdy mruknełam wywracając oczami.
-Moge
ją już zabić?- podniosłam brew.
-Ty
tez lubisz brodatych, siostrzyczko?- zaśmiała się brunetka gdy
o mało nie pożarłam jej wzrokiem.
-A
ten brodacz żulowaty to kto?- zmieniła szybko temat Fran.
-Ej!
Tylko nie żulowaty!- oburzył się.
-Tego
pierwszy raz widze. Australijczyk, znany z tego że okradł każdy
bank w Australii przynajmniej jeden raz. Możliwe że jest
alkoholikiem a jego fetyszem są pluszowe koniki pony- aż ze
zdziwienia popatrzył na niego.
-Są
słodkie- wzruszył ramionami troche skrępowany.
-Znany
jako Kapitan Boomerang aka George „Digger” Harkness- po tych
słowach zaczął się im przyglądać uważnie.
-No
to … mamy dwóch Kapitanów- kiwneła głową Fran.
-I
raczej jeden jest tylko prawdziwy- dodał Bucky gdy Logan, czując
że się uspokoiłam, uwolnił mnie.
-Przynieść
ci lodu?- spytał po chwili moją siostre.
-Nie
spoko, jestem masochistką. Lubie jak mnie boli- kiwneła głową gdy
z tego wszystkiego musiałam wyjść z celi.
-O
czym my ostatnio rozmawialiśmy, hm?- popatrzył na nią Digger gdy
ta westchneła po czym kiwneła głowa.
-Lód
raz poprosze- odparła poddając się brunetka. Howlett powolnym
krokiem wyszedł z celi po czym zamknął za sobą drzwi do celi.
Nikt nic nie mówił. Każdy tylko patrzył po sobie.
-Pasuje
porozmawiać z Saturniną- przerwał po chwili cisze Ameryka.
-Dajmy
jej na razie spokój- odparł Logan po czym popatrzył w strone
złapanych- ide po lód- mruknął po czym wyszedł z pomieszczenia.
~~ Mieszam bo lubie! Gdy Marvel i DC toczą wojne, ja ich łącze! (Ale jakby co Marvela i tak lubie bardziej <3 xd) Zapraszam do zapoznania się z nowymi bohaterami! ehem ... antybohaterami! xd :D --> new DC antyhero (szaleje xd)
~~ Mieszam bo lubie! Gdy Marvel i DC toczą wojne, ja ich łącze! (Ale jakby co Marvela i tak lubie bardziej <3 xd) Zapraszam do zapoznania się z nowymi bohaterami! ehem ... antybohaterami! xd :D --> new DC antyhero (szaleje xd)
O rety... Wiedziałam, że ten film coś ci zrobi w głowie, ale nie wiedziałam, że aż tak. Widzę, że jesteś jedną z tych, którzy szybko się inspirują. Rozdział super! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńosz ty w zyciu xd ja wiedzialam ze boomerang w koncu tu zawita ale Saturnina z chochla ... widok musial byc becenny <3 <3
OdpowiedzUsuń