trwa inicjalizacja, prosze czekac...

piątek, 23 września 2016

ROZDZIAL 37

~~ Yoł yoł! Dzisiaj będziemy dzielić przez zero! :D Haha xd Powiem tylko że byłam na Suicide Squad (az dwa razy ludzie ... ) i troche mi to padło na głowe ...
~~ Miałam rozdział wstawić wczoraj (w moje urodzinki) ale byłam cały dzień we Florencji i do tego się przeziębiłam więc już nie miałam siły.
~~ A jak tam szkoła? (Sylwia staph!)
~~ No to ... dzielimy! :D



-Przewiń …- dźwięk przewijania- jeszcze troche-
-Kapitanie to nic nie daje- odparł mu Banner- stoimi w tym samym miejscu. Nie ma tu żadnych nowych wskazówek-
-Steve- do pomieszczenia wszedł Bucky a zaraz za nim Fran.
-Widze że się jakoś dogadaliście- spojrzał na nich wołany.
-Opowiedział swoją historie a ja swoją. Jesteśmy kwita- kiwneła głową czerwona.
-Pomóc wam w czymś?- spytał James.
-Tak, przynieś nam jakiekolwiek dowody i wskazówki- odparł mu Bruce, dalej przyglądając się taśmie. Obydwoje podeszli do ekranów i z ciekawością zaczęli się im przyglądać.
-My tu jesteśmy nowi więc będzie ciężko- westchnął Bucky gdy Kapitan popatrzył na Bruce'a.
-Koniec na dziś przyjacielu- położył ręke na ramieniu Bannera- jutro się znów tym zajmiemy. Przez to przewijanie kręci mi się w głowie-
-”Barnes” „Banner” „Barton” … cóż za różnorodność- zaśmiała się Fran.
-Migrena daj im spokój, widzisz że są zmęczeni- uśmiechnął się do niej po czym pociągnął za ręke do wyjścia.
-Morena! Kiedy ten twój pusty łeb to pojmie!- krzyczała za nim gdy Bucky nawet nie reagował.
-Włącz alarm i idz spać. Należy ci się odpoczynek- powiedział Rogers do Bannera po czym wyszedł z pomieszczenia. W sektorze ALFA zapadła głucha cisza. Wszyscy już poszli spać. Nawet ja. Po godzinnym waleniu w drzwi Logana zrezygnowana wróciłam do pokoju. „Wróciłam” to delikatne słowo. Zaciągneli mnie tam bo sektor chciał spać a ja waliłam dość głośno. Spróbuje jutro. Za to Ksenia śpi sobie w najlepsze. Razem z Thorem, który nad nią czuwa. Ta to skorzystała nieźle. Obróciłam się na drugi bok wkurzona i aż usiadłam na łóżku. Warknełam kilka razy i próbowałam ułożyć sobie w głowie jakikolwiek plan działania. Nie moge tego tak zostawić!
-Musze mu to jakoś wytłumaczyć. Ale tak żeby chciał mnie słuchać- robiłam sobie już plany ala rzymianie, którzy podbijali ziemie, gdy z tego wszystkiego wyrwały mnie jakieś śmiechy dochodzące z zewnątrz. Jakim cudem słysze śmiechy z zewnątrz? Przecież wieżowiec jest wysoki …
-Jaki zajebisty widok!-
-Ale mają brudne okna- i śmiech. No raczej nikt nie myje okien na tak wysokim piętrze. Komu się chce?
-Śpią wszyscy? Hellouuu-
-Cii bo jeszcze jakieś alarmy się włączą- i znowu śmiechy. Ale te śmiechy nie były do końca trzeźwe.
-Alarmy sralarmy. Gwiazdeczka spenetruje tę dziurę!- to było ostatnie co usłyszałam gdyż rozległ się odgłos tłuczonego szkła i okropnie wyjącego alarmu. Zerwałam się na równe nogi i wypadłam na korytarz, tak jak reszta ludu.
-Co się znowu dzieje?!- krzyknął Cyklop, wypadając z pokoju- Saturnina coś znowu zrobiła?-
-Czemu do cholery ja?!- to niesprawiedliwe …- cały czas byłam w pokoju!- kiedy my się kłóciliśmy, z holu dobiegały trzaski tłuczonego szkła.
-Może pójdziemy sprawdzić zamiast się wykłócać- za Scottem pojawiła się Eveline, która migiem popchała go w strone dochodzącego hałasu. Wziełam głęboki wdech i pobiegłam za nimi. Drugi wdech, gdy zobaczyłam że Logan za mną idzie.
-Hahahaha no kociaczki, kto chce się zmierzyć z Gwiazdką?- w holu panoszyła się dziewczyna o czarnych poszarpanych do ramion włosach z jakimiś ostrymi narzędziami w rękach.
-Spokojnie, opuśćcie broń- w kapcioszkach, szlafroczku i bez okularów wpadł do holu Banner. Ledwo widział więc w sumie mniej się bał.
- O jaki fajny szlafroczek- zaśmiał się mężczyzna w płaszczu.
-Nie śmiej się, twój kucyk jest tak samo badziewiasty- odpyskowała mu brunetka.
-Ej!-
-Co się tu dzieje- razem z Kapitanem przywlokła się reszta, razem ze mną. I wtedy właśnie zdałam sobie sprawe że dzisiejszy dzień jest beznadziejny … w życiu mnie tak nie zamurowało.
-Bruce kto to jest?- spytał Kapitan gdy biedny Banner chodził prawie że na macanego.
-Nie wiem, nie widze wyraźnie- jęknął gdy Steve spróbował się do nich zbliżyć.
-Jaki kombinezonik- zaśmiała się- lateks? Wełna? Czy jakieś tutejsze badziewie?-
-Opuśćcie broń- podniósł ręce gdy dwójka przybyszów popatrzyła po sobie po czym wybuchli śmiechem.
-Są kompletnie pijani- stwierdził po chwili Cyklop, widząc jak ledwo trzymają się na nogach.
-Uh po czym zauważyłeś bystrzacho- zaśmiała się brunetka machając swoim ostrym narzędziem czyli pięcioramienną gwiazdą.
-Łapać ich i dać do celi- rzucił Ameryka gdy dziewczyna buchneła śmiechem.
-Słyszysz Boomi? Do celi!- oby dwoje pokładali się ze śmiechu po czym mężczyzna chwycil swoją broń i odganiał nią pozostałych.
-Uważaj Banner!- krzyknął Cyklop gdy Bruce stanął kapciem na rozbite szkło. Rozległ się pisk i oglądnęliśmy taniec wbitego szkła do nogi.
-Ręce do góry bo strzelam!- na ratunek przyszli nam Fran i Bucky którzy, z ich maszynerią, zaczeli w nich celować.
-No dobrze dobrze- podniosła ręce- nie znacie się na zabawie- w mig zostały im zabrane ostre narzędzia i gdy „pogromcy włamywaczy” odprowadzali ich do celi, dziewczyna w trakcie szarpaniny obróciła się w moją strone- nie wierze- wyszczerzyła się- Saturnina!- krzykneła a wszystkie oczy skierowały się w moją strone. Dosłownie. Nawet jak był tam jakiś pająk to w tym momencie na mnie patrzył.
-Idziemy!- z osłupienia wyrwał mnie krzyk Fran, która zaprowadziła nieproszonych gości do celi. Widać że byli szkoleni na żołnierzy. Gdy ci znikneli za horyzontem, stałam się głównym celem pytań. Nie odpowiadałam. Pff nawet nie słuchałam.
-Ide spać- wydukałam po czym wróciłam do swojego pokoju.
-Dajcie jej spokój- usłyszałam Kapitana- jutro się wyjaśni o co chodzi. Fran i Bucky zostają na nocnej zmianie i ich pilnują. Rano się zamienią. Ktoś chętny?- zabawny jesteś Rogers.
-Ja … moge- zatrzymałam się już oddalona od nich o kilkanaście metrów. I znów wszyscy wpatrzeni we mnie.
-To ja z nią- Logan? Ty? Ty ze mną? Serio? Po tym wszystkim? Dzisiaj jest dzień szoku. Pokiwałam głową jakbym strzepywała jakiegoś robala po czym poszłam spać. To zdarzenie wydawało mi się dziwnym snem. Tym snem który mi się śnił. Słyszałam swoje imię. Ktoś mnie zabierał. Jakaś dziewczyna do mnie krzyczała. Zamkneli mi drzwi przed nosem. Odjechali ze mną gdzieś. A ja dalej słyszałam ten głos.
-Saturnina wstawaj- ze snu wybudziło mnie pukanie do drzwi- mamy dyżur, pamiętasz?-
-Eahm …- otrzepałam się i zdałam sobie sprawe że to jednak nie był sen- cholera jasna- wyskoczyłam z łóżka, otworzyłam drzwi i czmychnęłam do łazienki by się przebrać. Logan nawet nie zdążył dobrze wejść gdy wściekła minęłam go w drzwiach.
-A ty co tak pędzisz?- krzyknął za mną.
-Po sprzęt!-odkrzyknełam mu po czym znalazłam się w stołówce- coś ciężkiego, coś ciężkiego …- rozglądałam się tak lecz nic takiego nie przykuło mojej uwagi. Chociaż …-przepraszam, jest mi to potrzebne- chwyciłam chochle po czym pognałam do wyznaczonego miejsca. Za mną szedł Logan który, widząc co mam w ręce, nie omieszkał zapytać.
-Na co ci ta chochla? Będziesz gotowała zupe?-
-Lepiej- nabrałam powietrza- narobie niezłego bigosu- pociągnełam mocno za klamke i weszłam. Gdy Logan znalazł się już po drugiej stronie, migiem zamknełam drzwi. Ale nie tak delikatnie. Trzasnęłam nimi z całej siły.
-Jezu!- ockneła się brunetka, która leżała na ławce w celi. Obok niej dochodził do siebie ten jej kolega w płaszczu.
-Saturnina- odparła zdziwiona Fran- tyle energii o poranku?-
-I chyba nawet za dużo- dodał Kapitan, który z Bannerem czegoś szukał na komputerze.
-Czy mogłabym wejść do celi?- spytałam udając spokojną. Każdego chyba to pytanie zaskoczyło.
-Wejść? Z tą chochlą?- brunetka ledwo siedziała na ławce. Na całym ciele miała pełno blizn a zwłaszcza na twarzy. Miała taką wielką kreche od lewej części czoła do prawego policzka. Na prawym oku miała namalowaną czarną gwiazde. Wyglądała jak panda.
-Po co chcesz tam wchodzić?- spytał zaciekawiony Kapitan.
-Chce pogadać- mój spokój powoli wysmykał się spod kontroli.
-Ale bez chochli- powoli włamywaczka się podniosła ale szybko usiadła- nope, to jeszcze nie ten czas-
-Gwiazdeczko co tak trzasneło?- przebudzał się powoli mężczyzna koło niej.
-Ale ty masz zapłon- zaśmiała się.
-Z jakiej paki ja mam się jeszcze pytać, to mój dyżur- wkurzyłam się. Jednym ruchem otworzyłam drzwi do celi i do niej weszłam.
-Co ona robi?- spytał Bucky, nie wiedząc co się dzieje. Brunetce udało się wstać i z wielkim uśmiechem podeszła do mnie.
-Saturnina, jak miło cię widzieć- pękłam. Rozmachnełam się chochlą przez co dostała nią w twarz. Upadła na ławke gdy ten żulowaty koleś migiem się podniósł i ją chwycił.
-Ej! Co ty robisz?!- krzyknął.
-Tobie tez się dostanie!- znów się rozmachnełam, jednak w ostatniej chwili chwycił mnie Logan.
-Dość tego! Co tu się dzieje?!- krzyknął Rosomak, wyrywając mi chochle z ręki.
-Chcesz wiedzieć co?- spytał cwano Bruce, gdy wziełam głęboki wdech, patrząc na tulącą się do mężczyzny brunetke- to cię oświecę- po czym wyświetlił na reszcie monitorów zdjęcie naszych przybyszów- poszukiwana za morderstwo 23 osób z zimną krwią, posługuje się ostrymi jak brzytwa metalowymi gwiazdami. Ma bardzo silne i twarde ręce, przez co uciekła z więzienia, rozbijając mur. Młoda nastoletnia kryminalistka Brutal Star aka-  powiększył napisy- Velvet Halliwell-
-Velvet?- podniosła brew Fran- jak papier toaletowy?-
-Halliwell?- szepnął Logan gdy mruknełam wywracając oczami.
-Moge ją już zabić?- podniosłam brew.
-Ty tez lubisz brodatych, siostrzyczko?- zaśmiała się brunetka gdy o mało nie pożarłam jej wzrokiem.
-A ten brodacz żulowaty to kto?- zmieniła szybko temat Fran.
-Ej! Tylko nie żulowaty!- oburzył się.
-Tego pierwszy raz widze. Australijczyk, znany z tego że okradł każdy bank w Australii przynajmniej jeden raz. Możliwe że jest alkoholikiem a jego fetyszem są pluszowe koniki pony- aż ze zdziwienia popatrzył na niego.
-Są słodkie- wzruszył ramionami troche skrępowany.
-Znany jako Kapitan Boomerang aka George „Digger” Harkness- po tych słowach zaczął się im przyglądać uważnie.
-No to … mamy dwóch Kapitanów- kiwneła głową Fran.
-I raczej jeden jest tylko prawdziwy- dodał Bucky gdy Logan, czując że się uspokoiłam, uwolnił mnie.
-Przynieść ci lodu?- spytał po chwili moją siostre.
-Nie spoko, jestem masochistką. Lubie jak mnie boli- kiwneła głową gdy z tego wszystkiego musiałam wyjść z celi.
-O czym my ostatnio rozmawialiśmy, hm?- popatrzył na nią Digger gdy ta westchneła po czym kiwneła głowa.
-Lód raz poprosze- odparła poddając się brunetka. Howlett powolnym krokiem wyszedł z celi po czym zamknął za sobą drzwi do celi. Nikt nic nie mówił. Każdy tylko patrzył po sobie.
-Pasuje porozmawiać z Saturniną- przerwał po chwili cisze Ameryka.
-Dajmy jej na razie spokój- odparł Logan po czym popatrzył w strone złapanych- ide po lód- mruknął po czym wyszedł z pomieszczenia.

~~ Mieszam bo lubie! Gdy Marvel i DC toczą wojne, ja ich łącze! (Ale jakby co Marvela i tak lubie bardziej <3 xd) Zapraszam do zapoznania się z nowymi bohaterami! ehem ... antybohaterami! xd :D --> new DC antyhero  (szaleje xd)

2 komentarze:

  1. O rety... Wiedziałam, że ten film coś ci zrobi w głowie, ale nie wiedziałam, że aż tak. Widzę, że jesteś jedną z tych, którzy szybko się inspirują. Rozdział super! czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. osz ty w zyciu xd ja wiedzialam ze boomerang w koncu tu zawita ale Saturnina z chochla ... widok musial byc becenny <3 <3

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/