~~ Eloo!!
~~ Na początek macie tu linki do mojej jednorazówki "Wigilia" : Wigilia cz 1, Wigilia cz 2, Wigilia cz 3. Niestety nie wyświetlają się na blogu bo opublikowała je nie jako posty tylko jako strony. Możecie je właśnie znaleźć po lewej stronie pod napisem "strony".
~~ Na początek macie tu linki do mojej jednorazówki "Wigilia" : Wigilia cz 1, Wigilia cz 2, Wigilia cz 3. Niestety nie wyświetlają się na blogu bo opublikowała je nie jako posty tylko jako strony. Możecie je właśnie znaleźć po lewej stronie pod napisem "strony".
~~ Troche przyspieszyłam akcje bo, wiem, lubie przeciągać (to samo robie na tamtym blogu xd) Wiec postaram się być dynamiczna! (ta, jasne xd)
~~ Zapraszaszaszam!
~~ Zapraszaszaszam!
Mineło kilka dni odkąd usłyszałam od Kapitana coś, czego wolałam nigdy nie usłyszeć. „Wypuszcze więźniów bo w sumie chce się ładnie pokazać. Ten ciul Alan przecież musi wiedzieć że siedziba ALFA jest najlepsza! „ No może to nie jego słowa ale …moim zdaniem prawie to samo miał na myśli. Po tych kilku dniach unikania każdego kto żyje musiałam w końcu zajrzeć do stołówki. Musiałam. Jedzenie ważna rzecz. Usiadłam sobie przy pustym stoliku po czym zaczełam jeść śniadanie.
-Wreszcie jesteś Szczeniaku- usłyszałam męski, zachrypnięty głos
za sobą po czym nie raczyłam odpowiedzieć a tym bardziej się ruszyć- przesuń
się- niechętnie ustąpiłam miejsca, zajmując się dalej jedzeniem- mam pilota-
położył koło mnie cacuszko gdy spojrzałam na przybysza z pytającym wyrazem
twarzy- przyciśniesz go a twoją siostrunie przejdą bolesne prądy- długo nie
musiał czekać na moją reakcje gdyż prawie że rzuciłam się na elektryczne
urządzenie. Niestety przewidział mój ruch i wyprzedził mnie, chwytając za
pilota pierwszy - dlatego ty go nie dostałaś-
-Logan, przyszedłeś tu by mnie wkurzać?- warknęłam, wracając do
jedzenia.
-Możliwe- jak na człowieka śmiertelnie na mnie obrażonego był
dzisiaj w bardzo dobrym nastroju- albo po prostu ktoś mi przypomniał że jestem
za ciebie odpowiedzialny- przewracał go sobie między palcami gdy bardzo głośno westchnęłam.
Tak, miał to słyszeć. Miał słyszeć jak mocno działa mi na nerwach- o widzisz
kto tu zawitał …- szepnął, ale tak bym to usłyszała tak jak on moje wdychanie.
Podniosłam głowe z nad swojego śniadanka gdy w kolejce po amciu spostrzegłam eh
… siostre. I tego jej „pantoflarza”. No bo kurde … owinęła go sobie nie wokół
palca ale wokół całej ręki!
-Szwagier!- usłyszałam krzyk po czym, gdy do nas podszedł, przybił piątke z Loganem, który z całych siły
próbował ukryć zażenowanie i niechęć żywiącą do niego. Nieproszony gość usiadł
przed Loganem a w jego ślady poszła też moja siostra.
-Saturn, jesteś wreszcie!- ucieszyła się czarno włosa gdy
zaczełam się zastanawiać jak zwinąć Loganowi pilota- martwiłam się że coś cię zeżarło-
zaśmiała się gdy zrobiłam to samo tylko troche sztuczniej- co tu się działo
kobieto!- zaczeła wymachiwać rękami- Bucky i Fran na randce, Tony im dokuczał,
Bucky sprał Tonyego na kwaśne jabłko, Bucky i Fran się całowali. Całowali!- ale
się tym przejęła- Ona mnie nie słucha- mruknęła pod nosem.
-Ej kolorowa- pchnął lekko swoją tace Digger tak że dotkneła
mojej- tęskniliśmy-
-A ja nie- nawet na nich nie spojrzałam.
-Dostali z powrotem swoją broń- mruknął Logan biorąc gryz
chleba- Kapitan im oddał- na te słowa wybałuszyłam oczy. Włamywacze z uśmiechem
zademonstrowali mi swoje cacuszka.
-Pojebało go już doszczętnie- niedowierzałam swoim uszom ale co
ja mogę? Wyprowadzić się jak Tony? Nie będę się zniżać do jego poziomu …
-Nie żadne pojebało tylko próbuje nas jakoś … nie wiem, ratować?
Poza tym gdy bierzemy do ręki broń to się im to wyświetla więc …- rozglądnęła
się dookoła gdy spostrzegła że ci, którzy mieli pilota, zaczeli się na nich
gapić- lepiej to schowajmy- zaczeła coś tam mamrotać gdy prychnęłam, nabierając
żarcia na widelec.
- Logan, co ona jest taka nie w sosie? Nie zaspokoiłeś jej
dzisiaj?- na te oto słowa włamywacza wyplułam mielone ziemniaki, które
wylądowały na twarzy Velvet. Logan ani drgnął. Poprosze adres ośrodka
cierpliwości, do którego uczęszczał Logan … Harkness wybuchnął śmiechem gdy
siostrunia zmroziła go wzrokiem. Jej „Boom” najwyraźniej za dobrze się bawił bo
jednym ruchem chwycił jej głowe i przyłożył do talerza z ziemniakami. Nie
wytrzymałam: parschnełam śmiechem. Wyglądała jak człowiek-ziemniak.
-O ty gnoju- szepnęła brunetka po czym chwyciła jego talerz i
przyłożyła mu go z całą siłą do twarzy.
Dobra, nie mogłam przestać się śmiać. Nawet Logan podśmiechiwał się pod nosem.
-Wariatko! I jak ja będę podrywał foczki z ziemniakami na
twarzy?!- oburzył się gdy Velvet zlizała mu ziemniaka z policzka. Zaczyna mi
się zbierać na wymioty.
-Nie będziesz- wyszczerzyła się po czym zaczeli się całować.
Popatrzyłam ukradkiem na Howletta, który podpierał się rękomi. Wymieniliśmy się
zdziwionymi spojrzeniami.
-Kapitan chyba nie zdaje sobie sprawy kogo resocjalizuje- mruknęłam.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
- Co za noc- westchnął do siebie Blaze, wjeżdżając do siedziby
ALFA – ale przynajmniej sobie pojadłeś co nie, kolego?- poparzył w lusterko od
swojego motoru gdy już wyłączył silnik. Nagle jednak poczuł coś dziwnego. W
oddali zobaczył nadjeżdżające auto czarne jak smoła. Wjechało do garażu naszego
sektora i rozgościło się na parkingu – Osz kurka wodna- migiem zsiadł ze
swojego sprzętu i poleciał do Kapitana, który znajdował się w swojej „Sali narad”.
Ale nie sam …
-Oh witaj Johnny!- machnął do niego Tony- tęskniłeś?-
-Kapitanie- wysapał po czym zdziwiony popatrzył na Blaszaka-
Tony?- podniósł brew- nieważne- machnął ręką- alarm, i to wielki- Kapitan już
zaczął się przedwcześnie denerwować- Alan Abbrott jest w siedzibie- cisza. Widać
było że Rogersowi aż żyła na czole zaczeła pulsować ze zdenerwowania a Bruce aż
podskoczył na krześle.
-Ogłoś to wszystkim, tylko dyskretnie. Niech każdy zachowuje się
normalnie. Przyprowadzić do mnie Ksenie i Buckyego. Stark, wyjdz. Znajdz
Logana, niech pilnuje włamywaczy. Na mój rozkaz póżniej ma przyjść z nimi
tutaj-
-Mam wyjść i nie zobaczyć tej maszkarady?- zaśmiał się Stark gdy
Steve’iemu wcale nie było do śmiechu.
-Ty już dość nabroiłeś- warknął na niego gdy Tony zrobił tą
swoją szarmancką mine- Thora trzymajcie daleko od nas, nie ma się dowiedzieć o
Ksenii-
-O Ksenii? A co się z nią stanie?- spytał go Blaszak gdy Rogers
próbował na szybko jakoś ich wszystkich ogarnąć.
-Zabiera ją wojsko. Potrzebna im jest-
-Wojsku? Do czego?- podszedł do niego- chcesz od tak ją oddać w
ręce morowatych?-
-Kogo?- popatrzył na niego skołowany Rogers.
-Morowatych- powtórzył- ludzi w moro- na te słowa Kapitan
westchnął kręcąc głową.
-Możesz chociaż raz nie przeszkadzać?- poprosił jak najmilej
potrafił- już dość narobiłeś zamieszania-
-Już są?- do pomieszczenia wpadła wystraszona Ksenia, prowadzona
przez Buckyego który, widząc jak się trzęsie, poklepał ją po ramieniu by choć
troche dodać jej otuchy. Na widok bruneta Stark zmarszczył brew po czym
spojrzał na Steve’ego.
-Przyjde póżniej by załatwić przelew dla Aarona- zasalutował po
czym minął Barnesa i wyszedł. Tymczasem było słychać jak ktoś maszeruje po
schodach siedziby. Najpierw pojedyncze kroki a póżniej … troche więcej kroków.
Wszyscy zaalarmowani zachowywali się normalnie. Tak normalnie że gość nie
zastał ani jednej żywej duszy na swojej drodze. Czyżby wszyscy się go tak bali?
Zapukał do Sali po czym wszedł.
-Uszanowanie panie Abbrott- zaczął pewny siebie Steve.
-Witam cię Rogers- odezwał się ochrypły głos szefa wszystkich
szefów, Alana Abbrotta. Mężczyzna, około pięćdziesiątki, stał w drzwiach Sali narad.
Jego ciemne włosy przez chwile zmierzwił lekki wiaterek który pojawił się z
uchylonego okna. Ubrany był w wykwinty garniturek, najwyraźniej niezły z niego
bogacz. Naokoło niego stanęło kilku jego strażników.
-No to zaczynamy zabawe- szepnął do siebie Kapitan po czym dał
im znak ręką by rozgościli się w pomieszczeniu.
Coraz lepsze to opowiadanie, pozdrawiam.
OdpowiedzUsuńMazurek
A gdzie ja jestem ?!
OdpowiedzUsuńPewnie czyszcze moje cudeńka <3
Czekam na next i reakcje Młotka XD
Steve na serio tak powiedział?
OdpowiedzUsuńczłowiek-ziemniak? O mamuniu... Skąd Ci to przychodzi do głowy?
Rozdział super! czekam na nn! Pozdrawiam!