~~ Dobry wieczór moi mili! Pewnie to będziecie czytać rano więc dzień dobry! :D
~~ Seesja za chwile seesja ... aale nie trace motywacji i pisze! Po nocach ale pisze xd
~~ Nie rozpisuje się więc miłego czytanka! :)
~~ Seesja za chwile seesja ... aale nie trace motywacji i pisze! Po nocach ale pisze xd
~~ Nie rozpisuje się więc miłego czytanka! :)
-Widze że nieźle radzisz sobie z X-Mengersami, Rogers- chodził w
te i we wte Alan bacznie obserwując każdego, kto wtedy był w pomieszczeniu. Kapitan
wydawał się być spokojny, chociaż był czujny i z nutą nieufności obserwował
gościa. Bruce, jak zwykle, siedział przy komputerze gdyż, jak to Steve
powiedział „macie zachowywać się normalnie” więc robił to co w sumie miał
robić. Blisko blondyna stał Bucky, który od czasu do czasu próbował uspokajać
Ksenie stępującą z nogi na noge ze zdenerwowania. Wcześniej pokazała Alanowi co
potrafiła i czekała na jego werdykt chociaż, moim zdaniem, wiedziała co ją
czeka.
-Staram się jak mogę by zjednoczyć wszystkich w dobry zespół-
odparł mu Steve gdy brunet zlustrował go dokładnie wzrokiem. Czy ten koleś
kiedykolwiek się uśmiecha?
-Wiem że próbujesz ale podobno mieliście wczoraj niezłe
zamieszanie- stanął przed Kapitanem, który migiem się wyprostował. Bucky,
wiedząc że o niego chodzi, spuścił głowe.
-To moja wina- wtrącił się brunet gdy Alan migiem odwrócił wzrok
w jego strone- mam mały konflikt z jednym z członków załogi- chwała ci panie że
mnie tam nie ma bo padłabym ze śmiechu- ale rozdzieliliśmy się: ja jestem tutaj
a on w sektorze ETA-
-Rozumiem- kiwnął głową szefuncio lecz widać było że o czymś
rozmyśla- mam propozycje- gdy ci rozmawiali sobie w Sali, do drzwi wejściowych
przyklejeni byli ciekawscy mutanci. Fran o mało ucho nie odpadło od napierania
na drzwi, Logan tak bardziej dyskretnie podsłuchiwał (poza tym dużo słyszał, przecież
ma dobry słuch) a włamywacze stali i patrzyli na reszte. Ja za to zostałam w
stołówce. Wolałam jeść w spokoju.
-Strasznie panikujecie- zaczął nagle Digger kiwając głową.
-Trudno nie panikować jak odbierają nam ludzi z drużyny!-
wrzasnęła szeptem czerwona- poza tym słyszałam że chcą coś od Buckyego ale nie
mogę zrozumieć o co im chodzi- próbowała cokolwiek usłyszeć gdy Logan popatrzył
znacząco na włamywaczy. On wiedział.
-To …- przeciągnęła się Velvet- kiedy nasza kolej?-
-Jak skończą załatwiać sprawe z Ksenią- mruknął Howlett dalej
nadsłuchując rozmowy- i chyba właśnie skończyli- popatrzył na włamywaczy w
międzyczasie odsuwając się od drzwi. Fran poszła w jego ślady- mam nadzieje że
nie trzęsiecie portkami- zakpił z nich gdy Digger przeczesał ręką włosy i się
wyprostował. Siostrunia zaś zaczeła się przeglądać w swojej broni, malując przy
okazji usta na czerwono.
-Ej! Masz się pokazać z dobrej strony a nie z nim flirtować!-
warknął cicho Boomerang gdy czarna się tylko zaśmiała, spoglądając na niego
cwano.
-Jak chcesz to ty też możesz się nią pomalować- wzruszyła
ramionami wskazując na szminke.
-Po co skoro są tam sami faceci- powiedział prawie że do siebie
gdy w tym samym momencie drzwi się otworzyły a w nich pojawił się Bucky. Wymienił
ciepłe spojrzenie z Fran po czym zaprosił ich do środka. Gdy Kapitan zaczął
przedstawiać swój „projekt” i tych, którzy w nim uczestniczą, Alan analizował
włamywaczy wzrokiem, a najbardziej Velvet. Zauważyła to od razu ale nie tylko
to wzbudziło w niej niepokój.
-Skądś znam tego czubka- szepnęła do Diggera, którego zaskoczyły
te słowa- tylko cholera nie wiem skąd …-
-Co więc Rogers robisz, by ich zresocjalizować?- spytał Alan gdy
Kapitan spojrzał na nieszczęsnych włamywaczy. Zaczął mu tłumaczyć o pilocie, o
jego funkcjach, o tym że widać gdy sięgają po broń bla bla bla- i jak się
resocjalizacja udaje?-
-Jak na razie obiekty są spokojne i posłuszne. Jeszcze ani razu
nie użyliśmy na nich prądu i …- zaczął tłumaczyć Steve jednak szybko szefuncio
szefuncia mu przerwał.
-A skąd w ogóle pomysł na tą całą resocjalizacje?- spytał Alan
jednak widać było że Rogers był przygotowany. Kujon.
-Pośród nas jest mutantka, Saturnina Halliwell, która trafiła do
nas gdy naukowcy połączyli jej kod genetyczny z kodem lamparta- a tak w ogóle
to Velvet chyba nie widziała mnie w całej okazałości. Jej mina była bezcenna-
Okazało się że ma tez siostre, Velvet Halliwell- wskazał na czarną, która
najwyraźniej dalej analizowała słowa „Saturnina jest lampartem”- ona niestety
przeszła na złą strone- tam tam tam tamtamtam tamtamtam. Wy też słyszycie tą
muzyczke Vadera?- Chce im pomóc, chce by Velvet powróciła na dobrą ścieżkę i
żeby dziewczyny się dogadały. Taki drobny eksperyment.
-Siostra jest lampartem?- popatrzyła na Boomeranga gdy ten tylko
wzruszył ramionami. Po tym jak Ameryka skończył zapewniać Alana że wie co robi,
puścili włamywaczy wolno.
-Popilnujesz ich Fran? Ja musze pogadać z tym przyjemniaczkiem-
poprosił dziewczyne Logan, gdy ta tylko kiwnęła głową. W międzyczasie Velvet
rozmyślała o tym jakim cudem nie widziała mnie w całej lampardziej okazałości.
-Chce ją zobaczyć- powiedziała po chwili czarna gdy Digger
podniósł brew zdziwiony jej zachcianką.
-Może nie akurat w takim momencie- pomyślał przez chwile. Czyżby
miał ciut więcej oleju w głowie od mojej siostry?
-To może mają coś w tych swoich komputerach- pstryknęła palcami
po czym pognała do małej salki, w której stało pełno sprzętu- to zapewne kącik
Bannera- wychyliła się by zobaczyć co znajduje się w środku, lecz nagle
wzdrygneła się i schowała za ścianą.
-Co się stało?- spytał ją skołowany Harkness gdy ta tylko
rozglądała się dookoła- powiesz mi co się dzieje?-
-Patrz- szepnęła po czym pociągnęła go tak że lekko wychylali
się zza ściany. Przy jednym z komputerów majstrowała jakaś osoba w kapturze.
Była obrócona do nich tyłem więc nie widzieli jej twarzy.
-Podobno często się tu włamują- odszepnął jej Boom- niech
zainstalują jakieś alarmy czy coś-
-On tu się nie włamał- przyjrzała mu się uważnie dziewczyna- to jeden
ze sługusów tego całego Alana-
-To co robimy?- wzruszył ramionami Digger gdy czarna podrapała
się po głowie- raczej nie ogłosimy alarmu bo będzie jeszcze zadyma jak Alan się dowie.
Lepiej załatwić to na spokojnie- mówił do niej gdy ta znów zaczeła się
rozglądać- słuchasz ty mnie w ogóle?-
-Patrze czy ktoś z naszych jeszcze jest ale nikogo nie ma-
-Co?- mężczyzna poszedł w jej ślady- zostawili nas bez opieki?-
-Ważny gość w domu to o włamywaczach się zapomina- stwierdziła
Velvet wyciągając z kieszeni swoją broń- ale my im pokażemy że można nam
zaufać-
-Chcesz go …- wskazał wzrokiem na człowieka, który krzątał się
przy komputerach i coś podpinał- a skąd wiesz że …-
-Popatrz na ekran- oznajmiła mu po czym przyglądnęli się dobrze monitorom.
Zaczeły się wyświetlać wszystkie dane dziewczyn z siedziby: najpierw Ksenii,
potem Eveline, Lany no i Saturniny. Znaczy moje- nie tym razem kolego- szepnęła
prawie że do siebie Velvet po czym wzięła rozmach i rzuciła swoją
pięcioramienną ostrą gwiazdą w nieproszonego gościa. Gwiazda wpiła się w jego
ręke, przykuwając ją do biurka. Postać wydała cichy pisk lecz nie zdołała nic
zrobić, ponieważ włamywacze ruszyli mu wartko na spotkanie.
-Co tu się wyrabia panie kolego?- spytał Digger wymachując
boomerangiem- poprosimy pendrive- wystawił ręke gdy przybysz poczęstował go
kopniakiem po czym schylił się, widząc nadchodzący cios ze strony Velvet.
Migiem ściął ją z nóg po czym uwolnił ręke, chwytając gwiazde i cisnął nią w
czarną. W ostatnie chwili złapał go Harkness po czym wykręcił mu ręke. Zawył
cicho. Velvet, dla pewności, walnęła go z piąchy w bebechy.
-Co za śmieć- warknela Velvet masując sobie kark po czym
podnosząc twarz przeciwnika tak że patrzyli sobie w oczy- z tobą rozprawimy się
pózniej- odparła po czym popatrzyła na Diggera, który dalej mocno wykręcał mu
teraz obie ręce. Dziewczyna znalazła gdzieś sznur po czym zawiązała go mocno.
-Gwiazdeczko pasuje żeby stracił przytomność bo będzie mruczał w
tej szafie- odparł gdy czarna wpychała mu jakąś szmate do ust.
-Okey- kiwnełą głową po czym zdzieliła przybysza w głowe łokciem.
-To miało być lekkie zdzielenie a nie śmierć na miejscu!-
wystraszył się Digger gdy Velvet próbowała wyczuć u gościa puls.
-Spokojnie, żyje- zaśmiała się po czym otworzyła szeroko szafe- czyń
honory- ukłoniła się gdy Harkness potraktował przybysza dosłownie jak worek na
śmieci, który wyrzuca się do kontenera. Gdy był już w środku, włamywacze
pospiesznie zamknęli drzwi szafy na klucz, który był w dziurce i odsapnęli- masz
pendrive?- spytała po chwili, opierając się o szafe gdy jej partner wyciągnął
to co chciała z kieszeni- świetnie- przybiła z nim piątke. Obrady w Sali głównej
trwały jeszcze kilka godzin. Gdy Logan tam wpadł, zaczął wypytywać Alana o jego
poprzednika czyli profesora Xaviera. Bez skutku. Gdzieś pod wieczór Abbrott się
zmył. Kapitan zrobił ogólne zebranie dla wtajemniczonych. Oczywiście ja też
musiałam przyjść. Usiadłam sobie na jednej z szafek i słuchałam uważnie obrad.
Velvet chyba zapomniała o tym że miała mnie molestować o to żebym zmieniła się
w lamparta bo bacznie słuchała tego co miał nam do powiedzenia Ameryka. To było
wręcz dziwne.
- … tyle wiemy że Alan przejął posade po Xavierze i teraz
zarządza wszystkimi mutantami. Bacznie go obserwowałem gdy do mnie mówił.
Dziwny człowiek ale wydaje się niegroźny-
-On na pewno coś kombinuje- wtrącił się Logan nieufny jak zwykle-
niby dlaczego Charles miałby nagle zrezygnować z posady, którą tak na prawde
kochał?-
-Nie wiem Logan, byłem przy tej rozmowie i wiem tyle co ty-
westchnął Kapitan po czym popatrzył na włamywaczy- a jeśli chodzi o
resocjalizacje to rozpatrzył to bardzo pozytywnie-
-Super- kiwała się na boki Velvet lecz zobaczyłam w jej ruchach
coś dziwnego. Była niespokojna.
-Kapitanie wybacz że przerywam- do sali przyszedł Banner troche
zakłopotany- ale coś jest w mojej szafie w sali komputerowej i wali jak opętane-
wskazał na drzwi prowadzące do jego małego zakątka gdy włamywacze popatrzyli po
sobie. Próbowali zachować spokój lecz Steve wcale nie jest taki głupi. Od razu zauważył
że mogli w tym maczać palce.
-A ty myślałeś że go zabiłam … a tu pasowałoby go uderzyć
biurkiem- mruknęła do Diggera przez zęby moja „ukochana siostra” gdy zostali
obiektem zainteresowania Kapitanka i całej reszty ferajny.
Powiem tak ... woow - jestem bardzo ciekawa jak wyjasnisz sprawe oddania intytutu Alanowi przez Xawiera i co sie ogulnie z tym galganem stalo - wizja chroniacych sektor booma i vel ciekawa szczegolnie komentarz z zabiciem - padlam ze smechu hahaha czekam na xet a ten zajebisty <3 <3
OdpowiedzUsuńJa chce scenke sexu Fran i Buckusia bo to bedzie ognista miazga z metalowa reka w tle .
OdpowiedzUsuńF.(wiesz ze to ja Fran ale probuje byc incognito)
Dlaczego od kilku rozdziałów mam wrażenie, że oni tam traktują Bruce'a jak sekretarkę?
OdpowiedzUsuńUżywanie broni jako lusterka... to się dopiero nazywa kobieca praktyczność.
No to może Velvet się temu Alanowi po prostu podoba? Miano kujona nawet do tego Rogersa pasuje, ale skoro wpadł z wizytą szef wszystkich, szefów... to trzeba było zrobić na nim dobre wrażenie.
Jak na mój gust po tych kretyńskich komentarzach już powoli zaczęłoby się sypać, ale co tam, brniemy dalej. Jak to jest, że szefuncio jeszcze się nie zorientował, że ta resocjalizacja to tak na prawdę przedszkole? Kapitan Rogers, jego gatki z flagi i przedszkole dla dużych dzieci.
Tak, po tym zdzieleniu już mam pewność, że Stark zdecydowanie musi zainwestować w strzałki usypiające dla obu sektorów, nie ważne, czy Natasha woli ostra amunicję.
Ta, pewnie jakiś Bogin w tej szafie mu siedzi. Lupina trzeba wezwać! On sobie poradzi.
Rozdział super! Lecę do następnego.