trwa inicjalizacja, prosze czekac...

czwartek, 31 lipca 2014

ROZDZIAŁ XX

~~ Sylwietta szalejesz z rozdziałami :O No szaleje! xd Mam wene to jade z koksem xd A że prawie co dzień oglądam coś z Marvela to wena nie ucieka <3 
~~ Dziś spotkał mnie zaszczyt oglądnięcia znów Ghost Ridera. Nie wiem jak wy ale mi upodobał się jego motor <3
~~ A jaki jest wasz ulubiony superbohater z Marvela? ;)

-Dobra, jeszcze tylko tu ogarniemy i będzie cud, miód i malina- kiwnął głową Tony, chuchając i dmuchając na nowy skafander, który właśnie robił.
-Kiedy będe mogła go wypróbować?- spytała z zacieszem Ksenia, która w tym czasie robiła za manekina.
-Jarvis - odparł po czym odsunął się od dziewczyny.
-SIE ROBI SZEFIE!- po czym skafander włączył się i uniósł kapke nad ziemią.
-Ale genialnie!- krzykneła ze szczęścia Ksenia- latam!-
-Tylko się nie przyzwyczaja- odparł, przyglądając się skafandrowi- Jarvis zanotuj: ten kolor mnie będzie pogrubiał, trzeba zmienić-
-Że co?-
-NIE DRAżNIJ SIE Z NIĄ, DOBRZE WYGLĄDA-
-Dzękuje- kiwneła głową gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Stark?- wychylił głowe Cyklop- zajęty jesteś?-
-Ooo prosze kto tu zawitał- uśmiechnął się, widząc go w drzwiach- Ksenia nie szarżuj. Dla ciebie zawsze jestem zajęty- chociaż tak powiedział, Scott wcale go nie posłuchał tylko wszedł- nie spoko nic nie mówiłem- machnął ręką.
-CHCESZ Coś DO PICIA?-
-Nie proponuj, nie zasłużył- warknął gdy Ksenia wycelowała i strzeliła. Na jego szczęście nie trafiła, tylko rozbiła mu kilka fiolek.
-No co?! Chciał nas wyzabijać laserem! Teram co, mam mu niby kawe postawić?- wzruszył ramionami gdy Scott tylko pokiwał głową.
-To moge?- westchnął.
-Nie jesteś godzien- odparł mu, majstrując coś przy zbroi.
-Dobrze, sam sobie zrobie- bezradny już zaczął chodził po laboratorium- a gdzie masz kawe?-
-Heh szukaj- uśmiechnął się cwaniacko gdy Summers popatrzył na niego spod byka.
----------------------
Po krótkim czasie dobiegliśmy na miejsce. Przed nami ukazał się wysoki budynek o niezliczonej ilości pięter. Rider poszarżował kilka razy motorem po czym zwrócił się do mnie.
-Czas na małe pożądki- odparł śmiejąc się złowrogo po czym wjeżdzając z hukiem do siedziby. Z niej zaś rozległy się krzyki i odgłos buchających płomieni. Szybko pobiegłam za sznurem ognia po czym wpadłam do budynku.
-To wiadomo gdzie pojechał- kiwnełam łbem , widząc ślady ognia na korytarzu. Bez zastanowienia wpadłam do pierwszego lepszego pokoju i zaczełam straszyć wszystkich urzędników, którzy widząc fajczącego się lamparta, wyskoczyli przez okno. Gdy już większość ludzi się ulotniła, zaczełąm szperać przy kompach lecz ...- Kurde! Miej fajczącą się sierść, fajcz wszystko dookoła- warknełam, zwalając wszystko na podłoge. Nagle usłyszałam jak ktoś dygocze w kącie ze strachu. Powoli podeszłam do niego i gdy zauważyłam że był ogarnięty strachem, cicho warknełam- wstawaj, pomożesz mi poszperać w kompie- mruknełąm gdy ów mężczyzna podniósł się po czym podszedł do jednego z komputerów i zaczął coś szukać- znajdz mi dane z siedziby Alfa- warknełąm- a potem wykasuj- zdążyłam tylko ukończyć zdanie gdy włączył się alarm, a raczej ktoś go włączył- osz ty świnio!- krzyknełam po czym z wielkim warkniem wyrzuciłam go przez okno. Otrzepałam sie po czym poleciałam do następnego pomieszczenia. W sumie to mało co w nich było gdyż Rider załatwił wszystko i wszystkich przede mną. Od czasu do czasu słychać było głośne błagania i wybuchy na powyższych piętrach. Ma się rozumieć że siał tam niezłą panike. Wkońcu zaczełam podążać za głosami, wchodząc do windy i jadąc na wyższe piętro. Międzyczasie jechał też jakiś gościu, ale mój widok chyba jeszcze bardziej go przestraszył gdyż skulił się w kącie i się trzesł. Muzyczki windowej też nie mogło zabraknąć. Gdy już byłam na miejscu, wyprułam z windy i udałam się do pierwszego lepszego pokoju. Odziwo było pusto i cicho. Tylko od czasu do czasu było słychać łomoty i krzyki, ale to teraz było na dole. Coś jednak podejrzane mi się to wydało. Podeszła do jednego z komputerów, jednak wiedziałam że jeśli go dotkne to znowu się zaczniej fajczyć. Dostrzegłam że była otwarta jedna stona. Przyjżałam się dokładnie- kurde, nasze dane!- szepnełam gdy nagle poczułam coś ciężkiego na mojej głowie. Z bólem głowy obróciłam się do tyłu gdy ujżałam jakąs kobiete w czerwonych lokowanych włosach. Coś mi się zdaje że to szpieg ... w jednej chwili wystawiłam pazury a mój ogień na grzbiecie stał się większy, jednak ta rzuciła czymś w komputery po czym oba zwaliły się na mnie. Gdy zdążyłam się wydostać, jej już nie było. Wściekła wypadłam z pokoju i ujżałam jak znika za zakrętem. Pobiegłam szybko za nią, chcąc dowiedzieć się od niej czegoś więcej niż to że potrafi mnie przechytrzyć. W ostatniej chwili zauważyłam jak skręcała w prawo na końcu korytarza. Zawarczałam po czym postanowiłam przechytrzyć ją od tyłu. Obiegłam piętro z drugiej strony po czym, słysząc jej tupot stóp, zaczaiłam się za jednym z biurek po czym wyskoczyłam i gruchnełam na nią, przypierając ją do podłogi- nie tak łatwo przechytrzyć lamparta- uśmiechnełam się zadziornie gdy kobieta próbowała uwolnić się od moich łap. W połowie szarpaniny jej wzrok przykół mój dyndający z szyj, płonący nieśmiertelnik. Popatrzyła na mnie po czym spytała.
-Pracujesz dla Ameryki?-
-Co ci do tego?- warknełam gdy tak wyciągneła jakiegoś pendriva .
-Bo akurat robie wam małą przysługe- uśmiechneła się gdy powoli uwolniłam uścisk a ona szybko się podniosła. Bez strachu wzieła do ręki nieśmiertelni i przeczytała jego zawartośc- Saturnina Halliwell- kiwnełą głową, patrząc na mnie- rozumiem dlaczego te dane są dla ciebie takie ważne-
-A ty kim jesteś?- spytałam gdy ta podeszła do jednego z komputerów, wsadzając do niego pendriva.
-Jestem osobą która pomaga ci odkręcić to co zmalowałaś kilka dni temu- odparła- widzisz ten pendrive?- spytała gdy powolnym krokiem przybliżyłam się do niej- ma w sobie virusa, który, dostając się do komputera, kasuje wszystkie jego dane- zaczeła klikać coś na klawiaturze- także i twoje- uśmiechneła się.
-Czyli jednak jesteś z nami- odetchnełam z ulgą gdy ta kiwnełą głową.
-Stać! Nie ruszać się!- usłyszałyśmy krzyk i przy okazji też strzał. Kobieta szybko chwyciła za tace stojącą na biurku i obroniła nas od kul. Strażnicy nie zdołali przeładawać broni gdyż nagle znikneli nam z oczu, ciągnięci przez podpalony łańcuch. Słychać było tylko krzyki i wrzaski. Po chwili wszystko ucichło a w drzwiach stanął Ghost Rider, przewieszający swój łańcuch przez plecy.
-Czarna Wdowa- odparł, widzą kobieta.
-Ghost Rider- uśmiechneła się- znów się spotykamy-
-Chwila ... to wy się znacie?- spytałam, spoglądając na nich.
-On uciekinier i ja uciekinierka. Błąkamy się tak po całym świecie więc pasowało się w końcu poznać- mrugneła gdy nagle usłyszeliśmy wycie syren. Wdowa szybko podbiegła do okna po czym nas szybko zaalarmowała- policja przyjechała-
-Skończ swoją robote, ja ich zatrzymam- odparł po czym przywołał swój motor, wsiadł na niego po czym wyskoczył z nim przez okno, zjechał na dół po budynku i runął na ziemie, wywołując fale ognia. Policyjne auta staneły w płomieniach. Kompletny chaos. Jak na Ghost Ridera przystało. My w tym samym czasie wykorzystaliśmy nieuwage policjantów i dokańczaliśmy robote w budynku, Wdowa wprowadzając wirusa a ja podpalając komputery.
-Dość tego Rider- nagle w płomieniach i wielkim dymie wywołanym przez fale ognia pojawił się cień na motorze- gdzie jest Saturnina ...-

Klikuniać na nową postać --> jupikajej!

czwartek, 24 lipca 2014

ROZDZIAŁ 19

~~Nie wiem jak wam ale mi bardzo przypadł do gustu ten rozdział :D chociaz mam z nim niezbyt dobre wspomnienia ... wkońcu pisałam go o 3 nad ranem, zamknięta w kiblu bo dręczyły mnie koszmary po Egzorcyzmach Emily Rose więc ... 
~~ I niech Rider będzie z wami!

-Trzymaj sie mocno!- usłyszałam nagle głos Johnnyego po czym zrobiłam co kazał. Zwariowałam? No co wy ... po prostu skusiłam się na przejażdzke z nowo poznaną osobą ponieważ chce zobaczyc jaką ma moc. Czy to takie dziwne? Eahm tak Saturnina, to jest dziwne- nie boisz się?-
-Czego?-
-No tego co cię spotka- odparł mi gdy ja zaczełam myślec.
-Nie- zaprzeczyłam.
-Podpisałabyś pakt z zamkniętymi oczami- szepnął do siebie po czym jechał dalej. Co najlepsze i ja i on nie mieliśmy kasku, ale przy tym motorze go nie było. Przyznaje się że troche się bałam co z tego wyniknie ale oczywiście moja ciekawość zaćmiewała strach. Ciekawośc pierwszy stopień do piekła, w tym przypadku bardzo trafione powiedzenie. Już po chwili zaczełam jażyć że coś jednak jest nie tak. Mój kierowca zaczął się dziwacznie śmiać i nerwowo potrząsać głową.
-Johnny?- szepnełam- wszystko ok?-
-Saturnina ...- odparł- Zaczyna się!!!- krzyknął po czym ujżałam jak motor powoli staje w płomieniach. Nie wiedziałam czy mam zeskoczyć z niego czy dalej jechać, uważając by się nie poparzyć. Koła były jedną wielką kulą ognia, tak samo jak ... buty Johnnyego? Aż kuknełam na jego fajczące się stopy, coraz bardziej zdezorientowana. Wtem też zauważyłam że na kierownicy, która też płoneła, z rąk został tylko szkielet! I do tego płonący!
-Chryste Panie- szepnełam gdy nagle Johnny odwrócił do mnie swoją głowe a raczej płonącą czaszke! Krzyknelam przez co on nagle zachamował. Migiem zeskoczyłam z motoru, chcąc się szybko gdzieś schować jednak wywróciłam się gdzieś w krzaki. Z nich zaś zaczełam feelować sytuacje. Blaze, gdy zobaczył że uciekłam z motoru, zszedł z niego po czym chwycił za swój łańcuch który też stanął w płomieniach. Rozglądał się uważnie a ja, teraz to wystraszona na maksa, próbowałam nie szeleścić krzakami. Próbowałam lecz mi się to nie udało. On szybko odwrócił czaszke w moją strone a ja szybko schowałam się bardziej, zamykając oczy. Po chwili nie słyszałam już nic. Z nadzieją że go nie ma niechętnie wychyliłam głowe no i co zobaczyłam? Nic! Pusto! Po Johnnym nie było ani śladu. Zdziwiona powoli się wyprostowałam, rozglądając się dookoła gdy nagle poczułam na sobie ciasny płonący łańcuch który szybko przyciągnął mnie do właściciela. Szlag! Krzyknełam gdy pętla na moich biodrach i brzuchu zaciskała się coraz mocniej. Wkońcu stanełam twarzą w twarz z yyy Czaszką.
-Niespodzianka- jego głos był jak głos diabła. Tak szorstki. Pomieszany z głosem Logana, jednak o wiele straszniejszy. Spojrzałam na niego nie wiedząc co powiedzieć. Nawet nie dało się patrzeć w jego oczy bo ich nie miał!
-Jo ... Johnny?- jęknełam- jesteś tam?- prawie trzęsłam się ze strachu.
-Nie ma Johnnyego- znów przemówił- jestem Ghost Rider- po czym poczułam tak jakby chciał wyssać mi moją dusze. Czułam jak przed moimi oczami przelatują wszystkie złe uczynki które uczyniłam w ostatnich latach. Nikt nie jest doskonały, a w szczególności ja!
-Stój!- szepnełam- To ja! Saturnina!- próbowałam krzyknąć najgłośniej jak potrafiłam gdy każda krzywda którą kiedykolwiek komukolwiek wyrządziłam, kuła mnie coraz bardziej.
-Saturnina- rzekł z takim tonem jakby się zastanawiał nad tym co powiedziałam- tyle błędów popełniłaś-
-Są gorsi- szepnełam gdy ten zacisnął mocniej uścisk- tak tak! Okropna jestem! Ale się poprawie!- szybko zmieniłam zdanie gdy coraz mocniej zaczął mu buchać ogień na czaszce.
-U mnie nie ma drugiej szansy-
-Ale ja jestem z X-Mengersów! Kapitan cię zabije jeśli mnie zabijesz! Jak wogóle sie ciebie da zabić ...- mruknełam gdy ten migiem puścił mnie tak że upadlam na ziemie.
-Zrobie to dla Kapitana- odparł zawieszając na sobie płonący łańcuch- Mam misje do wykonania-
-Pomoge ci! Za to że darowałeś mi życie!- wstałam szybko, otrzepując się gdy ten tylko popatrzył na mnie- ta za mało mi wrażeń- zaśmiałam się po czym zamieniłam w lamparta- Leopardessa do usług- podeszłam do niego gdy ten wyciągnął ręke po czym dotknął mojego łba. Poczułam tak jakby prąd przeszedł po moim ciele. A jak myślicie co to było? Otwierając oczy poczułam w nich iskre, zaś moje futro staneło w płomieniach! W pierwszej chwili się przestraszyłam że się fajcze ale potem zauważyłam że wcale mnie ten ogień nie pali.
-To jazda do diabła!- zaśmiał się diabelsko po czym z piskiem palących opon pojechał przed siebie. Ja zaś, odziwo, biegłam równo z nim tak że zostawialiśmy on pasmo ognia a ja płonące odciski łap. Czy było warto wsiąść na jego motor? Oj było.
-------------------------------
-No dalej ... dalej!- szepnął do siebie Cyklop, stojąc dalej przed drzwiami. To mi udało się przeżyć starcie z Ghost Riderem a ten nie potrafi zapukać do cholernych drzwi?- oj Scott śmiało!- gdy tak próbował zapukać od jakiejś godziny, wreszcie rozległo się to zapragnione pukanie- Tony!- warknął, gdyż sprawcą okazał się Iron Man.
-Obserwuje cię od pięciu minut i już mam dość tego że tak się czaisz- odparł.
-Ty nie miałeś w laboratorium siedzieć?-
-Zrobiłem sobie krótką przerwe na kawe, nie wolno?-
-Ameryka wie?-
-A wie że ty od godziny odprawiasz cyrki przed drzwiami Eveline?- spytał cwaniacko- przykro mi młoda że trafiła ci się taka beznadzieja- kiwnął głową gdy Scott szybko odwrócił się do dzwi, w których stała wyżej wymieniona. Zamarł a Tony zaś zdążył czmychnąć.
-Długo już tak stoisz?- spytała blondyna, opierając się o drzwi.
-Aż za długo- szepnął- chce pogadać- odparł powoli uspokajając się gdy dziewczyna go wpuściła a gdy tylko zamkneła drzwi, szybko pozbierał myśli i zaczął przemowe- słuchaj- obrócił się w jej strone gdy ta przyglądała mu się z uwagą- tu nie chodzi o ciebie ...-
-Bez owijania w bawełne- założyła ręke na ręke.
-Chodzi o to że ... eeh jak by ci to powiedzieć- zaczął się drapać po głowie- kiedyś miałem dziewczyne ... nazywała się Jean. Z tego co wiem to nie tylko ja czułem do niej mięte ... byłem w niej zakochany, lecz ona stała się zła ... możliwe że do tej pory jeszcze się nie pozbierałem i ... tak jakby nie jestem gotowy na związek ...-
-Mhm ...- mrukneła, przechadzając koło niego- a ile czasu mineło od tego?-
-No ... rok- odparł gdy ta podniosła brew.
-To po co się do mnie kleiłeś?-
-Nie wiem ... człowiek po pijaku robi różne głupie rzeczy- odparł gdy ta otworzyła usta ze zdziwienia- znaczy nie o to chodzi!-
-Rozumiem- kiwneła głową zła.
-Na prawde? Uh ... dziękuje- uśmiechnął się gdy widząc mine Eveline od razu poczuł że chyba nie ujdzie mu to płazem. Kilka sekund póżniej się o tym przekonał, gdy dosłownie wykopała go z pokoju.
-A mogłem się założyc o więcej- odparł z zacieszem Banner, stojąc razem z Tonym przed nim.
-Dobrze się bawicie?- warknął, zbierając się z podłogi.
-Ja się bawie świetnie, a ty Stark?-

-Jak najbardziej wyśmienicie Banner- wyszczerzyli się gdy Cyklop zaczął coś grzebać przy okularach- ... uwaga będzie strzelał!- krzykneli po czym rozbiegli się po siedzibie.

czwartek, 17 lipca 2014

ROZDZIAŁ 18

Witam was moi mili! :D Lol a co tak oficjalnie?! A bo się nudze! Wakacje wakacjami ale pada :c Ale mam za to czas na pisanie! ;D Więc Welcome! :)

Kolejny dzień udręki zaczynał się u nas w siedzibie. Udręki ... heh chyba tylko dla mnie. Przechadzając sobie z gąbką i wiadrem zauważyłam w oddali Cyklopa, który stał przed drzwiami Eveline i prawie że się do nich modlił. Co chciał zapukać to jakoś jego ręka zatrzymywała się w połowie drogi. I tak kilka razy. To zapunktowało w tym że mnie nie zauważył ponieważ gdy tylko podeszłam do niego krzyknełam.
-Zapukajże wreszcie! Drzwi nie palą!- podskoczył ze strachu i obrucił się wkurzony.
-Śmiem przypomnieć że to wszystko twoja wina- warknął przez zęby.
-Hm ... to nie ja przecież całowałam Eveline- wzruszyłam rękami gdy kolor jego twarzy odpowiadał do koloru jego oczu- ... potem opowiesz jak poszło- pomachałam mu po czym czmychnełam od niego. Pewnie się zastanawiacie jakie kary mamy? No cóż, Cyklop ma już wystarczający problem z Eveline a ona z nim, Tony jak Tony potrzebny jest do wymyślania coraz to nowszej technologii więc kazali mu cały czas siedzieć w swoim laboratorium tylko z minimalnymi przerwami, Ksenia dostała ciekawą kare: zakaz marudzenia o sobie. Ciekawe jak sobie poradzi ... Banner uniewinniony no bo w sumie to my go wciągneliśmy. A ja? Heh pamiętacie tą gąbke i wiadro? No ... Myje auta w garażu.
-Tylko pożądnie wypucuj- przeszedł koło mnie Thor i puścił oczko.
-Przecież ty nie masz auta- odpałam po chwili namysłu.
-Wiem, dlatego postawiłem ci tam mój młot- uśmiechnął się po czym zniknął za zakrętem. Eeh i znowu z tym młotem ... podniose go wreszcie do cholery! W tym wszystkim wkurza mnie tylko jedno: to że oprócz pracy w garażu ja też mam tak zwanego ‘dręczyciela, który właśnie pojawił się przede mną. Od tamtego razu ani słowem się do mnie nie odezwał. Tak tak ma racje ale mamy tak przemilczeć całe życie?
-Logan- chwyciłam go za ręke, gdy koło mnie przechodził. Ten tylko wyślizgnął się z mojego uścisku i poszedł dalej- Logan no!- krzyknełam, zostawiając przybory do mycia i stając przed nim- ja wiem że zawaliłam sprawe i wiem że to moja wina ale nie możesz się już do mnie nie odzywać!- jęknełam gdy ten popatrzył na mnie po czym ominął zwinnym krokiem i poszedł dalej- Logan kurde stój!- zatrzymałam go bo już nie mogłam ścierpieć tego że tylko ja mówie.
-Ty chyba na serio nie masz pojęcia w co się wpakowałaś- warknął ale przynajmniej się odezwał- jeśli wasze dane dostaną się w niepowołane ręce, macie przekichane, rozumiesz?!-
-Rozumiem ... ale spróbuje je odzyskać!-
-Nie! Dość jest już z tobą kłopotów. My posprzątamy po tobie- odparł mi patrząc w oczy- tym razem- po czym znów mnie ominął i poszedł dalej. Westchnełam zbierając całą graciarnie po czym zeszłam na dół do garażu. Tymczasem ... do naszej siedziby przyjechał ktoś zupełnie mi obcy. Postawił swój motor właśnie tam gdzie pracowałam jednak ani ja jego ani on mnie nie zauważył. Ubrany w skóre, czarną skóre szedł pewny siebie do przodu, krok po kroku, nie zatrzymując się przy niczym i nikim. Wkońcu doszedł do naszej głównej siedziby po czym wszedł jak nigdy nic.
-Witam witam- odparł Ameryka widząc go. Lana i Thor, którzy akurat stali przy nim, ku wielkiemu zaskoczeniu zaczeli mu się przyglądać.
-Siema Rogers- kiwnął mu głową- i reszty których nie znam. Macie może żelki?-
-Dam ci je jak nam pomożesz- odparł mu Steve- Blaze, to jest Lana i Thor, Lana i Thorze poznajcie Johnnego Blaze’a- przedstawił ich kiedy nowy przybysz im tylko pomachał.
-Kim on jest?- spytał Thor zaciekawiony.
-To osoba która pomoże nam wytropic i znależć ludzi którzy skradli nam dane- wytłumaczył im gdy Blaze zaczął wyjadać żelki z pojemnika który znalazł przy komputerze.
-Zostaw- klepnął go po ręce Banner, który ostatnimi dniami był bardzo poirytowany .
-Przecież mamy ludzi od tropienia, po co nam jeszcze on?- szepnął do niego Bóg Wszechświata gdy Lana nie potrafiła oderwać od niego wzroku.
-Chcesz autograf że mi się tak przyglądasz?- odparł jej z uśmiechem a ona odmieniła mu tym samym.
-Tak wiem, jednak on może być o wiele skutecznejszy od reszty- kiwnął mu głową gdy zobaczył jak Blaze podchodził do Lany by pogadać- eahm Johnny!- zwrócił się szybko do niego- wydaje mi się że za chwile zrobi się ciemno- wskazał na okno za którym widać było piękny zachód słońca. Blaze popatrzył znacząco na niego po czym udał się do wyjścia. Przy drzwiach akurat minął się z Loganem, z którym wymienił dziwne spojrzenie po czym udał się przed siebie. Międzyczasie w garażu ... czyściłam właśnie kolejne auto z kolej gdy dalej nic ciekawego się nie działo. Od czasu do czasu zaglądała do mnie Ksenia która mówiła że mi pomoże, a tymczasem ukrywała się co chwile gdy ktokolwiek przechodził koło nas. Wkońcu znudzona tymi ciągłymi zmianami, wygnałam ją do góry by ogarneła sytuacje, a z tego co słyszałam chyba przydała się Tonyemu w jakiejś tam pracy. W każdym bądz razie opłukałam już ostatnie auto, gdy zauważyłam koło niego jakiś nieznajomy motor.
-A ty skąd tu się wziąłeś?- szepnełam do siebie po czym zaczełam się mu przyglądać. Ogólnie nie gustowałam w motorach ale ten był wyjądkowy.Te namalowane płomienie spodobały mi się najbardziej. Bez wahania położylam koło niego wiadro z wodą po czym ostrożnie na nim usiadłam, bojąc się że w każdej chwili może włączyć się alarm, jednak tak się nie stało.
-Z tego co pamiętam mój motor nie miał szofera- może i nie miał alarmu ale miał pana który potrafił zjawić się w odpowiedniej chwili. Wystraszona aż podskoczyłam na nim i szybko odwróciłam sie do przybysza. Dziwnym trafem widziałam go w tej siedzibie pierwszy raz.
-Prze ... przepraszam- szybko z niego zeszłam- nie chciałam ...- zaczełam się wymigiwać gdy on tylko się zaśmiał, podchodząc do mnie.
-Sprzątaczka?- spytał z uśmiechem.
-Ta chciałbyś- wyluzowałam się troche gdy zobaczyłam że jednak nie chce mnie zabić- jak na razie mam kare za głupote- wruszyłam ramionami a ten kiwnął głową- że tak spytam ... kim jesteś?-
-Panie przodem- popatrzył na mnie a ja podniosłam brew.
-Pierwsza zapytałam-
-Ale usiadłaś na motorze bez mojego pozwolenia-
-Bo pierwszy raz go tu widziałam!-
-Aha czyli mam rozumieć że wsiadasz na wszystkie nieznajome motory?- odparł cwano gdy ja westchnełam.
-Saturnina Halliwell- westchnełam- jakieś pytania?-
-Johnny Blaze i nie- uśmiechnął się po czym odpalił motor.
-Ameryka cię wynajął?- spytałam.
-Inaczej by mnie tu nie było- odparł, sprawdzając coś przy kierownicy.
-Więc kim jesteś?- może i zadałam już to pytanie, jednak odpowiedz już taka sama nie była.
-A chcesz się przekonać?- popatrzył na mnie a ja bez zastanowienia kiwnełam głową.
----------------------------------------------------------
- Co to za czubek wychodził z gabinetu?-
-Logan troche milej się wyrażaj o naszym pomocniku- odparł mu Ameryka gdy ten ewidentnie nie zrozumial o co mu chodzi.
-Jakim pomocniku?- podniósł brew.
-Pomoże nam odszukać skradzione informacje, robiąc przy tym niezłą demolke- zaśmiała się Lana, wpatrując się w ekran komputera na którym Banner coś szukał. Logan zaciekawiony założył ręce na pierś i podszedł do monitoru.
-Johnny Blaze był niezłym kaskaderem. Robił triki ze swoim ojcem aż do momentu ... gdy zawarł pakt z diabłem- zaczął mu tłumaczyć gdy Logan czytał dalej.
-Ghost Rider?- szepnął Thor- a którz to?-
-Po zmroku jeżdzi po mieście, a gdy zło jest blisko przemienia się w sprawiedliwego sędzie i wymierza kare-
-Ujął to szef bardzo delikatnie- zaśmiał się Bruce gdy nagle usłyszeli jak ktoś wyjeżdzał z garażu na motorze. Logan szybko skierował swój wzrok za okno, patrząc na oddalający się pojazd, kierujący się do miasta.
-Czy on ma pomocnika?- spytał zdenerwowany Logan.
-Nie- zaprzeczył mu Ameryka gdy Howlett popatrzył na niego spanikowany. W jednej chwili uświadomił sobie że jednak ktoś mógł wprosic się do tej tajnej misji- ...Saturnina-

~~ New hero madafaka --> klikuniaj

środa, 9 lipca 2014

ROZDZIAŁ 17

Rozmawiam z 3 człekokształtnymi istotami którzy puszczają mi piosenke 'idziemy na jagody'. Zostawie to bez komentarza ;) Zapraszam!

-Kapitanie- odparł Logan, gdy razem z Thorem pojawili się przy nim- znależliśmy kilka zmutowanych stworów w lesie-
-Ani to wróg ani przyjaciel- dodał Bóg Wszechświata- to taka mieszanka wybuchowa. Niby chcą nas zgładzić a wcale nie wiedzą co robią-
-Moim zdaniem łapią niewinnych ludzi i robią z nich to- wtrąciła się Lady Dragon gdy reszta patrząc po sobie skineła głową.
-Ale po co ...- zaczął zastanawiać się Ameryka gdy nagle coś zaczeło mu dzwonić. Zdziwiony pogrzebał w swojej zbroi po czym wyciągnął ustrojstwo i włączył.
-Uszanowanie Kapitanie-
-Witam Angel- odparł troche zdziwiony Kapitan.
-Co wy tam wyrabiacie w tej siedzibie?- spytał go a Steve wyglądał na jeszcze bardziej zakłopotanego niż przed tem.
-Słucham?-
-Eahm ... Szef nie jest w siedzibie?- spytał, gdy reszta weszła w kadr za Kapitanem, ponieważ i on i Angel widzieli się nawzajem.
-Nie. Jestem z połową załogi w lesie- odparł- a co się dzieje?-
-Oj to chyba widze kłopoty- szepnął po czym skierował obraz na migającą siedzibe Alfa gdzie w tle słychac było głośną muzyke.
-Szlag- mruknął Ameryka pod nosem- dzięki za wiadomość Angel-
-Nie ma sprawy- uśmiechnął się- tylko szybko bo moi też się czają na imprezke-
-Angel no prosze cię!- w tle było słychać Gambita- słysze wyrażnie imprezke w Alfa! Wiesz ile moge wybulić od nich w karty po pijaku!?-
-A wiesz ile moge ci wybulić na trzeżwo?- odezwał się Logan gdy zakłopotany Remie popatrzył w kamerke.
-Eahm ... hej Logan!- pomachał mu gdy ten odwdzięczył mu się kaprysem- wy nie na imprezce?-
-Dziwnym trafem nie dostaliśmy zaproszenia- kiwnął głową Ameryka.
-Gambit idz już spać- wtrącił się Angel.
-Kiedy nie moge przez tą muzyke!- jęknął.
-Nie martwcie się, załątwimy to błyskawicznie- odparł Kapitan po czym się wyłączył- niech no ja ich dorwe ...-
------------------------------------------------------------
-Uwaga szanowni mutanci! Pociąg do szaleństwa odjedzie za 3 ... 2 ... 1 ... teraz!- krzyknął Tony i puścił dym ze swojej zbroi. My zaś staliśmy za nim w sznurku i udawaliśmy wagony. Gdy Tony zagwizdał, lokomotywa ruszyła a my w rytmie wystrzałowej muzyki ruszyliśmy za nim. Przeszliśmy chyba całą siedzibe, jednak zajeło nam to troche dużo czasu ponieważ wiele razy pociąg się wykolejł. Najbardziej szalała nam Ksenia, gdyż ona jako pierwsza wydudlała prawie całe wino na jednym oddechu. Cyklop, który na początku tak strasznie marudził, teraz szedł cały w euforii, od czasu do czasu przylepiając się do Eveline. Tak Scott, jutro czeka cię dzień tłumaczenia. Po obejściu całej siedziby, wreszcie doszliśmy do naszego punktu kontrolnego.
-Ale syf- zaśmiał się Banner- jak ja tu będe jutro pracował- zaczął się badziej śmiać po czym wywalił się na pierwszej lepszej butelce i ... dalej się śmiał.
-Wooohooo dawać ostrą muze!- wskoczyła na biurko Ksenia, która dzisiaj robiła za Tarzana, po czym zaczeła wymachiwać rękoma.
-Mówisz i masz złotko- puścił znów na fulla muzyke Tony gdy wszyscy popadli w ten wir tańca co poprzednio. Alkohol już nam wyszedł, z jednej strony można powiedzieć że niestety a z drugiej że stety bo więcej by nikt już nie wygulgał. No ale szał imprezowy trwał dalej! Już nawet nie wiedzieliśmy która godzina. Imprezka była tak udana że nawet Cyklop się w nią wkręcił, ale tak bardzo że eahm ... będzie musiał się jutro tłumaczyć Eveline gdyż siedział na krześle, z nią na kolanach, całując się cały czas. Wtem jednak zrobiło mi się smutno, ponieważ gdy popije włączają mi się uczucia których nie ukazuje na trzeżwo. Brakowało mi tej jednej, jedynej osoby przy boku. Moje myśli zagłuszyłą kolejna fala ostrej muzyki. Zapominając o co w ogóle byłam smutna, znów dałam się wciągnąć w szaleństwo jakie odprawiało się w siedzibie.
-Sektorze Alfa!- rozległo się nagle po całej siedzibie. Jak balowaliśmy tak staneliśmy na równe nogi nie wiedząc co się dzieje. Aż Ksenia spadła z biurka ze strachu. W popłochu zaczeliśmy się rozglądać po siedzibie gdy nagle przed nami pojawił się wielki hologram Ameryki. Oniemieliśmy. – zostawiłem was na chwile, obiecaliście mi że będziecie pilnować siedziby a nie że rozniesiecie ją w pył!- krzyknął gdy w tle ujżeliśmy reszte. Tak akurat wyszło że stałam kilka kroków od wielkie krzyczącej na nas głowy i jej wysysającymi życie oczami. Nikt jakoś nie pieklił się by mu odpowiedzieć, a raczej reszta próbowała się schować: Ksenia za biurkiem, gdy już się wyzbierała, Cyklop za siedzącą na jego kolanach Eveline, Bruce za butelką, Tony za mną a ja ... no za powietrzem- gdzie jest Cyklop?- rozglądał się po pokoju gdy Scott ani myślał wychylić się zza blondyny- Summers widze cię- odżekł mu gdy ten westchnął i wstał- obiecałeś mi że będziesz ich pilnować-
-No miałem taki zamiar ale ci zrobili zakład że jak ja wygram to nie robimy imprezy a jak oni wygrają to robimy no i mnie przechytrzyli bo trzeba było rozwiązać trudne zadanie na tablicy i ...-
-Summers dałeś ciała, nie wysilaj się z tłumaczeniami- warknął Logan gdy Cyklopowi zaczął plątać się język.
-Macie posprzątać przed naszym przyjazdem- wskazał na nas- policzymy się jak wróce- odparł wyłączając się. Krótka i zwięzłą rozmowa która przeraziła wszystkich. Ale jednak to co mnie najbardziej martwiło to był ten wzrok Logana skierowany na mnie. Taki pełen zwątpienia i złości. Oj będe miała przechlapane.
-To kto się ze mną napije?- spytał Bruce, podnosząc butelke- no chyba nie będziemy na trzeźwo tego sprzątać?- odparł, ledwo stojąc na nogach.
-Tu już chyba nikt nie jest trzeźwy- westchneła Eveline, wstając.
-Eeh szykujmy się na opieprz ...- kiwnełam głową.
-----------------------------------------------------
-Na prawde nie spodziewałem się tego po was! Miałem nadzieje że mam do czynienia z dorosłymi ludzmi, a widze że się myliłem! Zgraja dzieciaków, której dalej w głowe imprezy!- i jak powiedziałam tak też się stało. Gdy tylko druga połowa sektoru przyjechała, Kapitan kazał nam ustawić się w szeregu, jednak widząc że ledwo staliśmy, kazał nam stanąć pod ścianą. Czułam się jakby chciał nas zaraz rozszczelać. Do tego Banner oparł się o moje ramie bo o dziwo najbardziej był wstawiony.
-Kapitanie jestem motylem!- bełkotał Bruce gdy ja z dziwną miną popatrzyłam na niego po czym i na Ameryke, który do nas podszedł.
-Spokojnie Banner, wiem że to nie była twoja sprawka- odparł patrząc na mnie i na Scotta-A tak dla informacji to nie na darmo zainstalowałem kamery w siedzibie-
-Eahm szefie- wtrącił się nagle Thor, przeglądając co w międzyczasie zarejestrowały kamery- chyba mamy problem- wskazał na monitor gdy Kapitan podszedł do niego. Logan tylko założył ręce na pierś i wpatrywał się w nich zaciekawiony. Wiedziałam że Logan będzie teraz na mnie cięty.
-Szlag!- wrzasnął Rogers gdy Banner aż się przebudził i wywalił na podłoge- ktoś nas okradł!- po tych słowach wszyscy popatrzyliśmy po sobie a Ksenia powoli ukryła twarz pod swoją papierową reklamówką. Ameryka podszedł do okna po czy oparł ręke o ściane rozmyślając.
-Okradł? Niemożliwe!- wyszedł z szeregu Tony, kiwając się na prawo i lewo- przecież byliśmy w pomieszczeniu!-
-Ale wyszliśmy na ciuchcie- podniósł palec leżący już na podłodze Banner.
-Świetnie- szepneła Eveline gdy Rogers westchnął.
-No tak, świetnie- kiwnął głową, odwracając się do nas- a wiecie co znikneło? Wasze papiery- odparł, wskazując na nas- Eveline, Ksenii, Lany i twoje Saturnina- powiedział powoli gdy zaczełam się robić coraz bardziej niespokojna- jeśli dostaną się w niepowołane ręce, będziecie miały przechlapane ...-