trwa inicjalizacja, prosze czekac...

niedziela, 15 maja 2016

ROZDZIAŁ 28

~ Patrzcie jest kolejny!! 5 rozdziałów w jeden tydzień! Szok! xd
~ Nacieszcie się nimi puki mam jeszcze wene xd
~ Mam ochote znowu iść na Civil War :3



-Ochotnicy srochotnicy, wybierz mnie Kapitanie bo ja w tej norze już dłużej nie wytrzymam ...- mruknął zdesperowany Tony.
-My z Tobą też. Przegłosowany!- podniósł ręke Thor gdy zdziwione oczy były skierowane właśnie w jego strone- co?-
-Thorze synu Orangutana ...- zaczełam.
-Odyna!- krzykneli wszyscy gdy chyba nie załapali mojej ironii.
-Żartowałam, wrzućcie na luz- mruknełam pod nosem- w każdym bądź razie zachowujesz się ostatnio dziwnie-
-A kto się ostatnio dziwnie nie zachowuje- dodał swoje 3 grosze Barton.
-Pierzasty, mówiłam ci coś- wskazałam na niego.
-Uspokójcie się- przemówił pan i władca- nie musicie się spierać. Ja już wybrałem- cisza. Wszyscy zdziwieni.
-No to słuchamy cię o Wielki- ukokosił się wygodnie na krześle Stark.
-Ponieważ wine ponosicie wszyscy a nie, jak myśleliście, kilka pojedynczych osób, postanowiłem rozdzielić grupe wesołków-
-Daruj sobie wstępniaki i powiedz wreszcie czy się wyrwe chociaż na chwile- prawie błagał Blaszany łeb.
-Skoro Stark ma tak strasznie mnie dosyć to ja go też- rzuciła w jego strone szmatą Ksenia po czym ułożyła się wygodnie na swoim miejscu.
-Stark, Kardona- popatrzył na nich szefuncio- lecicie ze mną-
-Oh dzięki Bogu- odetchnął z ulgą Tony.
-Wszystko pięknie, ładnie ale czemu z nim- posmutniała rudowłosa.
-Nie martw się, poleci jeszcze z nami Cyklop i Lana- oczywiście musiał się troche przypocić przy ostatnim imieniu … hu hu.
-Rozumiem że znowu jestem uziemiona- podniosłam ręke- z dwoma debilami- wskazałam na gości koło mnie.
-Wrócimy za niedługo- oznajmił kapitan- a i Clint- popatrzył na niego- idz już do swojej siedziby, dobra? Bo już wysyłają za tobą listy gończe-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Lot będzie trwał około 2 do 4 godzin. Macie do dyspozycji multum foteli więc siadajcie gdzie chcecie- mówił Ameryka gdy jego załoga wchodziła na pokład.
-A ja ci się nie przydam kapitanie?- podeszła do niego agentka Romanoff .
-Ty się zajmij twoją ptaszyną, niech odfrunie do swojego gniazdka- zerknął na Clinta, który tym razem udawał że nic nie widzi, nic nie słyszy i poleruje strzałe.
-Dobrze szefie- uśmiechneła się do niego po czym wróciła do Clinta.
-Logan, Johnny- zwrócił się do szponiastego i ognistego- pilnujcie tego małego stwora- wskazał na mnie gdy naburmuszona wywróciłam oczami.
-Jest w dobrych rękach Steve- poklepał mnie po ramieniu Blaze gdy kątem oka zauważyłam jak Logan pożera go wzrokiem. Przyjedźcie szybko, błagam … pożegnani i te pe i te de wyruszyli w podróż. Ale w jaką podróż … Ksenia, podekscytowana całą tą sytuacją, zmieniała co chwile miejsca i wpatrywała się w pejzaż, który ukazywał się jej z okienka. Stark … zasnął. No, po prostu. Wziął i zasnął. Chciał się nacieszyć wolnością no to … może spać gdzie indziej niż w laboratorium. Cyklop zdaje się że próbował sms-ować do naszej blondi ale, ze względu na słaby zasięg, chyba mu to kiepsko wychodziło. Dumny Kapitan Steve Rogers, patrząc na jeszcze „dumniejszą” jego załoge, przechadzał się w te i we wte po kabinach. Może chciał schudnąć. Zrobił już chyba kilkanaście razy trase całego samolotu, gdy rozkojarzony wszedł do kabiny gdzie była mapa, planowało się starcia i takie tam. Stanął dęba gdy ujrzał naszą porywaczke serc, majstrującą coś przy jednej z map. Zdezorientowany powoli zaczął podchodzić do niej, lecz miał w sobie troche lęku i niepokoju.
-Steve!- przestraszyła się dziewczyna gdyż odwróciła się z nienacka- nie strasz mnie- zaśmiała się.
-Przepraszam. Czasami cicho stąpam- podszedł do niej i dał ręce za siebie jak chłopczyk z podstawówki.
-Jakie rozkazy Kapitanie?- popatrzyła na niego tymi swoimi błyszczącymi oczami, oczami które zwalały z nóg każdego. Ale na kogo działały najbardziej?
-Yyy ...- no ba że na kapitana- no … ten tego ...- on się jaką? Niemożliwe!- patrzeć czy wszystko gra i … kontrolować łobuzów, żeby nic nie zniszczyli-
-Zależy których- wskazała wzrokiem na kabine obok, gdzie spał Stark.
-Tych i tych- sprecyzował Steve.
-Rozumiem- przybliżyła się do niego z takim wdziękiem że nie mógł oderwać od niej wzroku. Stał jak zahipnotyzowany- a moge … ciebie popilnować Kapitanie?- po tonie, w jakim to wypowiedziała, nawet mnie przeszedłby dreszcz. Yyh. W tej chwili Kapitan na pewno nie panował nad wszystkimi szlabanami … zwłaszcza nad swoim. Dziewczyna, wykorzystując okazje że Steve stoi jak słup soli, powolutku przybliżyła się do niego i delikatnie przygryzła jego dolną warge, cicho mrucząc. Ej! To moja kwestia! Ja mrucze! Mrr!
W każdym bądz razie delikatne ugryzienia przemieniały się w malutkie pocałunki, w średnie pocałunki aż w końcu w fale namiętności pocałunków. Przyciągneła go do siebie, tak jakby nie chciała go więcej puścić i wplotła swoje ręce w jego włosy.
-Kapitanie! Gdzie jest łazienka?- dało się słyszeć głos Ksenii przez co namietna chwila została przerwana. Rogers ogarnął się szybciorem i wyszedł z kabiny.
-Tam dalej po prawej!- krzyknął, wskazując miejsce. Ksenia podziękowała i poszła. Steve, wzdychając głęboko, przystanął przy drzwiach. Ale nie na długo. Poczuł nagłe szarpnięcie po czym ktoś wciągnął go do kabiny i zamknął za nim drzwi. Na klucz.
-Teraz cię już nigdzie nie puszcze- mrukneła do niego Lana po czym znów wtopiła swoje usta w jego, ciągnąć go do stolika, na którym leżały poszczególne mapy. Steve, można powiedzieć ze wodzony przez nią za nos, podniósł ją i usadowił na owym stoliku, nie przestając całować. Gorąca atmosfera rozpalała się jeszcze bardziej z minuty na minute do tego stopnia że wszystkie ich ubrania wylądowały na podłodze. WSZYSTKIE. Hmm czemu ja nie moge mieć takiego szczęścia?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Banner Misiaczku-
-Słucham Saturn Planeto?- odparł mi zielony, tym razem chodząc w te i we wte z papierami.
-Ja tu „Misiaczku” a ty „Planeto”- oburzyłam się.
-Nie wiem jakie metody podrywu stosujesz ale i tak jestem dla ciebie za stary i traktuje cię jak córke- wytłumaczył mi z uśmiechem gdy podniosłam brew.
-Myślisz ze cię podrywam?- zaczełam się śmiać- no co ty!- Klasnełam w ręce- próbuje wyżydzić od ciebie troche trunku z BB-
-Z czego?-
-Barku Bannera-
-O nie nie nie, wykluczone- pomachał mi ręką- słyszałaś Rogersa „żadnych imprez”-
-Ale ja chciałam tak kameralnie- mruknełąm gdy popatrzył na mnie spod byka.
-Już ja znam to twoje „kameralnie”- zaśmiał się, poczochrał mi włosy po czym usiadł na fotelu. Musiałam coś wykombinować żeby nie siedzieć tak bezczynnie i nic nie robić! Wyszłam od Bannera po czym udałam się do …? Co się rymuje z „Bannera”? Oprócz „cholera”? Tak! Ridera!
-Otwarte- krzyknął gdy zapukałam. Słysząc to chciałam otworzyć drzwi lecz jakimś cudem były zamkniete.
-Ej! Nie moge otworzyć!- mocowałam się z klamką.
-Najwyraźniej zamknąłem-
-Otwórz!-
-Nie chce mi się wstać- przeciągnął się- mów o co chodzi przez drzwi-
- … i to jest godna drużyna Alfa- mruknełam, stojąc jak debil przed tymi drzwiami- słuchaj, chce zrobić takie kameralne spotkanie-
-Mamy przyjśc w garniakach?-
-Niee-
-Rozumiem że chcesz zrobić imprezke ale pod przykryciem, by Wolvie się nie dowiedział?- rozgryzł mnie palant … i to jeszcze przez drzwi!
-Taa- w tej chwili niespodziewanie otworzyły się drzwi.

-To kiedy zaczynamy?-

5 komentarzy:

  1. Ten niezręczna moment kiedy uświadamiasz sobie że po tym rozdziale Kapitan już nie jest prawiczkiem 😂😂😂😂😂😂😂 hahah ale rozdział zajebisty 😍😍😍 ale kogoś tu brakuje alee ciiii



    Zimowa Wiktorka

    OdpowiedzUsuń
  2. Przyszłam. Jak to we Wtorek. Wiec... ekipa wydaje mi się za bardzo wyluzowana, ale pewnie tak ma być. W ogóle Twoje opowiadania zawsze ociekają beką. Zorientowałam się już kilka lat temu czytając Twoją Prawdziwą Historię.
    Dlaczego mówisz na Nataszę "Agentka Romanoff", zamiast po prostu "Nat"? No weź, ona jest fajna.
    Z resztą te żarty w trakcie lotu wydawały mi się zboczone. To też pewnie zaplanowałaś.
    To literówka? Bo chyba powinno byc "Braku Bannera", a nie "Baraku Bannera". czy to jakaś dziwna gra słów, której nie ogarniam?
    Rozdział świetny! Czekam na nn! Pewnie widzimy się za tydzień. Trzymaj się!

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Tam est "Barek Bannera" czyli taki schowek na alkohole :)

      Usuń
    2. Sądziłam, że to też pomyłka, bo byłam pewna, że Banner nie pije.
      Ale zdaję sobie sprawę, że to, że nie pije, nie znaczy, że nie może częstować innych.

      Usuń
  3. gorącooooooo miii :D ahahhaha wiadomo czemu <3 ja tu umieram , poważka xd bede samolubna ale chce więcej :P

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/