~ Patrzcie jest kolejny!! 5 rozdziałów w jeden tydzień! Szok! xd
~ Nacieszcie się nimi puki mam jeszcze wene xd
~ Nacieszcie się nimi puki mam jeszcze wene xd
~ Mam ochote znowu iść na Civil War :3
-Ochotnicy
srochotnicy, wybierz mnie Kapitanie bo ja w tej norze już dłużej
nie wytrzymam ...- mruknął zdesperowany Tony.
-My
z Tobą też. Przegłosowany!- podniósł ręke Thor gdy zdziwione
oczy były skierowane właśnie w jego strone- co?-
-Thorze
synu Orangutana ...- zaczełam.
-Odyna!-
krzykneli wszyscy gdy chyba nie załapali mojej ironii.
-Żartowałam,
wrzućcie na luz- mruknełam pod nosem- w każdym bądź razie
zachowujesz się ostatnio dziwnie-
-A
kto się ostatnio dziwnie nie zachowuje- dodał swoje 3 grosze
Barton.
-Pierzasty,
mówiłam ci coś- wskazałam na niego.
-Uspokójcie
się- przemówił pan i władca- nie musicie się spierać. Ja już
wybrałem- cisza. Wszyscy zdziwieni.
-No
to słuchamy cię o Wielki- ukokosił się wygodnie na krześle
Stark.
-Ponieważ
wine ponosicie wszyscy a nie, jak myśleliście, kilka pojedynczych
osób, postanowiłem rozdzielić grupe wesołków-
-Daruj
sobie wstępniaki i powiedz wreszcie czy się wyrwe chociaż na
chwile- prawie błagał Blaszany łeb.
-Skoro
Stark ma tak strasznie mnie dosyć to ja go też- rzuciła w jego
strone szmatą Ksenia po czym ułożyła się wygodnie na swoim
miejscu.
-Stark,
Kardona- popatrzył na nich szefuncio- lecicie ze mną-
-Oh
dzięki Bogu- odetchnął z ulgą Tony.
-Wszystko
pięknie, ładnie ale czemu z nim- posmutniała rudowłosa.
-Nie
martw się, poleci jeszcze z nami Cyklop i Lana- oczywiście musiał
się troche przypocić przy ostatnim imieniu … hu hu.
-Rozumiem
że znowu jestem uziemiona- podniosłam ręke- z dwoma debilami-
wskazałam na gości koło mnie.
-Wrócimy
za niedługo- oznajmił kapitan- a i Clint- popatrzył na niego- idz
już do swojej siedziby, dobra? Bo już wysyłają za tobą listy
gończe-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Lot
będzie trwał około 2 do 4 godzin. Macie do dyspozycji multum
foteli więc siadajcie gdzie chcecie- mówił Ameryka gdy jego załoga
wchodziła na pokład.
-A
ja ci się nie przydam kapitanie?- podeszła do niego agentka
Romanoff .
-Ty
się zajmij twoją ptaszyną, niech odfrunie do swojego gniazdka-
zerknął na Clinta, który tym razem udawał że nic nie widzi, nic
nie słyszy i poleruje strzałe.
-Dobrze
szefie- uśmiechneła się do niego po czym wróciła do Clinta.
-Logan,
Johnny- zwrócił się do szponiastego i ognistego- pilnujcie tego
małego stwora- wskazał na mnie gdy naburmuszona wywróciłam
oczami.
-Jest
w dobrych rękach Steve- poklepał mnie po ramieniu Blaze gdy kątem
oka zauważyłam jak Logan pożera go wzrokiem. Przyjedźcie szybko,
błagam … pożegnani i te pe i te de wyruszyli w podróż. Ale w
jaką podróż … Ksenia, podekscytowana całą tą sytuacją,
zmieniała co chwile miejsca i wpatrywała się w pejzaż, który
ukazywał się jej z okienka. Stark … zasnął. No, po prostu.
Wziął i zasnął. Chciał się nacieszyć wolnością no to …
może spać gdzie indziej niż w laboratorium. Cyklop zdaje się że
próbował sms-ować do naszej blondi ale, ze względu na słaby
zasięg, chyba mu to kiepsko wychodziło. Dumny Kapitan Steve Rogers,
patrząc na jeszcze „dumniejszą” jego załoge, przechadzał się
w te i we wte po kabinach. Może chciał schudnąć. Zrobił już
chyba kilkanaście razy trase całego samolotu, gdy rozkojarzony
wszedł do kabiny gdzie była mapa, planowało się starcia i takie
tam. Stanął dęba gdy ujrzał naszą porywaczke serc, majstrującą
coś przy jednej z map. Zdezorientowany powoli zaczął podchodzić
do niej, lecz miał w sobie troche lęku i niepokoju.
-Steve!-
przestraszyła się dziewczyna gdyż odwróciła się z nienacka- nie
strasz mnie- zaśmiała się.
-Przepraszam.
Czasami cicho stąpam- podszedł do niej i dał ręce za siebie jak
chłopczyk z podstawówki.
-Jakie
rozkazy Kapitanie?- popatrzyła na niego tymi swoimi błyszczącymi
oczami, oczami które zwalały z nóg każdego. Ale na kogo działały
najbardziej?
-Yyy
...- no ba że na kapitana- no … ten tego ...- on się jaką?
Niemożliwe!- patrzeć czy wszystko gra i … kontrolować łobuzów,
żeby nic nie zniszczyli-
-Zależy
których- wskazała wzrokiem na kabine obok, gdzie spał Stark.
-Tych
i tych- sprecyzował Steve.
-Rozumiem-
przybliżyła się do niego z takim wdziękiem że nie mógł oderwać
od niej wzroku. Stał jak zahipnotyzowany- a moge … ciebie
popilnować Kapitanie?- po tonie, w jakim to wypowiedziała, nawet
mnie przeszedłby dreszcz. Yyh. W tej chwili Kapitan na pewno nie
panował nad wszystkimi szlabanami … zwłaszcza nad swoim.
Dziewczyna, wykorzystując okazje że Steve stoi jak słup soli,
powolutku przybliżyła się do niego i delikatnie przygryzła jego
dolną warge, cicho mrucząc. Ej! To moja kwestia! Ja mrucze! Mrr!
W
każdym bądz razie delikatne ugryzienia przemieniały się w
malutkie pocałunki, w średnie pocałunki aż w końcu w fale
namiętności pocałunków. Przyciągneła go do siebie, tak jakby nie
chciała go więcej puścić i wplotła swoje ręce w jego włosy.
-Kapitanie!
Gdzie jest łazienka?- dało się słyszeć głos Ksenii przez co
namietna chwila została przerwana. Rogers ogarnął się szybciorem
i wyszedł z kabiny.
-Tam
dalej po prawej!- krzyknął, wskazując miejsce. Ksenia podziękowała
i poszła. Steve, wzdychając głęboko, przystanął przy drzwiach.
Ale nie na długo. Poczuł nagłe szarpnięcie po czym ktoś wciągnął
go do kabiny i zamknął za nim drzwi. Na klucz.
-Teraz
cię już nigdzie nie puszcze- mrukneła do niego Lana po czym znów
wtopiła swoje usta w jego, ciągnąć go do stolika, na którym
leżały poszczególne mapy. Steve, można powiedzieć ze wodzony
przez nią za nos, podniósł ją i usadowił na owym stoliku, nie
przestając całować. Gorąca atmosfera rozpalała się jeszcze
bardziej z minuty na minute do tego stopnia że wszystkie ich ubrania
wylądowały na podłodze. WSZYSTKIE. Hmm czemu ja nie moge mieć
takiego szczęścia?
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Banner
Misiaczku-
-Słucham
Saturn Planeto?- odparł mi zielony, tym razem chodząc w te i we wte
z papierami.
-Ja
tu „Misiaczku” a ty „Planeto”- oburzyłam się.
-Nie
wiem jakie metody podrywu stosujesz ale i tak jestem dla ciebie za
stary i traktuje cię jak córke- wytłumaczył mi z uśmiechem gdy
podniosłam brew.
-Myślisz
ze cię podrywam?- zaczełam się śmiać- no co ty!- Klasnełam w
ręce- próbuje wyżydzić od ciebie troche trunku z BB-
-Z
czego?-
-Barku
Bannera-
-O
nie nie nie, wykluczone- pomachał mi ręką- słyszałaś Rogersa
„żadnych imprez”-
-Ale
ja chciałam tak kameralnie- mruknełąm gdy popatrzył na mnie spod
byka.
-Już
ja znam to twoje „kameralnie”- zaśmiał się, poczochrał mi
włosy po czym usiadł na fotelu. Musiałam coś wykombinować żeby
nie siedzieć tak bezczynnie i nic nie robić! Wyszłam od Bannera po
czym udałam się do …? Co się rymuje z „Bannera”? Oprócz
„cholera”? Tak! Ridera!
-Otwarte-
krzyknął gdy zapukałam. Słysząc to chciałam otworzyć drzwi
lecz jakimś cudem były zamkniete.
-Ej!
Nie moge otworzyć!- mocowałam się z klamką.
-Najwyraźniej zamknąłem-
-Otwórz!-
-Nie
chce mi się wstać- przeciągnął się- mów o co chodzi przez
drzwi-
-
… i to jest godna drużyna Alfa- mruknełam, stojąc jak debil
przed tymi drzwiami- słuchaj, chce zrobić takie kameralne
spotkanie-
-Mamy
przyjśc w garniakach?-
-Niee-
-Rozumiem
że chcesz zrobić imprezke ale pod przykryciem, by Wolvie się nie
dowiedział?- rozgryzł mnie palant … i to jeszcze przez drzwi!
-Taa-
w tej chwili niespodziewanie otworzyły się drzwi.
-To
kiedy zaczynamy?-
Ten niezręczna moment kiedy uświadamiasz sobie że po tym rozdziale Kapitan już nie jest prawiczkiem 😂😂😂😂😂😂😂 hahah ale rozdział zajebisty 😍😍😍 ale kogoś tu brakuje alee ciiii
OdpowiedzUsuńZimowa Wiktorka
Przyszłam. Jak to we Wtorek. Wiec... ekipa wydaje mi się za bardzo wyluzowana, ale pewnie tak ma być. W ogóle Twoje opowiadania zawsze ociekają beką. Zorientowałam się już kilka lat temu czytając Twoją Prawdziwą Historię.
OdpowiedzUsuńDlaczego mówisz na Nataszę "Agentka Romanoff", zamiast po prostu "Nat"? No weź, ona jest fajna.
Z resztą te żarty w trakcie lotu wydawały mi się zboczone. To też pewnie zaplanowałaś.
To literówka? Bo chyba powinno byc "Braku Bannera", a nie "Baraku Bannera". czy to jakaś dziwna gra słów, której nie ogarniam?
Rozdział świetny! Czekam na nn! Pewnie widzimy się za tydzień. Trzymaj się!
Tam est "Barek Bannera" czyli taki schowek na alkohole :)
UsuńSądziłam, że to też pomyłka, bo byłam pewna, że Banner nie pije.
UsuńAle zdaję sobie sprawę, że to, że nie pije, nie znaczy, że nie może częstować innych.
gorącooooooo miii :D ahahhaha wiadomo czemu <3 ja tu umieram , poważka xd bede samolubna ale chce więcej :P
OdpowiedzUsuń