trwa inicjalizacja, prosze czekac...

sobota, 21 maja 2016

ROZDZIAŁ 29

~~Hej hej hej, yoł yoł yoł! Pojebało mnie ostatnio bo to już drugi maraton wciąg jednego miesiąca!! A rozdziały mam jeszcze 2 do przodu :P A było 4 ...
~~ Puki z weny nie wycisne ostatnie soki, będe pisać ! 
~~ Kto oglądał X-Men Apocalypse? Szczerze to Civil War było o niebo lepsze <3


-Kapitanie!- wołał go Cyklop po całym statku- Kapitanie! Zaraz lądujemy!- rozglądał się po wszystkich pomieszczeniach.
-Już lądujemy?- usłyszał głos zza ściany po czym szybko podszedł do drzwi.
-Kapitanie?-
-Tak tak, zaraz wyjde- odparł mu gdy ten przystanął i zdziwiony patrzył na drzwi. Niedługo potem otworzyły się a w nich stanął troche rozczochrany Kapitan … -Jestem- próbował ukryć że robił coś e ...niewłaściwego?
-Dobrze … - zdziwiony Summers dokładnie zaczął przyglądać się kapitanowi który całe usta, i nie tylko, miał wysmarowane na czerwono- bo … my … to znaczy … -nie mógł się wysłowić- no … lądujemy-
-To … okey- kiwnął głową, jednak myślami dalej był gdzie indziej.
-Szefie- na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu- usta- wskazał na nie gdy Rogers przejechał po nich palcami i przyglądnął im się. Migiem zaczął je trzeć przed obawą że ktoś zauważy- spokojnie, idz do łazienki i to zmyj- uspokajał go już bardziej uśmiechniety Scott.
-Tylko ...-
-Bez obaw Kap- położył mu ręke na barku- ja to zrobiłem z Eveline- przyznał się gdy Steve był mile zaskoczony.
-Uważaj na Clinta- odmienił mu uśmiechem po czym wszedł znów do pokoju by się ogarnąć.
-A ty na Lane- szepnął do siebie Cyklop po czym wrócił do reszty.
~~~~~~~~~~~~~~~~
-I to ma być ta biba?- spytał po chwili Johnny, siedząc na krześle z nogami na stole.
-Nic więcej nie udało mi się skołować- westchnełam gdy Eveline ukokosiła się na krześle.
-Dwie butelki wody i paczka w połowie zjedzonych czipsów?- popatrzył na mnie- żartujesz-
-Ty i tak przecież nie pijesz-wzruszyła ramionami blondi.
-No wiem ale mogłaś chociaż skołować żelki- westchnął- przy okazji chciałem się pośmiać z innych-
-To może w coś pogramy?- zaproponowałam.
-Ta, w pokera o butelke wody- zaśmiał się Blaze- mam lepszy pomysł- pstryknął palcami po czym poprawił się na krześle- prawda czy wyzwanie- po czym odwrócił się do młodszej Barton- fajnie było z Cyclopem?- palnął gdy Eveline była zaskoczona pytaniem.
-A ty skąd wiesz?- tym bardziej byłam zdziwiona.
-A ty?- zwróciła się do mnie Eveline gdy podrapałam się po głowie- wiedziałam że to twoja sprawka- pokiwała głową- jak ty to zrobiłaś?-
-Jedno słowo: Nightcrawler- odparłam dumna gdy blondi zrobiła wkurzoną mine- miałaś odpowiedzieć na pytanie- wskazałam na winowajce.
-Ależ nie musisz, wkońcu Saturn cię w to wkopała- podniósł ręce gdy zmróżyłam oczy.
-Chcialam dobrze i wyszło, nie?- popatrzyłam na Eveline gdy dziewczyna szybko zasłoniła się rękami.
-No i ją speszyłaś- wskazał na mnie Blaze.
-Na pewno- warknełam na niego jednak w pewnym momencie coś zwróciło moją uwage- śmiejcie się- szepnełam.
-Jasne, w takim momencie?- podniosła głowe niezrozumiale blondyna.
-No nie wyśmiewaj się z koleżanki, zaliczyła wcześniej od Ciebie- mruknął Blaze, huśtając się na krześle gdy Eveline wywróciła oczami.
-No już- szepnełam z lekkim warkiem po czym zaczełam się śmiać. Oby dwoje zaczeli mi się przyglądać jakby siedzieli z debilem.
-Hehe- mruknął patrząc to na mnie to na blondi, która nie wiedziała o co biega- he?-
-Ktoś nam się spindra po wierzowcu- szepnełam poważnie, kładąc z hukiem ręce na stolik.
-Po naszym?- rozglądnął się szybko Blaze- może Clint chce się dostać do pokoju Wdowy- wzruszył ramionami.
-Jej pokój jest z drugiej strony- wskazałam do tyłu- wątpie żeby robił takie okrążenie-
-Czyli że ktoś się do nas włamuje?- spytała po chwili Eveline.
-Na to wygląda- odparłam.
-Trzeba zaalarmować reszte- wstała lecz szybko ją uspokoiłam.
-Ej ej po co te nerwy- złapałam ją za ramie- pokażmy Kapitanowi że my też damy sobie rade- popatrzyłam na nich- ostatnio spiepszylismy więc ...-
-Mnie w to nie mieszaj, ja wam pomogłem- podniósł ręce Johnny.
-Eeh- wywróciłam oczami po czym zwróciłam się do Blondi- my to spiepszyłyśmy więc pora odkupić grzechy!-
-Zanim skończysz gadać, to coś zdąrzy się do nas włamać i opędzlować baze danych- ziewnął Blaze gdy chwyciłam ich oboje za flaki po czym pognaliśmy do góry.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Kapitanie- zawołał Angel, widząc jak Steve wychodzi z samolotu. Troche rozkojarzony ale ważne że jest- kapitanie- podbiegł do niego gdy wołany już któryś raz z kolej skinął mu głową- mamy naukowców-
-Świetnie- odparł pewny siebie- zaprowadz mnie do nich- rozkazał gdy reszta załogi wyszła za nim.
-Ej, nie zapomniał o nas?- spytała po chwili Ksenia gdy Steve i Lana pognali do przodu.
-Ts po tak upojnych dwóch godzinach nawet ty byś o nas zapomniała- podniósł cwano brew Tony gdy Ruda nie wiedziała o co chodzi. Popatrzyła na Cyclopa gdy ten uniósł ramiona że niby nic nie wie.
-Zamkneliśmy ich w klatce, tak żeby nie mogli uciec- wskazał na wielką klatke gdzie siedziało z ośmiu naukowców.
-No to swietnie- odparł gdy Lana przystaneła koło niego, patrząc uważnie na zbirów. No i chwila zagapienia …
-Kapitanie- ocknął się- więc?-
-Co więc?- spytał po chwili namysłu- jakie było pytanie?-
-Co mamy zrobić z lodowym człowiekiem- powtórzył Angel.
-Z jakim ...- nie dokończył gdy przed jego oczami ukazał się wielki pojemnik z zamrożonym w środku człowiekiem. No … teraz już w pół zamrożonym- lodowym człowiekiem ...- przypatrzył się mu uważnie- Bucky?-
-O nie- podszedł do niego Stark- nie, nie NIE! Jak zabierzesz go do domu to ja się wyprowadzam!- zaczął już protestować.
-Tony- próbował go uspokoić.
-Nie Steve! Zabił mi rodziców, nie pamiętasz?- prawie że krzyknał.
-To nie był on! Ile razy mam ci to powtarzać! Kontrolowała go HYDRA!- tłumaczył mu lecz Stark, jak zwykle uparty, nie chciał słuchać.
-O co chodzi- popatrzyła znów na Cyklopa zakłopotana Ksenia.
-Teraz na serio nie wiem- pokiwał głową- to chyba sprawy między Kapitanem a Starkiem-
-Mów co chcesz, ja go w naszej siedzibie nie chce- założył ręke na ręke Tony.
-Jest w pół odmrożony. Musimy go przywieźć do siedziby żeby Banner mógł go w spokoju odmrozić-
-To ja lece innym samolotem- warknął gdy Kapitan wywrócił oczami.
-Co zrobimy z naukowcami Szefie?- spytał cichym głosem Cyklop.
-Może Banner ...-
-Banner Banner- przedrzeźnił go Tony- wszystko zwalasz na niego. Może niech te leniwce się tym zajmą? Nic nie robią całymi dniami- wskazał na Angela, gdy ten podniósł brew zdziwiony- co się tak patrzysz? Pilnuj lepiej Clinta i Nightcrawlera bo nadużywają ostatnio u nas gościnności-
-A ty nadużywasz głosu i jakoś nie marudzimy- rozłożył ręce Cyklop.
-Chłopaki- chwyciła ich za ramiona Lana- nie możecie się w spokoju dogadać?-
-Nie!- Tony, gorzej niż dziecko …
-Widzisz?- wskazał na niego Kapitan gdy dziewczyna westchneła.
-Ej ludzie!- przytoczyła się do nich w ekspresowym tempie Ruda jako kula do kręgli, jednakże nie każdy o tym więdział więc zespół TARCZY wycelował w nią z karabinu.
-Stójcie! To jedna z mojej załogi!- krzyknął gdy Ksenia staneła jak wryta. Reszta posłusznie opuściła broń-Thor by mi tego nie wybacz- wytłumaczył im gdy Ksenia zdziwiona popatrzyła na niego- co się stało?-
-W tym drugim pomieszczeniu … jest jeszcze coś ...- wyszeptała dalej przestraszona.
-Coś?- rozglądnął się- przeoczyliście coś?-
-Ohh czyżby sklonowali Buckiego?- mruknął pod nosem Tony.
-Daruj sobie- machnął ręką kapitan po czym pognał za Szarą Materią. Za nim ruszył też Tony, Cyklop i reszta TARCZY, ciekawi odkrycia Ksenii. Chwile później byli już na miejscu. Przed nimi ukazał się taki sam zamrożony pojemnik, tylko że zawartośc była … inna.
-O widzisz, co my tu mamy- mruknął Tony, przyglądając się dokładnie odkryciu- zamrażaliście też jakąś dziewczyne z tym twoim Bakusiem?-
-Własnie nie- zdziwił się Kapitan- jakim cudem TARCZA to przeoczyła?- krzyknął na reszte, która patrzyła tylko po sobie- co się wam ostatnio dzieje?- wzruszył ramionami- trzeba ją zabrać, ona też jest w połowie rozmrożona-
-Fajne ma włosy- uśmiechnela się Ksenia- Czerwone. Dogadałaby się z Saturniną-
-Oby nie- mruknął Kapitan, gdy reszta próbowała podnieść ustrojstwo. Wtem padły strzały. Kapitan migiem odwrócił się i pognał do wcześniejszego pomieszczenia, zważywszy na to że została tam Lana. Gdy już się tam znalazł, zastał spanikowaną dziewczyne oraz osiem trupów w celi- nic ci nie jest?- przytulił ją gdy dziewczyna trzęsła się ze strachu- co się stało?-
-Naukowcy … oni ...- szepneła- wyciągneli broń i zaczeli do siebie strzelać-
-Skąd oni mieli broń?- przyglądał się temu wszystkiemu Cyklop.
-Wszystko im zabraliśmy!- odparł jeden z agentów.
-Najwidoczniej marnie to zrobiliście- warknął Kapitan, rozglądając się dookoła- bierzcie Buckiego i dziewczyne-
-A my ...- zaczął Angel, widząc że naukowcy i tak nie żyją.
-A wam się tym razem upiekło- popatrzył na niego Kapitan- Ale bacznie wszystko obserwujcie i bądzcie w pogotowiu. My zajmiemy się zimowymi żołnierzami-
-Pff- prychnął Tony po czym założył hełm i pofrunął do samolotu.

-Wyczuwam focha- jękneła Ksenia- ide go udobruchać- wskazała na niego po czym zwinnym krokiem udała się za nim.

3 komentarze:

  1. Marvela w krzywym zwierciadle ciąg dalszy. TARCZA jako ta zła... Super. Ale muszę Cię przeprosić. Nie ma czasu na dłuższy kom. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!

    OdpowiedzUsuń
  2. trzeba ci znaleść synonim do słowa Kapitan bo w UJ dużo tego było ahha :P Next pls honey <3

    OdpowiedzUsuń
  3. Boże osiem trupów :O zarżnęli siebie nawzajem i co nie koniec żadnego zmartwychwstania , mumii :P ciekawie by było :P

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/