~~Hej hej hej, yoł yoł yoł! Pojebało mnie ostatnio bo to już drugi maraton wciąg jednego miesiąca!! A rozdziały mam jeszcze 2 do przodu :P A było 4 ...
~~ Puki z weny nie wycisne ostatnie soki, będe pisać !
~~ Kto oglądał X-Men Apocalypse? Szczerze to Civil War było o niebo lepsze <3
-Kapitanie!- wołał go Cyklop po całym statku- Kapitanie! Zaraz lądujemy!- rozglądał się po wszystkich pomieszczeniach.
~~ Kto oglądał X-Men Apocalypse? Szczerze to Civil War było o niebo lepsze <3
-Kapitanie!- wołał go Cyklop po całym statku- Kapitanie! Zaraz lądujemy!- rozglądał się po wszystkich pomieszczeniach.
-Już
lądujemy?- usłyszał głos zza ściany po czym szybko podszedł do
drzwi.
-Kapitanie?-
-Tak
tak, zaraz wyjde- odparł mu gdy ten przystanął i zdziwiony patrzył
na drzwi. Niedługo potem otworzyły się a w nich stanął troche
rozczochrany Kapitan … -Jestem- próbował ukryć że robił coś e
...niewłaściwego?
-Dobrze
… - zdziwiony Summers dokładnie zaczął przyglądać się
kapitanowi który całe usta, i nie tylko, miał wysmarowane na
czerwono- bo … my … to znaczy … -nie mógł się wysłowić- no
… lądujemy-
-To
… okey- kiwnął głową, jednak myślami dalej był gdzie indziej.
-Szefie-
na jego twarzy pojawił się cień uśmiechu- usta- wskazał na nie
gdy Rogers przejechał po nich palcami i przyglądnął im się.
Migiem zaczął je trzeć przed obawą że ktoś zauważy- spokojnie,
idz do łazienki i to zmyj- uspokajał go już bardziej uśmiechniety
Scott.
-Tylko
...-
-Bez
obaw Kap- położył mu ręke na barku- ja to zrobiłem z Eveline-
przyznał się gdy Steve był mile zaskoczony.
-Uważaj
na Clinta- odmienił mu uśmiechem po czym wszedł znów do pokoju by
się ogarnąć.
-A
ty na Lane- szepnął do siebie Cyklop po czym wrócił do reszty.
~~~~~~~~~~~~~~~~
-I
to ma być ta biba?- spytał po chwili Johnny, siedząc na krześle z
nogami na stole.
-Nic
więcej nie udało mi się skołować- westchnełam gdy Eveline
ukokosiła się na krześle.
-Dwie
butelki wody i paczka w połowie zjedzonych czipsów?- popatrzył na
mnie- żartujesz-
-Ty
i tak przecież nie pijesz-wzruszyła ramionami blondi.
-No
wiem ale mogłaś chociaż skołować żelki- westchnął- przy
okazji chciałem się pośmiać z innych-
-To
może w coś pogramy?- zaproponowałam.
-Ta,
w pokera o butelke wody- zaśmiał się Blaze- mam lepszy pomysł-
pstryknął palcami po czym poprawił się na krześle- prawda czy
wyzwanie- po czym odwrócił się do młodszej Barton- fajnie było z
Cyclopem?- palnął gdy Eveline była zaskoczona pytaniem.
-A
ty skąd wiesz?- tym bardziej byłam zdziwiona.
-A
ty?- zwróciła się do mnie Eveline gdy podrapałam się po głowie-
wiedziałam że to twoja sprawka- pokiwała głową- jak ty to
zrobiłaś?-
-Jedno
słowo: Nightcrawler- odparłam dumna gdy blondi zrobiła wkurzoną
mine- miałaś odpowiedzieć na pytanie- wskazałam na winowajce.
-Ależ
nie musisz, wkońcu Saturn cię w to wkopała- podniósł ręce gdy
zmróżyłam oczy.
-Chcialam
dobrze i wyszło, nie?- popatrzyłam na Eveline gdy dziewczyna szybko
zasłoniła się rękami.
-No
i ją speszyłaś- wskazał na mnie Blaze.
-Na
pewno- warknełam na niego jednak w pewnym momencie coś zwróciło
moją uwage- śmiejcie się- szepnełam.
-Jasne,
w takim momencie?- podniosła głowe niezrozumiale blondyna.
-No
nie wyśmiewaj się z koleżanki, zaliczyła wcześniej od Ciebie-
mruknął Blaze, huśtając się na krześle gdy Eveline wywróciła
oczami.
-No
już- szepnełam z lekkim warkiem po czym zaczełam się śmiać. Oby
dwoje zaczeli mi się przyglądać jakby siedzieli z debilem.
-Hehe-
mruknął patrząc to na mnie to na blondi, która nie wiedziała o
co biega- he?-
-Ktoś
nam się spindra po wierzowcu- szepnełam poważnie, kładąc z
hukiem ręce na stolik.
-Po
naszym?- rozglądnął się szybko Blaze- może Clint chce się
dostać do pokoju Wdowy- wzruszył ramionami.
-Jej
pokój jest z drugiej strony- wskazałam do tyłu- wątpie żeby
robił takie okrążenie-
-Czyli
że ktoś się do nas włamuje?- spytała po chwili Eveline.
-Na
to wygląda- odparłam.
-Trzeba
zaalarmować reszte- wstała lecz szybko ją uspokoiłam.
-Ej
ej po co te nerwy- złapałam ją za ramie- pokażmy Kapitanowi że
my też damy sobie rade- popatrzyłam na nich- ostatnio spiepszylismy
więc ...-
-Mnie
w to nie mieszaj, ja wam pomogłem- podniósł ręce Johnny.
-Eeh-
wywróciłam oczami po czym zwróciłam się do Blondi- my to
spiepszyłyśmy więc pora odkupić grzechy!-
-Zanim
skończysz gadać, to coś zdąrzy się do nas włamać i opędzlować
baze danych- ziewnął Blaze gdy chwyciłam ich oboje za flaki po
czym pognaliśmy do góry.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Kapitanie-
zawołał Angel, widząc jak Steve wychodzi z samolotu. Troche
rozkojarzony ale ważne że jest- kapitanie- podbiegł do niego gdy
wołany już któryś raz z kolej skinął mu głową- mamy
naukowców-
-Świetnie-
odparł pewny siebie- zaprowadz mnie do nich- rozkazał gdy reszta
załogi wyszła za nim.
-Ej,
nie zapomniał o nas?- spytała po chwili Ksenia gdy Steve i Lana
pognali do przodu.
-Ts
po tak upojnych dwóch godzinach nawet ty byś o nas zapomniała-
podniósł cwano brew Tony gdy Ruda nie wiedziała o co chodzi.
Popatrzyła na Cyclopa gdy ten uniósł ramiona że niby nic nie wie.
-Zamkneliśmy
ich w klatce, tak żeby nie mogli uciec- wskazał na wielką klatke
gdzie siedziało z ośmiu naukowców.
-No
to swietnie- odparł gdy Lana przystaneła koło niego, patrząc
uważnie na zbirów. No i chwila zagapienia …
-Kapitanie-
ocknął się- więc?-
-Co
więc?- spytał po chwili namysłu- jakie było pytanie?-
-Co
mamy zrobić z lodowym człowiekiem- powtórzył Angel.
-Z
jakim ...- nie dokończył gdy przed jego oczami ukazał się wielki
pojemnik z zamrożonym w środku człowiekiem. No … teraz już w
pół zamrożonym- lodowym człowiekiem ...- przypatrzył się mu
uważnie- Bucky?-
-O
nie- podszedł do niego Stark- nie, nie NIE! Jak zabierzesz go do
domu to ja się wyprowadzam!- zaczął już protestować.
-Tony-
próbował go uspokoić.
-Nie
Steve! Zabił mi rodziców, nie pamiętasz?- prawie że krzyknał.
-To
nie był on! Ile razy mam ci to powtarzać! Kontrolowała go HYDRA!-
tłumaczył mu lecz Stark, jak zwykle uparty, nie chciał słuchać.
-O
co chodzi- popatrzyła znów na Cyklopa zakłopotana Ksenia.
-Teraz
na serio nie wiem- pokiwał głową- to chyba sprawy między
Kapitanem a Starkiem-
-Mów
co chcesz, ja go w naszej siedzibie nie chce- założył ręke na
ręke Tony.
-Jest
w pół odmrożony. Musimy go przywieźć do siedziby żeby Banner
mógł go w spokoju odmrozić-
-To
ja lece innym samolotem- warknął gdy Kapitan wywrócił oczami.
-Co
zrobimy z naukowcami Szefie?- spytał cichym głosem Cyklop.
-Może
Banner ...-
-Banner
Banner- przedrzeźnił go Tony- wszystko zwalasz na niego. Może
niech te leniwce się tym zajmą? Nic nie robią całymi dniami-
wskazał na Angela, gdy ten podniósł brew zdziwiony- co się tak
patrzysz? Pilnuj lepiej Clinta i Nightcrawlera bo nadużywają
ostatnio u nas gościnności-
-A
ty nadużywasz głosu i jakoś nie marudzimy- rozłożył ręce
Cyklop.
-Chłopaki-
chwyciła ich za ramiona Lana- nie możecie się w spokoju dogadać?-
-Nie!-
Tony, gorzej niż dziecko …
-Widzisz?-
wskazał na niego Kapitan gdy dziewczyna westchneła.
-Ej
ludzie!- przytoczyła się do nich w ekspresowym tempie Ruda jako
kula do kręgli, jednakże nie każdy o tym więdział więc zespół
TARCZY wycelował w nią z karabinu.
-Stójcie!
To jedna z mojej załogi!- krzyknął gdy Ksenia staneła jak wryta.
Reszta posłusznie opuściła broń-Thor by mi tego nie wybacz-
wytłumaczył im gdy Ksenia zdziwiona popatrzyła na niego- co się
stało?-
-W
tym drugim pomieszczeniu … jest jeszcze coś ...- wyszeptała dalej
przestraszona.
-Coś?-
rozglądnął się- przeoczyliście coś?-
-Ohh
czyżby sklonowali Buckiego?- mruknął pod nosem Tony.
-Daruj
sobie- machnął ręką kapitan po czym pognał za Szarą Materią.
Za nim ruszył też Tony, Cyklop i reszta TARCZY, ciekawi odkrycia
Ksenii. Chwile później byli już na miejscu. Przed nimi ukazał się
taki sam zamrożony pojemnik, tylko że zawartośc była … inna.
-O
widzisz, co my tu mamy- mruknął Tony, przyglądając się dokładnie
odkryciu- zamrażaliście też jakąś dziewczyne z tym twoim
Bakusiem?-
-Własnie
nie- zdziwił się Kapitan- jakim cudem TARCZA to przeoczyła?-
krzyknął na reszte, która patrzyła tylko po sobie- co się wam
ostatnio dzieje?- wzruszył ramionami- trzeba ją zabrać, ona też
jest w połowie rozmrożona-
-Fajne
ma włosy- uśmiechnela się Ksenia- Czerwone. Dogadałaby się z
Saturniną-
-Oby
nie- mruknął Kapitan, gdy reszta próbowała podnieść ustrojstwo.
Wtem padły strzały. Kapitan migiem odwrócił się i pognał do
wcześniejszego pomieszczenia, zważywszy na to że została tam
Lana. Gdy już się tam znalazł, zastał spanikowaną dziewczyne
oraz osiem trupów w celi- nic ci nie jest?- przytulił ją gdy
dziewczyna trzęsła się ze strachu- co się stało?-
-Naukowcy
… oni ...- szepneła- wyciągneli broń i zaczeli do siebie
strzelać-
-Skąd
oni mieli broń?- przyglądał się temu wszystkiemu Cyklop.
-Wszystko
im zabraliśmy!- odparł jeden z agentów.
-Najwidoczniej
marnie to zrobiliście- warknął Kapitan, rozglądając się
dookoła- bierzcie Buckiego i dziewczyne-
-A
my ...- zaczął Angel, widząc że naukowcy i tak nie żyją.
-A
wam się tym razem upiekło- popatrzył na niego Kapitan- Ale bacznie
wszystko obserwujcie i bądzcie w pogotowiu. My zajmiemy się
zimowymi żołnierzami-
-Pff-
prychnął Tony po czym założył hełm i pofrunął do samolotu.
-Wyczuwam
focha- jękneła Ksenia- ide go udobruchać- wskazała na niego po
czym zwinnym krokiem udała się za nim.
Marvela w krzywym zwierciadle ciąg dalszy. TARCZA jako ta zła... Super. Ale muszę Cię przeprosić. Nie ma czasu na dłuższy kom. Rozdział świetny! czekam na nn! Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńtrzeba ci znaleść synonim do słowa Kapitan bo w UJ dużo tego było ahha :P Next pls honey <3
OdpowiedzUsuńBoże osiem trupów :O zarżnęli siebie nawzajem i co nie koniec żadnego zmartwychwstania , mumii :P ciekawie by było :P
OdpowiedzUsuń