~~ Hellooouu! JUŻ 50 ROZDZIAŁ!!
~ ~Po tym jak oglądnełam Spiderman Homecoming stwierdziłam że skoro Marvel tak wiele filmów ostatnio wypuszcza to może i ja się wezme do roboty :P (po każdym filmie tak jest xd)
~~ Rozdział ciutke krótszy od pozostałych ale tylko dlatego że kolejny motyw musi być w jednym rozdziale a jakbym go napisała tutaj to by wyszedł dwa razy dłuższy :P
~~ Czytajta i komentowajta!
~~ Rozdział ciutke krótszy od pozostałych ale tylko dlatego że kolejny motyw musi być w jednym rozdziale a jakbym go napisała tutaj to by wyszedł dwa razy dłuższy :P
~~ Czytajta i komentowajta!
Kilka dni póżniej … Gdy szumy i wojny ucichły a Fran i Tony
omijali się szerokim łukiem, życie w sektorze ALFA stało się znośne. Czerwona, dla
zabicia czasu i nie zabicia nikogo, zajęła się sprzątaniem siedziby. Myślicie
że z własnej woli? Heh na pewno nie. Kapitan stwierdził że skoro chce wyładować
swoje emocje to niech to zrobi na przykład myjąc podłoge w Sali głównej. Taki
śmieszek. No więc tego dnia właśnie wyżywała się na mopie gdy …
-Halo Kapitanie!- wielki ekran przemówił. Fran
tak się wystraszyła że w jednej chwili wyciągnęła mini uzi z buta i zaczeła
celować do człowieka na ekranie- yy jest Kapitan?-
-Może jakieś dzień dobry- warknęła opuszczając broń.
-Dzień dobry, jest Kapitan?- powiedział to z takim
wysiłkiem że Fran tylko prychnęła.
-Nie ma go- schowała broń po czym chwyciła za mopa. Człowieczek
trwał we chwilowej konsternacji po czym odrzekł.
-Szanowna Pani Francisko Alicjo Victorio
Fernandez Munoz Migreno …-
-Moreno!-
-khy khy Moreno Pastore. Czy
zechciałaby mi pani wskazać miejsce pobytu naszego szanownego Kapitana
Ameryki?-
-Wasza wysokość Pani Francisko …-
-Dobra już nie przeginaj- założył ręke na ręke gdy
dziewczyna cwano się uśmiechnęła. Wycisnęła mopa po czym oparła go o szafe.
-Już wołam- ukłoniła się po czym poszła w strone kanciapy, do
której wcześniej wszedł proszony- Kapitanie, wołają cię!- weszła bez pukania i
to był jej błąd. Zastała tam poszukiwanego, który migdalił się w najlepsze z
Laną. Dobrze że jeszcze nie zdążyli ściągnąć ubrań …
-Tak tak Fran, już ide- próbował ogarnąc swoje włosy gdy Fran
znów zrobiła tą swoją cwaniacką mine i wróciła do mopa.
-Już biegnie- uśmiechnęła się zadziornie do ekranu po czym znów
zaczeła myć podłoge.
-Jestem- do pomieszczenia wparował zdyszany Steve. Fran
parschneła śmiechem po czym udała że jest bardzo zajęta sprzątaniem- o witam
panie sierżancie- ukłonił się- zaraz pana przełączę na komputer- komputer? Oh
chyba ktoś nie chce by Fran wtrącała się w nie swoje sprawy. By pokazać że ją
to nie obchodzi, Czerwona założyła słuchawki na uszy ale jednak nie puściła
muzyki. Rogers uważnie jej się zaczął przyglądać po czym przełączył swojego
gościa na komputer- słucham uważnie-
-Dzwonie żeby spytać jak sobie radzisz-
odparł mu sierżant gdy Kapitan wysilił się na uśmiech.
-Nie najgorzej- odparł- po tym jak Tony się do nas znów
wprowadził to atmosfera jest troche napięta ale .. dajemy rade-
-To dobrze-
-A co u was? Jak Ksenia?-
-A dobrze, dobrze- kiwnął głową- bardzo
się u nas przydaje i jest nawet całkiem pracowita- widać
było dume na twarzy Kapitana- ostatnio zabraliśmy ją do kopalni. Dała
sobie rade jak nikt inny! Jestem pod wielkim wrażeniem-
-To się ciesze. Zawsze czuła się bardziej komfortowo tam gdzie
jest ciemno- kiwnął głową lecz później przeanalizował swoje słowa w głowie i
doszedł do wniosku że zabrzmiały jakoś … dziwnie. Zmiana tematu, raz!- A jak
Bucky?- na te słowa Fran na chwile przystała i zaczeła nadsłuchiwać.
-Bucky? – zaczął się rozglądać- o,
właśnie tu idzie. James!- krzyknął na co Fran jak proca wystrzeliła w
kierunku Kapitana, stając za komputerem i podskakując w miejscu. Steve aż się
wzdrygnął, gdy zauważył jak Czerwona z szybkością światła do niego podbiegła.
-Co tam?-
-Ktoś chciał z Tobą pogadać- sierżant wskazał na ekran po
czym widać było na nim i Buckyego.
-Witam Kapitanie- odparł z uśmiechem.
-Bucky!- pisnęła Czerwona po czym podbiegła do Kapitana i
dosłownie wepchała się w kadr.
-O, Migrena!- uśmiechnął się do niej gdy ta zmierzyła go
wzrokiem.
-Ta tez cię miło widzieć- wywaliła na niego język po czym
usiadła skołowanemu Kapitanowi na kolanach- co tam u Ciebie? Wiesz że tęsknie?-
-Bez Ciebie to tu są same nudy-
wzruszył ramionami gdy włosy Fran prawie że zaczeły się palić.
-Ekhem- w kadrze pojawiła się jeszcze jedna osoba, która z
założonymi na piersiach rękami tupała nogą ze wściekła miną- czy mogłabyś
łaskawie zejść z kolan Kapitana?- na te słowa Fran odwróciła się i widząc Lane
zmierzyła ją wzrokiem.
-To ja może wstane a ty Fran pogadasz sobie na spokojnie z
Buckym, okey?- zaproponował Steve na co Czerwona grzecznie wstała i wypuściła
Rogersa.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-To na trzy cztery rzucamy- powiedziała czarna trzymając w ręku
winogrono i patrząc podejrzliwie na mnie i na Diggera, który siedział koło
niej- trzy czte-ry …!- po czym oboje rzucili winogronem i spróbowali go złapać
ustami. Velvet się to udało jednak Digger dostał nim w oko- ha! Wygrałam-
odparła z tryumfem gdy podniosłam brew znudzona jej zabawami- a ty co siostra,
nie umiesz się bawić?-
-Przez ręke nie mogę się bawić w tak gwałtowne zabawy-
mruknęłam, wskazując na moją zabandażowaną ręke.
-Ale możesz rzucać przecież drugą ...-
-Nie dyskutuj ze mną Harkness!-
krzyknęłam gdy ten podniósł ręce i zaczął normalnie jeść winogrona.
-Jezu Saturnina, zachowujesz się jakbyś była w ciąży-
podsumowała mnie ukochana siostrunia.
-Pff ciekawe z kim- wywróciłam oczami gdy nagle na horyzoncie
ukazał się szponiasty, który zatrzymał się na chwile przy naszym stoliku.
-Witam łamagi- zwrócił się w strone włamywaczy po czym popatrzył
na mnie- Szczeniaku- chyba się uśmiechnął- jak ręka?-
-A no trzyma się- popatrzyłam na nią- na razie do niczego mi nie
jest potrzebna więc jakoś nie zwracam uwagi-
-No to dobrze- kiwnął głową- to smacznego- po czym poszedł do
dalszego stolika. Odprowadzałam go wzrokiem gdy zauważyłam że … nawet i Velvet
to robi.
-Ej! Harkness zrób coś! Ona się gapi na Logana!- oburzyłam się i
to nawet dość mocno.
-Oj siostra- uśmiechnęła się zadziornie- przecież ja tylko
patrze- wzruszyła ramionami. Jasne jasne. Logan akurat usiadł i podniósł wzrok.
Gdy zobaczył że Velvet się w niego wpatruje, skrzywił się.
-Velvet!- pacnęłam ręką tak mocno w stół że aż talerze
podskoczyły, łącznie z moją siostrą.
-Spokojnie bo jeszcze drugą ręke będziemy ci musieli opatrywać- odparła mi czarna kontynuując
jedzenie. Jeszcze wtedy nie wiedziałam co ona mogła knuć …