~~ I'm soooł happy :D Rodzice przyjechali i wspierają mnie do matury, którą mam w poniedziałek ... trzymajcie kciuki!
~~ za 20 dni premiera X-Menów!! :D Kto idzie? :D
Zaczełam się troche obawiać tego co mnie czeka. Zamknięta w przeżroczystej kopule, otoczona przez własną grupe, która wpatrywała się we mnie jak w eksponat który stoi w muzem. Co się dzieje?!
~~ za 20 dni premiera X-Menów!! :D Kto idzie? :D
Zaczełam się troche obawiać tego co mnie czeka. Zamknięta w przeżroczystej kopule, otoczona przez własną grupe, która wpatrywała się we mnie jak w eksponat który stoi w muzem. Co się dzieje?!
-Logan,
zapodaj szczegóły- przerwał tę cisze Bruce, który podszedł do
komputera. W tym momencie Cyklop zaczął bitować, tak ni z gruchy
ni z pietruchy, gdy wszyscy zwrócili oczy ku niemu.
-sorka,
głupota Starka mi się udziela- zaczął się bronić Scott, stając
się poważny.
-Logan-
powtórzył Banner, patrząc na Rosomaka.
-pierwszy
raz pokazała pazury, gdy nie mogłem się uwolnić z pod wraku
samolotu, drugi raz gdy w helikopterze chciałem ją wyciągnąć do
towarzystwa, po tym jak uciekła od nas gdy Burza wspomniała o
szyciu jej rany- zaczął wymieniać, gdy podniosłam brew nie
rozumiejąc do czego zmierza.
-czyli
moc pojawia się wtedy gdy jest zła lub gdy się boi- zaczął coś
szperać w komputerze Bruce- hmmm ... teraz też zdołałem wykryć
duże skupiska energii- spojrzał na mnie, przyglądając się mi
uważnie.
-trzeba
ją zmusić by ujawniła swoją moc, inaczej ona rozsadzi ją od
środka!- krzyknął Ameryka, podchodząc do nich i czuwając nad ich
pracą. Zmęczona tym wszystkim, usiadłam po turecku, zakłądając
ręke na ręke.
-Saturnina
musisz z nami współpracować- wtrącił się Logan, patrząc mi w
oczy i próbując mnie udobruchać i przekonać. Nie wiedziałam co
robić i bałam się ich planu działania by zmienić mnie w mutanta.
Ale jednak strach i gniew prowokowały mnie do zmiany, więc trafili
w dziesiątke.
-trzeba
ją wkurzyć- usłyszałam Tonyego, gdy rozłożyłam się na
podłodze.
-to
twoja działka Stark- kiwnął głową Cyklop, gdy Blaszak go
przedrzeźnił.
-mam
pomysł ...- usłyszałam szept Bannera po czym ciekawa zwróciłam
wzrok ku niemu. W tej samej chwili kopuła się podniosła a ja
powoli usiadłam, nie wiedząc co oni kombinują. Nie zdążyłam
zapytać, gdy ujżałam jak Bruce zaczyna zmieniać się w zielonego
stwora. Gdy stał się Hulkiem, wszyscy usuneli się mu z drogi.
Bardzo mi się to nie spodobało ...
-
o w morde- szepnełam do siebie i w trymiga zerwałam się z podłogi
i zaczełam uciekać jak najdalej od niego. Czego oni nie wymyślą
by zmusić mnie do przemiany ... Schowałam się pod biurkiem,
zastanawiając się co robić jednak byłam tak spanikowana że
kompletnie nic nie przychodziło mi do głowy. Hulk jednak nie dał
mi czasu na dumanie, gdy jednym ruchem przegiął biurko na pół. Na
szczęście w ostatniej chwili udało mi się uciec, jednak nadal
byłam bez jakiegokolwiek planu działania.
-to
nic nie da!- krzyknął nagle Tony- ona będzie tylko uciekać!-
-to
co ma Hulk zrobić?- spytał stwór, gdy zdążyłam się schować za
ścianą.
-na
Logana!- wtrącił się Cyklop gdy ów Rosomak ocknął się, nie
wiedząc czemu zostało wykrzyczane jego imie. Bez zastanowienia Hulk
pomknął do niego, chwytając go i rzucając o podłoge.
-ej!-
warknełam, wychodząc z ukrycia- mnie miałeś gonić a nie jego!-
jednak on nic nie odparł tylko obdarował Logana wielkim plaskaczem,
przez co Rosomak upadł na podłoge.
-nie
broń się!- krzyknął do niego Ameryka.
-a
no jasne- mruknął, powoli wstając- od razu napisz mi na czole’
worek treningowy’ ...- nie skończył swojego żalenia, gdy Hulk
chwycił go i rzucił nim o biurko.
-Bruce
nie będzie zadowolony gdy zda sobie sprawe że zniszczył sobie
połowe sprzętu- pokiwał głową Tony, gdy nad jego głową
przeleciał Logan. Nie mogłam dalej patrzeć jak pomiata moją
niańką w te i we wte, musiałam wkroczyć do akcji, no bo w sumie
do tego też zmierzali.
-Zostaw
go w tej chwili!- warknełam, gdy poczułam jak wielka, nieznana mi
moc przepływa przez moje ciało. Hulk popatrzył na mnie, prychnął
po czym uderzył znów Logana. Krzyknełam po czym zaczełam biedz w
jego strone. I wtedy zaczeła się metamorfoza ... wielkie
pomarańczowe płomienie ogarneły moje nogi które migiem zmieniły
się w łapy, tak że biegłam już na czterech kończynach zamiast
na dwóch, moje ciało pokryło się prążkowatym futrem, a gdy się
odbiłam od ziemi, mając zamiar rzucić się na zielonego potwora
który miażdzył mi niańke, oczy zabłysły mi na żółto, twarz
pokryła się tym samym co na ciele a z paszczy wyrosły mi długie
kły. Rozległ się wark i dźwięk wysuwających się szponów, gdy
poczułam że uderzyłam o szybe, po której zjechałam na podłoge.
-a
więc misja zakończona powodzeniem- usłyszałam Ameryke, gdy powoli
otrzepałam się po bliskim spotkaniu z kopułą, którą opuścili
dla bezpieczeństwa. Hulk, widząc że udalo im się dopiąć swego,
zmienił się znów w Bruce’a i szybko podbiegł do mnie, nie mogąc
uwierzyć w to co widzi.
-no
co ... lamparta żeście nie widzieli?- warknełam, powoli
postawiając się na łapy.
-szablozębnego?
Nigdy- odpowiedział mi szybko Tony, gdy usiadłam na podłodze.
-strach
z tobą mieszkać w jednej siedzibie- zaśmiała się Lana, gdy
wszyscy mnie otoczyli.
-co
się tak patrzyce? Peszycie mnie- zasłoniłam się łapą.
-Dobra
załogo, idzcie do swoich pokoj. Ci na ‘T’ niech pokażą pokoje
naszym nowym lokatorą-
-ja
jestem na ‘A’- wyparł się szybko Stark, gdy Thor poklepał go
po ramieniu.
-ale karzesz na
siebie mówić ‘Tony’ więc chodz- odparł Bóg Wszechświata,
zabierając dziewczyny do ich miejscówek. Wiadomo, oni zaś nie
przypadli sobie do gustu i dogryzają sobie co chwile jak Logan i
Scott. Po kilkunastu godzinach wreszcie byłam wolna. Chłopaki
zrobili mi kilka badań i sprawdzili czy moja moc jest stabilna i czy
moge normalnie funkcjonować. Wreszcie uznali że jestem gotowa by
dołączyć w pełni do załogi ALFA, dając mi nieśmiertelnik z
moim imieniem ‘Saturnina Halliwell’, numerem żołnieża, kodzie,
oraz moim wybranym imieniem dla mojej drugiej połówki czyli
‘Leopardessa’.
-no
no, niezłe szpony- usłyszałam głos, gdy tylko wyszłam z Sali
komputerowej.
-twoje
lepsze- zaśmiałam się, pokazując pazurki- chociaż i tak wole
moje kły- poruszałam brwiami, idąc przed siebie.
-racja,
moich nikt nie pobije- kiwnął głową, wysuwając swoje.
-widze
że skromność Tonyego ci sprzyja- zaśmialam się, łąpiąc jego
ręke, nie mogąc się napatrzeć na jego wielkie i piękne szpony.
-dali
ci nieśmiertelnik?- spytał nagle Logan, widząc go na mojej szyj.
-nom-
kiwnełam głową z uśmiechem- jestem w drużynie- wyszczerzyłam
się gdy ten tylko pokiwał głową ze śmiechem- co cię tak bawi?-
spytałam podejżliwie.
-nic
nic- opanował się- czyli rozumiem że jutro o 7 rano widzimy się w
Sali ćwiczeń?- popatrzył na mnie cwano, gdy zmieszana zaczełam
analizować jego słowa.
-7
rano? Sala ćwiczeń? Co?-
-a
co ty myślałaś że siedzimy na tyłku i nic nie robimy? Mięśnie
nam same nie wyrosną Szczeniaku- kiwnął głową gdy stanełam w
miejscu.
-Piepszysz
że tak wcześnie-
-od
7 do 12 są intensywne ćwiczenia, potem jest przerwa na lunch i znów
ćwiczenia aż do wieczora- zaczął mi tłumaczyć Logan.
-co?!
Nie nie nie, ja się nie zgadzam! Ja nie wytrzymam tylu ćwiczeń!
Poza tym ja sobie poradze! Przecież jestem lampartem i potrafie
każdego zgładzić! No weż!-
-hehehe
witaj w drużynie Saturnina!- krzyknął po czym zniknął w drzwiach
swojego pokoju. W tej chwili tak mnie załamał że postanowiłam
zamknąc się na cztery spusty w pokoju. Niech mnie tylko spróbują
wyciągnąć!
hahahah ... Niezły lempart xD love it :P czekam na nastepne :D :*
OdpowiedzUsuńNajpierw taka mała uwaga, bo chcę, żebyś o tym wiedziała. Kiedy Piszesz "Rosomak", pękam śmiechem, bo moja mama tak mówi, kiedy zrobię coś niezgrabnie. I weź mi powiedz, skąd Ty te wrąbane teksty bierzesz. Rozdział świetny! czekam na nn!
OdpowiedzUsuńLamparcik :D Nie no... Każdy kiedyś był nowy :D Musi się do tego przyzwyczaić :P Da radę ;)
OdpowiedzUsuń