~~ Bez dłuższego wstępu zapraszam! :D
Po
chwili ciszy usłyszałyśmy gwizd na korytarzu. Szybko we czwórke
wychyliłyśmy się zza drzwi i ujżałyśmy nadchodzącą postać.
-Dawaj
Lana- odparłam ze śmiechem, mając pół kurczaczka w ryju.
Dziewczyna kiwneła głową po czym wyszła temu komuś na przeciw,
poprawiając się jeszcze przed spotkaniem.
-Witaj
Lana- odparł jej, widząc jak szła ku niemu. Dziewczyna zaś powoli
wyciągneła skrzydła po czym zaświecił taki blask jakiego nigdy
nie widziałam, prócz tego dnia gdy ją poznałyśmy. Zwolnione
tempo, włosy które lekko powiewały na wiaterku, utworzonym
skrzydłami, seksowna poza oraz kuszący wyraz twarzy tak wpłyneły
na naszego biednego przechodnia, że stanął jak wryty, wpatrując
się w nią jak ja w kurczaczki. A kim był nasz można powiedzieć
pechowiec?
-Ty!
Kapitana nam sparaliżowało!- zaśmiała się Eveline.
-Wmów
mu żeby dał mi wolne!-krzyknełam do niej gdy ta popukała się w
głowe i powoli podeszła do niego, opierając ręke o jego ramie i
szepcząc mu coś do ucha.
-Witam
Kapitanie- szepneła, gdy Ameryka zaczął ciężko dyszeć- co
Kapitan taki spięty?- zaczeła mu jeżdzić ręką po klacie po czym
miżneła palcem po jego szyj i brodzie. Zadrżał. Ja ze śmiechu
prawie nie udławiłam się kurczakiem.
-Poproś czy
możemy jutro przyjść póżniej!- krzykneła do niej Ksenia gdy
Lady Dragon puściła nam oczko po czym zaczeła mu jeżdzić noskiem
po policzku.
-Kapitanie-
szepneła rozkosznie pomrukując mu do ucha- mogłybyśmy jutro
przyjśc troche póżniej?- z uśmiechem na twarzy popatrzyła na nas
gdy Ameryka próbował dobrać słowa. Wkońcu wydukał coś w stylu
‘tak’ a my szczęśliwe przybiłyśmy sobie piątke. Doszłam do
wniosku że jesteśmy okropne. Gdy Lana skończyła pokaz, pocałowała
Kapitana w policzek po czym powoli oddaliła się od niego. To co
widziałyśmy było genialne! Taka moc jest świetna!
-dałaś
czadu- wypaliłam pierwsza, gdy tylko zamknełyśmy drzwi.
-czyli
rozumiem że możemy dzisiaj dłużej zabalowac- odparła uradowana
Eveline.
-tak
właśnie zbajerowała strażników z celi- wytłumaczyła Ksenia gdy
troche zdziwione popatrzyłyśmy na nią.
-no
trzymali nas w celi- dodała Lana- tam się właśnie poznałyśmy-
kiwnełyśmy głową na znak że rozumiemy po czym oczy zwróciły
się ku Eveline.
-ja?-
spytała, wskazując na siebie.
-nie,
stół! Stoliku, opowiesz nam jak stałeś się stolikiem?-
odwróciłam się do stolika, gdy Ksenia zaczeła się głośno śmiać
... tymczasem ...
-Jak
myślisz, Uran się jutro pojawi?- zaczął Tony, przechadzając
sobie po siedzibie.
-Za
chwile ci się planety skończą- pokiwał głową Logan- na pewno
się pojawi. Podąsa się podąsa ale przyjdzie-
-Ty
...- zatrzymał się Blaszak- czy to przypadkiem nie nasz Kapitan tam
stoi?- wskazał na stojącego przed nimi człowieka odwróconego
tyłem.
-Chyba
tak ale co on tak stoi?- zdziwiony Rosomak podszedł do niego i
pomachał mu ręką przed oczami- jak głaz-
-Kapitanie!-
krzyknął Tony, przybliżając się- Steve!- wrzasnął mu do ucha,
gdy ten się wreszcie przebudził- witam wśród żywych szefie-
-Tony?-
spytał zakłopotany Ameryka, patrząc na nich- Logan?-
-Coś
się stało?- dopytywał szponiasty gdy Ameryka nic nie odpowiedział
tylko zaczął ciężko oddychać, prawie że wachlując się dłonią.
-Szef
ćpał?- wypalił Tony, gdy Logan uderzył go w ramie- no co? Pytam
się tylko. Może akurat ma jakiś świeży towar-
-nic
... mi nie jest ...- wyszeptał gdy rozległ się śmiech Ksenii.
-Czy
to dziewczyny?- podniósł brew Logan.
-Co
one tam robią?- spytał zaciekawiony jak zawsze Tony.
-Chłopaki
... ide się przespać- wydusił Ameryka po czym zaczął iść przed
siebie.
-Na
pewno nie pomóc Kapitanie?- spytał znów Logan.
-Nie
dzięki poradze sobie- machnął ręką Steve.
-Nie
podlizuj się- szepnął mu Tony gdy Rosomak wywrócił oczami-
chodz- pociągnął go za ręke.
-Co
znowu wymyśliłeś Stark?- mruknął, widząc jak go gdzieś
prowadzi.
-Coś
dzięki czemu dowiemy się co się stało- w tej samej chwili drzwi
do Sali komputerowej otworzyły się a Tony pociągnął znów Logana
tak że oby dwoje weszli do środka.
-Eeh
nie dacie mi spokoju, nie?- spytał zapatrzony w ekran Banner.
-Już
dość się nałykałeś promieni, teraz nasza kolej- stanął przy
nim Blaszak gdy Bruce westchnął i obrócił się w jego strone.
-co
chcecie wiedzieć?-
-Co
się stało z Ameryką- odparł Tony gdy Banner zaczął coś
kombinować w komputerze. Nagle rozległ się huk. Jedna ze ścian
rozwaliła się, ukazując młot, który prawie uderzył by Logana
który na szczęście się schylił, po czym zrobił wylot przez
drugą ściane, taranując ją i robiąc w niej dziure.
-To
jest Thor posługujący się młotem w siedzibie- kiwnął głową
Tony gdy Banner był już doszczętnie załamany.
-Przylepie
mu ten młot do ręki- warknął Logan gdy w drzwiach pojawił się
Bóg Wszechświata, który oglądał straty.
-
... naprawie to- odparł szybko gdy Bruce machnął ręką.
-O
ja cię pitole- mruknął nagle Blaszak, wpatrując się w monitor.
Ciekawy Thor podbiegł do nich i zaczął oglądać pewną scenke,
którą puścił im Banner.
-To
to się dzieje gdy rozwalam młotkiem wszystkie ściany w siedzibie-
kiwnął głową blondyn na co Banner zbladł.
-Jakieś
jeszcze ściany ucierpiały?-
-Szpachelka,
zaprawa i będziesz się bawił w murarza- kiwnął głową Logan z
uśmiechem.
-Cii
ja tu próbuje oglądać- uciszył ich Tony, widząc scenke Lany i
Ameryki- dziewczyna nieżle umie zakręcić człowiekowi w głowie
...- przypatrywał się całej sytuacji- a możesz pokazać to co
dzieje się w ich pokoju?-
-Nie
dacie mi pracować- mruknął Banner po czym kamerką, która była
przywieszona na korytarzu, wyciągneła swoje 8 kończyn i podryptała
do pokoju gdzie siedziały dziewczyny. Obraz był ustawiony
centralnie na nie.
-Bajer-
kiwnął głową Blaszak wpatrując się w obraz.
-Ktoś
mi powie co się stało Kapitanowi?- w Sali pojawił się Cyklop gdy
reszta szybko zaczeła go uciszać- co wy robicie?- zdziwiony
podszedł do nich.
-Co
tu dużo gadać ...- zaczeła Eveline- na początku z bratem
trafiliśmy do sierocinca ...-
-To
jest Eveline- szepnął.
-Chyba
opowiadają historie swojego żywota- zaczął mu tłumaczyć Banner.
-Więc
stól dziub i oglądaj- uciszył go Tony.
-Byliśmy
bardzo zżyci ze sobą, jak w sumie każde z rodzeństwa, a
przynajmniej większość. Razem zapałaliśmy miłością do strzał
i łuków. Uwielbialiśmy z nich strzelać gdy tylko widzieliśmy
jakieś. To była nasza pasja. Wszystko byłoby piękne, gdyby nie
rozdzielili nas po kilku latach. Okazało się że Clint miał
wrogów, którzy chcieli go rozwścieczyć za wszelką cene ... moim
kosztem. Schwytali mnie po czym postanowili poeksperymentować. Mieli
w swoich sidłach też Kurta, przez co postanowili troche
pokombinować. Chcieli żeby jego moc przeszła na mnie ...-
-I
co? Udało się?- spytałam gdy blondyna pojawiła się za mną- ...
najwyrażniej tak-
-Dzięki
tej mocy uciekłam im, odnalazłam brata i znalazłam się tu-
uśmiechneła się Eveline po czym wróciła na swoje miejsce.
-Ta
teleportacja jest okropna- mruknął Logan.
-Bo
przez nią ktoś ci się pojawił w łazience gdy brałeś prysznic?-
zaśmiał się Cyklop gdy Rosomak z cwaną miną popatrzył na niego.
-Scott
zrób tak- odparł po czym wywrócił oczami. Summers zmierzył go
swoimi okularkami po czym wrócił do oglądania.
-No
no coraz ciekawsze te historie- odparła Ksenia gdy nagle wszyscy
zwrócili oczy ku mnie. Okey ... chyba teraz moja kolej ...
Biedny Kapitan <3 ale kto by się nie oparł <3 kochammmm :P uwielbiam :P cenię :D i czekam na następny xD ciekawie jakby to w filmie wyglądało xD
OdpowiedzUsuńNo to zapowiada się bardzo ciekawie :D
OdpowiedzUsuńNie mogę doczekać się kolejnego :D
"Szef ćpał" było najlepsze. Zdecydowanie. Chyba nie powinnam czytać Twoich opowiadań przed pisanie własnego opowiadania, bo tylko dostaję głupawki i zaczynam pisać dziwne dialogi. I tyle o Twoim wpływie na mój mózg. Rozdział świetny! Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńPS. Jeszcze jedno małe pytanie. Po co Thor miałby rozwalać w siebie ściany młotkiem? Przecież to bez sensu.