trwa inicjalizacja, prosze czekac...

środa, 14 maja 2014

ROZDZIAł 13 cz 1

~~A więc jest i kolejny! :D Swiezo przed maturą ustną z polaka!
~~ Mam taką małą prośbe. Bo ostatnio mam mało komentarzy, a zaczeło sie od kilkunastu. Nawet samo takie serduszko lub uśmieszek motywuje, bo widze że ktoś to czyta i wiem  że moje wypociny nie ida na marne :) 
~~ Dziękuje moim dwóm stałym czytelniczką, Marcie i Elciuchowi że są ze mną cały czas. Dankeszyna! <3
~~ Znów zaczynam słodzić xd Ja powoli nadrabiam inne blogi, chociaz przez mature narobiłam sb troche zaległości, ale przeczytam! :D
~~ Bez dłuższego marudzenia, zapraszam! :D



-Długo zamierzasz jeszcze tam cępić?- usłyszałam nagle głos Bruce’a, wyrywającego mnie z długiego zamyślenia.
-Przeszkadzam ci?-
-Nie, a raczej czasem miło posiedzieć w towarzystwie- odparł- gdyby jeszcze ta druga osoba się cokolwiek odzywała- tak, siedziałam u Bannera w Sali komputerowej, i tak minął cały dzień odkąd siadłam sobie na szafce, oparta o okno i wpatrywałam się w miasto nie odzywając się ani słowem. Bruce zaś, w sumie jak zwykle, majstrował przy komputerach, tworzył, szukał. Krótko mówiąc był w swoim żywiole.
-Nie chciałam ci przeszkadzać- mruknełam.
-Jakbyśmi przeszkadzała to bym ci to powiedział- zaśmiał się,odrywając wzrok od komputera- odpowiesz mi na pytanie?-
-Aż mi nie dadzą spokoju z tymi ćwiczeniami- warknełam.
- ... nie jesteś przypadkiem głodna?- podniósł cwano brew.
-wiem że z Hulkiem się nie zadziera, ale gdybyś nim nie by to byłbyś teraz bez zębów- uśmiechnełam się do niego gdy rzucił mi bułke.
-Nie ma za co- odwzajemnił mi uśmiech po czym wrócił do pracy. On jest na prawde przekochanym przyjacielem. Kiedy weszłam do jego Sali nie darł się na mnie i nie wypytywał o co chodzi. Dopiero po tych kilkunastu godzinach wydobył z siebie ten splot słów, może dlatego że zobaczył że troche ostygłam.
-Tu cię mamy- usłyszałam głos Logana po czym wywróciłam oczami.
-To my cię szukamy po całej bazie a ty sobie siedzisz u Bannera?- wtrącił się Tony, widząc mnie na szafce.
-Ustalmy coś: jesteś lampartem czy małpą?- spytał Rosomak, gdy zobaczył mnie na tej szafce. Szalg by go trafił! Prawie się nie udusiłam tą bułką!
-Ej Banner! Nie przyrosłeś do tego krzesła?- mruknął nagle Tony, wyciągając mu z pod tyłka krzesło tak, że biedny Bruce upadł na ziemie, tak zwany klapen dupen.
-Tony!- krzyknął, zrywając się z podłogi- te odłamki chyba ci się dostały do mózgu!- Tacy dorośli a takie z nich dzieci.
-Ej- popatrzył na mnie Logan- zapomniałaś o czymś Szczeniaku- odparł po czym zwinnym ruchem założył mi na szyje nieśmiertelnik.
-Ameryka mnie nie wylał po tej scence co odstawiłam dzisiaj?- spytałam, z nadzieją w oczach.
-Skoro oddałem ci nieśmiertelnik- odparł gdy odetchnełam z ulgą- to jak ci się fochy skończą to wróć do nas- uśmiechnął się lekko po czym pociągnął Tonyego za zbroje i wyszedł.
-Saturnina!- krzyknął do mnie Bruce- zbieramy na przeszczep mózgu dla Tonyego- po tym oby dwoje wybuchliśmy śmiechem. Chwała ci że już skończyłam jeść tą bułke ...
----------------------------------------
Był już wieczór gdy reszta powoli zwijała się do swoich pokoi by odpocząć. Bóg Wszechświata, ze swoim wiernym młotem w ręku, szedł w strone swojego pokoju zamyślony. Jednak jedna rzecz wyrwała go z dumania ... paprotka. Przystanął przy niej po czym zaczął jej się przyglądać uważnie. Każdy by pomyslał ‘co on paprotki nigdy nie widział?’. Czy ja wiem.
-Oj przestań już- zaczął mówić do tej paprotki, gdy ona tylko stała nieruchomo- wiem że to ty- zaśmiał się lecz ona nic-Ksenia nie wygłupiaj się- zaczął ją łaskotać po liścia gdy paprotka zaczeła się śmiać po czym zmieniła się w rudą.
-Ej! Skąd wiedziałeś że to ja?- spytała zdziwiona dziewczyna.
-Bo w naszej siedzibie nie ma ani jednej paprotki- kiwnął głową gdy dziewczyna westchneła- co ci się znowu dzieje?-
-Nic- odparła niepewnie, próbując wszystkiego by zakryć swoją twarz.
-Oj przestań, znów te piegi?- spytał gdy ona spuściła wzrok- co ci w nich nie pasuje?-
-Wystarczy że są ...- burkneła zła.
-Tu jesteś!- oby dwoje usłyszeli głos Lany, która zdyszana podeszła do nich- szukam cię po całej siedzibie – po tych słowach chwyciła rudą za ręke.
-Następnym razem szukajcie roślinek- uśmiechnął się do nich Thor po czym zasalutował i poszedł przed siebie.
-Przed kim ty się znowu chowasz?- jękneła Lana, ciągnąc ją za ręke.
-Przed światłem- szepneła Ksenia, idąc za nią ze spuszczoną głową.
-Nie wiem czy wiesz ale roślinki lubią światło, więc radze ci wymyśleć coś innego- odparła kiwając głową- zmieniając temat- weszła z nią do pokoju gdzie byłam też ja i Eveline- robimy sobie dzisiaj babski wieczór!- i jak powiedziała tak też reszta zrobiła. Ogarnełyśmy pokój po czym gotowe zasiadłyśmy w kółku, każda z czymś innym w ręku.
-A więc, może na początek niech każda powie jak się stało że jest mutantem?- zaczeła Eveline, trzymając w ręku gorącą czekolade.
-Zostawiam nowym przybyszą pierwszeństwo- odparłam, obejmując kubełek kurczaczków, gdy Ksenia sięgneła po jednego a ja trzepnełam ją w ręke- może ty zaczniesz? Akurat wtedy zdąże zjeśc kurczaki- uśmiechnełąm się gdy ruda podniosła brew ze zdziwieniem.
-Okeey- szepneła- eeh od czego by tu zacząć ... gdy byłam jeszcze normalna mieszkałam z mamą i dwójką sióstr w małym mieszkaniu. Co chwile się przeprowadzałyśmy i nie mogłyśmy znależć miejsca dla siebie. Do tego dobijały mnie moje kompleksy ... piegi na ryju, za duży nos, brzydkie oczy, za duże ramiona, krzywe nogi, mały tyłek ...-
-Przystopujmy ją zanim się rozpędzi i będzie strzelać jak karabin maszynowy- szepneła do mnie Eveline.
-Ksenia!- krzyknełam do niej- zamień się w wolnostrzałowy!-
-Przepraszam- szepneła- czasem tak mam ... w każdym bądz razie przez moje kompleksy nie wychodziłam na dwór, zawsze się chowałam przed ludzmi, wolałam posiedzieć sobie sama i podołować się troche ... aż wreszcie jakiś gościu, obserwując mnie od dłuższego czasu, zaproponował mi że znikną wszystkie moje problemy- podniosła głowe po czym popatrzyła na nas- i chyba troche się nie zrozumieliśmy. Najpierw zaczeli mi coś wstrzykiwać do żył ...- bardzo żle zaczeła ... aż kurczak stanął mi w gardle- żeby mama nic nie podejżewała, puszczali mnie do domu ale mówili żebym była ostrożna ponieważ mogłobymi się coś ujawnić. Posłuchałam ich i byłam ostrożna. Jednak czułam że rany po ukłóciach zaczynają mnie boleć, a przy okazji też wszystko inne. Wkońcu nie mogłam nawet się poruszyć-
-Co ci wstrzykneli?- spytała zaciekawiona Eveline.
-Botoks- zaśmiałam się gdy reszta spiorunowała mnie wzrokiem- nic nie można powiedzieć- mruknełam.
-Nie mam pojęcia, ale na pewno nie botoks- zmierzyła mnie wzrokiem gdy niewinnie się uśmiechnełam- w każdym bądź razie wkońcu nie mogłam się ruszyć więc mama zadzwoniła do szpitala by jakiś lekarz przyjechał i mnie zbadał, jednak jak usłyszeli moje nazwisko, powiedzieli mamie że mam jakąś chorobe zakaźną i zabrali mnie ze sobą. Zamiast tego zadzwonili do naukowców, którzy odebrali mnie ze szpitala i kontynuowali eksperymenty-
-I wtedy też się poznałyśmy- wtrąciła się Lana- ja za to byłam od zawsze zafascynowana stworami mitologicznymi, a najbardziej smokami, w porównaniu do moich pięcioro rodzeństwa. Zapisałam się też na lekcje o tych stworach. Wziełam adres, gdzie odbywały się lekcje i poszłam. Okazało się że było to w jakiejś nowoczesnej siedzibie naukowej. Wtedy poznałam tych naukowców co Ksenia, którzy zaczeli mnie wypytywać o moje zainteresowanie do smoków. Niestety musiałam im wszystko wypaplać, przez co wzieli mnie do eksperymentów. Powiedzieli że chcą tylko coś sprawdzić ... mhm- westchneła- w każdym bądz razie weszłam normalna a wyszłam ze skrzydłami i ogonem- zaśmiała się gdy zaciekawione z blondyną słuchałyśmy jej historii.
-a powiesz mi o co chodzi z tym całym blaskiem z twoich skrzydeł?- wtrąciła się Eveline, która doskonale pamiętała dzień naszego spotkania.
-no cóż ... gdy mnie już rozwiązali i wyciągnełam swoje skrzydła, niechcący trąciłam fiolke z pewnym wywarem na stoliku po czym przejechałam skrzydłem. Był to wywar do manipulacji, który w kontakcie z moimi skrzydłami robi to co widziałyście: onieśmiela mężczyzn i sprawia że są tobą zachwyceni, robiąc to co im karzesz-

-genialny bajer- kiwnełam głową ze śmiechem- zademonstruj to na pierwszej osobie, która tu przejdzie- poruszałam cwano brwiami ...

3 komentarze:

  1. Elciuch dziękuje i kłania się nisko <3 :* Ale też kce cześć drugą bo na razie musze tylko się zastanawiać kto tan wejdzie ...hihihi :D superowo :P świetnie , <3

    OdpowiedzUsuń
  2. Na samym wstępie się wkurzyłam, bo podzieliłaś rozdział na części, czego wprost nienawidzę. Logan mnie w ogóle rozwala. I te jego teksty. Tu jest jeszcze bardziej opryskliwy jak w naturze. Rozdzaiał świetny! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  3. Skąd ty człowieku bierzesz takie teksty xd bez przesadzizmu i tak xd :D

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/