trwa inicjalizacja, prosze czekac...

sobota, 20 września 2014

ROZDZIAŁ 23


~~  Tyyle nieobecności >_< Oblałam! Wiem wiem pseplasam :c Ale jakoś nie miałam wgl weny do pisanka :c Ale! Ale ... ostatnio znalazłam fajne stronki na fb- "Chris Hemsworth-Thor" oraz "The Avengers" na których znalazlam genialne posty :D Daje próbke:



Nie wiem jak wy ale ja nie mogłam przestać się smiac xd 
~~ Dziś Avengersi o 18-tej na Polsat Film! <3


-Długo masz zamiar ukrywać się przed Cyklopem?-
-Możesz mi powiedzieć jak tu do mnie weszłaś?- podniosła brew blondyna, widząc mnie siedząca koło niej na łóżku.
-Siedze tu od pół godziny-
-To tym bardziej mnie to zastanawia- popatrzyła na mnie gdy wyszczerzyłam się niemiłosiernie- takie pytanko ... nie masz nic do roboty?-
-Uwierz mi że nie- westchnełam i położyłam się na jej brzuchu- ostatnio prześladują mnie dwa debile więc nie mam już gdzie się schować-
-Dwa?- podniosła głowe.
-Płonący i Szponiasty- mruknelam- nie wiem który gorszy-
-Witaj Eveline- w drzwiach stanął uchachany od ucha do ucha kochaniutki pan Clint, przygladając nam się z usmiechem.
-Ciebie dwóch a mnie jeden- szepneła blondyna, siadając- cześć braciszku, planujesz tu nocować?-
-Cóż ...- zaczął.
-Nie nocować- poprawiłam ją, też wracając do pozycji siedzącej- najlepiej to zamieszkać-
-Co?- wybauszyła oczy gdy Clint pokiwał głową.
-Za dużo nas tu jest Różówy, wracaj do swojej siedziby- wypędzałam go gdy ten tylko podniósł brew- jest w dobrych rękach, nikt jej tu nie zgwałci-
-Czy nie zostawicie mnie chociaż na chwile samą?- westchnęła oburzona już blondyna wchodząc do łazienki i trzaskając drzwiami. Podniosłam ręce i popatrzyłam na jej brata który dalej stał nieruchomy jak wcześniej.
-Halo, specjalne zaproszenie dla Clinta Bartona by opuścił pokój?- zwróciłam się do niego gdy ten tylko się zaśmiał.
-To też nie jest twój pokój- zaczął mi uświadamiać gdy tylko wywróciłam oczami- a co tam nowego w sektorze Alfa?-
-To włóczysz się nam po korytarzach i nie wiesz?- spytałam gdy ten tylko wzruszył założonymi na piersi rękami i pokiwał głową- a no jasne, w głowie ma się co innego- pomajtałam brwiami gdy ten ocknął się i skrzywił.
-Podobno Tony coś tam majstruje przy Ksenii- zmienił szybko temat.
-Co proszę?- usłyszeliśmy głos Thora, a raczej jego zapchaną buzie w której znajdował się wielki kawał kebaba.
-Ten to jest dopiero gorszy od Starka- pokiwał głową Clint, odwracając się do Boga Wszechświata- smacznego- odparł mu gdy blondyn kiwnął mu głową na znak że dziękuje.
-Co ci się znowu dzieje o Thorze synu Orki- zaczęłam.
-Odyna- odparli chórem oby dwoje gdy machnęłam ręką.
-Jak zwał tak zwał- wywróciłam oczami.
-Mówiliście coś o Ksenii i Starku- zaczął gdy od razu załapałam o co chodzi.
-Ojoj komuś zazdrość uszami wychodzi- zaśmiałam się gdy Thor przestał miętolić i spojrzał na mnie groźnie- idz do miejscówki Starka, tam wszystkiego się dowiesz-
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~ 
-Nie myślałeś o zmianie koloru?- spytała ruda, czyszcząc metalowy hełm.
-Nie, po co- odparł jej Stark- te są jak dla mnie w sam raz- wyszczerzył się, stojąc  nieruchomo gdy dziewczyna pomagała mu założyć kombinezon.
-Ty jesteś tu szefem- zaśmiała się, dmuchając na hełm i leciutko przejeżdżając po nim szmatką.
-Ruda- zawołał gdy mruknęła pod nosem- pobawimy się w coś by przyjemniej nam mijał czas?- zaproponował.
-Jakie „zabawy” masz na myśli?- spytała ze śmiechem, podchodząc do niego.
-Na przykład … powiedz mi kogo najbardziej lubisz z X-Mengersów, oczywiście oprócz mnie- podkreślił ostatnie słowo gdy Ksenia zaczęła mu dokręcać kolejny kawałek zbroj.
-Dlaczego mam to niby tobie powiedzieć?-
-No dawaj, pracujemy przecież razem- naciskał.
-Jeszcze komuś wygadasz …- szepnęła, spuszczając głowe.
-Pff żeby robić sobie konkurencje? Nic z tych rzeczy!- prychnął gdy ta zaczęła się znów śmiać.
-Twoje Ego nie ma ani początku ani końca- pokiwała głową gdy Stark pomajtał brwiami.
-Stark!- wpadł do laboratorium jak burza Thor, lecz szybko pohamował pioruny i próbował zachować się naturalnie- … co tam?-
-Dzięki że oszczędziłeś mi drzwi- popatrzył na niego Stark.
-I zjedz w spokoju kebaba- zaśmiała się Ksenia gdy ten dalej trzymał niedokończone jedzenie w ręku.
-Daj gryza!- krzyknął Stark gdy Thor schował to za płaszczem- nie to nie, Ksenia! Idz mi po kebaba! A właśnie!- zwrócił się do blondyna- jestem jej ulubionym więc proszę mi jej nie tykać- odparł gdy Ksenia gwałtownie włożyła mu hełm tak że się uciszył.
-Nie słuchaj go- machnęła ręką gdy Thor nie wiedział o co chodzi- z czym masz?- zapytała i wzięła gryza- mmm dobre- odparła gdy blondyn się do niej uśmiechnął.
~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~~
-Saturnina!-
-Tak wiem kapitanie! Mam iśc do garażu!- krzyknęłam, biorąc ze sobą wiadro z wodą- może mi ktoś pomóc?!- krzyknęłam, wychylając się z pokoju gdy nagle nie ujrzałam nikogo- no jasne, jak proszę o pomoc to nikogo nie ma- warknęłam, wychodząc z pokoju- nikt nie słyszy, nikt nie widzi-
-Na pewno?- Wdowa jak na zawołanie pojawiła się przede mną. Omało nie wywróciłam wiadra z wodą.
-Co ja wam zrobiłam, ludzie!- jęknęłam, ogarniając się gdy Natasha chwyciła za wiadro z uśmiechem.
-Chce ci pomóc-
-Nie mogłas po prostu podejść i zapytać?- przetarłam czoło oddychając głęboko.
-Jestem szpiegiem, nie potrafie inaczej- zaśmiała się gdy machnęłam ręką.
-A ty … długo będziesz u nas?- spytałam gdy Wdowa nabrała powietrza- czy mamy wyrzucić Clinta przez okno?- wyprzedziłam jej pytanie gdy popatrzyła na mnie niezrozumiale.
-Co chcecie od niego?- spytała z lekkim uśmiechem.
-Bo Eveline ma mały problem  z Cyklopem, Clint nie pójdzie stąd puki ona nie rozwiąże tego problemu, a że ty jeszcze tu przyszłaś to, jak na razie, już w ogóle nigdzie się nie wybiera- wytłumaczyłam jej gdy ta podniosła brew i zaczęła się śmiać.
-To niech Eveline rozwiąże „Cyklopowy” problem to jej brat wtedy zostawi ją w spokoju- odparła mi gdy schodziliśmy po schodach do garażu.
-A ty?- spytałam, stając na środku stopnia gdy Wdowa odwróciła się do mnie.
-Jeśli dadzą mi jakąs misje to nawet nie zauważysz kiedy znikne- uśmiechnęła się po czym szła dalej. Westchnełam po czym podążyłam za nią. Musiałam znaleźć sposób by jakoś delikatnie spiknąć tych dwóch ze sobą, inaczej będzie nieciekawa atmosfera w siedzibie. W sumie już jest. Nie tylko przez to ale i przez kradzież danych która była niedawno. Dalej wszyscy byli podejrzani i dalej czułam się tu nieswojo, ale … Gdy doszliśmy na miejsce, Wdowa zostawiła mi wiadro i zniknęła. Nawet nie zdążyłam jej podziękować!
-To nagłe znikanie jest okropne- mruknęłam do siebie i zaczęłam myć jedno z aut, akurat trafiłam na auto Scotta. Rozmyślałam tak o tym wszystkim, myjąc te nieszczęsne szyby, obdarowane prezentami od ptaków, mając nadzieje że cokolwiek przyjdzie mi do głowy …
-Widze cię- mruknęłam, płucząc gąbke- poprawka, słysze cię- odwróciłam się do intruza, który ewidentnie chciał mnie przestraszyć.
- … Jak?!- załamał ręce Johnny.
-Eeeh widzisz Blaze- nabrałam powietrza w płuca i wycisnęłam gąbke- jestem lampartem. A lamparty mają dobry słuch- kiwnęłam głową gdy ten wywrócił oczami- Czego dusza pragnie?-
-Ta akurat niczego, za to ta druga- wskazał na motor- chętnie by coś zjadła-
-Już się ściemnia?- podniosłam brew.
-Za niedługo będzie ciemno- wzruszył ramionami- a co, chcesz się przejechać?- uśmiechnął się- już widze mine Logana- zaczął się śmiać.
-Chcesz oryginał? To się odwróć- teraz mi było do śmiechu gdyż Rosomak stał akurat za nim.
-Czy on ma jakiegoś GPS’a że pojawia się tam gdzie ja?- wskazał na niego gdy tylko pokiwałam głową i wróciłam do pracy. Eeeh jak nie Clint to Johnny, jak nie Wdowa to Logan. Każdy pojawia się z nienacka, jakby celowo chciał druga osobe przestraszyć. Ale … chwila … jest!
-Mam pomysł!- krzyknęłam, klaszcząc w dłonie, gdy oby dwoje obrócili się do mnie zdziwieni moją reakcją- … nieważne- machnęłam do nich i kontynuowałam mycie auta. Pff nie
muszą wiedzieć!

niedziela, 24 sierpnia 2014

ROZDZIAŁ 22

~~ Ty! No ty co czytasz! Nie odwracaj się, mówie do ciebie! Czemu Sylwietty nie poganiasz?! Ojojoj byłam w górach :P Znów się rozleniwiłam i do tego wyszła mi ta beznadzieja ale spróbuje się poprawić no :P
~~ (Aktywacja człowieka skurwiela) juz tydzień do szkoły! :O A nie chwila ... ja mam studia dopiero w pażdzierniku xd ... ale wiecie że was kocham? xd
~~ Poddawajcie pomysły bo moja fantazja się kurczy!! :P

-Saturnina-
-Idz sobie- mruknełam, leżąc na łóżku i nie mając najmniejszej ochoty cokolwiek robić.
-Chce porozmawiac-
-Ale ja nie chce- po tych słowach walenie w drzwi stało się o wiele mocniejsze niż wcześniej- Logan! Nie wpuszcze cię i koniec!-
-Jak rozwale drzwi to nie będziesz miała innego wyjścia- po tych słowach zerwałam się z łóżka po czym zaczełam przesuwać szafe by przypadkiem to co mówił się nie sprawdziło.
-Logan!- Usłyszałam nagle drugi głos i zatrzymałam się- twój pokój jest w drugą strone-
-Szukasz guza Blaze?- warknął a ja od razu zaczełam przesuwać szafe w drugą strone.
-Ja nie, ty chyba tak-
-Wystarczy nam jeden przemądrzały gagatek w tej siedzibie, więc ty możesz się stąd zmywać- mruknął, stając przed nim- chyba że ci pomóc-
-Heh nie przestaszysz mnie ani ty ani te twoje wysuwane widły- zaśmiał się Johnny gdy Logan stanął przed nim wysuwając swoje szpony.
-To ja ani troche nie boje się twojej huderlawej fajczącej się czaszki z dymiącym się motorem- ‘jak już zaczeli sobie tak cisnąć to zaraz się tam pozabijają’ pomyślałm i w panice szybko zaczełam otwierać drzwi.
-Tylko że ta fajcząca czaszka nie zna litości i jest bezwzględna- uśmiechnął się gdy Loganowi wcale nie było do śmiechu.
-Bez czachy można cię posiekac, nie?- spytał, przeglądając szpona.
-Moge zawsze podejśc do cienia- odparł mu, zakładając ręke na ręke i robiac krok do tyłu.
-Na litość Boską! Jak dzieci normalnie!- krzyknełam, wychodząc na korytarz- takie stare kopy a tak się klócą!- stanełam między nimi gdy ci tylko wymienili się wzrokiem i zadziornie uśmiechneli.
-No, skoro wyszła to teraz ja łapaj- odparł Blaze gdy Logan chwycił mnie za ręke.
-Ameryka miał racje, jedno wielkie przedszkole- pokiwalam głową gdy ci zaczeli mnie ciągnąć w strone Sali- ej! Ja z wami nigdzie nie ide!- warknełam, gdy Logan wziął mnie na ręce i szedł dalej.
-Czemu nie chcesz?- zaczął się wąchać Blaze- śmierdze?-
-Czuć na kilometr- zaśmiał się Logan gdy zła popatrzyłam na nich.
-Oskarżacie mnie o to że mogłam wpuścic tych z H.Y.D.R.A.-
-To Thor powinien wszystkich wyzabijać bo podejżewają też Ksenie- odparł mi Logan.
-Każdy kto był wtedy w siedzibie jest podejrzany, nie tylko ty- wytłumaczył mi Johnny gdy przed nami ukazał się brat Eveline.
-No siemka- uśmiechnął się do nas Clint gdy zdziwiona wpatrywałam się w niego.
-A ty co tu działasz?- podniosłam brew gdy ten trzymał w ręku strzałe, polerując ją szmatką.
-A przyszedłem w odwiedziny- odparł nam ze stoicki spokojem- do siostruni-
-Mhm czuje woń sarkazmu- mruknełam.
-Wiecie przypadkiem gdzie jest Cyklop?- spytał gdy zobaczyłam jak Logan kręci gałkami ocznymi.
-Trafiłeś pod zly adres- odparł mu Rosomak- akurat ja go omijam szerokim łukiem-
-Bo musze z nim zamienić pare zdań- dalej mówił ze spokojem gdy ja aż byłam zdziwona jego łagodnością w takiej sytuacji.
-Tam jest jego pokój- wskazał na drzwi z uśmiechem gdy Clint podziękowal i udał się we wskazane miejsce.
----------------------------------------------------
-Co o tym wszystkim myślisz?- spytała blondyna, leżąca na łóżku.
-Cóż- odparła ruda- to że Scott nie może zapomnieć o byłej, więc szuka nowej dziewczyny by zamazac wspomnienia-
-To mam być taką zabawką pocieszenia?- podniosła brew Eveline.
-Mówił ci że nie jest gotowy bo dalej myśli o byłe?- spytała gdy Barton kiwneła głową- no ... jeszcze do tej wymiany nie doszło-
-Ale ja nie chce być taką ‘częścią zamienną’. Jestem osobą a nie częścią do auta-
-Może źle go zainterpretowałyśmy- zaczeła się zastanawiać Ksenia , zamieniając się nagle w kule do kręgli.
- ... mamy iśc na kręgle?- spojrzała na nią zdziwiona.
-Nie, po prostu lepiej mi się tak myśli- turlała się w te i nazad , rozmyślając o tym wszystkim co jej powiedziała Eveline. Nagle było słychać mocne pukanie w drzwi i męski głos.
-Eveline! Braciszek przyszedł!- dziewczyny popatrzyły po sobie po czym powoli otworzyły drzwi.
-Johnny?- krzykneła blondyna, widząc jak brunet znikał za zakrętem.
-Słucham?- kuknął zza ściany.
-Żarty sobie stroisz?- spytała.
-Nie- wzruszył ramionami- jest u Cyklopa-
-Co?- krzykneła Eveline migiem przątając się ze swojego pokoju i biegnąc w wyznaczone miejsce- Clint!- krzykneła wpadając do pokoju- nie wygłupiaj się!- gdy otworzyła drzwi,zastała swojego brata stojącego nad siedzącym na łóżku Scottem. Oby dwoje obrócili się w jej strone gdy ta przez chwila stała w miejscu po czym zamkneła za sobą drzwi i wróciła do pokoju.
-Eee ...- zająkała się Ksenia- zrobiło się troche podejżanie- mrukneła.
-Już wiem czemu unikałem tego miejsca- odparł po chwili- bo wszyscy tu powariowali-
-Bo mają problemy miłosne?- pojawiła się przy nim Wdowa gdy ten omało zawału nie dostał.
-Ide się przejść- mruknął, wziął łyk żelek po czym wyrószył przed siebie.
-Jak nam będzie dokuczał to będziemy cię wzywać- zaśmiała się ruda gdy ta pogłaskała ją po głowie.
-Eveline?!- dało się słyszeć głos jej brata- siostrzyczko?!- oraz dało się i widziec kochającego braciszka-Ev ... ooo- szepnął, patrząc na nas- Natasha- uśmiechnął się.
-Clint- założyła ręke na ręke.
-Ksenia- machneła ręką ruda.
-Co ty tu robisz?-spytał, podchodząc do nas.
-Pomagałam Blaze’owi z rozkazu Ameryki- wytłumaczyła mu- a ty jak tam? Nadopiekuńczy braciszku?-
-Tak jak widzisz, jestem nadopiekuńczy- zaśmiał się gdy Ksenia nagle poczuła się nagle intruzem między nimi. Niepostrzeżenie zamieniła się w gołębie piórko i znikneła im z oczu. Hawkeye, widząc że Ksenia gdzieś wyparowała, podszedł szybko do Wdowy i złapał ją w pasie.
-Wykorzystujemy okazje?- podniosla brew cwano.
-Gdzieś ty była cały ten czas?- szepnął do niej, wpatrując się w jej piwne oczy.
-Pewnie szpiegowała- dało się słyszeć Iron Mana, jedzącego popcorn razem z Johnnym- nie
Przeszkadzajcie sobie- w tej samej chwili Clint wyciągnął strzałe z kałczana i strzelił w nich tak że strzała odbiła się od zbroi Tonyego przez co oby dwoje uciekli z pola rażenia.
----------------------------------------
-I co? I co? I co?- pytała zaciekawiona, trenując międzyczasie.
-No nic ... oprócz tego że prawie by mnie podeptali- wzruszyła ramionami, ćwicząc na rowerku.
-Mogłaś się zamienić w gwóźdż, łatwiej by było- zaśmiałam się, oglądając się dookoła.
-Coś ty się stała taką ninją?- spytała ze śmiechem.
-Eeh- westchnełam- Logan i Johnny mnie pilnują- warknełam.
-Bo?- popatrzyła na nich.
-Bo jestem podejrzana- mruknełam, przemieniając swoje oczy w kocie.
-Nie tylko ty- westchneła.










piątek, 15 sierpnia 2014

ROZDZIAL 21

~~ Sylwietta!! Wpierdol będzie!!
~~ Znowu wakacje dały się we znaki xd a że jeszcze teraz jestem w górach to wgl xd ale coś przypominające rozdział jest więc zapraszam pipole! ;D


PS: otóz i Riderine! ;D Lub Wolver xd A wy jaką mieszanke wolicie? :P
 



-Wolverine- warkneła czaszka, widząc mężczyzne wyłaniającego się z chmary dymu.
-Czemu porwałeś Saturnine?- grożnie spytał, wyciągając na wierzch szpony.
-Sama chciała się przekonać co potrafie- chwycił łańcuch który migiem stanął w płomieniach. Ewidentnie było widać że mają chęć powalczyć, na szczęście w pore przybiegłam  do nich, stając między nimi, dalej jednak mając płonące futro.
-Stójcie! Bo jak nie to ja się z wami rozprawie! Nie wiem jak bo obu nie da się zabić ale coś wymyśle!- krzyknełam do oby dwu gdy Logan aż zbladł jak mnie zobaczył.
-Cośty jej zrobił?!- krzyknął, widząc mnie w takim stanie.
-Podrasowałem- zaśmiał się gdy jednak Rosomak zbytnio nie załapał żartu i już miał chrapke się na niego rzucić.
-Widze że znów robimy głupie rzeczy- do akcji wkroczyła Wdowa.
-I nawzajem- zwrócił się do niej Logan gdy nagle w oddali było słychać tabun wyjących syren. Rider szybko zawołał swój motor i z diabelskim smiechem odjechał, ja zaś próbując  czmychnąć niepostrzeżenie pobiegłam za płonącą czachą. Logan, zostając sam z Wdową, szybko wsiadł na motor na który ona też się wprosiła i pognali za nami.
---------------------------------------------------  
-Co to ma być?!- wrzasnął Logan- niby gość z płonącą czachą miał nam pomóc skasować kradzione dane? Chyba raczej chodziło wam o skasowanie całego budynku! Plus zrobił z Saturniny płonącą kupe sierści!-
-Skończyłeś?- spytał Blaze, stojąc na przeciwko niego. Chwała ci Panie że był pomiędzy nimi stół.
-Z tobą? Nie- warknął- jeszcze się rozprawie-
-Logan, taki miałem plan- wtrącił się w ich kłótnie Ameryka- Rider miał narobić tam zamieszanie, międzyczasie gdy Wdowa kasowałaby wszystkie dane z komputerów-
-I wszystko zostało zrobione jak należy- uśmiechneła się, pokazując im pendrive.
-Załogo, to Natasha Romanova- przedstawił ją wszystkim. Z tego co słyszałam to nie wszyscy tam byli. No w sumie mnie brakowało bo stałam przed drzwiami i podsłuchiwałam. Wolałam sobie darowac opiepsz od Wolverina. Kolejne tak dla urozmaicenia tygodnia.
-Nadal jednak nie wiemy kto mógł pozwolić na to że te dane wykradziono- wtrącił się do rozmowy Banner.
-To mógł być każdy kto przebywał wtedy w siedzibie- wzruszyła ramionami Lady Dragon.
-Może Ksenia?- wtrącił się nagle Ameryka- niby taka zajęta nażekaniem na siebie ale niewiadomo co może knuć-
-Poza tym teraz zadaje się z Tonym, a on też był w siedzibie- dodał Logan.
-No ej!- oburzył się Thor- czego od niej chcecie?! Dlaczego niby to miała być ona?-
-Thor zluzuj majty, nikt ci tej Ksenii nie odbierze- uspokajał go Blaze.
-Ty się nawet nie odzywaj bo jesteś tu dopiero dzień- warknął Bóg Wszechświata gdy Johnny podniósł ręce na znak że się poddaje- i dalej nie rozumiem czemu ona?! Dobrze mogłaby być też Saturnina!- na te słowa stanełam dęba, w sumie tak samo jak i Logan który tylko zmierzył go wzrokiem. No cóż ... jak wszyscy to wszyscy. Westchnełam i postanowiłam już nie podsłuchiwać bo bardziej mnie to wszystko przytłaczało. Wolałam mniej wiedzieć i lepiej spać.
-Jasne, oskarżajcie mnie- warknełam idąc do pokoju- a z resztą róbcie co chcecie- po tych słowach trzasnełam drzwiami i poszłam spać.
------------------------------------------------------------- 
-Kapitanie-
-Hm?- podniósł głowe zamyślony Ameryka, siedzący przy biurku.
-Przeprowadziliśmy analize pendriva, którym posługiwała się Natasha- odparła, podchodząc do niego i dając mu papiery- według danych wykasowała wszystko z większośći komputerów, reszte zniszczył Rider bądz Saturnina-
-Dzięki- uśmiechnął się do dziewczyny.
-W sumie analize wykonał Banner, ja tylko przyniosłam papiery- machneła ręką, przyglądając się mu uważnie- Kapitan wygląda na zmęczonego-
-Kiedy nie ma załogi, mów mi po imieniu- zwrócił jej uwage gdy ta staneła za nim i położyła mu ręce na ramionach, delikatnie masując jego plecy.
-Strasznie jesteś spięty- szepneła mu do ucha gdy Kapitana przeszedł mały dreszcz, niewidoczny jednak dla dziewczyny- musisz się odprężyć- zaczeła masować go coraz mocniej by go choć troche rozlużnić. Ameryka puścił papiery po czym próbował się zrelaksować, tak jak mu powiedziała dziewczyna. Ona zaś dalej rozmasowywała mu ramiona, co chwile schodząc coraz niżej. W pewnej chwili wyciągneła skrzydła po czym zaczeła nimi machać by stworzyć troche wiaterku na ochłodzenie szefa. Jednak on miał zupełnie co innego w głowie. Jednym ruchem wstał po czym delikatnie chwycił ją, przyciskając do ściany po czym, patrząc jej głęboko w oczy namiętnie pocałował. Dziewczyna zaskoczona, jednak też rozradowana jego pierwszym krokiem, odwzajemniała każdy jego pocałunek,każde jego delikatne muśnięcie ust. Nie potrafili się od siebie oderwać ani przez chwile.
-Kapitanie! Mam wyniki ale ktoś mi je ...- no cóż, oprócz niego- zwinął-
-Jakie wyniki Bruce?- spytał szybko Ameryka, odrywając się od dziewczyny.
-Pendriva- Banner dalej podejżliwie patrzył na tą dwójke, powoli przybliżając się do biurka.
-A wiem jakie- kiwnął głową- Lana mi je przyniosła- wskazał na dziewczyne gdy Bruce zmarszczył brew.
-Ah- mruknął- rozumiem- pokiwał głową- to ... skoro tak to ... ja nie przeszkadzam- podniósł ręce po czym zawrócił i wyszedł z pokoju.
-To ja ... też już pójde- odparła szybko Lana, idąc w strone drzwi.
-Lana- przerwał jej szybko gdy dziewczyna odwróciła się w jego strone- dziękuje za masaż- uśmiechnął się do niej pogodnie gdy ta odmieniła mu tym samym po czym wyszła. Nie zdążyła zamknąć dobrze drzwi ...
-Nie wiem co kombinujesz ale mnie nie przekabacisz- warknął Banner, przyciskając ją do ściany. Jednak to nie było w sposób romantyczny, tak jak to zrobił Kapitan.
-O czym ty mówisz?- podniosla brew gdy ten pokiwał głową ze śmiechem.
-Może  i reszta bardziej podejżewa Saturnine, Tonyego lub Ksenie, ale ja wiem swoje- puścił ją gdy ta otrzepała tylko skrzydła, spoglądając na niego- nie ufam ci- wskazał na nią- i radze ci, uważaj na siebie- mruknął po czym poprawił okulary i udał się w lewą strone. Dziewczyna zdziwiona reakcją Bannera, podrapała się po głowie po czym wróciła do swojego pokoju. Następnego dnia atmosfera nie sprzyjała nikomu, a zwłaszcza tym podejrzanym. Ja miałam wszystko daleko gdzieś. Zabarykadowałam się w pokoju i nie wpuszczałam nikogo. Chcą mnie podejżewać? Dobrze. Ale mnie już na oczy nie zobaczą.
-Gdzie jest Saturnina?- spytał Ameryka, gdy Logan próbował ćwiczyć w Sali ćwiczeń.
-Zamkneła się w pokoju i z nikim nie gada- odparł mu, trenując na worku treningowym.
-Terroryzujesz ją- mruknął Johnny, przechodząc za nimi.
-Po co go wogóle tu trzymamy?- westchnął Rosomak.
-Blaze jest bardzo pomocny. Poza tym odkąd stał się Riderem w dzień nie ma nic do roboty, więc możemy go tu ugościć przez jakiś czas-
-A mnie pytaliście o zdanie?-
-Logan- przerwał mu- twoim zadaniem jest ściągnąć tu jak najszybciej Saturnine, inaczej trzeba będzie to załatwić w inny sposób- wytłumaczył mu gdy ten trzepnął jeszcze raz w worek i udał się do celu. Johnny zaś kuknął na niego po czym potruchtał za nim.
-No Steve, mówiłeś że lubisz dzieci, więc masz przedszkole- szepnął do siebie gdy nagle na Sali pojawił się niespodziewany gośc.
-Kapitanie- zasalutował mu.
-Clint co ty tu robisz?-
-Przyszedłem rozprawić się z pewnym człowiekiem o płomiennych oczach- odparł, polerując sobie strzałe.
- ... zaczynam nie lubić dzieci- szepnął do siebie.


czwartek, 31 lipca 2014

ROZDZIAŁ XX

~~ Sylwietta szalejesz z rozdziałami :O No szaleje! xd Mam wene to jade z koksem xd A że prawie co dzień oglądam coś z Marvela to wena nie ucieka <3 
~~ Dziś spotkał mnie zaszczyt oglądnięcia znów Ghost Ridera. Nie wiem jak wy ale mi upodobał się jego motor <3
~~ A jaki jest wasz ulubiony superbohater z Marvela? ;)

-Dobra, jeszcze tylko tu ogarniemy i będzie cud, miód i malina- kiwnął głową Tony, chuchając i dmuchając na nowy skafander, który właśnie robił.
-Kiedy będe mogła go wypróbować?- spytała z zacieszem Ksenia, która w tym czasie robiła za manekina.
-Jarvis - odparł po czym odsunął się od dziewczyny.
-SIE ROBI SZEFIE!- po czym skafander włączył się i uniósł kapke nad ziemią.
-Ale genialnie!- krzykneła ze szczęścia Ksenia- latam!-
-Tylko się nie przyzwyczaja- odparł, przyglądając się skafandrowi- Jarvis zanotuj: ten kolor mnie będzie pogrubiał, trzeba zmienić-
-Że co?-
-NIE DRAżNIJ SIE Z NIĄ, DOBRZE WYGLĄDA-
-Dzękuje- kiwneła głową gdy nagle rozległo się pukanie do drzwi.
-Stark?- wychylił głowe Cyklop- zajęty jesteś?-
-Ooo prosze kto tu zawitał- uśmiechnął się, widząc go w drzwiach- Ksenia nie szarżuj. Dla ciebie zawsze jestem zajęty- chociaż tak powiedział, Scott wcale go nie posłuchał tylko wszedł- nie spoko nic nie mówiłem- machnął ręką.
-CHCESZ Coś DO PICIA?-
-Nie proponuj, nie zasłużył- warknął gdy Ksenia wycelowała i strzeliła. Na jego szczęście nie trafiła, tylko rozbiła mu kilka fiolek.
-No co?! Chciał nas wyzabijać laserem! Teram co, mam mu niby kawe postawić?- wzruszył ramionami gdy Scott tylko pokiwał głową.
-To moge?- westchnął.
-Nie jesteś godzien- odparł mu, majstrując coś przy zbroi.
-Dobrze, sam sobie zrobie- bezradny już zaczął chodził po laboratorium- a gdzie masz kawe?-
-Heh szukaj- uśmiechnął się cwaniacko gdy Summers popatrzył na niego spod byka.
----------------------
Po krótkim czasie dobiegliśmy na miejsce. Przed nami ukazał się wysoki budynek o niezliczonej ilości pięter. Rider poszarżował kilka razy motorem po czym zwrócił się do mnie.
-Czas na małe pożądki- odparł śmiejąc się złowrogo po czym wjeżdzając z hukiem do siedziby. Z niej zaś rozległy się krzyki i odgłos buchających płomieni. Szybko pobiegłam za sznurem ognia po czym wpadłam do budynku.
-To wiadomo gdzie pojechał- kiwnełam łbem , widząc ślady ognia na korytarzu. Bez zastanowienia wpadłam do pierwszego lepszego pokoju i zaczełam straszyć wszystkich urzędników, którzy widząc fajczącego się lamparta, wyskoczyli przez okno. Gdy już większość ludzi się ulotniła, zaczełąm szperać przy kompach lecz ...- Kurde! Miej fajczącą się sierść, fajcz wszystko dookoła- warknełam, zwalając wszystko na podłoge. Nagle usłyszałam jak ktoś dygocze w kącie ze strachu. Powoli podeszłam do niego i gdy zauważyłam że był ogarnięty strachem, cicho warknełam- wstawaj, pomożesz mi poszperać w kompie- mruknełąm gdy ów mężczyzna podniósł się po czym podszedł do jednego z komputerów i zaczął coś szukać- znajdz mi dane z siedziby Alfa- warknełąm- a potem wykasuj- zdążyłam tylko ukończyć zdanie gdy włączył się alarm, a raczej ktoś go włączył- osz ty świnio!- krzyknełam po czym z wielkim warkniem wyrzuciłam go przez okno. Otrzepałam sie po czym poleciałam do następnego pomieszczenia. W sumie to mało co w nich było gdyż Rider załatwił wszystko i wszystkich przede mną. Od czasu do czasu słychać było głośne błagania i wybuchy na powyższych piętrach. Ma się rozumieć że siał tam niezłą panike. Wkońcu zaczełam podążać za głosami, wchodząc do windy i jadąc na wyższe piętro. Międzyczasie jechał też jakiś gościu, ale mój widok chyba jeszcze bardziej go przestraszył gdyż skulił się w kącie i się trzesł. Muzyczki windowej też nie mogło zabraknąć. Gdy już byłam na miejscu, wyprułam z windy i udałam się do pierwszego lepszego pokoju. Odziwo było pusto i cicho. Tylko od czasu do czasu było słychać łomoty i krzyki, ale to teraz było na dole. Coś jednak podejrzane mi się to wydało. Podeszła do jednego z komputerów, jednak wiedziałam że jeśli go dotkne to znowu się zaczniej fajczyć. Dostrzegłam że była otwarta jedna stona. Przyjżałam się dokładnie- kurde, nasze dane!- szepnełam gdy nagle poczułam coś ciężkiego na mojej głowie. Z bólem głowy obróciłam się do tyłu gdy ujżałam jakąs kobiete w czerwonych lokowanych włosach. Coś mi się zdaje że to szpieg ... w jednej chwili wystawiłam pazury a mój ogień na grzbiecie stał się większy, jednak ta rzuciła czymś w komputery po czym oba zwaliły się na mnie. Gdy zdążyłam się wydostać, jej już nie było. Wściekła wypadłam z pokoju i ujżałam jak znika za zakrętem. Pobiegłam szybko za nią, chcąc dowiedzieć się od niej czegoś więcej niż to że potrafi mnie przechytrzyć. W ostatniej chwili zauważyłam jak skręcała w prawo na końcu korytarza. Zawarczałam po czym postanowiłam przechytrzyć ją od tyłu. Obiegłam piętro z drugiej strony po czym, słysząc jej tupot stóp, zaczaiłam się za jednym z biurek po czym wyskoczyłam i gruchnełam na nią, przypierając ją do podłogi- nie tak łatwo przechytrzyć lamparta- uśmiechnełam się zadziornie gdy kobieta próbowała uwolnić się od moich łap. W połowie szarpaniny jej wzrok przykół mój dyndający z szyj, płonący nieśmiertelnik. Popatrzyła na mnie po czym spytała.
-Pracujesz dla Ameryki?-
-Co ci do tego?- warknełam gdy tak wyciągneła jakiegoś pendriva .
-Bo akurat robie wam małą przysługe- uśmiechneła się gdy powoli uwolniłam uścisk a ona szybko się podniosła. Bez strachu wzieła do ręki nieśmiertelni i przeczytała jego zawartośc- Saturnina Halliwell- kiwnełą głową, patrząc na mnie- rozumiem dlaczego te dane są dla ciebie takie ważne-
-A ty kim jesteś?- spytałam gdy ta podeszła do jednego z komputerów, wsadzając do niego pendriva.
-Jestem osobą która pomaga ci odkręcić to co zmalowałaś kilka dni temu- odparła- widzisz ten pendrive?- spytała gdy powolnym krokiem przybliżyłam się do niej- ma w sobie virusa, który, dostając się do komputera, kasuje wszystkie jego dane- zaczeła klikać coś na klawiaturze- także i twoje- uśmiechneła się.
-Czyli jednak jesteś z nami- odetchnełam z ulgą gdy ta kiwnełą głową.
-Stać! Nie ruszać się!- usłyszałyśmy krzyk i przy okazji też strzał. Kobieta szybko chwyciła za tace stojącą na biurku i obroniła nas od kul. Strażnicy nie zdołali przeładawać broni gdyż nagle znikneli nam z oczu, ciągnięci przez podpalony łańcuch. Słychać było tylko krzyki i wrzaski. Po chwili wszystko ucichło a w drzwiach stanął Ghost Rider, przewieszający swój łańcuch przez plecy.
-Czarna Wdowa- odparł, widzą kobieta.
-Ghost Rider- uśmiechneła się- znów się spotykamy-
-Chwila ... to wy się znacie?- spytałam, spoglądając na nich.
-On uciekinier i ja uciekinierka. Błąkamy się tak po całym świecie więc pasowało się w końcu poznać- mrugneła gdy nagle usłyszeliśmy wycie syren. Wdowa szybko podbiegła do okna po czym nas szybko zaalarmowała- policja przyjechała-
-Skończ swoją robote, ja ich zatrzymam- odparł po czym przywołał swój motor, wsiadł na niego po czym wyskoczył z nim przez okno, zjechał na dół po budynku i runął na ziemie, wywołując fale ognia. Policyjne auta staneły w płomieniach. Kompletny chaos. Jak na Ghost Ridera przystało. My w tym samym czasie wykorzystaliśmy nieuwage policjantów i dokańczaliśmy robote w budynku, Wdowa wprowadzając wirusa a ja podpalając komputery.
-Dość tego Rider- nagle w płomieniach i wielkim dymie wywołanym przez fale ognia pojawił się cień na motorze- gdzie jest Saturnina ...-

Klikuniać na nową postać --> jupikajej!

czwartek, 24 lipca 2014

ROZDZIAŁ 19

~~Nie wiem jak wam ale mi bardzo przypadł do gustu ten rozdział :D chociaz mam z nim niezbyt dobre wspomnienia ... wkońcu pisałam go o 3 nad ranem, zamknięta w kiblu bo dręczyły mnie koszmary po Egzorcyzmach Emily Rose więc ... 
~~ I niech Rider będzie z wami!

-Trzymaj sie mocno!- usłyszałam nagle głos Johnnyego po czym zrobiłam co kazał. Zwariowałam? No co wy ... po prostu skusiłam się na przejażdzke z nowo poznaną osobą ponieważ chce zobaczyc jaką ma moc. Czy to takie dziwne? Eahm tak Saturnina, to jest dziwne- nie boisz się?-
-Czego?-
-No tego co cię spotka- odparł mi gdy ja zaczełam myślec.
-Nie- zaprzeczyłam.
-Podpisałabyś pakt z zamkniętymi oczami- szepnął do siebie po czym jechał dalej. Co najlepsze i ja i on nie mieliśmy kasku, ale przy tym motorze go nie było. Przyznaje się że troche się bałam co z tego wyniknie ale oczywiście moja ciekawość zaćmiewała strach. Ciekawośc pierwszy stopień do piekła, w tym przypadku bardzo trafione powiedzenie. Już po chwili zaczełam jażyć że coś jednak jest nie tak. Mój kierowca zaczął się dziwacznie śmiać i nerwowo potrząsać głową.
-Johnny?- szepnełam- wszystko ok?-
-Saturnina ...- odparł- Zaczyna się!!!- krzyknął po czym ujżałam jak motor powoli staje w płomieniach. Nie wiedziałam czy mam zeskoczyć z niego czy dalej jechać, uważając by się nie poparzyć. Koła były jedną wielką kulą ognia, tak samo jak ... buty Johnnyego? Aż kuknełam na jego fajczące się stopy, coraz bardziej zdezorientowana. Wtem też zauważyłam że na kierownicy, która też płoneła, z rąk został tylko szkielet! I do tego płonący!
-Chryste Panie- szepnełam gdy nagle Johnny odwrócił do mnie swoją głowe a raczej płonącą czaszke! Krzyknelam przez co on nagle zachamował. Migiem zeskoczyłam z motoru, chcąc się szybko gdzieś schować jednak wywróciłam się gdzieś w krzaki. Z nich zaś zaczełam feelować sytuacje. Blaze, gdy zobaczył że uciekłam z motoru, zszedł z niego po czym chwycił za swój łańcuch który też stanął w płomieniach. Rozglądał się uważnie a ja, teraz to wystraszona na maksa, próbowałam nie szeleścić krzakami. Próbowałam lecz mi się to nie udało. On szybko odwrócił czaszke w moją strone a ja szybko schowałam się bardziej, zamykając oczy. Po chwili nie słyszałam już nic. Z nadzieją że go nie ma niechętnie wychyliłam głowe no i co zobaczyłam? Nic! Pusto! Po Johnnym nie było ani śladu. Zdziwiona powoli się wyprostowałam, rozglądając się dookoła gdy nagle poczułam na sobie ciasny płonący łańcuch który szybko przyciągnął mnie do właściciela. Szlag! Krzyknełam gdy pętla na moich biodrach i brzuchu zaciskała się coraz mocniej. Wkońcu stanełam twarzą w twarz z yyy Czaszką.
-Niespodzianka- jego głos był jak głos diabła. Tak szorstki. Pomieszany z głosem Logana, jednak o wiele straszniejszy. Spojrzałam na niego nie wiedząc co powiedzieć. Nawet nie dało się patrzeć w jego oczy bo ich nie miał!
-Jo ... Johnny?- jęknełam- jesteś tam?- prawie trzęsłam się ze strachu.
-Nie ma Johnnyego- znów przemówił- jestem Ghost Rider- po czym poczułam tak jakby chciał wyssać mi moją dusze. Czułam jak przed moimi oczami przelatują wszystkie złe uczynki które uczyniłam w ostatnich latach. Nikt nie jest doskonały, a w szczególności ja!
-Stój!- szepnełam- To ja! Saturnina!- próbowałam krzyknąć najgłośniej jak potrafiłam gdy każda krzywda którą kiedykolwiek komukolwiek wyrządziłam, kuła mnie coraz bardziej.
-Saturnina- rzekł z takim tonem jakby się zastanawiał nad tym co powiedziałam- tyle błędów popełniłaś-
-Są gorsi- szepnełam gdy ten zacisnął mocniej uścisk- tak tak! Okropna jestem! Ale się poprawie!- szybko zmieniłam zdanie gdy coraz mocniej zaczął mu buchać ogień na czaszce.
-U mnie nie ma drugiej szansy-
-Ale ja jestem z X-Mengersów! Kapitan cię zabije jeśli mnie zabijesz! Jak wogóle sie ciebie da zabić ...- mruknełam gdy ten migiem puścił mnie tak że upadlam na ziemie.
-Zrobie to dla Kapitana- odparł zawieszając na sobie płonący łańcuch- Mam misje do wykonania-
-Pomoge ci! Za to że darowałeś mi życie!- wstałam szybko, otrzepując się gdy ten tylko popatrzył na mnie- ta za mało mi wrażeń- zaśmiałam się po czym zamieniłam w lamparta- Leopardessa do usług- podeszłam do niego gdy ten wyciągnął ręke po czym dotknął mojego łba. Poczułam tak jakby prąd przeszedł po moim ciele. A jak myślicie co to było? Otwierając oczy poczułam w nich iskre, zaś moje futro staneło w płomieniach! W pierwszej chwili się przestraszyłam że się fajcze ale potem zauważyłam że wcale mnie ten ogień nie pali.
-To jazda do diabła!- zaśmiał się diabelsko po czym z piskiem palących opon pojechał przed siebie. Ja zaś, odziwo, biegłam równo z nim tak że zostawialiśmy on pasmo ognia a ja płonące odciski łap. Czy było warto wsiąść na jego motor? Oj było.
-------------------------------
-No dalej ... dalej!- szepnął do siebie Cyklop, stojąc dalej przed drzwiami. To mi udało się przeżyć starcie z Ghost Riderem a ten nie potrafi zapukać do cholernych drzwi?- oj Scott śmiało!- gdy tak próbował zapukać od jakiejś godziny, wreszcie rozległo się to zapragnione pukanie- Tony!- warknął, gdyż sprawcą okazał się Iron Man.
-Obserwuje cię od pięciu minut i już mam dość tego że tak się czaisz- odparł.
-Ty nie miałeś w laboratorium siedzieć?-
-Zrobiłem sobie krótką przerwe na kawe, nie wolno?-
-Ameryka wie?-
-A wie że ty od godziny odprawiasz cyrki przed drzwiami Eveline?- spytał cwaniacko- przykro mi młoda że trafiła ci się taka beznadzieja- kiwnął głową gdy Scott szybko odwrócił się do dzwi, w których stała wyżej wymieniona. Zamarł a Tony zaś zdążył czmychnąć.
-Długo już tak stoisz?- spytała blondyna, opierając się o drzwi.
-Aż za długo- szepnął- chce pogadać- odparł powoli uspokajając się gdy dziewczyna go wpuściła a gdy tylko zamkneła drzwi, szybko pozbierał myśli i zaczął przemowe- słuchaj- obrócił się w jej strone gdy ta przyglądała mu się z uwagą- tu nie chodzi o ciebie ...-
-Bez owijania w bawełne- założyła ręke na ręke.
-Chodzi o to że ... eeh jak by ci to powiedzieć- zaczął się drapać po głowie- kiedyś miałem dziewczyne ... nazywała się Jean. Z tego co wiem to nie tylko ja czułem do niej mięte ... byłem w niej zakochany, lecz ona stała się zła ... możliwe że do tej pory jeszcze się nie pozbierałem i ... tak jakby nie jestem gotowy na związek ...-
-Mhm ...- mrukneła, przechadzając koło niego- a ile czasu mineło od tego?-
-No ... rok- odparł gdy ta podniosła brew.
-To po co się do mnie kleiłeś?-
-Nie wiem ... człowiek po pijaku robi różne głupie rzeczy- odparł gdy ta otworzyła usta ze zdziwienia- znaczy nie o to chodzi!-
-Rozumiem- kiwneła głową zła.
-Na prawde? Uh ... dziękuje- uśmiechnął się gdy widząc mine Eveline od razu poczuł że chyba nie ujdzie mu to płazem. Kilka sekund póżniej się o tym przekonał, gdy dosłownie wykopała go z pokoju.
-A mogłem się założyc o więcej- odparł z zacieszem Banner, stojąc razem z Tonym przed nim.
-Dobrze się bawicie?- warknął, zbierając się z podłogi.
-Ja się bawie świetnie, a ty Stark?-

-Jak najbardziej wyśmienicie Banner- wyszczerzyli się gdy Cyklop zaczął coś grzebać przy okularach- ... uwaga będzie strzelał!- krzykneli po czym rozbiegli się po siedzibie.

czwartek, 17 lipca 2014

ROZDZIAŁ 18

Witam was moi mili! :D Lol a co tak oficjalnie?! A bo się nudze! Wakacje wakacjami ale pada :c Ale mam za to czas na pisanie! ;D Więc Welcome! :)

Kolejny dzień udręki zaczynał się u nas w siedzibie. Udręki ... heh chyba tylko dla mnie. Przechadzając sobie z gąbką i wiadrem zauważyłam w oddali Cyklopa, który stał przed drzwiami Eveline i prawie że się do nich modlił. Co chciał zapukać to jakoś jego ręka zatrzymywała się w połowie drogi. I tak kilka razy. To zapunktowało w tym że mnie nie zauważył ponieważ gdy tylko podeszłam do niego krzyknełam.
-Zapukajże wreszcie! Drzwi nie palą!- podskoczył ze strachu i obrucił się wkurzony.
-Śmiem przypomnieć że to wszystko twoja wina- warknął przez zęby.
-Hm ... to nie ja przecież całowałam Eveline- wzruszyłam rękami gdy kolor jego twarzy odpowiadał do koloru jego oczu- ... potem opowiesz jak poszło- pomachałam mu po czym czmychnełam od niego. Pewnie się zastanawiacie jakie kary mamy? No cóż, Cyklop ma już wystarczający problem z Eveline a ona z nim, Tony jak Tony potrzebny jest do wymyślania coraz to nowszej technologii więc kazali mu cały czas siedzieć w swoim laboratorium tylko z minimalnymi przerwami, Ksenia dostała ciekawą kare: zakaz marudzenia o sobie. Ciekawe jak sobie poradzi ... Banner uniewinniony no bo w sumie to my go wciągneliśmy. A ja? Heh pamiętacie tą gąbke i wiadro? No ... Myje auta w garażu.
-Tylko pożądnie wypucuj- przeszedł koło mnie Thor i puścił oczko.
-Przecież ty nie masz auta- odpałam po chwili namysłu.
-Wiem, dlatego postawiłem ci tam mój młot- uśmiechnął się po czym zniknął za zakrętem. Eeh i znowu z tym młotem ... podniose go wreszcie do cholery! W tym wszystkim wkurza mnie tylko jedno: to że oprócz pracy w garażu ja też mam tak zwanego ‘dręczyciela, który właśnie pojawił się przede mną. Od tamtego razu ani słowem się do mnie nie odezwał. Tak tak ma racje ale mamy tak przemilczeć całe życie?
-Logan- chwyciłam go za ręke, gdy koło mnie przechodził. Ten tylko wyślizgnął się z mojego uścisku i poszedł dalej- Logan no!- krzyknełam, zostawiając przybory do mycia i stając przed nim- ja wiem że zawaliłam sprawe i wiem że to moja wina ale nie możesz się już do mnie nie odzywać!- jęknełam gdy ten popatrzył na mnie po czym ominął zwinnym krokiem i poszedł dalej- Logan kurde stój!- zatrzymałam go bo już nie mogłam ścierpieć tego że tylko ja mówie.
-Ty chyba na serio nie masz pojęcia w co się wpakowałaś- warknął ale przynajmniej się odezwał- jeśli wasze dane dostaną się w niepowołane ręce, macie przekichane, rozumiesz?!-
-Rozumiem ... ale spróbuje je odzyskać!-
-Nie! Dość jest już z tobą kłopotów. My posprzątamy po tobie- odparł mi patrząc w oczy- tym razem- po czym znów mnie ominął i poszedł dalej. Westchnełam zbierając całą graciarnie po czym zeszłam na dół do garażu. Tymczasem ... do naszej siedziby przyjechał ktoś zupełnie mi obcy. Postawił swój motor właśnie tam gdzie pracowałam jednak ani ja jego ani on mnie nie zauważył. Ubrany w skóre, czarną skóre szedł pewny siebie do przodu, krok po kroku, nie zatrzymując się przy niczym i nikim. Wkońcu doszedł do naszej głównej siedziby po czym wszedł jak nigdy nic.
-Witam witam- odparł Ameryka widząc go. Lana i Thor, którzy akurat stali przy nim, ku wielkiemu zaskoczeniu zaczeli mu się przyglądać.
-Siema Rogers- kiwnął mu głową- i reszty których nie znam. Macie może żelki?-
-Dam ci je jak nam pomożesz- odparł mu Steve- Blaze, to jest Lana i Thor, Lana i Thorze poznajcie Johnnego Blaze’a- przedstawił ich kiedy nowy przybysz im tylko pomachał.
-Kim on jest?- spytał Thor zaciekawiony.
-To osoba która pomoże nam wytropic i znależć ludzi którzy skradli nam dane- wytłumaczył im gdy Blaze zaczął wyjadać żelki z pojemnika który znalazł przy komputerze.
-Zostaw- klepnął go po ręce Banner, który ostatnimi dniami był bardzo poirytowany .
-Przecież mamy ludzi od tropienia, po co nam jeszcze on?- szepnął do niego Bóg Wszechświata gdy Lana nie potrafiła oderwać od niego wzroku.
-Chcesz autograf że mi się tak przyglądasz?- odparł jej z uśmiechem a ona odmieniła mu tym samym.
-Tak wiem, jednak on może być o wiele skutecznejszy od reszty- kiwnął mu głową gdy zobaczył jak Blaze podchodził do Lany by pogadać- eahm Johnny!- zwrócił się szybko do niego- wydaje mi się że za chwile zrobi się ciemno- wskazał na okno za którym widać było piękny zachód słońca. Blaze popatrzył znacząco na niego po czym udał się do wyjścia. Przy drzwiach akurat minął się z Loganem, z którym wymienił dziwne spojrzenie po czym udał się przed siebie. Międzyczasie w garażu ... czyściłam właśnie kolejne auto z kolej gdy dalej nic ciekawego się nie działo. Od czasu do czasu zaglądała do mnie Ksenia która mówiła że mi pomoże, a tymczasem ukrywała się co chwile gdy ktokolwiek przechodził koło nas. Wkońcu znudzona tymi ciągłymi zmianami, wygnałam ją do góry by ogarneła sytuacje, a z tego co słyszałam chyba przydała się Tonyemu w jakiejś tam pracy. W każdym bądz razie opłukałam już ostatnie auto, gdy zauważyłam koło niego jakiś nieznajomy motor.
-A ty skąd tu się wziąłeś?- szepnełam do siebie po czym zaczełam się mu przyglądać. Ogólnie nie gustowałam w motorach ale ten był wyjądkowy.Te namalowane płomienie spodobały mi się najbardziej. Bez wahania położylam koło niego wiadro z wodą po czym ostrożnie na nim usiadłam, bojąc się że w każdej chwili może włączyć się alarm, jednak tak się nie stało.
-Z tego co pamiętam mój motor nie miał szofera- może i nie miał alarmu ale miał pana który potrafił zjawić się w odpowiedniej chwili. Wystraszona aż podskoczyłam na nim i szybko odwróciłam sie do przybysza. Dziwnym trafem widziałam go w tej siedzibie pierwszy raz.
-Prze ... przepraszam- szybko z niego zeszłam- nie chciałam ...- zaczełam się wymigiwać gdy on tylko się zaśmiał, podchodząc do mnie.
-Sprzątaczka?- spytał z uśmiechem.
-Ta chciałbyś- wyluzowałam się troche gdy zobaczyłam że jednak nie chce mnie zabić- jak na razie mam kare za głupote- wruszyłam ramionami a ten kiwnął głową- że tak spytam ... kim jesteś?-
-Panie przodem- popatrzył na mnie a ja podniosłam brew.
-Pierwsza zapytałam-
-Ale usiadłaś na motorze bez mojego pozwolenia-
-Bo pierwszy raz go tu widziałam!-
-Aha czyli mam rozumieć że wsiadasz na wszystkie nieznajome motory?- odparł cwano gdy ja westchnełam.
-Saturnina Halliwell- westchnełam- jakieś pytania?-
-Johnny Blaze i nie- uśmiechnął się po czym odpalił motor.
-Ameryka cię wynajął?- spytałam.
-Inaczej by mnie tu nie było- odparł, sprawdzając coś przy kierownicy.
-Więc kim jesteś?- może i zadałam już to pytanie, jednak odpowiedz już taka sama nie była.
-A chcesz się przekonać?- popatrzył na mnie a ja bez zastanowienia kiwnełam głową.
----------------------------------------------------------
- Co to za czubek wychodził z gabinetu?-
-Logan troche milej się wyrażaj o naszym pomocniku- odparł mu Ameryka gdy ten ewidentnie nie zrozumial o co mu chodzi.
-Jakim pomocniku?- podniósł brew.
-Pomoże nam odszukać skradzione informacje, robiąc przy tym niezłą demolke- zaśmiała się Lana, wpatrując się w ekran komputera na którym Banner coś szukał. Logan zaciekawiony założył ręce na pierś i podszedł do monitoru.
-Johnny Blaze był niezłym kaskaderem. Robił triki ze swoim ojcem aż do momentu ... gdy zawarł pakt z diabłem- zaczął mu tłumaczyć gdy Logan czytał dalej.
-Ghost Rider?- szepnął Thor- a którz to?-
-Po zmroku jeżdzi po mieście, a gdy zło jest blisko przemienia się w sprawiedliwego sędzie i wymierza kare-
-Ujął to szef bardzo delikatnie- zaśmiał się Bruce gdy nagle usłyszeli jak ktoś wyjeżdzał z garażu na motorze. Logan szybko skierował swój wzrok za okno, patrząc na oddalający się pojazd, kierujący się do miasta.
-Czy on ma pomocnika?- spytał zdenerwowany Logan.
-Nie- zaprzeczył mu Ameryka gdy Howlett popatrzył na niego spanikowany. W jednej chwili uświadomił sobie że jednak ktoś mógł wprosic się do tej tajnej misji- ...Saturnina-

~~ New hero madafaka --> klikuniaj