~~ a więc czas na rozdział X! :D Burza na dworze szaleje :c Burza do domu! Sio! :P
~~ Nasz papież jest święty ludzieee!! :D Uwielbiam go całym sercem <3
~~ Bez większego marudzenia- c'mon!
~~ Bez większego marudzenia- c'mon!
-Są
wszyscy?- spytał Angel gdy zdążyliśmy wejśc do helikoptera a ten
wziósł się w przestworza. Do akcji wkroczył Kapitan, który
zaczął liczyć załoge.
-Są
wszyscy- przytaknął mu Ameryka.
-Hej
szefie!- usłyszeliśmy głos w głośnikach- jeśli mnie oczy nie
mylą to widziałem tu mojego starego przyjaciela zapominajka!-
-Ty
lepiej zajmij się lataniem bo skończy się jak z samolotem!-
krzyknął mu Logan gdy usłyszeliśmy w głośnikach śmiech. W tym
samym momencie maszyna się zatrząsła- bo przyjde do ciebie!-
-Nic
się nie zmieniłeś- nie przestawał się śmiać pilotując dalej,
jednak, na szczęście, turbulencje ustały.
-Widze
że się znacie- zaśmiałam się, wycierając ręką krwawiące
czoło.
-To
Remy Lebeau, zwany też Gambitem,w sumie nawet nie wiem jak się
poznaliśmy ale ...- zatrzymał się gdy spojrzał na mnie, marszcząc
brew- ej no co tak stoicie? Może opatrzycie rannych?!-
-Gambit
miał racje, nic się nie zmieniłeś- za nim pojawiła się kobieta
o białych włosach. W pomieszczeniu migiem uniósł się lekki
wiaterek, który lekko zaczął powiewać moimi długimi włosami.
-Saturnina,
poznaj Burze- podniósł brew gdy kobieta podeszła do mnie po czym
kucneła, przecierając moją rane.
-Co
się stało że wasz samolot się rozbił?- spytała patrząc to na
mnie to na niego.
-Wystarczyło
że Saturnina była za sterami- wtrącił się Tony gdy wywróciłam
oczami.
-Nie
słuchajcie go, to przez naukowców i ich podwładnych, którzy do
nas strzelali-przedstawiła swoją teze Lana.
-Ale
po co?- spytał Blaszak, nie widząc w tym sensu.
-Mieli
dość już twoich sarkastycznych komentarzy- zaśmiał Się Cyklop
gdy Stark zaczął go przedrzeźniać.
-Chłopaki,
nie czas na sprzeczki- blondyna klepneła lekko w ramie Scotta, po
czym odwróciła jego twarz do siebie- przestań się odwracać bo
tej rany nigdy ci nie przemyje-
-Oj
siostra, będziesz dobrą mamą- w naszym pomieszczeniu zjawił się
kolejny superbohater, który miał przewieszony przez ramie łuk.
-Ona
każdego tak niańczy- zaśmiałam się lecz od razu syknełam,
ponieważ rana zaczeła mnie szczypać.
-Nie
ruszaj się- powiedziała mi Burza- ide po igłe, musze ci to zszyć-
jak tylko skończyła zdanie a ja załapałam jego sens, tak jakby
ulotniłam się z tamtąd, zamykając się na cztery spusty w
łazience.
-
... wspominałem ci że boi się igieł?- podniósł brew Logan z
cwaniackim uśmiechem gdy Burza westchneła.
-Zostawiam
cię na chwile a tu o! Co się dzieje- ciągnął dalej Hawkeye,
siadając przy swojej ukochanej siostrzyczce.
-Nie
masz przypadkiem strzał do polerowania?- uśmiechneła się do niego
Eveline, gdy ten pokiwał głową rozbawiony.
-Jakbym
zaczął to nigdy bym nie skończył-
-Dlatego
ja wole mieć lasery w oczach- wtrącił się Scott, gdy blondyna
uśmiechneła się do niego promiennie.
-Ej
ludu mój! Widzieliście Ksenie?- spytał Thor, zjawiając się nagle
u nich. Wszyscy pokiwali głową, szukając ją dookoła, jednak
nikt nie mógł jej dostrzedz. Kilkanaście metrów dalej w łazience
siedziałam ja ... ciemno było nie powiem, jednak nie mogłam nic
zrobic ponieważ nie wiedziałam gdzie jest włącznik. Na szczęście
prawie od razu udało mi się go znależć i w łązience ukazała
się światłość no i ... krzyk! Moja reakcja na krzyk to taka że
też zaczynam krzyczeć.
-Saturn!-
-Ksenia!-
obie wrzasnełyśmy, dysząc ze strachu i wpatrując się w siebie
jak dwa debile- matko co ty tu robisz? i to jeszcze przy zgaszonym
świetle?!-
-Kto
wchodzi do łazienki i nie puka?!-
-Było
ciemno, myślałam że nikogo nie ma! Co miałam pukać do pustej
łazienki?!-
-Tak!-
krzykneła, gdy powoli zaczełyśmy się uspokajać.
-Czemu
się tu chowasz?- spytałam, gdy dziewczyna chciała sięgnąć do
włącznika by wyłączyć światło.
-Bo
... tak- mrukneła, gdy złapałam ją za ręke. Ta z wkurzoną miną
popatrzyła na mnie i ... znikneła!
-Oooh
mówiłam ci już coś odnośnie zmieniania się w mikroskopijne
rzeczy!- westchnełam, szukając jej po podłodze- Ksenia! Bo jak cię
nadepne to nie będzie wesoło!- w tej samej chwili poczułam jak się
za mną pojawiła po czym w łązience zapanowała ciemność- Ksenia
jasna cholera!- krzyknełam, gdy walnełam się w coś po czym
usłyszałam że zwaliłam jakąś rzecz na podłoge- wyjdziesz w tej
chwili z tej łazienki!- warknełam na nią, szukając ją po ciemku,
jednak ogarnełam że, nawet jak ciemność była egipska, ja
zdołałam ją dostrzedz. Migiem rzuciłam się na nią i zaczełam
ciągnąć do wyjścia.
-Zostaw
mnie!- próbowała się wyrwać ruda, jednak nie zamieniając się w
nic ponieważ bała się że moge na nią póżniej nadepnąć.
-Nie
będziesz mi się chowała po łazienkach! I to przez taką
błachostke!-
-Błachostke?!
A widziałaś mój ryj?!-
-A
chcesz go jeszcze zobaczyć czy mam ci go przemeblować?- warknełam,
w jednej chwili wywarzając drzwi i ciągnąć ją na korytarz.
-Miałeś
racje że tu są- usłyszałyśmy nagle męski głos za nami- ale
czemu siedziały we dwie w łazience, i to jeszcze po ciemku?- powoli
oglądnełyśmy się za siebie, gdy dostrzegłyśmy Logana i Thora,
którzy czekali na nas z założonymi rękami. Jednak byli troche
zdziwieni tym że we dwie weszłyśmy do łazienki.
-nie
chce wiedzieć- zaśmiał się Rosomak, gdy jak wyszłyśmy tak pędem
chciałyśmy tam wrócić, ponieważ ja nie chciałam być szyta a
ona ... pewnie nie chciała się pokazać. Nie zdążyłyśmy nawet
dotrzeć do drzwi, gdy poczułyśmy że zostałyśmy schwytane przez
wielkim mieśniaków, którzy za wszelką cene chcieli nas zabrać do
towarzystwa. Z tej racji że bałam się iż moje czoło będzie
miało bliskie spotkanie trzeciego stopnia z igłą, momentalnie
złapałam się o krawędz drzwi, jednak Logan tak mnie szarpnął że
na ścianie zostały wielgachne szramy po ... pazurach.
----------------------------------------------
-Dzięki
za podwózke Angel!- krzyknął Kapitan, gdy cała załoga była już
na zewnątrz helikopteru.
-Nie
ma sprawy! Jeśli będziecie chcieli pomocy to wiecie gdzie nas
szukać!- machnął ręką, gdy maszyna wzniosła się w powietrze.
-Będe
tęsknić- dało się słyszeć Remyego, który ukazał się przy
oknie za sterami.
-Nie
odczepi się ode mnie- kiwnął głową ze śmiechem Logan, widząc
jak Gambit mu macha. Maszyna wzniosła się w przestworza po czym
poleciała do siedziby ETA, znikając w podziemnym garażu.
-Tak
się kończą voyage z tobą- zaczął Cyklop, gdy wszyscy razem
weszliśmy do siedziby- czym teraz będziemy latać? Dywanem?-
-To
niemożliwe że nasz zespół miał tylko jeden samolot!- próbowałam
jakoś się bronić.
-Za
tydzień dostarczą nam nowy- wtrącił się Ameryka, patrząc w
komórke.
-O
widzisz? I po kłopocie- odparłam, wchodząc do Sali komputerowej,
gdzie czychał na mnie rozwścieczony Banner.
-Saturnina
mówiłem ci coś!- krzyknął, gdy tylko zjawiłam się u niego.
-Oj
wiele rzeczy mówiłeś- zaczełam kręcić, gdy ten westchnął
załamany.
-Banner,
mamy gości- przerwał nam kłotnie Ameryka- oto i Ksenia Kardona
czyli Szara Materia oraz Lana Wayet czyli Lady Dragon-
-A
jednak udało wam się kogoś znależć- uśmiechnął się- Bruce
Banner- przedstawił się, podchodząc do komputera. Gdy ci się tam
przedstawiali, ja zaś wpatrzona byłam w wielki monitor, który znów
wskazywał te kropki. Było ich o wiele mniej. Coś mi się zdaje że
chyba to po tym całym strzelaniu. Dumając tak, zapomniałam że
czas upływa i że moja załoga mogła coś knuć ... w sekundzie
wielka przeżroczysta pokrywa spadła na mnie, odcinając mnie od
wszystkich. Czułąm się jak taka osa w szklance, nie mogąca się
uwolnić. Wystraszona nie wiedziałam co się dzieje i czemu odcieli
mnie od reszty.
-Saturnina-
zaczął Bruce- musimy pogadać ....-
~~new superhero! :D