trwa inicjalizacja, prosze czekac...

wtorek, 8 kwietnia 2014

ROZDZIAŁ 6


~~ Z dobrą nutką BTR, zapraszam dzis na rozdział ten! Nic dodać nic ując c'mon! :D 

-Nieeeee!- wrzasnełam spanikowana, otwierając szeroko oczy i rozglądając się po pomieszczeniu. Byłam sama. Leżałam, cóż teraz siedziałam na łóżku i oddychałam ciężko. Nie wiem co się stało ani gdzie jestem. Nie pamiętałam nic, zupełnie nic. Co to za rok, dzień, godzina.
-Saturnina!- usłyszałam męski głos, dochodzący zza drzwi pokoju. Było słychać też rytmiczne walenie w nie i krzyk jakiejś kobiety.
-Panie Howlett, niech pan przestanie!-
-Ona krzykneła! Coś się musiało stać!- nadsłuchiwałam krzyków, wpatrując się w drzwi które po chwili zostały dosłownie zburzone. Przestraszona próbowałam zejśc z łóżka, jednak żadna z moich kończyn nie chciała się mnie słuchać. Po chwili uspokoiłam się, gdyż rozpoznałam znajomą twarz.
-Saturnina wszystko ok?- podbiegł do mnie zmutowany żołnierz, po czym kucnął przy moim łóżku i pomógł mi wejść spowrotem na legowisko.
-Tak ... Logan- szepnełam szczęśliwa że go widze. Bez zastanowienia przytuliłam go mocno. On jednak zbytnio nie wiedział o co mi chodzi, lecz i tak odwzajemnił uścisk- to był koszmar ...-
-Nie myśl o tym- szepnął mi, powoli uwalniając się z mojego potężnego uścisku- jest dobrze i będzie dobrze- kiwnął głową po czym zobaczyłam na jego twarzy delikatny uśmieszek.
- No Neptun, napędziłaś nam niezłego stracha- do pokoju wszedł Tony, zakładając ręke na ręke gdy ja się zaśmiałam.
-Fruń na inną planete Blaszaku- odpyskował mu Logan.
-Wypraszam sobie, ja ją znalazłem więc mam prawo tu przebywać- postawił się mu Iron Man, ani myśląc ruszać się z miejsca.
-Ej ...- szepnełam, podnosząc powoli moją prawą ręke- czy ... to jest ...- gdy spojżałam na nią, od razu zbladłam i w sumie mogłam wtopić się w ściane, taka byłam biała. Chłopcy zagubieni próbowali odgadnąc o co mi właściwie chodzi, na szczęście jeden z nich był na tyle rozsądny że ogarnął o co mi chodziło.
-Chodzi jej o igłe- wtrącił się Bruce, stając przy wejściu. Czy ja powiedziałam że to będzie jeden z nich?
-No jest igła- kiwnał głową Tony- aaa ma igłofobie?-
-Na pewno to się tak nie nazywa- kiwnął głową Banner, gdy do Sali weszła Eveline.
-Zamiast stać tak bezczynnie, to wyciągnelibyście jej to- westchneła po czym wyciągneła mi igłe, gdy tkwiłam w bezruchu. Mogła przynajmniej delikatniej ...
-Dobra ludzie mili, zrobiło się tu już tłoczno. Może tu zostać najwyżej jedna osoba- do Sali weszła pielęgniarka, ta sama która pojawiła się w moim śnie ... natychmiast wygoniła reszte, zostawiając przy mnie tylko Logana- a ty młoda damo musisz znów wsadzić igłe do żyły-
-Nie!- krzyknełam, wtulając się w Rosomaka przestraszona.
-Ten pomysł chyba nie wchodzi w gre. Nie ma innego sposobu?- spytał.
-Musimy jej pobrać krew- westchneła po czym powiedziała spokojnie- wysuń ręke gdzie wcześniej wbiłam ci igłe-
-To pani mi to zrobiła?!- pisnełam.
-Wyciągnij ręke- powtórzyła, biorąc fiolke do ręki.
-Ale ...-
-Panno Halliwell- poruszyła głową gdy niepewnie popatrzyłam na Logana.
-Nie bój się, nie zrobi ci krzywdy- odparł, powoli wyciągając moją ręke tak jak pielęgniarka mnie prosiła. W tej chwili zdażyło się coś, co nie wiedziałam czy bardziej mnie zafascynowało czy obrzydziło ... z dziury po igle zaczął wychodzić taki sznu krwi. Zaczął unosić się w powietrzu z mojej rany po czym powoli wchodzić do fiolki. To zdażenie zdziwiło nawet naszego Rosomaka, który wpatrywał się w ten pokaz oniemiały.
-Bolało?- spytała pielęgniarka, gdy potrzebna krew była już w fiolce a nitka z krwią znikneła. Bez słowa zaczełam przeglądać moją dłoń, nie wiedząc czy mam uciekać czy po prostu się uspokoić i najlepiej iść spać- musisz odpoczywać, wyniki powinny być szybko- kiwneła głową po czym wyszła z mojego pokoju.
- Żeby inne pielęgniarki tak umiały ... ominełoby mnie tyle kłóć- westchnełam gdy Logan powoli się ogarnął.
-Howlett, to że ja wyszłam to nie znaczy że pan ma tu zostać- kukneła zza resztek drzwi siostra Helojza, gdy Logan westchnął i powoli się podniósł.
-Cóż Saturnina, wyganiją mnie- wzruszył ramionami a ja kiwnełąm głową gdy troche posmutniałam- jak coś się będzie działo, po prostu się wydżyj- uśmiechnął się gdy puściłam mu oczko na znak że rozumiem. W tej chwili poczułam jakby czas stanął w miejscu ... i w sumie my też staneliśmy w bezruchu ... wpatrując się w siebie ... to było dośc dziwne ale nie krępujące. Odziwo nie potrafiłam się od tego transu uwolnić chociaż na chwile ...
-Panie Howlett- powtórzyła pielęgniarka, widząc że Logan ani widział się ruszyć z miejsca i opuścić mojego pokoju. Noo i koniec transu ...
-Krzycz jak coś- powtórzył Logan, patrząc na mnie po czym zniknął. Pielęgniarka popatrzyła na mnie znacząco po czym odparła.
-Nie za stary dla ciebie?-
-Chyba on jest za stary dla wszystkich kobiet świata- kiwnełam głową na co ona się zaśmiała.
-Odpocznij sobie mała, i nawet nie próbuj przechadzać po siedzibie- ostrzegła mnie po czym wyszła. Westchnełam głęboko po czym położyłam się na łóżku, patrząc w sufit. Nie zasne, nie po tym co mi się śniło. Poza tym coś dziwnego działo się w moim żołądku. Coś między huraganem Katrina a zacieszem.
-No kużwa!- krzyknełam, podnosząc się po kilkunastu minutach- nie ma opcji żebym tu siedziała- warknełam, schodząc z łóżka i rozglądając się po pokoju. Wtedy ogarnełam że mam na sobie piżame- no chyba im się obwody przegrzały ... żeby dawać mi różową piżame!- złapałam się za głowe, szybko szukając moich łachmanek. Gdy wkońcu ubrałam się w coś normalnego, zaczełam obczajać teren- pusto ...- szepnełam do siebie i powoli wyszłam z pokoju, będąc pewna że nie ma nikogo w pobliżu.
-Wcale nikt cię nie widzi- usłyszałam głos i momentalnie zaczełam się rozglądać przestaszona, gdy przez moje ciało przeszedł mocny prąd.
-Co jest ...?- mruknełam do siebie, gdy nie zobaczyłam nikogo.
-W góre mała, w góre- dalej słyszałam ten głos i teraz troche mniej przestraszona zaczełam się rozglądać po suficie, gdy dostrzegłam kamerke- no witaj- zobaczyłam jak to ustrojstwo zaczeło ruszać obiektywem.
-Banner- warknełam, oddychając głęboko- ty na serio chcesz ode mnie dostać-
-No co? Chciałem spróbować czy mnie będzie słychać-
-Ide do ciebie- kiwnełam głową ze śmiechem po czym pędem znalazłam się w Sali komputerowej- Bruce! Odbiło ci?!-
-Z tego co słyszałem to miałaś pozostać w łóżku- zaśmiał się, odrywając wzrok od monitoru.
-Skąd wiesz?-
-Bo siostra Helojza tu była i kazała mi ciebie pilnować- kiwnął głową.
-W takim razie splamiłeś zadanie-westchnełam po czym zobaczyłam że coś mu dzwoni w komputerze.
-O kurde, to Kapitan Ameryka. Chowaj się!- szepnął do mnie.
-Co? To gdzie on jest?- spytałam, stając za jego komputerem.
-Zostali w lesie, tylko we czwórke wróciliście- odparł, gdy włączył rozmowe- co jest szefie?-
-Witaj. Jak tam Saturnina?-
-Miewa się dobrze- kiwnął głową, od czasu do czasu spoglądając na mnie.
-Masz więcej informacji o jej stanie?-
-No cóż ... zeskanowaliśmy ją dokładnie kiedy spała ...-
-Skanowaliście mnie?- szepnełam przerażona, gdy ten skarcił mnie wzrokiem.
- Komputer wykrył duże skupiska energii. Próbuje właśnie ustalić co to może oznaczać-
-Dobrze. Ty ustalaj i informuj mnie o dalszych postępach. A no i za dwie godziny niech reszta się stawi do lasu na kontynuacje poszukiwań-
-Dobrze kapitanie- odparł, coś stukając w klawiature.
-Ale Saturn niech zostanie-
-Co? Czemu?!- krzyknełam zbulwesowana, schylając się nad komputerem, tak że było widać moją twarz do góry nogami. Bruce załamany złapał się za głowe.
-Saturnina? Co ty tam robisz?- spytał zaskoczony Ameryka.
-Słucham co pleciesz. Czemu nie moge?!-
-Twoja moc jest niestabilna. Dopuki nie ustalimy co w tobie siedzi to nigdzie się z siedziby nie ruszasz-
-Jesteś okropny!- jęknełam.
-Taka rola przywódcy- odparł, wyłączając się.
-Co?- szepnełam, podnosząc głowe i patrząc na załamanego Bannera- to przywódcy mają być tacy okropni?-
-Eeh nie mała, chodziło mu o to że przywódcy są odpowiedzialni za całą załoge, a jeśli ktoś ma niestabilną moc to nie może ryzykowac, wystawiając go na pole walki- wytłumaczył mi powoli Bruce
-Ja nie ide się bić tylko szukać mutantów!- wzruszyłam ramionami gdy Bruce pokiwał głową- ... no i? Eeeh ... doobra ide- mruknełam, powoli wychodząc z Sali.
-Tylko bez fochania!- usłyszałam krzyk, i kiedy drzwi się zamkneły przedżeżniłam go.
-Widziałem to- usłyszałam go z głośników gdy wybuchłam śmiechem, podchodząc do okna. Był właśnie zachód słońca, zasłaniany przez pewnie tak samo wielki budynek jak nasz. Na przodzie był wielki napis ‘ETA’.
-Hmm ... skoro my jesteśmy ALFA to czemu to nie jest BETA- zaczełam rozkminiać po cichu, gdy moje dumanie przerwało ciekawe wydarzenie: na dole dostrzegłam jak samolot, którym mają wyruszyć, właśnie parkował w ich garażu. Cwaniacko podniosłam brew po czym uśmiechnełam się mając znakomity pomysł w głowie ...

6 komentarzy:

  1. Najlepszy tekst: "Fruń na inną planetę, blaszaku!" Normalnie mistrzostwo. W ogóle niektóre odzywki w tym rozdziale są tak błyskotliwe... Jeszcze ostatni akapit. W tej chwili moje myśli trudno wysłowić. Rozdział świetny! Czekam na nn!

    OdpowiedzUsuń
  2. Oczywiście przy rozdziale dużo śmiechu, turlania się po pokoju itp ;d a pomysły...ja się boję tych twoich pomysłów :o czekam :****

    OdpowiedzUsuń
  3. Heheheheh <3 przeczytane !! Teksty oczywiście rozwalające system jak zwykle <3 czekam na następny :-*

    OdpowiedzUsuń
  4. "Fruń na inną planetę blaszaku" hahaha XD boże. XD kocham cię za te powalone teksty XD Lece do 7 ;*

    OdpowiedzUsuń
  5. Coś boję się tych Twoich pomysłów tak szczerze :D
    Ps. Twoje teksty rozwalają milordzie :*

    OdpowiedzUsuń

Never too young to be a superhero \m/