~~ hej hej! Yeah yeah! :D Witajcie rekolekcje, witajcie 3 dni wolnego! :D I witam rozdział! :D
~~ małe info: (buczenie na sali) ale chwilka no! xd te fragmenty na fioletowo to retrospekcje jak zauważyliście. Podmiotem będzie ta osoba która to opowiada, czyli w tym wypadku będzie Eveline.
~~ to tyle :P było tak buczec? xd Zapraszam pipole! :D
-ładny naszyjnik, skąd masz?- spytał Cyklop, rozmawiając z Eveline. Lecieliśmy już wtedy samolotem do wyznaczonego przez Bruce’a miejsca.
~~ małe info: (buczenie na sali) ale chwilka no! xd te fragmenty na fioletowo to retrospekcje jak zauważyliście. Podmiotem będzie ta osoba która to opowiada, czyli w tym wypadku będzie Eveline.
~~ to tyle :P było tak buczec? xd Zapraszam pipole! :D
-ładny naszyjnik, skąd masz?- spytał Cyklop, rozmawiając z Eveline. Lecieliśmy już wtedy samolotem do wyznaczonego przez Bruce’a miejsca.
-ja
i mój brat mamy takie same naszyjniki. To znak że należymy do
jednej spółki i że nie będziemy się zabijać nawzajem- zaśmiała
się, chowając kosmyk włosów za uchem. Cyklop niepewnie zaczął
jej się przyglądać z taką ciekawością jakby zobaczył ją wtedy
poraz pierwszy.
-eahm
Eveline ... jesteś elfem?- spytał po chwili wpatrywania się w jej
szpiczaste uszy.
-tak,
potrafie się zamieniać w elfa pod nazwą Armena. powiem ci że
jesteś ostatnim X-Mengersem który to zauważył, a szczerze
obstawiałam Logana- uśmiechneła się gdy ten pokiwał głową i
popatrzył przed siebie.
-słyszałem
moje imie, nie wolno mnie obgadywac, grozi to kalectwem- odparł nam
Logan, który siedział przed nami i wzdrygnął się jak tylko
usłyszał swoje imie.
-ten
to ma uszy i oczy dookoła głowy- zaśmiał się Cyklop, gdy
Wolverine podniósł brew wyciągając środkowy szpon i pokazując
mu fucka- i jaki miły-
-dla
ciebie, zawsze- uśmiechnął się zadziornie po czym wrócił do
swojej poważnej miny.
-ej
Logan- szepnął po chwili laserooki, wskazując na mnie. Gdy on się
obrócił, zobaczył że zasypiałam, oparta o ściane. Zaśmiał się
cicho i pokiwał głową.
-a
ten ... umiesz dobrze z łuku strzelać?- zmienił nagle temat
Cyklop, zwracając sie do Eveline, która zdjeła z siebie broń,
wyciągając strzałe z kołczana.
-a
chcesz się przekonać?- podniosła cwano brew po czym chwyciła za
łuk, wycelowała i strzeliła ... prawie że we mnie.
-osz
ty w życiu!- krzyknełam, spadając z ławki, gdy byłam w pół
przytomna bo zasypiałam na siedząco. Rozległ się brecht, przez co
Cyklop prawie zwaliłby na ziemie te swoje okularki i przysmażyłby
nas wszystkich jak kury na ruszcie.
-teraz
rozumiem twoją nienawiść do niego- mruknełam do Logana, który
zaśmiał się cicho i pomógł mi wstać z podłogi.
-ty
Saturnina! Co ty taka niewyspana?- zaśmiał się Cyklop,
przyglądając się moim zapadniętym powieką i wielkiej chęci
praśnięcia się gdzieś na podłoge by troszke pospać.
-ciekawe
co się robiło w nocy ...- wtrącił się Thor, mówiąc szeptem,
gdy zmroziłam go wzrokiem a on jakby nigdy nic popatrzył na mnie z
uśmiechem- chcesz młot?-
-skończ
już- warknełam, chwytając ręke Logana i pukając w nią palcami.
Ten chyba zrozumial moje intencje i wyciągnął swoje szpony.
-tak
szczerze nie wiem co ona robiła w nocy ale wiem ile trudu trzeba
było by ją ściągnąć z łóżka- zmieniła szybko temat Eveline.
-Saturnina
wstawaj no!- krzyknełam, potrząsając łóżkiem.
-nigdzie
nie ide! Dajcie mi święty spokój!- krzykneła, chowając się pod
kołdrą i owijając się nią tak, że wyglądała jak kokon.
-musisz
wstać bo inaczej Ameryka się nastroszy i będzie cię gnębił do
końca życia- odparł Logan, próbując ją wydostać z tej kołdry.
-a
niech się udławi tą swoją tarczą! Jest 7 rano a ja ani myśle
się stąd ruszać!- krzykneła.
-nie,
dzięki tobie jest 9-ta i przez ciebie się spóżniamy- kiwnął
głową Logan, usiłując dalej ją jakoś wydostać- eeh nie będe
szponów wysuwał bo moge jej jeszcze krzywde zrobić-
-
... najwyżej- wzruszyłam ramionami
-eej!-
jękneła, wychylając się z kołdry, z włosami jak szopa.
-szybko,
bierz ją!- krzykneła gdy ta w ostatniej chwili zdołała znowu się
schowac pod kołdra.
-nie
no, to jak walka z wiatrakami- westchnął- boże, dwoje nas jest a
nie dajemy sobie rady- zapadła chwilowa cisza, gdy popatrzyliśmy na
siebie znacząco i w tej samej chwili wykrzykneliśmy to samo imie.
-Huuuuuuuuulk!-
rozległo się w sumie po całym pomieszczeniu. Długo nie musieliśmy
czekać, gdy przy drzwiach zjawił się upragniony heros, który
jednym sprawnym ruchem wyciągnał dziewczyne z pod kołdry i zaniósł
do łazienki.
-że
też musieliśmy go prosić o pomoc- zaczełam kiwac głową ze
śmiechem.
-
... ani słowa Cyklopowi- wskazał na mnie Rosomak.
-yy
...- zatrzymała się, gdy skończyła opowiadać historie- udawaj że
nic nie wiesz, ok?- uśmiechneła się niewinnie po czym oby dwoje
wybuchli śmiechem. Kilkanaście godzin póżniej ...
-wreszcie-
wypadł szybko z samolotu Logan, opierając się o pobliskie drzewo.
-a
temu co?- podniosłam zdziwiona brew.
-a
to że niezbyt lubi latać samolotami- stanął przy mnie Thor, gdy
patrzyliśmy na ledwo zipiącego Rosomaka.
-jakby
maraton przebiegł- pokiwałam głową.
-co
ty, wtedy to by nawet się nie spocił- olśnił mnie Bóg
wszechświata, odziwo nie wspominając nic o ...- ty właśnie bo
troche mi ciężko, może poniosłabyśmi go troche?- a no właśnie.
-X-Mengersi
do mnie!- usłyszeliśmy głos Ameryki.
-po
co krzyczeć, wystarczyło zagwizdać- wywrócił oczami Tony,
zaczynając już swoje marudzenie.
-ten
człowiek nie dosyć że denerwuje swoim wścibstwem to i też
marudzeniem- pojawiła się przy mnie Eveline.
-
wiesz, i za to go kochamy- westchnełam, gdy Tarcza zaczął
przemawiać.
-słuchajcie
mnie! W tym lesie Bruce wykrył kilka mutantów, których za wszelką
cene musimy sprowadzić do nas by byli bezpieczni i podali nam kilka
ważnych informacji o tych naukowcach-
-a
skąd pewność że w międzyczasie mutanci nie wezmą nas za wrogów
i nie będą chcieli nas zabić?- podniósł blaszaną dłoń Iron
Man.
-cóż,
pewności nie mamy, dlatego wysyłają nas. Więc bierzmy się do
roboty!- klasnął w ręce po czym zaczął nas rozdzielać.
-mi
nie trzeba nikogo na doczepke, sam sobie poradze- odparł Blaszak po
czym wspiął się w przestworza.
-to
w którą strone idziemy?- spytał po chwili Thor.
-a
gdzie Tony poleciał?- wtrącił się Logan, patrząc w niebo.
-w
prawo- odparł mu Cyklop.
-to
idziemy w lewo- sprostował Rosomak, idąc naprzód- ale ty możesz
iśc w prawo, w sumie to zalecam ci iść w prawo ... idz w prawo-
wskazał na Mister lasera po czym udał się przed siebie. Kto
posłuchał to posłuchał, reszta poszła za nami. Jednak po
kilkunastu metrach niektórzy porozdzielali się i w końcu było nas
w sumie czterech. I właśnie ten co miał być z dala od nas, był
najbliżej nas.
-a
więc, czego w ogóle szukamy?- spytała po chwili blondyna, gdy
błąkaliśmy się po tym lesie już ładnych pare chwil.
-nie
wiem ... cokolwiek dziwnego- wzruszyłam rękami.
-znalazłem-
odparł Cyklop, wskazując na Logana, który chwycił delikatnie jego
ręke i przekręcił palec w strone właściciela.
-ja
też- kiwnął głową Rosomak. Poczułam wtedy jakbym przerastała
ich intelektem, lub nagle znalazła się w przedszkolu. Ale wiadome
że ja się nie lepiej zachowuje.
-Logan
ma gdzieś ze 100 lat nie?- upewniałam się, pytając Eveline o to.
Jednak ta wzruszyła ramionami na co obgadywany zaśmiał się,
zostawiając już w spokoju biednego Cyklopa. No cóż zrobić z tymi
ludżmi? No nic nie zrobisz! ... ten las wydawał mi się coraz
bardziej straszniejszy. Im bardziej wgłąb tym bardziej trzęsłam
portkami, idąc przed siebie. Las wydawał się niekończącą się
drogą pełną drzew i tajemnic. Rozglądałam się uważnie,
poniewaz musiałam uważać na praktycznie wszystko. Nie byłam
przecież niezniszczalna jak Wolverine, nie potrafiłam latać jak
Iron Man, nie byłam straszliwa jak Hulk, nie władałam piorunami
jak Thor i nie strzelałam laserami jak Cyklop. Co potrafiłam?
Jedynie głośno się wydzierać- jasna cholera- przeklnełam pod
nosem, gdy zauważyłam że zostałam w lesie zupełnie sama. Gdzie
reszta?! Ile ja niby gadałam sama ze sobą!? Zaczełam się
panicznie rozglądać i szukać ich, jednak nikogo nie mogłam
dostrzec. Nie wiedziałam nawet czy ich ominełam czy oni omineli
mnie. Do tego wszystko nagle zrobiło się straszniejsze, a drzewa
przestały się kołysać, ponieważ wiatr ustał- coś się kroi
...- szepnełam- ale czemu akurat gdy zgubiłam reszte?!-
-a
co, nie podoba ci się nasza obecnośc?- usłyszałam śmiech po czym
szybko obróciłam się, łapiąc jakąś gałąż, która leżała
na ziemi- witamy cię Saturnina ...-
Po pierwsze: Uważaj na literki. To trochę denerwujące jak na początku zdania jest mała. Obgadywanie Logana grozi kalectwem. No niezłe... Czekam na nn!
OdpowiedzUsuńWiem wiem. Mój netbook mi nie poprawia tego a ja nawet nie zdaje sb z tego sprawy jak to czytam. Postaram się na przyszłośc to ogarnąć ;)
UsuńGenilane. Genilne. Genilane. Poproszę o więcej. :)
OdpowiedzUsuńM.
Pełna organizacja, tak trzymać! XD a gdzie Jean Grey kiedy Cyklop flirtuje z innymi :( Ooooo Saturnina masz przerąbane :o
OdpowiedzUsuńOdcinek super! Czekam na nexta :)
Kurczę tego fucka to ja skądś znam <3 a mnie nic nie przeszkadza nawet jak robisz błędy <3 ale udusze cię bo zakończyłaś w.takim momencie.... Grrr <3 czekam na następne :-*
OdpowiedzUsuńKocham Twoje opowiadania... i wgl... ALE CZŁOWIEKU NIE KOŃCZ W TAKICH MOMENTACHHHH... Bo obiecuje, że zabiję Cię kiedyś :P
OdpowiedzUsuńPs. Pamiętaj, że wiem gdzie mieszkasz :P
Świetne opowiadanie!^^
OdpowiedzUsuńAle błagam tylko o jedno...
Nie kończ w takich momentach!!!!!!!!!!!!!!!
czekam na next :*
Świetne to jest az chce sie czytac wiecej ;D
OdpowiedzUsuń